Marta M., 2 october 2017
znad krawędzi wypatruję
papierowych gołębi
dłonie zawijam w kieszenie
oszukuję dotykiem
miękkim i własnym
może nie słyszę
jak mnie wołasz
zapominam czesać włosy
tak jak chcesz
milczę niepytana
teraz mamy swój babel
na wyłączność
Marta M., 8 april 2016
wiesz chciałabym wyciągnąć
po ciebie rękę mając
później czyste myśli
i krew pulsującą bez zakłóceń
może powinnam oddychać
piersią a nie rozumem
bo mówisz o przeznaczeniu
gdy wąchasz moje włosy
bose stopy bardziej
wierzą ode mnie
powoli zamieniam czas na
bezczas i tęsknotę za
tobą
Marta M., 14 march 2016
liryczniejemy pośrodku dnia
z pięściami w gardle
na poprzek ości kręgosłupa
chcemy jeszcze więcej
chcenia bezwarunkowego
wygładzam plisy sukienki
lubisz na mnie patrzeć
poznaje po rozszerzonych źrenicach
i niecierpliwych palcach
na kraciastym obrusie
wieczorne podboje nie mają sensu
zamki na piasku po raz pierwszy
mają dobrego architekta
Marta M., 12 march 2016
naprawdę nie mówię
nie chcę echa od gwiazdy
po dno nasturcji
pomiędzy palcami nowe usta
nowe kraje obce światy
swoje mam ramiona
odrywam od nich paznokcie
świadomość lubi moje gładkie ciało
zapach włosów i nadgarstków
teraz tobie odbiera mowę
kup mi ten bilet
spakuję tylko siebie
na zapas
Marta M., 10 march 2016
napisałam już chyba wszystko
kuleję tej nocy i piję melisę
pod powiekami piasek
z twojej podróży
drażni rogówkę i wypruwa
flaki po wczorajszej
świadomej amnezji
grunt to mieć nogi ze stali
bo stalowy grunt kaleczy kolana
idę z wiatrem
w latawcu napinasz cięciwę
mówiłeś że chcesz i jak chcesz
nie zapytałam kiedy
nie pomyślałam gdzie
Marta M., 11 november 2015
mówię czasami do siebie
z palcami we włosach pokonuję
nocne grymasy
wiem że mogę oddychać
bardziej stanowczo
kamienie w dłoniach
nie bywają zbędne
moje słowa pierzchną na ustach
bose stopy moje bose stopy
jutro wstanę z kolan
rutyna potrzebuje
wsparcia
Marta M., 6 november 2015
zapominam że stół jest okrągły
gniotę w dłoniach jego cztery kanty
palce bez dotyku bawią się okruchami
w nocy przypominam sobie prawdę
mój stół nie ma nóg ciosanych
grube konary wrosły mi w talię
w ustach ta sama gorycz
po drogim winie
Marta M., 6 august 2015
w biegu gubienie torebki
nazywam kaprysem
bo jakie mam wyjście
gdy tłumaczenie
wypada blado
przy mojej karnacji
pomyślałam o milczeniu
twarzowe grymasy
znosisz łagodniej
i szybciej odgrzewasz
wczorajsze steki
za oknem tramwaj
i starzec w kapeluszu
Marta M., 8 january 2015
osobisty maraton
krztusi płuca powietrzem
ośmiotysięczników
ramiona ciaśniejsze
bez skrępowania
zamykają mnie w sobie
powiedz na ile zrozumiałam
błędne zachody słońca
i zbyt krótką noc
podziel mnie
znudzona westchnę
obojętność przygarnę
poczuj że
łatwo odchodzą
tylko głupcy
Marta M., 25 october 2014
spłukana minionym czasem
zamykam siebie z gustem
w snach migdałowe oczy klowna
są wyczekiwanym incydentem
nocą bezwarunkowo potrzebuję
powietrza w płucach i ciebie
