Poezja

Belamonte/Senograsta


Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 21 kwietnia 2019

Tęsknota (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

Życie to stan tęsknoty
Łut szczęścia to Głos Świata Opłatek dla pracującego dla tej Łaski organizmu
Tęsknię za obcięciem włosów jak widzę tą panią fryzjerkę
za drzewkami na działce i sukcesywnie za ujrzeniem różnych ludzi
- to u mnie się zmienia - i jakiś miejsc
To chyba sprawa pamięci i chęć przeżycia jeszcze raz czegoś przyjemnego
Ale ja ogólnie tęsknię - za różnymi plenerami i ludźmi i za aurami
 
 
A może tęsknota to oczekiwanie na coś bardziej niż pamięć
Tęsknimy za spełnieniem czegoś w nas
To może być trochę w pamięci i trochę na przyszłość
Na pewno chodzi o zbliżenie się do Tu i Teraz
Obojętnie z kim i gdzie i jak
 
 
A najbardziej moim zdaniem tęsknota to pamięć przodków
I łowienie ryb
Bo niby wędkarz wyciągnąć ma rybę
ale czasem to ryba wciąga wędkarza
a fale bywają niebezpieczne
i ukrywają się w nich piękne i straszne smoki
Zdobycie ryby to niełatwa sprawa
Trzeba Łutu Szczęścia i wysiłku


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 20 kwietnia 2019

Tło (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

każda udana próba pieśni/piosenki to bogate i spokojne tło
nawet ryku zabójcy
tła pulsują, gdy ty krzyczysz
toną w wilgotnym mroku gdy świecisz
wzięte z intuicji pokoleń i twego początku, który nie był twoim
przechodzenie bólu w zasłony niewyrażonych skarg i podskoków bransoletek świętej Rity
falowanie bioder i wezbranych potoków
nakrycie przyrodzenia i głowy
które prowadzą rozmowy
 
 
miecz niechaj tnie
karmienie wrony wyprutymi wnętrznościami
nie wstawiłem herbaty na ogień, nie wsypałem
nie wybierałem legowiska odpowiedniego na tę porę roku
przed zapaleniem światła rozpalenie ogniska
przed obiadem polowanie
przed seksem modlitwa
miecz niechaj tnie
ułatwienia zabijają duszę
 
 
rzeki i karaluchy, wichry latawce, dzieci z grabkami latawcami i kubeczkami
dzieci w ogniu się bawiące i w pożarze krwi pluskające się po całych dniach
zapinki mantyli z gwiazd, pod którą jest żywa śmierć, sypią się niczym iskry lodu na drogę
nóg węży płaczących skrzydeł płetw paraboli esów floresów tła
 
 
nie mam szans spotkać zapomnienia w ramionach
jestem sam bez rąk i nóg, które się pochowały
i tylko nerw pali siebie w próżni
bo przepaść i fala tsunami są wampirami codzienności
spontaniczne zamyślenia tła i bezmyślne chwile rozpaczy się przenikają
 
 
popuszczam
 
 
wyprowadzam wprowadzanie długopisu w zapomniany okrężny ruch duszy
 
 
aleś się wyłożył temu bydlakowi, nici z zemsty
 
 
coś jednak uśmiecha się we mnie do słoneczności w twarzach
i wspólnie z duszą czekam na seks bez początku i końca
 
 
i marudzę dużo, mówię do siebie, ale nie straciłem człowieczeństwa
zawsze jestem śmieszny i ogarnia mnie chichot nad sobą
w którym spotyka się tło z głosem
albo z ograniczoną polifonią
 


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 18 lutego 2019

Siewca (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)



Młyn na wodę
Woda na młyn
Słoneczny młyn
Młyn śpi w wodzie
Słońce śpi w świetle
Wiruje i gdy skończy się czas mielenia światła zginie wraz ze swoim światłem
Gdy skończą się ruchy koła co będzie z ziarnami ?
nie będzie chleba, atomów
nie będzie w nas Słońca, wody, energii
 
 
Rozsiało Siewca
Nic nie ginie Jeśli wyschnie strumień zostaje stare koło
A gdy zniknie Słońce zostanie Czerwony Olbrzym, skorupa, szkielet, trup
Kto pochowa Słońce ?
Krzyż na miejscu Słońca zostaje. Czy był zanim ono się tam zjawiło na swą
bezlitosną i miłosną słuzbę ?
 
