Arti, 27 czerwca 2013
kobieto zapisana wierszem
za bramą najcichszego przedmieścia
wypływasz z dna oka
uciekam tam gdzie gasną światła
złudzeń przed strachem w barwność snu
zamknięty widokiem z okna
karmię gołębie póki ulotność skrzydeł
zapowiada pełnię
przyznaję niczego nie potrafię
nauczyć się od życia dlatego
wciąż próbuję nauczyć
życie
życia
wyciągam podręczny alembik
żeby nie zniweczyć destyluję wtedy jest łatwiej
odnaleźć siłę we wgłębieniach powietrza
nie chcę opowiadać bajek
ale nad ranem gdy się we mnie wtulisz
pomruczę o nocach pełnych tajemnic
skalecz mnie mocno do ostatniego świtu
tak bardzo jesteś gdy nie ma cię wcale
niezwykłość to matnia
po drugiej stronie mnie
preludium ciebie
nowy artyzm
gdzie przemilczenia są obecne
bardziej niż nieobecności
banał
ale jakże w szponach
aromaty telenowel to lekcja życia
kartka z otoczenia
destrukcja sprzeczności
mój głód twoja północ
jesteś
wyrażona na mapie twarzy
kiedy sprowadzasz na manowce
Arti, 27 czerwca 2013
na antresoli pełne osiem
minut pomarańcze niedorzecznie
słonecznikiem
psychotropowa rzeczywistość
nad talerzami aby nam się
wyglądam przez okno mojego pokoju
a tam jedynie krajobraz
z milczeniem w tle
podwójne widzenia
deja vu
wybaczalnie z tramwaju
ludzie machają na lepsze
zakatarzonymi chusteczkami
bez wyjaśnień
nic nie jest pewne
dzień noc zmierzch świt
sza
śnią na jawie
równowaga zbilansowana
kiełbasiane drapanie umysłów
w tesco właśnie rzucili
toaletowy o zapachu poziomek
kup dziesięć tysięcy rolek
a dostaniesz lizaka
promocja trwa
nieuchwytna
każdy ma swoją
niedopowiedzianą cenę
za schizofrenię w czterech strefach
szarości liście czterolistnej
koniczyny
może ci wreszcie powiem
krążę po strukturze oddechów
dysonansem
przypadkowo podsłuchany
masowiąc szepty
pragnę celowości gór na nizinach
trochę odespałaś
ale nadal zaiste na chybił trafił
byleby
sam na sam
Arti, 27 czerwca 2013
na kilka sekund przed śmiercią nocy
otwieram na świat
oczy patrzę przed siebie
oknem przez szczeliny w poszyciu
obserwując amor vincit omnia
i nie wiem czy jestem
czarny lub biały wybierz sama
cierpiąc na bezsenność
oraz maniakalną potrzebę
ciebie oglądam trudne pytania
magią twojego dotyku
zachłystując się nieodwracalnie
po raz kolejny
nowym życiem
powietrzem którym oddychasz
dwa słowa o poranku patrzą wraz ze mną
ciii
gdzie jesteś
tajemnicza kraino
aż po horyzont człowieka
pożądanie
w końcu mowisz dzień dobry
daleka od feminizmu
zlizujesz smak z moich ust
tak sobie myślę
zderzyłem się twarzą w twarz
ze słońcem
Arti, 26 czerwca 2013
wzór zerojedynkowy
jak kod da vinci elektryzuje moje wyobraźnie
pójdź ze mną w nieznane
czytam między wierszami
to nie jest deja vu
moje serce skacze
kiedy nasz stół pełen spojrzeń
gorący
aranżuje spotkanie w załamaniu światła
to mi się nie śni
dowody na naszą obecność
rozszyfrowują wszystkie tajemnice
kolejny początek nocy świętojańskiej
misterium ognia i wody
ambiwalencją uczuć w afekcie
dla ciebie
rozkodowałem
po wieki
Arti, 25 czerwca 2013
wymiary nic nie mówią
niczego nie znaczą
z pończochami w kieszeniach
bezsenne impresje
klucz do szczęścia wspinaczką
pod strome zbocze ogrom okna
nic nie mów
zaczęło się lato łapię zakamarki
pełne podzmysłów nawet horyzonty
są wywrócone do góry kolanami
leczeniem życia w cieniu świecy
a niedaleko jest deszcz
wykąp się w nim zatańcz raz jeszcze
w kałuży na zielonych łąkach
bliskomiejsca
te to dopiero mają znaczenie
wąchając palcami nieba
dotykam stworzenia
pod stopami przepływa natura
artystka jak nikt spokojna szeptem
na brzegu długopisań poplątane kamuflaże
istotnie
nadeszła pora
bym nawet niemalowany
solidnie zabarwił twoje życie
bursztynem znad plaż
spalam wiosenne pląsy
tymi co latem nie chciały tańczyć
