Poezja

supełek.z.mgnień


supełek.z.mgnień

supełek.z.mgnień, 31 października 2017

Jakby dwa liście ocierały się o siebie, spadając

Niby postać drugoplanowa, Anna nie miała pewności, czy istnieje.
Świat przed nią tworzył wyspy, a ona na ich tle rozgrzewała ziemię,
sama dla siebie nie nazywając miejsc. Szerokości zranień.

Powietrze z niepamiętnych czasów przechowywało wszystko,
co w nim stało, dlatego nawet nie przesuwała krzesła. Od znieruchomień
do znieruchomień, w imieniu domu, karmiła duchy, zapuszczając ogród,
niczym pęd wspinający się po obumarłym drzewie.

W połowie gestu, prześwietlone zdjęcia domyślisz sobie innym razem,
szeptała. Dopóki krzyż z leszczynowej kory nie nabierał jakiejś formy
— okrucieństwa chwili.


liczba komentarzy: 16 | szczegóły

supełek.z.mgnień

supełek.z.mgnień, 7 września 2017

Pamiątki po narodzinach

Jakby rozczarowanie nie wynikało z łączności z ziemią, w tamtej chwili
ludzie żegnają zwierzęta, odtrącają domy. Wygląda to na zabawę,
więc wierzą, a noc dziewiczo czarna, pola obsiane i syte.

I nie byłoby dla nich tej przestrzeni, gdyby nie pogłos burzy: promienie
wykapując, rozlewają się obficie, niby studnia w opuszczonej wsi. Dużo
niejasnych słów: przychodząc, kładą mnie jak chore bydło.

Biorę oddech, jednak nie można tego nazwać ruchem. Westchnienie,
które nie unosi piersi świadczy o tym, że na chwilę znikam. Nim ruszą
zasłoni ich deszcz. Białe podbrzusza, toboły, tobołki.


______________________________
z cyklu: w zmęczonym pejzażu


liczba komentarzy: 4 | szczegóły

supełek.z.mgnień

supełek.z.mgnień, 1 kwietnia 2017

W świetle przedranka, strach na wróble wygląda jak żebrak



Gdy wiatr szeleścił w każdym kącie domu, mówiła: wystarczy się wspiąć,
pomyśleć o szczęściu, tylko wtedy można być jak dym z komina, tamujący
pięści pełne brzmień. Niech się w sobie poczną.

(Jej okrągła twarz, to jeszcze dziecko, rozhuśtane
włosy szarpią ciemność, kiedy wielki pies w oczach zaczyna obszczekiwać
— dom rodziców, pagórki chmur – aż uspokoi się, bo kości).

Później światło dnia rozlepiało brzeg, i wschodziły papierowe gwiazdy.
Dusza okrętu, przebijanego igliwiem, żeby nie zagnieść wody.



z cyklu: spowiednik


liczba komentarzy: 6 | szczegóły

supełek.z.mgnień

supełek.z.mgnień, 26 listopada 2016

pod pachą niosę chleb

moje dziecko nosi czapkę z pomponem
i drzwiczki od pieca
kiedy wychyla się przez okno — ciemność
jak przewrócony żuk
na trójkołowym rowerku


________________________________
z cyklu: próbuję się obudzić


liczba komentarzy: 15 | szczegóły

supełek.z.mgnień

supełek.z.mgnień, 24 października 2016

Brzegi chmur, niby rany

Lucyna zapala papierosa, wiatr wpada przez wybitą szybę
i przez chwilę wydaje się, że z obfitych łanów podglądają
ją południce. Myśli, jak zdychająca suka

wracają do pieca, obok którego leży gęsie skrzydło, węglarka
pełna sadzy. Gdy cienie w domu są najdłuższe, omijają płaskość
piersi. Chociaż nie wygląda staro, drewniana lalka na parapecie
imituje powietrze pomarszczone przez upał — Módl się
za nami. Nic więcej.


________________________________
z cyklu: o wychodzeniu na swoje


liczba komentarzy: 7 | szczegóły

supełek.z.mgnień

supełek.z.mgnień, 18 października 2016

Z dnia na dzień

Drobniejesz. Tak sobie wyobrażam
dzieci bez imion. Unieruchomione
owady, na drzwiczkach wirującej pralki.


liczba komentarzy: 8 | szczegóły

supełek.z.mgnień

supełek.z.mgnień, 7 października 2016

A jeśli tam nic nie będzie, albo będzie wszystko?

Niewiele było tak małych wsi, przez które nie wiły się
żadne konkretne drogi. Dzieciaki malując strumienie
na płotach, chroniły je przed wyschnięciem. Za życia,

ojciec rozdzielał się na siebie, i swoje tęsknoty, dlatego
zostało go jeszcze trochę w śnieżnej kuli. Syn mówi,
że gdy podnosi ją wyżej, podglądają świat, nadając mu
kształt tłustego dziecka, śliniącego wskazujący palec.


__________________________
z cyklu: nieustannie


liczba komentarzy: 4 | szczegóły

supełek.z.mgnień

supełek.z.mgnień, 30 września 2016

Rysy. (Nic pięknego)

Kiedy się rodziłem, przez okno wleciał wróbel
i zdechł w sieni. (Jakby był życiem, wysupłanym
dla wiersza). Oblodzone gałęzie uderzały o dach.

Babka, szybko i niezgrabnie prześlizgiwała się
w stronę studni. W głębi trzaskało wiadro,
ciężkie jak mleko, w butelce po wódce.


liczba komentarzy: 4 | szczegóły

supełek.z.mgnień

supełek.z.mgnień, 17 września 2016

Komuś ucieka czarny balonik

Przeglądam stare fotografie: sepiowe futro matki czekającej
na poranny autobus. Ojciec, niby stary poeata patrzy na rower,
i jeśli świat się w nim rozpada, w całym blasku śniegu,

zniknąłby gdyby ją objął. Obraz rdzawi palce, zdusza świece,
jak kości z resztkami mięsa. Muchy

krążą nad głowami pstrągów, niczym rozmodlone tłumy.
Okoliczne dzieci wyglądają, jakby próbowały ich ocalić,
sikając na przejeżdżające pociągi.


liczba komentarzy: 3 | szczegóły

supełek.z.mgnień

supełek.z.mgnień, 9 sierpnia 2016

Cienie

Słowa opuszczają zdania,
a później znikąd wracają

— obrazy. Odmienione
wsie. Pęd obłoków. Dom,
na który zabrakło czasu.


liczba komentarzy: 8 | szczegóły


  10 - 30 - 100  






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1