niewinne zabawy w chowanego
nie posiadają potrzeby zbawienia
wiesz jak mnie dzisiaj widziałeś
potrafię uwodzić znienacka
fusy z kawy plamią nieskazitelnie
przecież potrafisz zamknąć mi usta
Marta M., 13 october 2014
na piaszczystych wydmach
wysypuję cię z rąk
przypływ opóźnia stopy
woda obmywa niedbale
pozostawione ślady
w kieszeni swetra
szeleszczą zagubione listy
po butelce nie ma śladu
odpłynęła z tobą
Melody Gardot z wiatrem
szaleje we włosach
Marta M., 11 october 2014
zdecydowanie zasługuję na siebie
oddychając z gracją
w natłoku poranków
których świadkiem
nie bywasz
nie ze zdziwienia unosisz brwi
słuchając oklepanych melodii
po drugiej stronie Wenus
drwię z ciebie bawiąc się
w chowanego
nie jestem pruderyjna
chodniki przychylniejsze
fokstrotowi moich szpilek
odpowiadają newralgiczną ciszą
na twoje poszukiwania
Marta M., 4 october 2014
drewnianym wiosłem
wypełnia bezdenność oceanu
myśli poza nawiasami karmią
chciwych poławiaczy ostryg
a lewa burta wierniejsza
ramieniu
we mgle bezdomne brzegi
nie wymazują z podniebienia
jej oddechu
Marta M., 26 september 2014
na wszelki wypadek
zostanę penelopą
czekanie łasi się do ud
bez gwarancji
kochania
w listach do ciebie
błogosławię drogi
bez powrotów
w zielonej sukience
bardziej błyszczą oczy
staranniej milkną usta
obiecany moulin rouge
rdzewieje w pamięci
Marta M., 19 september 2014
codziennością cię mijam
jak spłoszona cyrylica
pod chciwymi palcami
czarne morze klawiatury
formatuje myśli
moje daty twoje dni
stawiają ciało poziomo
pod murowaną ścianą
z przynależnością osobistą
czekam na siłę sprawczą
twoich rąk
przed snem pomaluję usta
proszonym lunatykiem
zostań namacalnie
* https://www.youtube.com/watch?v=2WKpOKac_2Y
Marta M., 16 september 2014
pod kołami starej damki
wyraźnie czuję kamienie
wyrastają spod ubitej ziemi
niczym słowa kaleki
które chcę podarować
spokojnie zataczam ósemki
plątam nieskończoność
w zgodzie z drzewami
planuję kolor pończoch
w których chcę siebie
podarować
kiedy stanę w gardle
ością twego świata
nocą poczujemy chłód
przydomowej rzeki
zaplątani w altankową
maciejkę zostaniemy
* https://www.youtube.com/watch?v=TQ8cF5w5Elg
Marta M., 13 september 2014
fokusy na latanie
pożyczyłam od Murphiego
dobra szkoła wychodzi
oknami gdy drzwi zamknięte
zapowiadam zakazane
lekcje muzyki
temperament primabaleriny
wyssany z mlekiem matki
nie posiada atestu
nieskazitelności
nagnij swoje reguły
dla mojego kaprysu
powietrze potrzebuje lekkości
a nadgarstki mają
swoje znaczenie
Marta M., 11 september 2014
czarnego łabędzia noszę
pod pachą jak torebkę prady
z każdym ruchem skrzydlaty
oddech tuli się do piersi
pięści pomieszczone w ustach
przypominają na ile jestem
użyteczna
toasty wypite po zmierzchu
uciszają plugawe słowa
zaufanie zostaje błaznem
wymiarowo skrojonym
wtedy dno bywa aksamitne
i śliskie jak język
jaszczurki
Marta M., 8 september 2014
nocami bywam bękartem
nietuzinkowych myśli
z pokłosia dziennego
