Poetry

Sztelak Marcin


Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 june 2016

Bolesne wzrosty

Coraz częściej powracam do ciszy
wewnątrz łona, ciepłej wody,
ukojenia embrionalnego.
 
Prawie brak zewnętrzności, jednak życie
zachłannie wciąga spokój, rozszerza
pole widzenia.
Aż po nieznany horyzont.
 
I jeszcze dalej, poza słowa,
cienie wypalone na ściankach naczyń
niosących krew.
 
Później już tylko blizny
pośmiertne. Oraz pamięć, zanikająca
jak puls.
 
Niektórzy twierdzą, że pierwszy krzyk
to także agonia.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 june 2016

Śnięte słówka

Zacznijmy od najprostszego: kurwa,
ale na poziomie mentalnym.
O ile to jest coś więcej,
niż usprawiedliwienie wulgaryzmu.
 
Jednak kobiety lekkich obyczajów
mają swój urok, szczególnie kiedy
nie trzeba im płacić.
 
Za prasowanie koszul lub gotowanie zupy,
wystarczy kilka do kilkunastu ruchów
fraktalnych.
 
Chociaż, być może to podobnie brzmiący wyraz,
nieważne, skoro dobrze wypełniony obowiązek
pozwala zasnąć. Ze świadomością,
że gdzieś tam wciąż mamy je w garści.
 
A na zakończenie, już nie takie proste: kurwa.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 june 2016

Śmierć w ogrodzie

Mężczyznom tak rzadko daję się kwiaty.
Szkoda.

Kwitnienie to zaczątek,
więc oddychaj. Do dna.

Jutro jest zapisane, znakami
ziemi, bo w niebie tylko gwiazdy
i coraz rzadsze powietrze.

Ale nawet tam może zabraknąć
miejsca na frazy. Niefrasobliwie
wrzucone w wiatr.

Zresztą nikt nie zbierze samotnie
zasianych słów. Nie ma lepszych
czy gorszych – wszystkie eksplodują
wiosną.

Ostatnim wierszem.

Pozwól, że na pocieszenie ucałuję twoje usta.
Zimno.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 june 2016

Słowostwórstwo

 
Także pornografia kłamie,
nawet krótkie onomatopeje
oszukują.
 
U podstaw, ale zawsze można
to zrzucić na omamy słuchowe.
Albo inicjację, kolejną.
 
Jednak oglądamy spocone ciała,
z udawanym niesmakiem,
później śnimy nierealizowalne fantazje,
a świat przecieka pomiędzy.
 
Orgazmy są za krótkie
aby mierzyć nimi upływ, tylko zadyszki
mówią same za siebie.
 
Zresztą zawsze mamy za ciasne sypialnie, a życie
to zupełnie inny temat.
Mimo wszystko na początku było słowo,
 
bardzo krótkie.


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 june 2016

Megality

I inne wyrazy z przedrostkiem,
koniecznie Wielką Literą.
A ty zajmujesz się niedostatkami,
w mikroskali.
 
Zagubiony w mateczniku wciąż pamiętasz
pozycję embrionalną – preferowana w chwilach
tak zwanego przerażenia. Coraz częstszych.
 
Ssiesz życie, licząc na amnestię.
Rosną sterty odwołań do instancji,
wyraźnie znudzonych słowotokiem.
 
Chociaż kciuk skierowany w odpowiednią stronę
pieczątki tracą ważność, płowiejąc w obliczu
ostatecznych rozwiązań. Jak wielki wybuch
albo spirala (wszechświata, strachu, dna).
 
Twoje zawsze nienarodzone dzieci biją brawo,
znowu obrabiasz krzemienie,
wciąż za młody na ogień.
 
Ale wystarczy zamknąć usta
i nie oddychać. Reszta przyjdzie sama,
na pewno na literę M.
 
Przy założeniu, że zdążysz stworzyć
jakikolwiek alfabet.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 june 2016

Eksplozje


Gwiazdy gaszone zbyt gwałtownym
wydmuchiwaniem dymu.
Z najtańszych papierosów, wręcz skrętów
z prasy codziennej.
 
I pożółkłe palce wciąż poszukujące
punktów zaczepienia galaktyk.
Paroksyzmy  kaszlu witają każdy
kolejny stempel kalendarza.
 
Nierówna symfonia rodzącego się dnia,
tylko nieco drażniąc nozdrza.
Chociaż na czubku języka zaczajony wyraz
gehenna – jednak do wybuchu uśmiech.
 
I nonszalancki krok nałogowca.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 june 2016

Ars


Ciągle piszę ten sam wiersz,
do znudzenia. Mówią, że poezja sflaczała,
chociaż podobno siedmiuset debiutantów rocznie
rozpoczyna oczekiwanie na Nobla.
 
Z niecierpliwością zalewając klawiatury kawą
produkują nowe frazy,
gdzieś na granicy genialności, z poważnym
przechyłem na jedną stronę.
 
A może to świat okulał, trójnogi kuśtyka
w przyszłość. Warcząc niczym stary pies
na cienie w pełnym spektrum ślepoty.
 
Ale jest dobrze, bo na konkursie nie było
ofiar śmiertelnych. Podobnie jak poezji,
lecz to druga strona wytartego medalu.
Albo lustra – niepotrzebne można skreślić.
 
Ciągle piszę to samo wierszydło,
bez początku i końca
– życie lub wstęga Möbiusa.
Do dowolnej nadinterpretacji.
 


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 june 2016

Krystalizacje


Za ścianą lęgną się przyszłości
jak szczury, te z tonących okrętów,
bo u mnie sztorm.
W szklankach rozbitych w proch.
 
Ten zalega na podłodze wśród nieużywanych
myśli. Konstrukcja nadaremnych modlitw
zasnuwa okna. Jednak światło przesącza cień
niczym krew niewiniątek.
 
Rozcieńczona deszczem nieustannie wygrywa
rytm na szybach. Dźwięczy jesienią niezależnie
od pory roku.
 
Rozkładam słowa po siedem – nikczemna
wróżba. Nie wierząc w jutro, wczoraj a nawet dziś
z premedytacją zabijam kalendarze.
Powracają w snach.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 6 june 2016

Splin węzełkowy


ze zmęczonych ust wypadają
marne dowcipy
warte strzału w potylicę
znienacka – łups
 
po krzyku
albo odwrotnie – przeraźliwy wrzask
panikarzy oraz maminsynków
nieunikniony ból gardła
 
pozostało tylko bazgrolenie
na marginesach
sztuka użytkowa ale szkoda
długopisu
 
najczęściej czarnego
szczególnie w nocy nic nie widać
– tyle dobrego
 
chociaż też dyskusyjna sprawa
gdyby chciało się dyskutować
oczywiście po próżnicy
do tego napełnienia
 
Salomon i od nowa


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 june 2016

Piekło zamarznie


Kłamiecie tak uroczo – rzekł szatan,
bo on zawsze rzecze, do wyznawców.
Przy tym wyróżnił ciepłym uśmiechem
proroków. Kumulacja szaleństwa w oczach.
 
Tymczasem świat zastygł niczym komar w bursztynie,
już nie krwawi rozmyty w eterze pełnym trzasków
i reklam. Ziemia traci oddech, przez ciągłą zadyszkę
apokalipsy nie będzie.
 
A przynajmniej spektakularnej – ot wymrzemy,
bez szans na zmartwychwstanie.
Nawet nie wykopią naszych kości
by je pieczołowicie umieścić w gablocie.
 
Szatan obgryza kopyta, średnia temperatura spada.
Diabelnie szybko.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1