ratienka, 29 september 2015
głupieję owinięta samotnością
chwile dotknięte pamięcią
uwierają
jakbym godzinami klęczała
na grochu
nie pamiętam momentu
wstania
twoje imię faluje na firankach
a wszystko co było
rozmywa się z dniami
przeciekającymi przez palce
otwieram co dzień drzwi
ale zamiast ciebie
pustka
nie naszej jesieni
wrzesień 2015r.
ratienka, 18 december 2014
harcują wokół mojej głowy wykonując
jakieś dziwne figury
nowoczesny taniec lub fristajl
wyfrunęły ze źrenicy ni stąd ni zowąd
w słoneczny dzień
i buszują w otwartej przestrzeni
grając na nosie zdziwieniu drażnią myśli
przyzwyczajone do tęczowej barwy
nie przerażają kolorem wiem że odlecą
kiedy przyjdzie pora na sen
ratienka, 6 december 2014
powoli lodowacieję bez ciebie
spojrzeń
zachęcających do bycia sobą
słów zdmuchujących pajęczyny
w kątach
próbuję krakowskim targiem namówić
miesiące by dla mnie
przestawiły się jak w bajce o złej macosze
umaiły zgrudniałe wnętrze
rozżarzyły czerwcowo
zamiast deszczu oblały miodem
ale złowróżbne krakanie wron i kruki
widoczne z mojego okna szkicują
obraz pędzącego czasu
głuchego na jakiekolwiek prośby
zaklęcia
zanim mróz wyrysuje na szybach
wzory
wyżłobię na nich petycję do nieba
ratienka, 2 december 2014
Kiedy będziemy tańczyć
na plaży
nim dotknie jej świt
zbudzony
naszym śmiechem
a gwiazdy i fale niespokojne jak struny
gitary
przygrywać nam będą -
stanie się cud
Moje źrenice całowane twoim
oddechem
przedrą się przez ciemność
po raz pierwszy w życiu
ujrzę świat
zobaczę ciebie i noc wplątaną
we włosy
tańcem rozrzucone
Potem –
pójdziemy trzymając się za ręce
ku światłu
które morze wyrzuci
na brzeg
Wiersz napisany na podstawie pewnego listu. ;)
ratienka, 16 november 2014
Wszystkich zawiłości
losu
nie sposób rozsupłać
jednym gestem
ani rozwinąć żagli
zastygłych na wodach
bezsilności
Przychodzi taki moment
kiedy nadzieja tnie
słonecznym skalpelem
taflę
a znieruchomiałe żagle
ruszają w dalszą podróż
umiejętnie omijają
rafy i mielizny
ratienka, 7 november 2014
Wsuwa się niezauważone jak złodziej,
kradnie spokój, zatruwa powietrze i niemożliwe
staje się oczywiste, choć nie do uwierzenia.
Jeszcze dźwięczą słowa - „twoje wiersze smakują mi
jak rolada, kluski śląskie i modro kapusta”.
W węgielkach oczu, zapalały się figlarne ogniki.
Nie trzeba było odkładać rajzy do Moskwy na wczoraj,
nie kupisz matrioszki, nie zagubisz się z żoną
w uliczkach, gdzie śpiewne dumki słychać.
Gorycz rozlała się po strofach wierszy.
listopad 2014.
Pamięci Michała Wodeckiego
ratienka, 24 september 2014
Niedbałym ruchem odsuwasz powracające myśli.
Kreski pośrodku czoła i to niewidzące
spojrzenie mówią tak wiele,
chociaż nie wypowiadasz ani jednego słowa.
Jak dwa bieguny lub dwie twarze księżyca
zbliżamy się do siebie, oddalamy.
Nie umiem odnaleźć drogi w którą miałam się udać.
Nie rozpoznaję miejsc, wszystko jest nieznane.
Próbuję dosięgnąć twego wzroku, nadaremnie.
Przedzieram się przez mgliste okolice, prześwity,
gdzie domy szczerzą rozbite okna, pobrzękują rdzą.
Pusto i cicho. Nie widać horyzontu ani ciebie.
A byłeś wyraźny, rzeczywisty, oddechem
łaskotałeś moją twarz.