zdobywam skrawek duszy
cały twój wszechświat wyszeptany
w pięć minut staję na wysokości
zadania na twoje konto logując się niepoprwnie
ale przecież tego chciałaś
mruczysz
słucham bez znieczulenia
w zakamarkach presji
oznaczając nieprzytomne
spojrzenia powiedziałem presji
piersi chciałem
wyprężona brodawkami
wypij ze mnie
*dla jednej takiej... co jej całkiem Fazi... ;)))
Arti, 24 czerwca 2013
zasłuchaniem w rytmie blues
balkonowe rozważania
papieros nie pochrapuje
tylko kółka puszczane trochę cynicznie
mówią wszystko
wymyślanki
wzajemnych pożądań
prognozy pogody
o świcie zapach po deszczu
uliczkami zmysłów
przysparzający istoty spełnienia
dosłownie pragnienia
siedzisz w fotelu jak niby nigdy
nic
gotowa na gest
natłok myśli
przelewam językiem ognia
kominkowe pocałunki
całe w gwiazdach
które zeszły do wodopoju
bierzesz prysznic
twoje piersi myję pieszczotą
stojącymi brodawkami mówię kochanie
bez umiaru i nie łap mnie za słówka
złap za
niepojęte piewrszeństwo natury
bądź mi teraz i tutaj
pomostem odbicia łączącym brzegi
w uczuciach obłędu
apoteozą szeptów
westchnień wynagrodzeniem
flecistką zasłuchaną
melodią wspólnych potrzeb
wygrywając mi pierwszeństwo
chcę ci to wszystko powiedzieć
zbudować dom na małej wyspie
z oknem na ciało
by tak dusić się w tobie że aż słów zabraknie
po beskid
Arti, 23 czerwca 2013
myśli mam takie polepione
pytaniami co powinienem zrobić
by zagwarantować ci odmienne stany
świadomości ars amandi
i mój świat pełen zawirowań
zwariowany dokładnie tak się teraz czuję
ubrany w maskę skromności
o czwartej nad ranem
oddaję czas w posiadanie
brązowych oczu którymi mnie karmisz
w przednoc zamglonych spojrzeń
przenikasz
uczę się ciebie na pamięć
księżycem zdobywając domostwo
tworzę miłość z błękitu nieba
rozedrgany
w ciepłocie twoich zmysłów
gorączką nagich ciał
rozdzieram samotność na strzępy
od teraz przekaz
szarość staje się taka kolorowa
doskonałością radosnych tajemnic
rozmienia moralność na drobne
spełniony po brzegi zalegam
w twoich udach kropliste szczęście dotyka ust
drżącym mózgiem
bezsenny
myśli mam takie polepione
zadzwoń
Arti, 23 czerwca 2013
sztuką kompromisów szepczę świadectwo
uświadamiasz sobie że pukam do drzwi
jak listonosz pogodnych dni
śmiało przechodzących w noce
na ustach masz jeszcze poranne cappucino
samotność i dialog z kroplami rosy
teraz kiedy tracisz grawitację
wreszcie można umrzeć z namiętności
nauczyłaś się wznosisz ptakami
zaczynasz rozumieć że świat jest zbyt mały
na to co mogę ci jeszcze ofiarować
w twoim spojrzeniu gra muzyka
to dla mnie
najpiękniejsze dźwięki pragnę o nie zadbać
już wiem ile dla mnie znaczysz
zadurzeniem bez osądzeń
zamiarem błękitu rozwianiem wątpliwości
pożądaniem zmysłowością odpoczynkiem
drogą w jedynie słusznym kierunku
wtuleniem w drzewo
zawsze i nie tylko ucieczkami w sen
nadaję ci imię
jesteś
tak głęboko
że głębiej się już nie da
Arti, 22 czerwca 2013
po drugiej stronie kraterów
mała czarna
w podcieniu zaprzeczasz aromat
filiżanki pełne niebieskich róż
otwierają zmysły na zapach
pełen nadziei do zdobycia
wbijam flagę
przypadłością zapisków myśli
zaczesany do tyłu
jestem narodzony po raz drugi
szczęściem okruchami kobiety
gdybanie pozostawiam na potem
a przecież
wystarczał nam utrwalony dotyk
bez felietonów o podbojach kosmosu
zwątpiłaś zanim jeszcze
poza układem niefortunnych zobowiązań
naiwny zamykam powieki
fazą w nowiu
zwrócony ku ziemi nieoświetloną półkulą
gdzieś tam w oddali
cały sprowadzam się do pełni
chcąc sprostać
sześćdziesiąt dziewięć razy
czekam na nocny sen
utrwalam kochanie
tylko po to aby o świcie
podać ci szczęście do łóżka
wiesz co
kocham cię
zaparzyłem o północy
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.