ratienka, 29 september 2015
głupieję owinięta samotnością
chwile dotknięte pamięcią
uwierają
jakbym godzinami klęczała
na grochu
nie pamiętam momentu
wstania
twoje imię faluje na firankach
a wszystko co było
rozmywa się z dniami
przeciekającymi przez palce
otwieram co dzień drzwi
ale zamiast ciebie
pustka
nie naszej jesieni
wrzesień 2015r.
ratienka, 18 december 2014
harcują wokół mojej głowy wykonując
jakieś dziwne figury
nowoczesny taniec lub fristajl
wyfrunęły ze źrenicy ni stąd ni zowąd
w słoneczny dzień
i buszują w otwartej przestrzeni
grając na nosie zdziwieniu drażnią myśli
przyzwyczajone do tęczowej barwy
nie przerażają kolorem wiem że odlecą
kiedy przyjdzie pora na sen
ratienka, 6 december 2014
powoli lodowacieję bez ciebie
spojrzeń
zachęcających do bycia sobą
słów zdmuchujących pajęczyny
w kątach
próbuję krakowskim targiem namówić
miesiące by dla mnie
przestawiły się jak w bajce o złej macosze
umaiły zgrudniałe wnętrze
rozżarzyły czerwcowo
zamiast deszczu oblały miodem
ale złowróżbne krakanie wron i kruki
widoczne z mojego okna szkicują
obraz pędzącego czasu
głuchego na jakiekolwiek prośby
zaklęcia
zanim mróz wyrysuje na szybach
wzory
wyżłobię na nich petycję do nieba
ratienka, 2 december 2014
Kiedy będziemy tańczyć
na plaży
nim dotknie jej świt
zbudzony
naszym śmiechem
a gwiazdy i fale niespokojne jak struny
gitary
przygrywać nam będą -
stanie się cud
Moje źrenice całowane twoim
oddechem
przedrą się przez ciemność
po raz pierwszy w życiu
ujrzę świat
zobaczę ciebie i noc wplątaną
we włosy
tańcem rozrzucone
Potem –
pójdziemy trzymając się za ręce
ku światłu
które morze wyrzuci
na brzeg
Wiersz napisany na podstawie pewnego listu. ;)
ratienka, 16 november 2014
Wszystkich zawiłości
losu
nie sposób rozsupłać
jednym gestem
ani rozwinąć żagli
zastygłych na wodach
bezsilności
Przychodzi taki moment
kiedy nadzieja tnie
słonecznym skalpelem
taflę
a znieruchomiałe żagle
ruszają w dalszą podróż
umiejętnie omijają
rafy i mielizny
ratienka, 7 november 2014
Wsuwa się niezauważone jak złodziej,
kradnie spokój, zatruwa powietrze i niemożliwe
staje się oczywiste, choć nie do uwierzenia.
Jeszcze dźwięczą słowa - „twoje wiersze smakują mi
jak rolada, kluski śląskie i modro kapusta”.
W węgielkach oczu, zapalały się figlarne ogniki.
Nie trzeba było odkładać rajzy do Moskwy na wczoraj,
nie kupisz matrioszki, nie zagubisz się z żoną
w uliczkach, gdzie śpiewne dumki słychać.
Gorycz rozlała się po strofach wierszy.
listopad 2014.
Pamięci Michała Wodeckiego
ratienka, 24 september 2014
Niedbałym ruchem odsuwasz powracające myśli.
Kreski pośrodku czoła i to niewidzące
spojrzenie mówią tak wiele,
chociaż nie wypowiadasz ani jednego słowa.
Jak dwa bieguny lub dwie twarze księżyca
zbliżamy się do siebie, oddalamy.
Nie umiem odnaleźć drogi w którą miałam się udać.
Nie rozpoznaję miejsc, wszystko jest nieznane.
Próbuję dosięgnąć twego wzroku, nadaremnie.
Przedzieram się przez mgliste okolice, prześwity,
gdzie domy szczerzą rozbite okna, pobrzękują rdzą.
Pusto i cicho. Nie widać horyzontu ani ciebie.
A byłeś wyraźny, rzeczywisty, oddechem
łaskotałeś moją twarz.
Tylko niebo odbija się wrześniową mżawką.
ratienka, 11 july 2014
w środku nocy między ciszą
a śpiącymi ścianami zapach
kawy eksploduje
co powoduje nagły zwrot myślenia
wracam do ciebie nie po to
by wchodzić w rany
bez odwracania kota ogonem
składania ust w sztuczne uśmiechy
wywracania oczami
chcę otworzyć kluczem wiolinowym
krużganki twoich myśli
lipiec 2014
ratienka, 20 june 2014
poza mną cienie kłujące horyzont
drogowskazy bez znaków
kamienne pustynie upstrzone kałużami
biegłam i biegłam uciekając
od własnych myśli
przez ścianę mgły i okaleczony las
wprost do sadu
w ciszę smakowo - zapachową
posklejać strzępy tego
co jeszcze dałoby się ocalić
ratienka, 20 june 2014
Zobacz, lato z przytupem wtargnęło
w nasze – teraz,
a patrzysz na mnie,
jakby miał nastąpić koniec świata.