Tylko niebo odbija się wrześniową mżawką.
ratienka, 11 july 2014
w środku nocy między ciszą
a śpiącymi ścianami zapach
kawy eksploduje
co powoduje nagły zwrot myślenia
wracam do ciebie nie po to
by wchodzić w rany
bez odwracania kota ogonem
składania ust w sztuczne uśmiechy
wywracania oczami
chcę otworzyć kluczem wiolinowym
krużganki twoich myśli
lipiec 2014
ratienka, 20 june 2014
poza mną cienie kłujące horyzont
drogowskazy bez znaków
kamienne pustynie upstrzone kałużami
biegłam i biegłam uciekając
od własnych myśli
przez ścianę mgły i okaleczony las
wprost do sadu
w ciszę smakowo - zapachową
posklejać strzępy tego
co jeszcze dałoby się ocalić
ratienka, 20 june 2014
Zobacz, lato z przytupem wtargnęło
w nasze – teraz,
a patrzysz na mnie,
jakby miał nastąpić koniec świata.
Lśniącą kroplę krwi zamrożę,
schowam na złą godzinę,
by odcerować żyły.
Pociemniałe spojrzenie
bardziej boli, niż skaleczony palec.
Zagraj swoje preludium
a wszystko wróci do normalności.
ratienka, 28 february 2014
piszesz o moich oczach
jakbyś je co dzień witał uśmiechem
widział chochliki tańczące
pod wpływem chwili
zagubiły się w chaosie przebytych lat
to nie ta sama osoba o spojrzeniu
- piwnego koloru -
co prztyczkiem w nos losowi
torowała drogę nie tracąc nadziei
posyłasz mi słowa wirujące
zapachem wiosny rumieńcem lata
i muzyką dla moich uszu –
drażnią ciszę
ratienka, 27 february 2014
Za oknem wycie psa, czas nadal istnieje,
mimo chwilowego stanu uśpienia świadomości.
Daję sobie solidnego kopa, stawiam do pionu, zmuszając
do wyjścia na szare drogi bez celu.
Plucie w twarz dziewczynie z piegowatym nosem
wyraźnie bawi wyrostka, a rozbiegane oczy ślizgają się po niej
jak po schodach: góra, dół, góra, dół.
W pubie barman - cały w różowych odcieniach - zatruwa drinki
sztucznym uśmiechem.
Pewien młodzieniaszek, rozdeptuje zabłoconym butem
wszelkie argumenty na dowód, że jest pępkiem świata.
ratienka, 12 november 2013
Zachwycona panoramą na leśnym dukcie,
listopadową ciszą wchodzę
w nieuniknioność.
Trzeba pozbierać myśli rozrzucone,
by bezrozumnie
nie zakiełkowały poza trafne skojarzenia.
Ostrożnie stąpam nie rozdeptując monologu
rozsypanego na mchach,
zmieniającego się w przywoływanie ciebie.
Drzewa nie chcą wypuścić mnie z kręgu,
zagarniają gałęziami.
Zaczynam rozumieć dlaczego
tu jestem.
ratienka, 5 october 2013
Zniknął sielankowy pejzaż z ekranu naszych oczu
nim zdążyłam wydrzeć pamięci.
Drzwi do tamtego – wczoraj,
zatrzasnęły się z hukiem.
Zabarwione latem wrzosy chowają
chwile – uciekinierki.
ratienka, 5 october 2013
zginęły gdzieś po drodze roześmiane myśli
szepczące pragnienia
tamtej dziewczyny owiniętej łąką
na której motyle i stokrotki przywoływały
pamięć
zawieszoną w szafie
z rozżarzonym zachwytem jego oczu
rumieńcem plamiącym śnieżnobiały
kołnierzyk
tylko teraz pocałunek i źrenice czekają
za nieskończonością
październik 2013 r.
ratienka, 16 september 2013
Rozwijam myśli pozbawione wyrazu, dostrzegania barw.
Wężyki światła wiją się przede mną, tańczą,
podrygują, koniecznie chcą uwieść uwagę.
Jestem przed wejściem do mrocznych korytarzy.
Odciśnięty ślad, jakby twojej stopy. Decyduję się
na chłód i ciemność.
Gdzieś, poza osią czasu słychać toczących
pod górę kamienie, ciężkie oddechy i nagle poryw
huraganu, zmiata mnie z obranej drogi.
Spijam rosę wieczoru, z zachłannością dziecka.
wrzesień 2013 r.
ratienka, 9 august 2013
Przesiewam na przemian ścierające się
emocje co stwarza zupełnie
nierealne kontury przeszłości.