wyciągam amatorskie
wnioski
odmawiam nowenny
na pokuszenie senne
kolana są bardziej stanowcze
niż splecione palce
w poszarpanych włosach
pod powiekami motam
popelinowe gniazda
częściej zgrzytam zębami
a sen bywa skutkiem
ubocznym
Marta M., 3 september 2014
dusi mnie jakość poranków
w poplamionej koszulce
parzę lurowatą kawę
śniadanie na pół etatu
jest lekkostrawne
mieszczę w sobie więcej
emocji niż rozumu
analogi są pełnokrwiste
zrozumiesz gdy rozbierzesz mnie
z przyzwyczajeń i kłamstwa
zasypiając przypadkowo
w moich ramionach
jasność nie zawsze
jest ckliwym objawieniem
w czarnej bieliźnie
mam wiele imion
na użytek własny i cudzy
jestem bezpańska jak
przewidywałam
Marta M., 2 september 2014
w operze zapominam
oddychać bezpardonowo
jedynie czarny jedwab
przylega do pełnych piersi
ze zrozumieniem
ciaśniej niż ręce mężczyzny
strach obejmuje biodra
nie oddaję siebie bez powodu
oswajanie ma marginesy
podczas antraktu
kserokopie zdarzeń mają
znaczenie iście pierwotne
z ust wyjmuję skrzydlate ćmy
ich odnóża stoją pokorą w gardle
a sznur białych pereł
uwiera do kolejnego aktu
Marta M., 1 september 2014
strach jest łasuchem
lubi pączki z lukrem
oddaję mu swoją rację
lepkie wargi znają słowa
na wymiar bezpańskiej myśli
okna zbyt duże mieszczą
odbicie zielonych oczu
w ramach szpitalne łóżka
i śpiąca królewna
we flanelowej pidżamie
obudził mnie zapach chleba
i płatki śniegu
babcia z nieba wołała
zabroniła przychodzić
Jezus w korycie szeptał
zmartwychwstałam
Marta M., 30 august 2014
przy twoim nazwisku
pachnę natrętnymi słowami
obce litery wplatam we włosy
jak dojrzałe stokrotki
czarny lakier na paznokciach
pruderyjną zachcianką kwitnie
gdy palcami uderzam o klawiaturę
nasze drogi pozwalają nam
chodzić osobno i wzajemnie
oddajemy syzyfowi
nasz kamień milowy
wracamy do równika
i katedry Vita z okna
praskiego pokoju
Marta M., 26 august 2014
nie mów do mnie z rana
bez śniadania jestem harpią
palcem poprawiasz uśmiech
judasz pewnie miał siostrę
ciągle się zastanawiasz
niebo akwarelą po deszczu
takie popisane
przynieś kawę kochanie
objawieniem się staną
w nieładzie prześcieradła
i kwiaty na bluzce
w rytmach ballroom stories
* https://www.youtube.com/watch?v=wkzUUQhtIb4&index=2&list=PL75F0A8B382818D7B
Marta M., 24 august 2014
zielskiem pachną poranki
topielice nadgarstkami
przecierają okna
słowa nieloty
zapijane burgundem
gniją bez mocy
sprawczej
czarny kot biały kot
papillon bez skrzydeł
wyliczanka syzyfowa
w piersi wije gniazda
polifonia najwyższych
lotów
Marta M., 12 august 2014
jeżeli lato zrodzi
robaczywe owoce *
porozmawiam z
Abigaile żoną Dawida
nabiorę wody w usta
moje Jeruzalem
jest rozleglejsze
od szuflady z drugim dnem
bielizna w nieładzie
określa azymuty
pąsowe róże puszczają soki
pokutę rozpisuję
szminką na lustrze
poranna pantomima
jest plagiatem
* podkradnięte z altowego komentarza....:)
Marta M., 8 august 2014
Miltonie wybarwienie oczu
jest dziedziczne