 
Młyńskimi kołami mielącymi ziarna jesteśmy też my
Papkę przynoszą do naszych ust nasze małe paleniska
Które zgasną kiedyś też
 
 
Póki płynie strumień porusza młyn. Póki młyn pracuje płynie strumień. Znikają razem
Rzeki ciągle się zjawiają i znikają
Słońca i ludzie wychodzą z mroków, z zakamarków, z toni, z szaf
ziarna pokarmu dla nowych rzek rozpuszczone w ogromie
duchy strumieni słońc ludzi drzew czekają na krzyże i pokarm
 
 
fale pokarmu przychodzą i odchodzą


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 17 lutego 2019

Skok (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

Skok, czy się udać może Mandala Chłopiec się przeciąga, szykuje, ma ogonek przed sobą
wskoczyć, zeskoczyć, wyskoczyć
zgnić, spopielić się, przygnieść ścianą jaskini
ja zawsze się boję wypaść ze skarpy i spadać
ogromna wysokość z której spadam
Powiedz mi jakiego umierania się boisz a powiem ci..
 
wszedłeś na wielką górę, coś robiłeś, zbierałeś bursztyny
prałeś, biegłeś, spałeś i nagle jesteś punktem na wysokości, możesz spaść
gruntu nie ma blisko, jest hen, hen, a ty stąpasz po powietrzu
ale jak długo - to ja które znika i nagle pojawia się ogrom
nie można przestać spadać, jest w ty jakieś wyrzucenie człowieka z brzucha
 
jedziemy tunelem i znika świat, zmiażdżenie przez utratę nieba
śmierć w centrum poza którym nic nie ma, zniknięcie doznań oprócz unieruchomienia
oprócz samotności przysypania ziemią, pochowania za życia Alana i Atmana
nie można się ruszać, jest w tym jakiś powrót do łona
 
na końcach gaśnie świeczka
gubi się ślad na piasku
przychodzi wielkie nic
albo kamera widzi zgliszcza, morze, ciemność
 
płonięcia nigdy nie czułem, tonięcia się nigdy nie spodziewałem
o mam
cios przestworzy i wody
nie spadanie ale bycie pożartym przez coś z głębi
trochę podobne do spadania w paszczę świętego rekina, ale tu paszcza zbliża się do ciebie
tak to pamiętam jakąś cząstką siebie
 
innych zjadają robaki, rozsypują się w piasek lub popiół
ale przedtem albo płoną gorączką gwiazdy albo gasną
lepiej chyba płonąć niż zapadać się gasnąc
 
myślę o szczepionych i bezbronnych jeszcze oseskach
jak w pierwszym dniu życia człowiek ma się bronić
czego będą się bać przez całe życie
 
Biała bestio zaszczep sama siebie


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 16 lutego 2019

Zdrada (nowe możliwości) (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

W snach nie ma bólu szczęki, który towarzyszy mi na co dzień po szkodliwym i nieudanym zabiegu u Białej Bestii z Bielska Białej (nieodczytany znak, ostrzeżenie) .
 
 
Zbawicielu zbaw sam siebie (zdradź samego siebie).
 
 
Pierwsza noc: Cudza kobieta, nowe możliwości. ona oznacza inny los, jest oczami innego losu,
siedząca z wachlarzem na leżaku, gdy wali się świat za światem.
 
 
Mam innego Ojca, sąsiada zza ściany. Uczy mnie kłaść asfalt przed naszym prawdziwym blokiem.
Mama umarła pierwsza i jestem sam.
Nie jest to dobra reakcja na życie w tym momencie chyba, ten tata nie jest w ogóle mną (ale to jednak w jego stylu).
To jednak Ojciec.
Mama jest, a raczej była tą samą osobą.
 