W odbiciu szyby twarz – dziwnie
wykrzywiona maska.
Czołgające się po podłodze myśli związuję
na supeł i zaczynam kolorować
twoją nieobecność skaleczonym palcem.
W esy floresy wbijam ostrze noża.
ratienka, 30 july 2013
Nadaremne czekanie. Jesteś poza
zasięgiem dotyku zazdrości,
szeptu wymówek, bez prozy zwyczajnych
sukcesów i porażek, lęku.
Mnie daleko do kosmicznej odległości,
w której czas odpoczywa pod rajską
jabłonią a ty celebrujesz piękno gwiazd.
Zrzuć mi najjaśniejszą, zatknę ją nad framugą.
Wtedy zauważysz jak rwę ciszę na strzępy.
2013-07-26
ratienka, 15 june 2013
nie patrzę wstecz omijam
niewygodne tematy i szybkim ruchem
przecieram zamulone obrazy by wyostrzyć
kontrast przeciwieństw przyciągania
rozumiesz niedopowiedzenie sytuacji
czym zjednujesz moją tolerancję
wymyślam spolegliwe tworzywo
nic go nie zburzy póki mam patent
istnienia w niedoskonałościach
i na przenikanie domysłów
w przestrzennej strukturze
ratienka, 5 june 2013
Przerzucam myśli na drugą stronę
mostu. Smukłe trawy przesłaniają dolinę
spotkań gdzie wszystko zaczyna się
niedopowiedzeniem
a kończy zaskakującym meandrem
w perspektywie nierówności wzlotów
i upadków. Rozbijana szeptem rzeki mgła
swobodnie prowadzi wzrok do celu.
ratienka, 23 may 2013
przyczaiła się jak do skoku wie
że nie będzie łatwo stłumić w sobie
dławiącego niespełnienia
od dawna wymyśla nienaturalne gesty
różne sztuczki i usiłuje zręcznością
sztukmistrza wylansować imaginacje
w których niepostrzeżenie zdobywa
wymarzone czerwone pantofelki
małej dziewczynce zasupłanej
w dorosłość
Dla Veronic z uśmiechem. :))))
ratienka, 8 april 2013
nim zaczynał się splot zwykłych przyzwyczajeń
po kocich łbach powoli toczyły się czyjeś łzy
zmywały omszałą obojętność
zawsze w tym samym palcie połatanym
złudzeniami i wiatrem z bezbarwnymi
źrenicami złamany na pół
każdego dnia mija uliczki prostujące zakręty
potykając się o ciekawskie spojrzenia
w butach nie do pary
nie wie że każdy jego krok rozbijany echem
zostaje nieodzowną częścią
pokręconych losów
ratienka, 8 march 2013
On –
mówi i mówi ale słowa
rozsypują się jak ziarnka piasku
w codzienności
Zawieszona
między przeszłością a przyszłością
na migotliwej linie przesuwa się –
Ona
ratienka, 8 march 2013
Drzewa jak posągi spoglądały
z góry na opustoszałe
ławki i w ukłonie zgięte
karłowate sosny
Kręte alejki goniły z małą
wiewiórką odchodzące echa
kroków roztańczone cienie
rozbawione ptaki
Rozzłocone południe kipiące
przedwczesną wiosną wplotło
się w nasze dłonie podpatrując
ich pocałunki
ratienka, 3 march 2013
Byłam – samotną plażą
złocisty piasek przesypywał się
parząc palce umykał
I niebieskość jaśniała jakby powietrze
bławatkami rozkwitło
pachniało wodorostami solą
A od tego lustra lekko falującego
odbijały się moje myśli
nawet wiatr psocić przestał
Przyniósł mi pokornie perłę słońca
i pocałunki twoje
w małe muszelki zaklęte
ratienka, 21 january 2013
Mglisto szaro za oknem
schowane w chmurach słońce
znieruchomiałe mrozem drzewa.
Kłótnie wróbli z wronami
kradnącymi pokarm z karmnika
rozrywają ciszę ukrytą w pejzażu.
Kot siedzący na progu przygląda się
z na pozór znudzoną miną
zastanawia się jak iść by łapki
zimna nie dotknęły i pięknej czerni
nie zgubiły w dziwnej bieli
co dla moich oczu rzucona
od niechcenia w przydymioną zieleń
jest łanem kwitnących zimą tulipanów.
Zdziwienie wyolbrzymia twoje oczy.