Indreams wyprawi Cię
poza tęczówki miasta
powielony Jefferson
nie straci głowy
od wierzgania nogami
pustynie Las Vegas
są archaicznym
dowodem
nocą wiolonczela ma
swoje nawyki
dryfujesz oniemiały
"Go to sleep,
everything is alright" *
* Roy Orbison https://www.youtube.com/watch?v=TPqZs7Vl_xg
Marta M., 7 august 2014
siostry Duval
w kaplicy na kolanach
czekają maryjnego
unplugged
i czarnej wełnie nadają
trzeci wymiar
wtedy sny bywają passe
jak piąta pora roku
której się poddajesz
i winisz Vivaldiego
o marazm
wymazane ściany farbą
nazywasz selfie
pomijając cyfrową
zachłanność
ubierasz czarny
sweter bez dekoltu
Marta M., 6 august 2014
cytrynowe jedwabie
twarzowe tego lata
wtórują nadwyrężonym
latarniom
wieczorem bulwary
łaskawsze stopom
wiodą ku zachodowi
wtedy wytrawniej
myślę o południu
esy floresy na piasku
chrzest fali i skrzydła
albatrosa
są takie na miejscu
zapach wiatru
odurza łagodniej
Marta M., 21 july 2014
biała sukienka z metra cięta
czas osaczał gubiłam grosze
ojciec niebieski klęczał
czekał z winem
mszalnym
przerażał mnie brak
J'adore na mojej skórze
i usta które zbyt
miękko całowały
telefon wypadał z ręki
ale wciąż pisałam
obudź mnie
obudź mnie
obudź mnie
Marta M., 20 july 2014
latem amnezja
jest dobrym faux pas
między udami
wyplatam wiklinowe kosze
zlizujesz lukier z ust
głodny widoku
zadartej spódnicy
madame Bovary
podarowała mi lustro
odbijam w nim słońce
i piegowatą twarz
jesteś gotowy
na oślepienie
profilaktycznie
załóż ciemne okulary
Marta M., 17 july 2014
wieczorami agnieszka
oswajała bezpańskie ważki
eleganckie drżenie ich skrzydeł
w rytmie nobody's perfekt
wirowało nad głową
pochylona nad klawiaturą
prostowała kręgosłupy
córom baroku
syzyf milczał
zawstydzony jej siłą
po północy
kwieciste sofy
wołały o pokuszenie
rubens podkręcał wąsa
a jego śmiech odbijał się echem
nocami pamiętała
grubą bertę
Marta M., 16 july 2014
w cieniu wiatru zafona
pierwsza kawa o poranku
apteka za rogiem
odpowie ciszą
skoro belladonna
w ogrodzie kwitnie
moim domem
stara piekarnia
podpieram wilgotne mury
dziki winogron
zaplata rude warkocze
rozszerza źrenice
pod zmurszałym
płotem otoczaki
zapominają o chłodzie rzeki
podzielę je sprawiedliwie
na moje i twoje
nocą rozwiną
nietoperze skrzydła
Marta M., 12 july 2014
anna ukrzyżowana
z przypadku
gromadziła hybrydy
starych monet
w życiorysie miała
luki czasu
i twarzowe zdjęcie
w cieniu czerwonych cegieł
bywała prostytutką
matka nie broniła
zadośćuczynienia
cielesnego
każdej niedzieli
jezabel rozgrzeszała ją
w imię kobiety
prorocy byli łaskawi
deszcz przynosił
ulgę
Marta M., 11 july 2014
dzieciństwo bernadetty
pachniało lawendą
melancholia wypełniała
pokój dziewczynki
ojciec wracający
z dalekich podróży
przywoził jej spokój
który bezpiecznie otulał
sny i codzienne marzenia
stając się podlotkiem
rozmawiała z motylami
dotykała ich delikatnych
skrzydeł
i nawet nie zauważyła
gdy stała się jedną
z nich
kiedy go poznała