 
Druga noc: Wielkie wesele, Ojciec prawdziwy zamawia wielkie tony jedzenia, pieczyste!,mniam, jest oficjalna część i wieczorna, „ludzie muszą coś przegryźć wieczorem“.
Stary przyjaciel zwykle nudny jak barszcz gra na gitarze, jest rodzina, ja jestem skruszony, ale grają na komputerze, ja też staram się grać. Nawet u nas na telewizorze coś tam chce włączyć. Przedtem graliśmy chyba w domu kogoś z rodziny. Ten nieśmiały przyjaciel Arek w śnie grał też na gitarze, ale w prawdziwym życiu to ja udawałem, że gram. Tak powstały moje wiersze. A tu on grał naprawdę.
Pociągają mnie za sobą.
Są członkowie rodziny z dziś w tym śnie z nocy drugiej.
Tata jest znowu niby starym tatą, ale on nie urządzał takich uczt, chyba że u babci i dziadka, aha, potem już tak nie celebrował przyjemności, a może trochę celebrował, np. napoleonki i łyczek piwa gdy juz leżał.
Teraz ja jestem skruszony i mama skruszona, tak mi się wydaje, bo ona teraz to bardziej ja.
On taki był i ja taki jestem, ale ona to teraz bardziej ja.
Tam cudzej kobiety nie widziałem.
 
 
Pierwsza noc: Mam przyjaciół: Kobietę i jakiegoś Hiszpana z plecakiem (Stachura?) Pocieszają mnie.
On przynosi pieczonego kurczaka z folii, ona wchodzi na hiszpański, mnie udaje się wytrzymać cios w ego i jem tego kurczaka z nimi
Miałem innego Ojca i mamę żegnałem. Wszystko na głowie, dziwnie się czułem, byłem taki sam, zawsze sobą i było jakbym wybierał sobie wcielenia.
W miejscu gdzie zniknął nasz blok cudza kobieta na leżaku jakoś tak zapraszała.
Czy to z nią jedliśmy: ja i ten Hiszpan ?
Inne też wiodłem życie. Wola była jednak krzepka. Nie była za słaba by przeprowadzać moje pragnienia.
To były nowe możliwości w granicach moich. W radości i płaczu, w stresie i przewadze, bez kompleksu Zbawiciela na gruzach dwóch żyć, przy długim stole na polanie.
Zjedliśmy: ja, Hiszpan (Stachura?) i ona-ona kurczaka z folii, a hiszpański był taki zdrowy, a przejście na niego u moich nowych przyjaciół tak naturalne,
jakby chcieli bym poszedł za nimi.
 
 
Nowi przyjaciele to moje myśli, prawie że znikają i się zlewają.
Ale przecież kto wie? Może Amos istnieje.
I każdy jest sobą i mną i zarazem kimś zupełnie obcym, w mroku.
Kobietą na leżaku się wachlującą, przybyszem z gwiazd.
Czymś więcej niż ten Hiszpan i cały węzeł ziemski.
Przyjaciele i cudza kobieta i ja cudzy, ja nie swój.
Nowy.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 1 lutego 2019

Długopis samopis (z tomu Maksymy i medytacje)

długopis samopis - on tak pisze że jestem w ruchu ręki i wewnątrz smaku śniegu
katapultka sie w katarsis
smaku wyścielone wnętrze które czekało od początku by mnie znaleźć
bym je znalazł - moje - jest moje - jest ciąg wir odczuwań w kłótni i łzach
jestem
niektóre bestie też tak pewnie powracają z wygnania
lecz ja bym chciał w ramionach się przebudzić
w galopadzie planet Platona i koni w labiryntach luster
w wirze mego płomienia świecy
gdy się spalasz i zbliżasz do końca i z pustyni szukasz dróg znów
wahadło
on tam jest - na brzegu - w zaświatach
i tylko musimy się spotkać
katapultka sie w katarsis
rozkręcony mechanizm wszystkich mnie
 
 
Jest zamiarem, jest oczekiwaniem, jest pamięcią
jest w.. czymś, lub tylko w sobie
jest ziarnem energii
jest jednym i wieloma
to w niego się powraca
to on powraca
w chwilach szczęścia i zwycięstwa
lubi spać, lubi się budzić
lubi działać
nie lubi wegetować
nie lubi kiedyś
 