Lśniącą kroplę krwi zamrożę,
schowam na złą godzinę,
by odcerować żyły.
Pociemniałe spojrzenie
bardziej boli, niż skaleczony palec.
Zagraj swoje preludium
a wszystko wróci do normalności.
ratienka, 28 february 2014
piszesz o moich oczach
jakbyś je co dzień witał uśmiechem
widział chochliki tańczące
pod wpływem chwili
zagubiły się w chaosie przebytych lat
to nie ta sama osoba o spojrzeniu
- piwnego koloru -
co prztyczkiem w nos losowi
torowała drogę nie tracąc nadziei
posyłasz mi słowa wirujące
zapachem wiosny rumieńcem lata
i muzyką dla moich uszu –
drażnią ciszę
ratienka, 27 february 2014
Za oknem wycie psa, czas nadal istnieje,
mimo chwilowego stanu uśpienia świadomości.
Daję sobie solidnego kopa, stawiam do pionu, zmuszając
do wyjścia na szare drogi bez celu.
Plucie w twarz dziewczynie z piegowatym nosem
wyraźnie bawi wyrostka, a rozbiegane oczy ślizgają się po niej
jak po schodach: góra, dół, góra, dół.
W pubie barman - cały w różowych odcieniach - zatruwa drinki
sztucznym uśmiechem.
Pewien młodzieniaszek, rozdeptuje zabłoconym butem
wszelkie argumenty na dowód, że jest pępkiem świata.
ratienka, 12 november 2013
Zachwycona panoramą na leśnym dukcie,
listopadową ciszą wchodzę
w nieuniknioność.
Trzeba pozbierać myśli rozrzucone,
by bezrozumnie
nie zakiełkowały poza trafne skojarzenia.
Ostrożnie stąpam nie rozdeptując monologu
rozsypanego na mchach,
zmieniającego się w przywoływanie ciebie.
Drzewa nie chcą wypuścić mnie z kręgu,
zagarniają gałęziami.
Zaczynam rozumieć dlaczego
tu jestem.
ratienka, 5 october 2013
Zniknął sielankowy pejzaż z ekranu naszych oczu
nim zdążyłam wydrzeć pamięci.
Drzwi do tamtego – wczoraj,
zatrzasnęły się z hukiem.
Zabarwione latem wrzosy chowają
chwile – uciekinierki.
ratienka, 5 october 2013
zginęły gdzieś po drodze roześmiane myśli
szepczące pragnienia
tamtej dziewczyny owiniętej łąką
na której motyle i stokrotki przywoływały
pamięć
zawieszoną w szafie
z rozżarzonym zachwytem jego oczu
rumieńcem plamiącym śnieżnobiały
kołnierzyk
tylko teraz pocałunek i źrenice czekają
za nieskończonością
październik 2013 r.
ratienka, 16 september 2013
Rozwijam myśli pozbawione wyrazu, dostrzegania barw.
Wężyki światła wiją się przede mną, tańczą,
podrygują, koniecznie chcą uwieść uwagę.
Jestem przed wejściem do mrocznych korytarzy.
Odciśnięty ślad, jakby twojej stopy. Decyduję się
na chłód i ciemność.
Gdzieś, poza osią czasu słychać toczących
pod górę kamienie, ciężkie oddechy i nagle poryw
huraganu, zmiata mnie z obranej drogi.
Spijam rosę wieczoru, z zachłannością dziecka.
wrzesień 2013 r.
ratienka, 9 august 2013
Przesiewam na przemian ścierające się
emocje co stwarza zupełnie
nierealne kontury przeszłości.
W odbiciu szyby twarz – dziwnie
wykrzywiona maska.
Czołgające się po podłodze myśli związuję
na supeł i zaczynam kolorować
twoją nieobecność skaleczonym palcem.
W esy floresy wbijam ostrze noża.
ratienka, 30 july 2013
Nadaremne czekanie. Jesteś poza
zasięgiem dotyku zazdrości,
szeptu wymówek, bez prozy zwyczajnych
sukcesów i porażek, lęku.
Mnie daleko do kosmicznej odległości,
w której czas odpoczywa pod rajską
jabłonią a ty celebrujesz piękno gwiazd.
Zrzuć mi najjaśniejszą, zatknę ją nad framugą.
Wtedy zauważysz jak rwę ciszę na strzępy.