była już kobietą
skrzydła chowała
do szafy
on nie rozumiał jej daru
i jak mawiał fanaberii
codzienność stała się
kolczastym drutem
słowa jak zatrute ostrygi
układały jej sny
Marta M., 9 july 2014
michelle niedbale
odgarniała włosy
spojrzenie mętniało
od starego burbona
czekanie prężyło
suche kości
schody nie niosły
echa jego kroków
szare ściany
kuliły się w sobie
tylko okno było
gotowe
deszcz rozmawiał
z parapetem
nerwowo podsłuchiwała
i palcem wodziła
po kroplach
liczyła piętra
Marta M., 8 july 2014
całowanie mnie
nie jest rozsądne
podobnie jak czytanie
freuda przed snem
pomiędzy nami
sękate słowa czasu
obrazy spadają ze ścian
zegary gubią wskazówki
tylko robinia pachnie
nieustannie
poza horyzontem
zataczam koła na piasku
poczekam na falę
która nas obmyje
z tego bezpańskiego
pragnienia
Marta M., 1 july 2014
słońce na jej głowie
udaje modny kapelusz
rozprasza leniwych przechodniów
świadomie ukradła światłość
i biegnie do jego ogrodu
gramofon na spierzchnięte usta
lekko podaje armstronga
pod stopami soczysta trawa
i szepty rudego pająka
oddała mu słońce z wdziękiem
jak czapkę widkę - niewidkę
blade ma o tym pojęcie
że w całej tej swojej beztrosce
łamie mu serce
nagminnie
Marta M., 1 july 2014
odpalasz papierosa
idę ulicą czuje ten żar
dym jak aureola świętego
wiruje mi nad głową
twój wzrok miarą
nieoswojonego chcenia
słońce oślepia dogmaty
w dłoni gniotę
rąbek kwiecistej
sukienki
nie musisz nic mówić
zatrzymam nas
w czasie
Marta M., 27 june 2014
noszę w sobie twoją tęsknotę
podzieliłeś ją sprawiedliwie
tak łatwiej udźwignąć
zapach malw i twoje słowa
na pustyni dnia powszedniego
coraz więcej piasku
liczymy te ziarna z pokorą
lekko naginamy czas
tak łaskawy naszym
obietnicom
gdy zasypiasz taki odległy
buduję nam domek z kart
moczę nogi w rzece
i pod ciężarem
ufarbowanych rzęs
dotykam twojej twarzy
Marta M., 26 june 2014
gdy cisza mieszka w jej ustach
częstuje go światłem wschodu
nie będzie musiał dziękować
zrobi to dla przyjemności
własnej
przecież jest dla niej czuły
rozwieszając szare
płótna zdrady
umiejętnie wyprane
ze wstydu i wiecznie
poirytowanych pragnień
kiedy pada deszcz
prosi boga o schody do raju
uparcie myśląc
o jej oczach które spływają
po wszystkich ulicach
uśpionego miasta
Marta M., 23 june 2014
przynajmniej tej nocy
będę miał pewność
że o mnie myślisz
powiedział niedbale
i z ukrytym zawstydzeniem
tej nocy mogłam być
Sylvią Plath
i nadać imiona
każdej czczej sekundzie
zaplanować smutek
na kilka sposobów i uciszyć
jego karygodne słowa
jednym nadęciem ust
może by zrozumiał
rozlewiska moich myśli
i dokładność wprawnych palców
które w ciemnościach
budują mur zapomnienia
na skrawkach mojej
skóry
Marta M., 21 june 2014
w każdej ścianie jej domu
odłamki luster mieszkały
a jej próżność gościła spojrzenia
nie jednego mężczyzny
taniec uginał jej kostki
i przyzwyczajenia
a jedwabne szale zaciskały
się wokół szyi słowem
zaniedbanym i odrzuconym
