Przepoczwarzona, 7 september 2010
wieczorem ciemnością obleczona dwojaką
szła dziewucha ułożona
w brązowych trampkach
białe skarpetki zamokły
od wilgoci swobodnie stojących kałuż
sączyło się niebo kolejną godzinę
chodnikiem dążąca do sedna
przemykała niezauważona
zresztą o 23.05 pustki na ulicach
czerwone światła tuż przy ulicy
stopowały jej leniwy krok
nie ma szczęścia bez dymu w kominie
Przepoczwarzona, 15 july 2010
spuściła wzrok
głowa opadła na piersi
znowu pustka
kolejna czerwona plama
jej nadzieja przygasała
kiedy 36 raz z rzędu
miała przeciąg w oczach
i niesamowicie puste wnętrze
na nic trudy
liczby stopnie analizy i wykresy
gówno warta krew
oddawana po tysiąckroć
kolorowe zalążki szczęścia
łykała popijając wodą
bez gazu
i tylko spała spokojnie
wstyd i honor chowała w torebce
kiedy kolejny raz
rozkładała nogi
przed bogiem
tak chciała
tak bardzo pragnęła
tak ciężko jej było
...złapać oddech między łzami
Przepoczwarzona, 15 july 2010
innym ludziom nowa ja
niezmieniona
bez znaczenia
pył i brud
siąpi z nieba dla mnie właśnie
chłodno
mokro
uroczyście
słodki uśmiech dziś na gębę
krzywy
głupi
zakłamany
pozostanę sama sobie
lepka
wiotka
ciemna noc
Przepoczwarzona, 12 july 2010
zakąsiła błękit nieba
niby więcej już nie trzeba
sucha twarda kromka chleba
piszczy w domu sroga bieda
dom zalany po pachwiny
z mojej winy z twojej winy
to są chyba jakieś kpiny
nie zakwitną już maliny
wszędzie tylko słodki smród
tam podpala strażak stóg
małe dzieci cierpią głód
kto mi powie? gdzie wasz bóg?
tylko komór daje głos
na stos z nim... na stos