Teresa, 16 grudnia 2015
Na sali skurczone, zmęczone twarze
wciśnięte w tło poduszek.
Nic je nie obchodzi, zdobywanie za [szczytów]
(ktoś się już wyżej wspina),
mają już za sobą
konwenanse, cukierkowe słowa
codzienny cyrk.
Chociaż nie są haute couture
szukam w nich ciepłych barw
odcieni światła w zagłębieniach zmarszczek.
Czasami rozjaśnia je błysk :
cieplej wypowiedziane słowa,
ptak stukający w szybę,
odgarnięty włos z czoła,
periodycznie powtarzany film.
Czas zabrał im wszystko
pozostał szary dzień
i nadzieja , że szybko się skończy.
Teresa, 27 października 2015
A ty się miły tak nie frasuj
i nie zacieraj nerwowo rąk,
twe bystre oczy po kątach patrzą-
nie przyjdę ,
nie będę jako tło
bezbarwne stała wśród kolorów.
Nie włożę dla ciebie sukni niebieskiej
i szpilek koloru bordo,
słowa cichego nie wypowiem,
łzy skąpej nie uronię.
Sernik zjem sama
kawy nie zrobię pomarańczowej.
Książkę przeczytam o wariatkach,
poczuję lekki zawrót głowy, a gdy
zapuka tęsknota - zrobi się smutno,
gryźć palce będę do bólu
przywoływać mgliste wspomnienia .
A potem wezmę głęboki oddech
by zmierzyć się z życiem samotnie.
Teresa, 23 lutego 2015
dziewczynka na rowerze
beztrosko wpatrzona w drogę
zza szyb oczy wypatrujące
wścibskie
bezczelny bękart
zabawne wstążki wplecione w czerń
warkoczy ocierają
ufność wyrytą na twarzy
twarde krawężniki torturują
mniej niż słowa
bezczelny bękart
popołudniowe letnie powietrze
duszne pachnące burzą
wciska się pomiędzy szprychy
dziewczynka śmiało pedałuje
nie oszczędza sił
jest zawsze pierwsza
bezczelny bękart
Teresa, 22 listopada 2014
noc zawładnęła niebem
przeciąga się leniwie w napęczniałym
lustrze księżyca
cienie chyłkiem przebiegają po ścianach
miauczą rozparzone koty
brzęczy w uszach trzask nadepniętej
gałęzi zwiniętej na ziemi w kłębek
samotna latarnia rozprasza mrok
włochate ciała nocnych motyli
uderzają o siebie
myląc latarnię z księżycem
cicha nieobecność
wkradła się do sypialni
Teresa, 14 listopada 2014
Noc była czarniejsza od poprzednich
nie miała w sobie tajemnicy
miłosnych uniesień, za oknem
ciekawski księżyc oświetlał pokój,
salę ostatnich tchnień;
romantyzm został w książkach
gdzie wszystko przeminęło
z wiatrem lub zostało w wichrowych wzgórzach.
Ona miała w sobie stoicki spokój
marmurowego posągu
przypadkowo znajdującego się w łóżku,
tylko cień zawieruszonej ćmy zakłócał równowagę.
Miniona epoka wymalowała pogodne rysy
czas dał siłę do wybaczania.
Usta zaklejone ciszą już wszystko
powiedziały.
Teresa, 27 grudnia 2013
Stara szuflada chowa sekrety-
stertę spłowiałych listów i fotografii.
Na żółtym papierze nadjedzonym przez
czas, wyblakłe słowa zapewniają o miłości .
Z sepii spoglądają obce oczy, jakiś grymas
przekrzywionej twarzy.
Jeszcze stary , rozbity zegar,
który zatrzymał się na szesnastej
kiedy ktoś pił czarną kawę
czytając tomik wierszy.
Wśród rupieci filiżanka
taka w kolorze écru, w niej anioł
z odłamanym skrzydłem .
Starej szuflady nie wolno
zbyt często otwierać
mogłaby się rozpaść.
Teresa, 26 listopada 2013
siedzi wśród gołych ścian
zdartych z resztek złudzeń
dzierga na drutach kolejne dni
gdy spadnie oczko nadrabia
uśmiechem dla niego zachowała
spokój ukryty w kieszeni sukienki
jak kotka ociera się o spocone włosy
nauczyła go miauczeć
on spogląda niezmiennie
w kąt nienasycone oczy
wyłapują blaski dnia
resztki normalności
ona
kładzie ręce na brzegu
łóżka słaba może zbyt silna
niezdecydowana
otwiera okno by wydłużyć
chrapliwy oddech syna
opowiada bajki dzierga
opowiada dzień dobiega końca
http://www.youtube.com/watch?v=FO5ovrAsO4A&list=RDKvL0tXRmQw4
Teresa, 22 listopada 2013
Ktoś westchnął, dziewczyna z piętra
kochała pierwszy raz
aktor wygłaszał kolejną kwestię
o sublimacji erotyki śliniąc się
gdy jasne, krągłe piersi drżały.
Na tynku tańczyły majaki
zwabione chybotliwym światełkiem
rozstawionych zniczy.
Za oknem zwisały obojętne gwiazdy
po co i tak skończą
świecić zduszone oddechem
poranka.
Łyk kawy, angielski zryw
list na stole on nie może
komplikacje są niewskazane
u bezmyślnie zakochanych.
Teresa, 5 listopada 2013
Założyła błękitne buty
zawsze marzyła by
dojść w nich do gwiazd.
Pewnego dnia otoczyła się kolorami
i pochłonęła je wszystkie,
wtedy ziemia stała się bezkształtem
znikł dom z czerwonej cegły
i dym z komina piekarni,
gdzie chleb z chrupiącą skórką
pochłaniały głodne usta, a
mała dziewczynka na rowerze
z czarnymi warkoczykami i oczami
jak koła młyńskie zuchwale
przekraczała granice strachu.
Zatarła się ściana z wzorami kwiatów
a anioł stróż rozpostarł skrzydła,
zamknięty krąg podwórka z obskurnymi
drzwiami komórek otworzył się
na jasno oświetloną ulicę.
Błękitne buty chodzą po białych pokojach
- przez szerokie okna wpada tyle światła.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.