Poetry

Sophie


Sophie

Sophie, 14 september 2011

Wtedy, kiedy



 
 
MIL – CZY
– SZ (Y)
Otwierają
się
Wrota
fioletowe
Mojej jaźni
I wędrują
po horyzont.
 
Jak
najdalej,
Od dziś –
jutra, zawsze
 
Surrealnie

 
Twoje dłonie
Ociekają
fantazją
Srebrną
Jak
deszczem.
 
Po
parapetach moich myśli,
Pajęczych
nitkach
Jak rosa.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Sophie

Sophie, 14 september 2011

Mieszkanie pod Aniołami II.

Z dziewiątego piętra,
 
obserwuję cichutko słońce
przeciągające się leniwie.

 
Gdy idzie po dachach,
 
stąpając delikatnie,
 
by nie budzić śpiących
pod nimi ludzi.

 
Z kawą w dłoni.
 
Przeciera oczy i patrzy -
samo nie wierząc w Cud Stworzenia.

 
Zachwycone przeciera oczy,
 
i staje się światłość.
 


number of comments: 0 | rating: 7 | detail

Sophie

Sophie, 14 september 2011

Mieszkanie na dachu świata

Mieszkamy w mieszkaniu pod
Aniołem.

Tu cztery ściany, drzwi i
okna.

I cisza, kiedy z zachwytem
wpatruję się w panoramy
miasta

z dziewiątego piętra.
 
Mieszkamy na dachu świata.


A Twoje oczy znów są
błękitne

radością
jak niebo za oknem.
 
Oddychamy tym samym
tlenem,

pijemy tą samą kawę
wdychając niebieski dym
szczęścia.

 
Zabiorę choć trochę
tego zachwytu.
 
Szczęście,
 
które unosi się w
powietrzu

jak chmura,
wata cukrowa
(darta, owijana na
palcach)

schowam
w drewnianej szkatułce
z lustrem,
by czekało

na gorsze dni
 
jak w apteczce...
 


number of comments: 0 | rating: 10 | detail

Sophie

Sophie, 13 may 2010

Przez dziurkę od klucza II

Przez dziurkę od klucza II


Mówię do Ciebie powietrzem wyssanym z
przestrzeni przyszłości-inni pójdą tam szybciej-
niech się duszą.
My we własnym tempie
trzymając się za ręce,
kiedy wyrówna się ciśnienie przez dziurkę od klucza.

Opada mi głowa a oczy
zamykają się na kształt protestu wobec
mojej obecności w tym miejscu,
o tej porze.

Obgryzany nerwowo paznokieć
sprawia przyjemność
skrzypiąc między przednimi zębami/łzami.
Pluję nim do popielniczki.
Potem zapalam papierosa.
I siedzę rozparta i naturalna
niemal nago na Twym fotelu.

Teraz Cię nie ma.

Być może niedługo powrócisz
znajdziesz mnie
mruczącą w spazmach rozkoszy

Albo puścisz głośniej adapter...



15.02.2009


number of comments: 2 | rating: 10 | detail

Sophie

Sophie, 13 may 2010

Przez dziurkę od klucza..

Zielonym okiem
Łapczywie połykam powietrze.
W okiennej ramie,brudna szyba chybocąc się
starannie domyka ostatnie szczeliny
by nie wpuścić do wewnątrz śniegowych gwiazdek.
Za oknem minus sześć i dzień dłuższy
o godzinę czy dwie.Przyjdzie jeszcze chwila
gdy zacznę znowu pisać.
Słowa w głowie
muszą mieć czas,by dojrzeć
Zerwany paznokieć boli dotkliwie.
Przeżył dziś terror drzwi zamykanych
raz, po raz.Lecz zacisnął zęby
i nie pisnął ani słowa.O moich łzach
wczoraj wieczorem.
Śnieg dalej pada -Zostało jeszcze tylko
parę godzin i..

Będziesz przy mnie.





15.02.2009


number of comments: 0 | rating: 9 | detail

Sophie

Sophie, 13 may 2010

Atlantyda w nieskonczoność

Właśnie
wyłania się
Nowy Świat.
Z wód miesięcznych
ziemi,
wystawiają
wypoczęte dłonie
wysokie gałęzie.

Obserwuję z zachwytem

ten czas narodzin.
co roku
od nowa.

I tylko zmarszczek
jakby więcej
i tęczówki
poblakłe
i skroń
bardziej siwa

Budzi się,
budzi się!

Świata Atlantyda.


21.02.2010


number of comments: 0 | rating: 8 | detail

Sophie

Sophie, 13 may 2010

***

I czegóż się dziwisz
że umieramy nieodczytani
z plakietką
zaczepioną
o duży palec
stopy
z popiołów łona
powstajemy
bezimiennie
i tak pomrzemy
z twarzą
wydrapana
w marmurze.




3.02.2010


number of comments: 1 | rating: 13 | detail

Sophie

Sophie, 13 may 2010

***

Drzewa
jak koronką wyplecione
Miasto stąd
wygląda
trochę jak Olsztyn
a może Kraków
może...
morze?
podniesionych dłoni
strzelistych wierz
wyrastających ponad wysokie czoła dachów
Białe miasto
pod kopułą nocy
rzucę
do Twych stóp.




15.01.2010


number of comments: 0 | rating: 9 | detail

Sophie

Sophie, 12 may 2010

***Matce***

Nie pamiętam
jak mam na imię..
ale wiem
że Matka
miała siwe włosy
i oczy
wyblakłe od deszczu.
A potem
przyszła wojna..
Myśli.
wszystkie stanęły
na baczność
a dłonie
w sojuszu z otoczeniem
rzucały kwiaty
na drewniane wieko.
I zniknął jej cień
i ucichły kroki
na schodach.


Nabrałam nawyku ścierania
kurzu z fotografii
jej twarzy
w myślach,
co dzień rano..


Niespodziewanie
z moich dłoni
unurzanych w muzyce
powstał wiersz


number of comments: 0 | rating: 10 | detail


10 - 30 - 100






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1