 
Zamkniętym jest się zawsze ale można być zamkniętym w planach ucisku
rozkoszy okręgach kulach skór pomiędzy bielą śniegu a słońcem
strzęp sztandaru moich myśli uczuć
i gdy nic się nie dzieje - co nie jest spowodowane opóźnieniem
a nie dzianiem się - sztandar marzeń, smar marzeń, odpłynięć poza teraz
- teraz nudne -
a teraz to postulat stającego się
to postulat niezmiennego
razem chcą usiąść, rozgościć się nad kieliszkiem ognia, skrzydeł rozwarciem
- rozmową i medytacją oscylujesz w tym i poza tym
wewnętrzny astronauto ślizgający się po smarze marzeń i opóźnień i zanurzeń
z których nie chcesz się wyrwać
 
 
bo choć jesteś w nich to nie - cały
zaplątany, z jądrem w którym spacerujesz ty wczorajszy, ty uparty, pamiętający
niezaspokojony,
więc w te poza tobą ale nie poza tobą wewnętrzny astronauto kolory i zapach
i wrażenia
leżące na śniegu pomiędzy tobą a słońcem niczym upolowane martwe natury,
kuropatwy,
chcesz wejść cały
długopis samopis wyciąga z ciebie twoje zamknięcia, chwile, domy
- coś akceptuje lub nie - teraz
pamiętający i te inne osoby
sprowadź na ziemię - sprowadź się na ziemię - sprowadzam
 
 
długopis samopis mój miecz, narzędzie, może różdżka, może dzida, pędzel
imadło obcęgi młotek, moja intuicja
muza zwierząt, pierwszych ludzi i tańca
pracy i majsterkowania
pocałunków i polowań
gięcia blach i opukiwania dla odprowadzania spalin
przenikania się znaczeń
gdyż komórka potrzebuje wentylacji
gdyż myśli muszą znajdować odpływ
gdyż powietrze musi być świeże by palić dalej w piecu
produkty procesu niszczą proces
gdyż piękna wygięta rura cieszy oko
pomiędzy jest a myślowym ogarnięciem jest jakiś plan działania
w który wchodzimy z przyjemnością
 
 
- potencjały ognia, potencjały ognia osoby chcą wejść w chwilę w czas
chcą wybuchnąć
chcą podboju - duch chce podboju - uwięzienia w wolności - uczestnictwa
- jest to miłośnik życia, jeździec, smakosz - jesteś w nim, nim, on chce być
w sobie bardziej - i po to ma mnie - ja i on się spotkamy oglądając filmy
różaniec życia odmówimy, kule chwil opóźnień zanurzeń nudy rozpaczy
marzeń i majsterkowań życia
 
znalazłem ten magiczny przedmiot, on znalazł mnie
rozsupłał węzły i wyprostował drogi
„Pojedziemy na łów, na łów, towarzyszu mój
na łów, na łów, na łowy
do zielonej dąbrowy, towarzyszu mój..“


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 1 lutego 2019

Na wyrost(ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

ziarna pokory gniewnie dręczą wilka
niekończący się zieleni krzyk błogosławi świadomość
warkoczące opary bestii o ścianę mchem porosłą
niepytajny problem zagląda do szklanki
 
 
chaos utwardził się w formy
sen komórki jął się spełniać
jej ręce sięgają w głąb usta trzepoczą jak motyl
ząb ściąga skórę z chleba z wampirycznym zacięciem
końcowa faza orgii to pobojowisko
strzały w nadprodukcji, typy w nadprodukcji
 
 
sen na wyrost niweczy trwałość życia
jest proroctwem
 
 
Proces niszczenia wzmaga miłość i zrozumienie doskonałości
tworu, który się niszczy, wtedy widać wszystkie niuanse,
to proces poznania - tym doskonalszy im powolniejszy,
precyzyjnieszy, przeciągany
 
 
ku wyższej doskonałości
Pobojowiska Padlinożercy Boga


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 1 lutego 2019

Joga snu (spirala) (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

zamykam oczy snu
moją głowę porwał jastrząb
a nogi pląsają w trawie
gdy ołów walczy z jastrzębiem o głowę
niech zapłonie stos
(Lot otwartej agrafki we śnie)

