magda p, 5 maja 2013
jest na początku drogi
przed nim promienie
jasne we włosach
ledwie dotykają źdźbeł traw
by się schować
w zagłębieniach murawy
stoi w długim cieniu
gotowy wyruszyć
na drugi koniec łąki
zagwizdałby
gdyby umiał
cicho sza coś woła
zewsząd znikąd z daleka
nie zdążył podnieść nogi
przestrzeń już go objęła
zamknęła w tej właśnie chwili
spełnionej
magda p, 23 kwietnia 2013
nie pamięta porodu jej brzuch
był od zawsze pusty przecież
kształt główki nie pasowałby
do obrzmiałych sztywnych rąk
nie pamięta żeby gładziła policzki
i lniane włosy opadające na czoło
nie pamięta karmienia pocałunków
tulenia do piersi zmiany pieluch
w tej ciszy która ją otacza
ze wszystkich stron nie zapisał się
odgłos niczyich kroków ślad
genotypu kształt stóp płacz
magda p, 21 kwietnia 2013
do usłyszenia
w lajkach postach SMS-ach
zamykasz słowa oddech
ściera z szyby białawy nalot
resztki chłodu
do dziękowania
za–patrzenie na zarys
bioder cienką linię
przecinającą noc i ranek
ożywioną słońcem
popielniczkę na podłodze
obok butów
do zobaczenia
ziarnka piasku przesypują się
z palca na palec
wiersz staje w gardle
magda p, 21 kwietnia 2013
kiedy pierwszy raz umierała
powietrze było rozedrgane
jej twarz w smutku w uśmiechach
rozpoznawalna
pustka jeszcze nie taka przeraźliwa
ból oswojony
w granatowym mundurku
z przylizanymi włosami
łasił się do szczupłych nóg
Dostojewski Kafka zamiast poduszki
wszystko na swoim miejscu
czyste poukładane do polubienia
do oswojenia
teraz nie ma nawet rozpaczy
twarzy nikt już nie poznaje ja też
umykam wstydliwie przed jej spojrzeniem
znajomi odfrunęli
zrobiło się cicho
magda p, 20 kwietnia 2013
leniwe południe rozpala się w powietrzu
słychać tylko szelest traw i czyjś śmiech
delikatnie nacinający ciszę
łąka jak pochodnia krwistoczerwona
płonie makami upał dzwoni w uszach
już czas już czas już czas
głośny dźwięczny śmiech
gdzieś w margerytkach
skacze po koszyczkach kwiatów
kuszący i gorący szept
przywiera do resztek wilgoci
w pożółkłej darni
teraz
wystarczy tylko jeden krok
półobrót skręt lub nawet drobny gest
żeby pękło niebo
czas zatrzymał się pośród grzmotów
błękit spłynął strugami deszczu
na rozpaloną łąkę
pod moim oknem
magda p, 20 kwietnia 2013
Zaistniało na skutek
splotu dróg i handlowych traktów
przycupnęło nad rzeką w dolinie
rozparło się czerwonymi dachami
teraz rozrasta się na wszystkie strony
wspina wąskimi uliczkami w górę
rozkłada na pagórkach
krzyczy neonami billboardami
kusi reklamami i sklepowymi wystawami
falujące tłumy są jak przypływy i odpływy
dopiero wieczór przynosi uspokojenie
wydzwania litanię
wymiata ulice ze śladów stóp
oddaje ci je czyste i mokre
ten widok zawsze chwyta
za gardło
noce kuszą chłodem
czasami w oknach można dojrzeć
daleki blask mlecznej drogi
magda p, 19 kwietnia 2013
rosły wszędzie
kruszyły betonowe płyty
rozsiadały się na liniach pęknięć
jak ptaki na przewodach
nie chciał całe życie mieszkać
pod tym samym numerem
na tym samym piętrze
patrzeć na starość
od dołu zza szyby
lepiej uciec przeczekać
choćby w otwartej bramie wybrać
zimny cichy korytarz wilgoć
pamięta smród ziemniaków
strach skaczący z oddechem
rosnący z pożądaniem
chwasty rosły wszędzie
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.