23 maja 2018
ćwiczenia z pisania - improwizacja
stoję na głowie podpierając stopami
skostniałą kompilację nieba raju
boga który za rażącą lekkomyślność i niedbalstwo
rzucił na siebie klątwę dożywotniej grawitacji
( z lękiem wysokości w tle )
diabeł z pożyczoną twarzą strzyka czarną śliną
krople wybuchają gęsto
jednak to światło wypływa zewsząd
i dociera wszędzie
nawet tam gdzie zawodzi wyobraźnia
strach kapituluje
całe w dreszczach rozdzwaniają się membrany ciszy
jestem wstydem czasu
embrionem pustki w ludzkiej skórze
gotowością na nowy grzech nową miłość
nowe wypróżnienie
stetryczały kogut - budzik - rwie sen na strzępy
noc kładzie uszy po sobie warcząc groźnie
bezzębne dziąsła obnaża rzeczywistość
pod powieki włamuje się świt
chleb ma smak źle przyprawionej samotności
kawa parzy w język
znów krzyczy gwałcona kartka papieru
za oknem
stary dąb szacuje wartość swoich ramion
na dwa wróble cień
i jeden sznur