jak gwiazdozbiór kasjopei
uczyła się snów na pamięć
i od nowa
a pod rzęsami
grzesznych obrazów
prosiła o deszcz który
nie zmywał zapachu
z jej nadgarstków
Marta M., 17 june 2014
taka jestem nienazwana
złote łany zboża
ci wyszepcą
w oczy twoje zajrzę
nie zaprzeczą
nie pytane
kłamać nie potrafią
świat zatrzymaj
jedną ręką
malwy w moich włosach
wciąż tak pachną
kot na schodach
przysiadł
w futrze dotyk przyniósł
malwy w moich włosach
patrzą
Marta M., 2 june 2014
przemoknięta twoimi słowami
rozmieniam na drobne
chwile pogrzebane przed laty
dlaczego wciąż kwitnie we mnie
zapach lipy
a szorstkość twoich dłoni
przypomina leniwe złudzenia
zapadnięte powieki snem spowite
gonią króliczka
mówisz wyraźnie że go oswoisz
by dotarła do mnie
prawda naszej nieskończoności
nie twoja lecz pożyczana
znowu zasypiam
z głową na kamieniach
z cykutą na ustach
częstuję cię świtem
kolejnego spełnienia
Marta M., 11 march 2014
o zmroku głosy w jego głowie
mają jej zapach
słowo podzielone w afekcie
na bezszelestną drobnicę niedomówień
z nostalgią krętego strumienia
szuka ujścia i jej nadgarstków
jego obiektyw niczym palce
zostawia na szyi kobiet tęsknotę
podsyconą niewinnością spojrzenia
drażni
każda w swej smukłej pozie
jest boginką momentu
żadna nie dźwięczy w uszach jak
abberacja jej westchnienia
nieczuła na prześwietlenie
i priorytety czasu
Marta M., 4 november 2013
dno absyntem umoszczone
rzęsie pozwala poczuć
zawiłości nocnej drogi
roztańczona nicość w przydrożnych zaułkach
smakiem odciśnięte gorzkie usta
a pierwowzory lekkiej nuty banału
w nietykalności pierwotnej
goreją
i jeśli tylko słowa
marmurem kruszeją
od nocnego podmuchu sennych animuszy
i zapomnianych treści mam bez liku
powtarzam niestrudzenie
mantrę jej ciała
Virginia odeszła z
podniesioną głową
miała sen pachnący jaśminem
czarne skrzydła nietoperza
obiecały świt w objęciach
Debussy'ego
Marta M., 12 june 2013
w kolorowych balonikach
marzenia dojrzewają
o smaku poziomek
i miętowych pocałunków
dziewczynka o zielonych oczach
wieczne ma przeczucie
a znikające drogowskazy
krętość ścieżek nakazują
na sznurkach zaciśnięte palce
nie pojmują wiatru
i wiecznej trampoliny
pragnień
zaciśnięte powieki
przed snem naznaczone
skrzydlatego koloru
uparcie wyczekują
Marta M., 23 april 2013
w rozpostartych ramionach
anioła gabriela miękkie skrzydła
szykują dom bez okien
uległym złudzeniom
pary kochanków
ona
mistrzyni sennych ucieczek
w czerwonych pantoflach
giętką stopą
każdy stopień algorytmem bezdechu
oznaczy
rozkołysze obojętne niebo
zapachem lawendy pokusi
otuli słowem szeptanym nocą
oddechem nakarmi
pod jego powiekami poczekalnia
snów i uśmiech Mona Lisy
usta skarcone przeszłością
we włosach w kolorze
zachodzącego słońca
zaplątane serce
czułych epizodów
uczone
Marta M., 8 january 2012
wczesną wiosną
skrzydłem rozpostartym
nicią jedwabnika plecionym
zaznaczę widnokręgi
twojego nie istnienia
płuca zachłanne
nowego oddechu nauczę
usta oszukam