Muszę wyczarować kwiaty
a ich zapachem otulić się jak szalem.
ratienka, 21 january 2013
Kiedy we wszechobecnej bieli grzęzną
z trudem rozbiegane spojrzenia
goniące ślady stóp
w chłodzie zastyga oddech i myśl
Potem powraca potulnie jedno i drugie
wtulając się w labirynt komórek mózgowych
Jawi się sen rozgrzany kolorami
gdzie wszystkie sceny układają się
w realną całość
Na białej plamie zaczyna wirować wiatr
wokół oka drzewa
czujnego na każdy ruch powietrza
na bezdech pomarańczy porzuconej niedbale
na szept słów zaplątanych w konarach
Wymalowany przez wyobraźnię obraz
ląduje w galerii pamięci
ratienka, 21 december 2012
ostudzenie rozżarzonego umysłu
wymaga nie lada wysiłku
przestrzeń rozrasta się pęcznieje zgrzyta
i na przemian ślini barwnością sprzętów
postaci wyłaniających się
z czarnej dziury
niepewne ruchy wytrącają wysublimowany
smak z prababcinego alembiku wprost
na zardzewiałą pamięć
ratienka, 21 december 2012
biegnie pod wiatr usiłując
zgubić
strach zaciekle świdrujący
czaszkę
horyzont faluje
amarantową egretą
daleko od zamierzonego
celu
bez tchu prawie
dobiega nocnych szelestów
słysząc
w zgrzytliwych dźwiękach
chichot spóźnionego
zegara
wyciśnięte z życiodajnych
soków ego
z ulgą poddaje się dotykowi
światła sączącego się z grzbietu
ciszy
ratienka, 1 november 2012
po tamtej stronie
nie ma pośpiechu
czas zlodowaciał
w cielesnej powłoce
i tylko cienie –
tułacze niewidzialni
dotykają bólu żywego
do szpiku póki nie rozsypią się
w proch niepamięci
ratienka, 29 october 2012
że drzewa nagie
wyszły zza ram krajobrazów
wyrzucając ramiona
szarugom i zimnym
wichrom
ptaki zapomniały śpiewać
a tylko marzą o słońcu
szukają przygody
za krawędzią naszego wzroku
białe bywa czarne
i na odwrót
świat staje na głowie
oniemiały ze zdziwienia
jesteś treścią w zgiełku
wydarzeń
reszta –
to nic
ratienka, 8 october 2012
jak za dotknięciem różdżki kolorowe liście
spadają cicho w dni
powszednie
na parapecie
deszcz wystukuje rytmicznie
staccato
szukam twoich oczu w powietrzu zamglonym
jak lato zielonych i ciepłych
jak ono
na szybie kropla –
na moment zastygła w kształcie serca
w okno zastukała gałązka bezlistna
a wiatr coś bez sensu plecie coś szepcze
ratienka, 7 october 2012
kiedy anioły się smucą
świat tonie w mglistej otulinie
ludzie jak cienie przemykają
chyłkiem
czasem pies cichym skowytem
poruszy czyjeś serce
one tylko zerkają ukradkiem
czy zauważono przesłanie
rzucone w dzień
przestrzelony cierpieniem
bywa że od rana słoneczne błyski
rozcinają niebo
na miliony mieniących się uśmiechów
otwieram zaspane oczy
by nie przegapić ważnych spraw
i chwil
ratienka, 2 october 2012
Pył węglowy nie taki ciężki
kamień niepewności
zawisł i tylko patrzeć
kiedy spadnie
Witryny sklepowe
wystrojone niczym orszak weselny
mrużą szklane oczy
Czasem chyłkiem jak zając
przemknie płacz lub wrzask
pijacki przetoczy gromem
w niebo
Rozkrzyczy się śmiech
nim ujrzy na murze napis –
GDZIE JESTEŚ POLSKO
ratienka, 2 october 2012
Komuś zginął pies
w domu czeka samotność
Ktoś na swoim progu spotkał
miłość i nie wpuścił
Czyjeś szczęście rozsypał
czas echem
I znowu dzień stoczył się łzą
ratienka, 12 september 2012
Popatrz –
na ciemnych splotach korzeni
zastygła salamandra
broszka dżdżystego dnia
wpisana
jak nasze imiona
w tło jesiennego pejzażu
ratienka, 10 september 2012
Znowu na ścieżkach pamięci
szukam ciebie.