2013-07-26
ratienka, 15 june 2013
nie patrzę wstecz omijam
niewygodne tematy i szybkim ruchem
przecieram zamulone obrazy by wyostrzyć
kontrast przeciwieństw przyciągania
rozumiesz niedopowiedzenie sytuacji
czym zjednujesz moją tolerancję
wymyślam spolegliwe tworzywo
nic go nie zburzy póki mam patent
istnienia w niedoskonałościach
i na przenikanie domysłów
w przestrzennej strukturze
ratienka, 5 june 2013
Przerzucam myśli na drugą stronę
mostu. Smukłe trawy przesłaniają dolinę
spotkań gdzie wszystko zaczyna się
niedopowiedzeniem
a kończy zaskakującym meandrem
w perspektywie nierówności wzlotów
i upadków. Rozbijana szeptem rzeki mgła
swobodnie prowadzi wzrok do celu.
ratienka, 23 may 2013
przyczaiła się jak do skoku wie
że nie będzie łatwo stłumić w sobie
dławiącego niespełnienia
od dawna wymyśla nienaturalne gesty
różne sztuczki i usiłuje zręcznością
sztukmistrza wylansować imaginacje
w których niepostrzeżenie zdobywa
wymarzone czerwone pantofelki
małej dziewczynce zasupłanej
w dorosłość
Dla Veronic z uśmiechem. :))))
ratienka, 8 april 2013
nim zaczynał się splot zwykłych przyzwyczajeń
po kocich łbach powoli toczyły się czyjeś łzy
zmywały omszałą obojętność
zawsze w tym samym palcie połatanym
złudzeniami i wiatrem z bezbarwnymi
źrenicami złamany na pół
każdego dnia mija uliczki prostujące zakręty
potykając się o ciekawskie spojrzenia
w butach nie do pary
nie wie że każdy jego krok rozbijany echem
zostaje nieodzowną częścią
pokręconych losów
ratienka, 8 march 2013
On –
mówi i mówi ale słowa
rozsypują się jak ziarnka piasku
w codzienności
Zawieszona
między przeszłością a przyszłością
na migotliwej linie przesuwa się –
Ona
ratienka, 8 march 2013
Drzewa jak posągi spoglądały
z góry na opustoszałe
ławki i w ukłonie zgięte
karłowate sosny
Kręte alejki goniły z małą
wiewiórką odchodzące echa
kroków roztańczone cienie
rozbawione ptaki
Rozzłocone południe kipiące
przedwczesną wiosną wplotło
się w nasze dłonie podpatrując
ich pocałunki
ratienka, 3 march 2013
Byłam – samotną plażą
złocisty piasek przesypywał się
parząc palce umykał
I niebieskość jaśniała jakby powietrze
bławatkami rozkwitło
pachniało wodorostami solą
A od tego lustra lekko falującego
odbijały się moje myśli
nawet wiatr psocić przestał
Przyniósł mi pokornie perłę słońca
i pocałunki twoje
w małe muszelki zaklęte
ratienka, 21 january 2013
Mglisto szaro za oknem
schowane w chmurach słońce
znieruchomiałe mrozem drzewa.
Kłótnie wróbli z wronami
kradnącymi pokarm z karmnika
rozrywają ciszę ukrytą w pejzażu.
Kot siedzący na progu przygląda się
z na pozór znudzoną miną
zastanawia się jak iść by łapki
zimna nie dotknęły i pięknej czerni
nie zgubiły w dziwnej bieli
co dla moich oczu rzucona
od niechcenia w przydymioną zieleń
jest łanem kwitnących zimą tulipanów.
Zdziwienie wyolbrzymia twoje oczy.
Muszę wyczarować kwiaty
a ich zapachem otulić się jak szalem.
ratienka, 21 january 2013
Kiedy we wszechobecnej bieli grzęzną
z trudem rozbiegane spojrzenia
goniące ślady stóp
w chłodzie zastyga oddech i myśl
Potem powraca potulnie jedno i drugie
wtulając się w labirynt komórek mózgowych
Jawi się sen rozgrzany kolorami
gdzie wszystkie sceny układają się
w realną całość
Na białej plamie zaczyna wirować wiatr
wokół oka drzewa
czujnego na każdy ruch powietrza
na bezdech pomarańczy porzuconej niedbale
na szept słów zaplątanych w konarach
Wymalowany przez wyobraźnię obraz
ląduje w galerii pamięci
ratienka, 21 december 2012
ostudzenie rozżarzonego umysłu
wymaga nie lada wysiłku
przestrzeń rozrasta się pęcznieje zgrzyta
i na przemian ślini barwnością sprzętów
postaci wyłaniających się
z czarnej dziury
niepewne ruchy wytrącają wysublimowany
smak z prababcinego alembiku wprost
na zardzewiałą pamięć
ratienka, 21 december 2012
biegnie pod wiatr usiłując
zgubić
strach zaciekle świdrujący
czaszkę
horyzont faluje
amarantową egretą
daleko od zamierzonego
celu
bez tchu prawie
dobiega nocnych szelestów
słysząc
w zgrzytliwych dźwiękach
chichot spóźnionego
zegara
wyciśnięte z życiodajnych
soków ego
z ulgą poddaje się dotykowi
światła sączącego się z grzbietu
ciszy