tępą obietnicą jutra
smakiem poranków
których pamięć
kreślę ponad miarę
złudzeniem velvetowego dnia
nieorganicznej myśli
w gwiazdozbiorze uczuć
poszukam
z twarzą Merlin Monroe
bez taryfy ulgowej
i szklaną butelką w torebce
odejdę poza światy
obiecane
Marta M., 19 december 2011
świtem kutry rybackie
oślepiają blaskiem
moje włosy siecią
nastrojów stłumionych
poławiają z wdziękiem
judaszowe pocałunki
a piersi szkarłatnej litery
portem
w przemijaniu
gorzka ulotność myśli
podzielniki czasu
mistralem znaczone
kobieto
twoje imię upadło
krzykiem mewy na darmo
złudzeń wielbisz piołuny
w zagłębieniu szyi
szafranowy odcisk lęku
brzęczy miedzią
nie złotem
Marta M., 20 october 2011
w fotelu w róże
twoje łapczywe dłonie
rzeką imion nieznanych
rzeźbią koryta na
moich piersiach
w połowie blasku
szukam całości
po omacku słowa drążę
piętno bólu jarzmione
korą czeremchy
i smakiem wina
tłumione
w biegu po słowa
literą wiedzione palce
w wyszarpanej nocy
znaczeń bez pamiętnych
pukam
po namiętność
Marta M., 23 may 2011
kobiety z klanu
papierowych kulek
pęczki konwalii zmieniają
w słowa ulotne
dla uszu ubogie
dla ciebie nie pojęte
włos na czworo podzielony
nie odrośnie od
pstryknięcia palcem
nocny bezdech i
słone myśli
rankiem kwitną piołunem
w polaroidzie myśli
oglądam się za siebie
karnawałowe maski
i fajerwerki próżności
i coraz zimniejsze
ręce
Marta M., 6 may 2011
nie pytaj
te słowa jak drzazgi
tęczówka oka uparcie
szuka horyzontu
czerwonych ust
choć na pamięć znasz
mój uśmiech i pocałunki
w zapachu kory
mchem porastasz niepamięci
wspomnień nijak
ocucić
nie potrafię
naręczem mleczy
tęsknotą rosy pojonych
mamisz i kusisz
noc pachnie
wiatrem i szumem rzeki
oddycham łapczywie
palcem po niebie kreślę
wyznaczam czas
chce pamiętać
każdą gwiazdę
o której mówiłeś
Marta M., 17 february 2011
w twoim białym
domu
nie gasną dla mnie
światła
szum rzeki nie zapomina
wołać mnie po
imieniu
kręte drogi myśli
uparcie wracają
do drewnianego mostu
z którego woda
czytała z oczu
bajki o romantycznym
zabarwieniu
nocą
to takie oczywiste
mieć cię na
własność
Marta M., 15 february 2011
pod dotykiem palców
łany zboża
złotem wieczoru
chwilą ulotną
tulone
zamykam oczy
tańczę po niebie
obłokiem czasu
karmiąc nie pamięć
oddechem pamiętam
nie jestem ofelią
nie mam lat tysiąc
włosy zielenią mchu
plecione
uczepiona wiatru
na wskroś uwolniona
odchodzę
Marta M., 9 february 2011
gumką myszką
nie wymarzę
porannego nieba
mchu czułości na bosych
stopach
śmiechu wariatki
w potarganych włosach
mam amulety na teraz
i potem
talizmany na było
i będzie
czerwonej nitki warkocze
nadgarstka strzegącej
myślom układam terminarz
na sny inne niż z bajki
na zawsze
nigdy
bądź indziej
w odwrocie powrotu
nie znajdę
Marta M., 25 january 2011
w wytrawnej czerwieni
chateau bordeaux
spojrzenia jak boje
szklanej mierzei dotykiem
drążone
z Bluntem po słowie
pytania na pęczki
w odpowiedziach
na garście
i słowa nad słowa
goodbye my lover?
