30 października 2017
kocham twoje kopalnie
śnieg na ustach
kiedy z rozmowy o miłości wynika zimno
idę wybujałą fantazją przez silniki miast
jeszcze kilka reinkarnacji i odnajdę gniazdo tęczy
ptaki odfrunęły w tatuaż skóry
my to dziecko i kredyt do usranej śmierci
jak dobrze że już deszczy i światło telewizora rozmawia z ciszą
z tego konfesjonału snów wymykamy się na balkon samotności
parapet to najbezpieczniejsze miejsce domu
nie aż tak szeroki jak biodra i nazbyt wąski by zrzucić kilka kilogramów grzechu