Marta M., 2 october 2017
znad krawędzi wypatruję
papierowych gołębi
dłonie zawijam w kieszenie
oszukuję dotykiem
miękkim i własnym
może nie słyszę
jak mnie wołasz
zapominam czesać włosy
tak jak chcesz
milczę niepytana
teraz mamy swój babel
na wyłączność
Marta M., 8 april 2016
wiesz chciałabym wyciągnąć
po ciebie rękę mając
później czyste myśli
i krew pulsującą bez zakłóceń
może powinnam oddychać
piersią a nie rozumem
bo mówisz o przeznaczeniu
gdy wąchasz moje włosy
bose stopy bardziej
wierzą ode mnie
powoli zamieniam czas na
bezczas i tęsknotę za
tobą
Marta M., 14 march 2016
liryczniejemy pośrodku dnia
z pięściami w gardle
na poprzek ości kręgosłupa
chcemy jeszcze więcej
chcenia bezwarunkowego
wygładzam plisy sukienki
lubisz na mnie patrzeć
poznaje po rozszerzonych źrenicach
i niecierpliwych palcach
na kraciastym obrusie
wieczorne podboje nie mają sensu
zamki na piasku po raz pierwszy
mają dobrego architekta
Marta M., 12 march 2016
naprawdę nie mówię
nie chcę echa od gwiazdy
po dno nasturcji
pomiędzy palcami nowe usta
nowe kraje obce światy
swoje mam ramiona
odrywam od nich paznokcie
świadomość lubi moje gładkie ciało
zapach włosów i nadgarstków
teraz tobie odbiera mowę
kup mi ten bilet
spakuję tylko siebie
na zapas
Marta M., 10 march 2016
napisałam już chyba wszystko
kuleję tej nocy i piję melisę
pod powiekami piasek
z twojej podróży
drażni rogówkę i wypruwa
flaki po wczorajszej
świadomej amnezji
grunt to mieć nogi ze stali
bo stalowy grunt kaleczy kolana
idę z wiatrem
w latawcu napinasz cięciwę
mówiłeś że chcesz i jak chcesz
nie zapytałam kiedy
nie pomyślałam gdzie
Marta M., 11 november 2015
mówię czasami do siebie
z palcami we włosach pokonuję
nocne grymasy
wiem że mogę oddychać
bardziej stanowczo
kamienie w dłoniach
nie bywają zbędne
moje słowa pierzchną na ustach
bose stopy moje bose stopy
jutro wstanę z kolan
rutyna potrzebuje
wsparcia
Marta M., 6 november 2015
zapominam że stół jest okrągły
gniotę w dłoniach jego cztery kanty
palce bez dotyku bawią się okruchami
w nocy przypominam sobie prawdę
mój stół nie ma nóg ciosanych
grube konary wrosły mi w talię
w ustach ta sama gorycz
po drogim winie
Marta M., 6 august 2015
w biegu gubienie torebki
nazywam kaprysem
bo jakie mam wyjście
gdy tłumaczenie
wypada blado
przy mojej karnacji
pomyślałam o milczeniu
twarzowe grymasy
znosisz łagodniej
i szybciej odgrzewasz
wczorajsze steki
za oknem tramwaj
i starzec w kapeluszu
Marta M., 8 january 2015
osobisty maraton
krztusi płuca powietrzem
ośmiotysięczników
ramiona ciaśniejsze
bez skrępowania
zamykają mnie w sobie
powiedz na ile zrozumiałam
błędne zachody słońca
i zbyt krótką noc
podziel mnie
znudzona westchnę
obojętność przygarnę
poczuj że
łatwo odchodzą
tylko głupcy