Wtedy gdzieniegdzie drżały krople rosy
na trawie
a zachwyt oczu przenikał kolory,
zrywał babie lato.
W szeleście liści kryliśmy rozpacze,
jak rude kamienie spadały
kasztany.
Drzewa, mgłą spokoju osnute
słuchały myśli rozbieganych.
Czasem liść płonący dotknął ciszy
spadając
i szliśmy nie szukając wyjścia,
by jak najdłużej być ze sobą
w jesiennym ogrodzie.
ratienka, 10 september 2012
dostrzegam w mieszaninie zieleni nowy odcień
obserwacja ruchliwości ptaków
jest zajmująca kiedy powtarzają się wszystkie
czynności
rozrywam pajęczynę wspólnoty
i przedrzeźniam wróble sprzeczające się
z kawkami
wśród gęstwiny krzewów oczy syna
mrugają porozumiewawczo
a wrzesień maluje liście i rozrzuca wkoło
ratienka, 10 september 2012
razem
a jednak – osobno
tkwią złączeni
ironią losu
na przekór sobie
dniom
spływającym po nich
obojętnie
ot – dwa kołki w płocie
ratienka, 10 september 2012
Nie wierzę twoim słowom
jak liście nasycone barwami
opadają w przemijanie
Odbite w światłach oczu
uśmiechy nie drażnią ale
nie wierzę w ich szczerość
Nie szukam ciebie w cieniu
moich oczekiwań
bo i po co
Nadzieja rozsypała się na tysiąc
kawałków zahaczając o twój but
ratienka, 26 august 2012
Dopala się lato
ulice brną w chaosie
kurz mgłą okrywa
krajobraz tylko słońce
nie straciło barwy
Penetrując okolice
po plamach żółci zieleni
i wrzosu stanęłam nagle
przed suchym lasem
jak Niobe w boleści
ratienka, 26 august 2012
w kafejce za rogiem znanej ulicy
wypija się przed i popołudniowe
gorycze omijając badawcze spojrzenia
uporządkowane myśli bezwiednie
depczą rozszeptane twarze
i pięty odchodzącego gwaru
sierpniowy wieczór mruga poufale
zaprasza na deszczowy koncert
ratienka, 14 august 2012
Najlepiej spacerować po wrzosowiskach
rankiem
gdy okraszone rosą
są czyste w pajęczej przędzy
Kiedy mienią się w słonecznych
soczewkach
bawią leśnym echem
jakby obłok motyli osiadł na polanie
przypadkiem w pogoni za dniem
Do widzenia letnie poranki zrywające
sen bezkarną wesołością ptaków -
pełne obietnic
żegnajcie gorące popołudniowe wzdychania
do tego co nie było nam dane
i wieczory porzucone na drogach bez powrotu
do zobaczenia
ratienka, 14 august 2012
W snach -
jestem chyża
jak sarna
W deszczowych lustrach
przeglądam się -
piękna
Z wiatrem sunę
w pląsach
po całym parkiecie
świata
W snach
jestem majowa
ratienka, 14 august 2012
Nokturny z cicha grał
niezwykły adorator
Błyszczące oczy we mnie
wpatrzone
namiętnie dotykały
akordem
całowały sierpniem
Noc
którą opiewał
zazdrośnie ukryła księżyc
ze mną tańczyły gwiazdy
na kwiecistym kobiercu
Nagle
muzykę przebiło światło
szpital budził się świtem
zabolało serce
Nie ma nocy szalonej
a na trawiastym ręczniku
tuż nad moją głową
zielony świerszcz siedział
nieruchomo
ratienka, 9 july 2012
przez pryzmat pojęć
drobiazgów
szczegółów szczególików
ciężko przepchnąć
myśli a co dopiero przecisnąć cielsko
ważące tonę
nieszczęść przypadkowych
skojarzeń draśniętych
znakiem czasu
nadgryzionych zepsuciem
trywialną zgnilizną gdzie trudno
o jakikolwiek gest
czy zadośćuczynienie
prędzej spłonie żywcem trawione
gorączką sczeźnie
zgnije nie zapamiętane
ratienka, 7 july 2012
wtedy też pachniał maj
obłędnie migotał w słonecznym
deszczu ale zajęta zagubieniem
w ulicznym gwarze obojętności przechodniów
i liczeniem nic nie mówiących
uśmiechów nie zauważyłam gdy nagle
z grupy chłopców ktoś podał mi gałązkę bzu
pamiętam jego roziskrzone oczy
lilowe i nic poza tym
majowym kurantem brzmiącym
w pustej przestrzeni
To ten sam wiersz co poprzedni, tylko nieco rozszerzony, resztę dopowiedziała Monika Joanna M.
