Czapski Tomasz, 25 grudnia 2013
Remanent
zamknięty rok
niedokończona rozmowa
to pamięta
teraz stoi na rogu ulic
patrzy
ocenia
Ona
zapatrzona
w myślach obecna
słowami niedopowiedziana
jak dla jednej za dużo starań
przedarty los marszczy się w rękach
spojrzenie spłaszcza
Ciało
to już tylko odbicie pejzaży
o których mężczyzna marzy
przed samotną nocą
tak stacza się z Golgoty miłość
kiedy na skrzydła opada
uliczna szarość z informacją
Zaliczone
Czapski Tomasz, 24 grudnia 2013
w przedsmaku kobiety
najbardziej lubię
niepewność
moment
kiedy z oczu
wyłania się kobiecość
i na granicy ust
rozchylona czeka
kiedy bezbronna
dojrzewa
w dłoniach mężczyzny
kojącym spojrzeniem
wypełnia ciało
zmieniając czas
w nieznane zmysły
na koniec
zadając pytanie
czym dla niej jestem
ulotną chwilą
a może
prawdziwym kochaniem
Czapski Tomasz, 23 grudnia 2013
przychodzą takie momenty
zakręty
na których człowiek jedną nogą
nad przepaścią
drugą zapartą o kamień
balansuje ciałem
z grawitacją w przymierzu
rozciąga ręce
ukrzyżowany przestrzenią
udaje ptaka
Ziemia przyciąga Słońce
w promieniach plącząc
pędzące atomy
światła
powietrze zastyga
krwawa lawa ciało wypełnia
człowiek
kontakt traci
odlatuje ziemia
małe piórko
dźwiga wszechświat
oczy wyostrzają widzenie
ołowiane łzy ciążą
w ciemność
tunelem
teleportowane złudzenie
zasysa
cząsteczki duszy
porcelanowa postać
Boga
w dłoni zaciśnięta
wypada
skruszone iluzją skały
wygładzają ciało
na fali
czerwona poświata
unosi niebo
Czapski Tomasz, 23 grudnia 2013
za późno robi się jasno
ciasna szczelina nieba
nie przepuszcza słońca
w oddali widać firmamenty
wygasającego miasta
pochylone drzewa
światłem latarni
bawią się nad rzeką
po krawędzi mostu
przechodzi szczęp księżyca
w ciemności gwiazdy
po drugiej stronie wyobraźni
świecą jaśniej
tam błądzą oczy
na mokrych ulicach
kałuże przylepiają się do podeszwy
krok dalej
w kolejce do życia
a w myślach pustka
a ręce w kieszeni
i tylko cisza
zmienia ukradkiem kierunki świata
siadam więc
na skrzyżowaniu
po środku
wypada
iść do nikąd
wyhamowuje świat
nie zasypiam o czwartej
coraz częściej
symptom współczesnego wieku
wykrada mi sny
z niedokończonej pory noclegu
jedynie samotność
gotowa spojrzeć w oczy
i przeniknąć
do głąbin duszy
kruszy się czas
w podróży
o czwartej
najciszej
pada deszcz
Czapski Tomasz, 20 grudnia 2013
w moim domu choinka jakby z innej epokinie
wiszą na niej łańcuchy zabawki bombkiani
aniołki w złote czy srebrne kokardki
słodyczy też brak i betlejemskiej gwiazdy
co prawda w zielone ubrana jest igły
podstawa ta sama drewnem skrzyżowana
z zapachem dzikim leśnej przestrzeni
za złotych czterdzieści cała się mieni
czym się więc różni od choinek tysięcy
co ma w sobie że tak bardzo mnie kręci
na co patrzę łamiąc kruchy opłatek
powiem wam setki wiszących z historii łatek
jest mistrz Lenin szef szefów wielu
z bródką kozią i ogniem w spojrzeniu
jego towarzysz co nie jedną wojnę wygrał
ludzkie zjadał serca Stalinem się nazywał
mam też malarza postać dość krzykliwa
jego obrazy zna każda żydowska rodzina
Pol-Pot też sobie dynda na zielonej gałązce
wspominając wietnamskie nie żądze
z Ugandy uśmiech Adiego miłego ego
na kłamstwie i krwi ludzkiej zbudowanego
a jak już o Afryce nie zapomnę o Osamie
myśl jego wybuchowe zawsze ma działanie
i mógłbym tak wyliczać w nieskończoność
imiona nazwiska niezliczone stanowiska
lecz czas w następny rok się zmienia
z pytaniem kto następny do powieszenia
życzę
więc wszystkim
udanego
Bożego Narodzenia
Czapski Tomasz, 20 grudnia 2013
Meno
Pauza
Stereo
…Nie wystarcza…
Kwadro
Libido
Power full
...
choćby na raty
od daty
do daty
Czapski Tomasz, 19 grudnia 2013
nie często
zdarza się wspólny horyzont
[ nigdy
zdarza się wspólny horyzont ]
w oddali kilometry zdarzeń
zanika zasięg
satelita po drugiej stronie ulicy
krąży nad latarniami
puste fale
palcem dociskam
klawisze
żale
dzwonią nieustannie
zawisłe
nad przejściem dla pieszych
czarne miesza się
z białym
zapach złocistych chryzantem
w pomarańczach
i kawie
zamknięty w kołach
dym
tańczy w parze
tak żegnam niedospane sny
dryf wokół planet
pozostaje
zamazane szkło
zalewane
czterdziestoprocentowym wrzątkiem
łzy
ciążą w umyśle
nieustanną grawitacją
płoną
cienie po ścianach chodzące
zaczynają spadać
zacieram korektorem
na jałowej bieli
wiersze zarysowane piórem
kruche słowa pękają
pod ciężarem ręki
witraże i dźwięki
nikną
przestrzeń obumiera
co z tego
kiedy mówią
że wychodzisz na balkon
malować zachodzące słońce
patrzę na nie bez końca
lecząc czasem rany
znam kawałek historii
i wyciągam wnioski
przemierzając od faktów
do wyobraźni
spokojniej
wyrywam kartki
z pamiętnika kochanki
i kalendarza minionego roku
tkwię
na przystanku
za rękę trzymając
początek
dalszej drogi
[ jazda na gapę ]
skończona
od dziś
kasuję bilet
Czapski Tomasz, 17 grudnia 2013
metamorfozą
z ja
ty
w my
a może
nieoznacznością
rzeczywistego
nas
nastała
w ów czas
co przestał
bić
Czapski Tomasz, 17 grudnia 2013
rozciągnięta paleta
jęzorami słońca
strąca na ziemie
wyciśnięte chmury
wyłania się niebo
krzywizną lazuru
elektrostatyczne
łatając dziury
na przestrzał
otwarta brama
morze zapachów
zalewa trawy
wyławia głębię
resztkami myślami
zaciśniętymi
w bezdechu ustami
przysięga spełniona
można iść dalej
zbielała czerń
spopielonej ziemi
miłość z młodością
rękę podała
i znikła tęcza
wraz z aniołami
Czapski Tomasz, 15 grudnia 2013
nie szukajnie wypatruj
za daleko patrzą oczy
z cztery strony świata
nikt nie wraca z gołymi rękoma
i pustym bagażem
ręce w kieszeniach
przeliczają kamienie
mantra codzienności
przepełniona lękiem
poci się złudzenie
dobrze zaplanowany wieczór
z happy end-em nie wypalił
tragikomedią jesteśmy sami
zmieniam więc zakończenie
nietykalni względem siebie
a upadli nadal czekamy
wchodząc w kolejny rok
fragmentami
kochania
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.