Wajroczana zbudził się obrotami Ziemi
udał na bal
gdzie w górach i rzekach ciał i podziemi
w odkrytych i nieodkrytych jaskiniach
Rycerz Łabędzia bawi
  
znalazłem do morza klucz
bazgroł dziecka
zmalałem do zera
  
Roślinowiatr Rzekoptak Zwierzoczłek
Ziemiobóg
ku środkowi wchodzi z obrzeży
po spirali DNA idzie
zostawię zaszyfrowaną wiadomość
fale i ptaki ją przeniosą
niczym gałązkę oliwną dla Boga świata
  
nocą mam randkę z Zombi z ulicy obok torów
ciała się wzbudzają, drżenie wewnętrzne
przenika strzałą Abraksasa
spać, ludzie zajmują pozycje
z ciała staje się słowo
zanoszone przez obserwatorów albo samo rozpyla się
w rozciągłości ciał po granicach, enigmatycznie
a myśli są czepianiem się ścian studni
lecz ręce słabną
i potem znów fala z listem
  
dokonuje się organizacja piramid, wznoszenie, schodzenie
drzazga, pall, lot, koła, kule
cienie i słowa
w komunii snu
człeko-zwierzo-błyskawico-roślino-ziemio-bóg
 
spotkanie z bożkiem snu
Bogini Ziemia , Ziemiobóg (zapłodnienie
poród)
Bogoczłowiek


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 23 stycznia 2019

Niejasne odnogi(ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

szliśmy do Kościeliskiej
 
 
ale skręciliśmy w prawo, przez strumień, na łuk łagodnie powracający do głównego szlaku
biegnący równolegle i trochę pod górę
na odnodze była kapliczka Okres świąteczny Więc była tam myślę Rodzina Święta
domek dusz, może on-ja, ona-ona-siostra-matka-kochanka, dzieci-my
mijamy kapliczkę, obrzucam ją zdawkowym spojrzeniem
pcham wózek na kółkach jak z listami, wiem że niepotrzebnie mam go ze sobą
ale to chyba walizka, wiem że muszę ją ze sobą ciągnąć
w pewnym momencie tłumaczę wesołej towarzyszce
sam będąc smutnym albo na odwrót
 
 
będę z tobą zawsze, nie idziesz sama
wystarczy że jest tu mój uśmiech, moje oko, spojrzenie
jestem tu choć mnie tu nie ma tak do końca
zawsze tak będzie i niech to ci wystarczy To ci wystarczy
od tej kapliczki do nieznanego schroniska
 
 
mój uśmiech, patrzenie i wózek
nasze małżeństwo i schronisko przed nami
a ja jestem w kapliczce, albo na innej drodze
też chyba z wózkiem i czyimś patrzeniem, śmiechem
za towarzysza podróży

z kim dojdę


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 17 stycznia 2019

Coś stracić (wewnętrzna kaplica)(ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

Jak byłem młody to śniłem że jestem zbrodniczym mafioso
lub dwuznacznym detektywem i czułem super bycie alfą i strach i wyrzuty,
że jestem gangsterem, sobą, ale to nie była przepowiednia bo..
utratą duszy były wtedy skrupuły, mną
kiedyś Ojciec i niezdolność zdrady
teraz Living dead albo Cień Zimy sprzed lat w objęciach Julii
No więc duchy te teraz spotykam i siebie z długopisem staram się wywołać
odchodzi jedno drugie trzecie oko
Kiedyś chciałem mieć jakąś więź z kobietą o rudych włosach
przystąpił do mnie gnojek ze szkoły
i białe bestie i teraz prawdą, mną jest strzęp, strzępy
pomagania ludziom, człowiek i członek i senny świat
gdzie ideami zawładnęliśmy żywych
ludzi, ściana za którą dzieją się straszne i piękne rzeczy
mające odbicie w rzeczywistości mojego snu, jego, naszych
 
coś stracić
jeśli zabiję człowieka coś stracę
jeśli stracę gangstera to stracę też
szansę na stracenie
tego czegoś ludzkiego
 
a jeśli nie mogę tego stracić
to tego nie mam
więc skrupuły wobec ludzi
i bezlitość wobec ludzi są tym samym
w mieszku pielgrzyma
były prawdziwe
i tchórz, a odwaga..
 
czyn, który nie potrzebuje zabijać
jest i w czynie kiedy zabijasz
 
więc śniłem że jestem zabójcą
i chcą mnie kobiety
i żałowałem że jestem nim
albo że nie mogę być nim
 
można utracić swój piękny fałsz


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły


  10 - 30 - 100  






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1