ratienka, 1 july 2012
W ramionach tuli świat
nie zawsze dla niej
życzliwy
Maria Magdalena Weronika
- Ta wariatka
znowu szczęśliwa
jakby wygrała w totolotka
(tak mówiono)
A jej wystarczyło
że synek przyniósł
bezdomnego pieska
szóstkę z matematyki
Skończyła sąsiadce
sweter na drutach
list od córki dostała
w ogródku zakwitła
róża
Maria Magdalena Weronika
zawsze wymiecie smutki
włosami
okryta chustą pokory
ratienka, 30 june 2012
na wysypisku przeróżnych
odpadków spotykają się
powykręcane w paragraf losy
krążą przepychają
poszukując zagrzebanej prawdy
rozpoznają się po zapachu
zmęczonym wyglądzie
plujących jadem słowach
nieufnym spojrzeniu
przepastnych tobołkach koloru ziemi
tam diabeł harcuje nocą
bezsilność wyje kamienie płaczą
ratienka, 24 june 2012
kiedy będę wytrącać słowa
z twoich argumentów
zaciskając gniewnie usta
powiedz
że w tej akurat chwili w sklepie obok
okradziono staruszkę
tyle dzieje się bez nas
koło historii od końca się toczy
do początku
i - „ persona non grata” nie jesteś ty
nie jestem ja
przypomnij mi koniecznie
ratienka, 23 june 2012
„Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”
te słowa specyficzną mają
moc.
Jestem marnym prochem,
drobiną,
bez której obyłby się świat,
ale istnieję
zapewne – p o c o ś,
nie bez powodu stworzona.
Jak ty, powietrze,
woda,
jak słowo od wieków
wieczne.
Może trzeba czas zatrzymać w pędzie,
uchwycić w dłonie,
uwięzić?
Nie jeść, nie pić
nie spać,
z głową posypaną popiołem
po pustyni błądzić?
Ocean niemożliwości przepłynąć
w określonym terminie,
ciszę pytać o echo zgubione
we mgle…
Tropić prawdę z uporem ślepca
wędrującego donikąd.
Roztrzaskać mur obojętności wrażliwością
ukrytą
i śladów stóp napotkanych nie rozdeptać?
ratienka, 22 june 2012
W zawierusze różnych spraw
trudno się odnaleźć
w tłumie pośpiesznych
gestów
ktoś rozdeptał uśmiech
bywa że oczy pełne
światła
rwą na strzępy watę obojętności
okład z ich spojrzeń działa
kojąco
ratienka, 18 june 2012
Czekam
na powrót utraconych nadziei
odjechały ekspresem
myśli
w niewiadomym kierunku
ratienka, 18 june 2012
były chwile
gdy chowałam swą bezradność
w cieniu twego uśmiechu
odleciały
jak czarne ptaki zmierzchu
ratienka, 18 june 2012
Co dnia
sens z bezsensem
zawierają przymierze
pustka z milczeniem
świetnie się rozumie
I tak
co dnia płacz ze śmiechem
brną po piachu wydarzeń -
bezpańskie cienie
ratienka, 13 june 2012
W tamtym czasie
wieczory podobne do siebie i poranki
tym samym ruchem rozrzucały puste chwile .
Rzeczywistość
rozmieniana na drobne
nie bezinteresownie wtrącała się w nieswoje
sprawy zmuszając zmęczony umysł do pośpiechu.
Wszystko mieszało się z sobą
jak w surrealistycznym obrazie tworząc
nieład w obumarłym ogrodzie bez kolorów i wyobraźni.
ratienka, 13 june 2012
jeszcze noc nie zdążyła uścisnąć księżyca
policzyć gwiazdy
wiatru ukołysać do snu piskląt
wtulonych w ciepło dziupli
odchodzi w otchłań
wiecznego chłodu i mroku samotnie
jakby nie tętniło wokół życie
okna nie zalśniły żalem
firanki nie okazały niepokoju
nawet cienie
nie dały znaku że tam są
ratienka, 12 june 2012
Niecierpliwie dzień po dniu
wydeptuję ścieżkę milczących godzin
pod stopami niespełnione chwile
prędzej czy później znikną w biegnącym czasie.
