14 grudnia 2015
Kontaminacja
Patrzę na drożdżowe palce obszywające stary koc
(czułość podczas zwijania nici, jakby trzymał niemowlę,
zdejmując śmietanę z mleka) po raz kolejny,
zmieniam gust. W szafie modlitewnik, lisi pysk na podłodze,
chociaż ich już nie ma: obrazki na ścianach, niby ludzie (matka
w sukience po kimś) przy kuchennym stole — a do niego
dobudowany dom, i święci
składający wizyty. Odwracają uwagę piętką chleba, jajkiem
rozbełtanym w wodzie. Dziadek śni babkę coraz szybciej.
Najpobożniej mydli pędzel do golenia.
z cyklu: dla nas