mijając za dnia
nocnych wypraw lekkością
upojona
zakręty biorę po omacku
a ty drobne blizny
pocałunkiem opatrujesz
staranniej
Marta M., 11 september 2010
pomiędzy nami
loara niespełnionych
pragnień
nasze statki
dobijają do brzegów
nocą
gdy podświadomie
kreślę
senne mary
na palcu serdecznym
odnajduję słów
znaczenie
a od spojrzeń
nie ma odwrotu
są nazbyt
wymowne
Marta M., 23 august 2010
karminem uszminkowała
napęczniałe
bez słowem usta
testom penelopy
poddane
w pajęcze omotana
sieci
niczym kokon
bezwolna
uległa
na wyciągnięcie dłoni
bezsenne ma niebo
i jaka logika
pozwoli zrozumieć
że zmierzch
zapada przed świtem
a w każdym podarowanym
spojrzeniu jest noc
Marta M., 9 august 2010
nie dla niej
usprawiedliwieniem były
zgrzyty podświadomych
żądzy
zaciśnięte pięści
do białej krwi
miała tylko walizkę
zresztą podarowaną przez
niego
i niepokój usnuty
z pokornie gromadzonych
łez
noc pachniała już
świtem
pusty peron
obłęd tym razem
nie igrał z
ogniem
zobaczyła jego dłonie
pobiegła do
światła
w walizce
różowe motyle
krzyczały
Marta M., 12 july 2010
w wezbranym potoku
odczuć
mniej banalnych
pomiętej halce
odczuć paranoidalnych
wewnętrznie
powyginane
druty
nad ciągnięte struny
pordzewiałe zamki
już wiesz
twoją podłogę lubię
na słowach potoku
leniwie rozłożyć
myśli
potrafię
morfeusza rozdrażnię
do krwi ostatniej
zatańczę
dzisiaj Ci zatańczę
Marta M., 5 july 2010
na skraju mojego
Würgsdorf
opuszkiem palca
wyznaczam granicę
ust twoich
z pomiętym
biletem w kieszeni
jestem gapowiczką
i złodziejką zarazem
ukradłam ci spokój
i porządek myśli
a teraz słońcem
słowa malowane
przypominają mi
że nadal jestem
tą piegowatą dziewczyną
którą całowałeś
z zamkniętymi
oczami
Marta M., 2 july 2010
ze starannością
pomaluje usta
on powie że słodkie
a ona to wie
trzynasta
to dobra
godzina
z nogi na nogę
powoli nie znaczy nic
i
myśl jak modlitwa
z wytrwałością pobożnej
kobiety trawiona
on
dobrze wie że
ona tam jest
potrącana spojrzeniami
obecnych bez
znaczenia
pięknieje
nawet podmuch
miejskiego powietrza
dobrze
wróży
Marta M., 2 july 2010
nadgarstki pachną
sianem zmokłym
nagłym deszczem
i tęczą na
niebie
marzeniem rozkwitłą
i dłonie mnie pieką
naglą mnie
ręce
serce goryczą
lepione misternie
korzenie we mnie masz
myślą
oplotłeś
tęsknotą kusisz ciemność
nocy sennej
na dobranoc
jestem
mgły porannej
oczekując niecierpliwie
Marta M., 11 june 2010
pomijana nieskończenie
wiele razy
liczyła drzwi do których
zapuka
a one zamknięte
ani drgną od dotyku
jej rąk
zapatrzona w rozpalone okna
tęskniła
za jego domem
i słowem które tam gościło
kwiaty w ogrodzie
jak znaki zapytania
więdły
nie znając odpowiedzi
nieskończenie wiele razy
Marta M., 9 june 2010
szukamy dla siebie
brakujących słów
które ciszą napęczniałe
tańczą na naszych
wargach
jak powiedzieć że
dla ciebie jestem
i włosy czesze każdego
ranka
byś był tu i teraz
w jakie słowo
ubrać myśl leniwą
na wpół przytomną
lecz ciągle żywą
z alkoholem w
ciepłych żyłach
tak ładnie patrzy
mi z oczu
Marta M., 8 june 2010
kiedy płonie mi głowa
i ogień mam w ustach
paweł mówi
czasu potrzeba
a ja się uśmiecham
potem pośpiesznym
jak myśli moje
w przyjemnym stukocie
i chęć ciała
by na torach
kareniny rozmachem
je ostudzić
a paweł wciąż mówi
z uśmiechem wysiadam
tak śpiesznie smakuje
powietrze
i niech amen
czy może dobranoc
nie padnie już nigdy
a może jeszcze