Zza chmur wyjrzą aniołowie otwierając bramę
siódmego nieba gdzie w lustrzanej
komnacie będziemy odnajdywać swoje twarze
dziwiąc się że jest ich tak wiele choć nas tylko dwoje.
ratienka, 12 june 2012
nieforemne okruchy
podawane mi
na talerzach dłoni
zachłannie chowam
do węzełka pamięci
by w najpotrzebniejszej
chwili nasycić nimi oczy
nawet przykładam do ran
pomaga mniej bolą
ratienka, 12 june 2012
by objąć cię spojrzeniem
w cieniu uśmiechu
niepokoje swoje schować
by dać ci codzienność
a nocą sny powierzyć
jesteś za daleko
ale i za blisko
by wcale cię nie było
ratienka, 12 june 2012
Chciałam złapać lato
ale schowało się
w zielonym szumie
rozpachniało słońcem
Chciałam dać ci lato
kolorowe jak nasturcje
ale ono woli przestrzeń
Pląsać po polnych dywanach
hasać z wiatrem po lesie
rozwijać lipowe kwiaty
Płakać i śmiać się z deszczem
pieścić złote kłosy
układać do snu maki
i słuchać żabiej muzyki
Więc daję ci swoje wiersze
(nie tak piękne jak lato)
niech grzeją nastrojowym ciepłem
gdy chłód zapuka w okna
ratienka, 11 june 2012
wśród absurdów podświadomości
zwyczajne w środku źrenic
czeka na znak -
cień
pobudzone zmęczeniem
powieki
wypluły zez szachownicy chodnika
polna mysz gra partię szachów z księżycem
zagapiona ćma zahacza
o poręcz krzesła tracąc skrzydło
nocne marki nie mogąc odczytać
znaków drogowych
gubią się w szmerach i chichotach
ratienka, 11 june 2012
zerwij mi kaczeńce rankiem
zawieszonym
na słonecznej nitce
pachnące rosą
w zieloności ukryte jeszcze
nie skoszone spojrzeniem
zazdrosnych oczu i ptaki
schwytaj
melodię kosa
w dłonie nim uleci
i zatrzymaj dla mnie wiosnę
na zawsze
ratienka, 11 june 2012
Twoje oczy zaplątały się
w krajobrazach
w świtach
gdzie nie ma moich oczu
zagubiły w okruchach dni
które zjada czas
Muszę pozbierać rozrzucone
kwiaty nocy
odnaleźć drogę którą wędruje
księżyc
zrozumieć szepty drzew
i taniec nocnych motyli
w zaklętym kręgu światła
Nie ma pustki bezdennej
gdy twój cień –
jest obok
ratienka, 11 june 2012
Dzień stuka w okna
zrywasz zasłony snu
wyciągasz dłonie
by pomóc Atlasowi
dźwigać ciężar
globu
Kiedy noc chce ukołysać
zmęczenie
na komputerze wygrywasz
samby i bluesy
nawet Chronos nie ma
o to pretensji
taki jesteś
ratienka, 10 june 2012
byłabym dumna
gdybyś osiwiał dla mnie
z zakochania
posiwiałeś
by czas nie kłócił się z sobą
zazdroszczę grzebieniowi
głaszcze codziennie twoje skronie
a kiedy z wiatrem przypędzi
kilka włosów srebrnych
przeczesuję spojrzeniem
i chowam na pamiątkę
ratienka, 10 june 2012
Rozszlochane słowa
zastygły w niemym proteście
tupot przeżyć
oddala się dalej
i dalej
Przez witraże gałęzi
rozzłocone niebo zaprasza
do spacerów
Idę z moim cieniem
krok w krok
bezmyślnie depcząc szepty barw
brązowozłotych
Jednak ostatni liść nadziei
jeszcze nie spadł
ratienka, 9 june 2012
za czułość słońca
co źrenice pieści
i twarzy nadaje odpowiedni
kierunek
modlę się do ciebie -
życie
za słowa zapalające się
latarnią
wierność psa
smak wiatru gdy muska moje wargi
pocałunki deszczu
laskę wystukującą zwyczajność
bielą błogosławioną
wszystkie dni w których pogubiły się
kolory
rozgrzeszam cię życie
choć trzymasz mnie w zamknętej
dłoni
ratienka, 9 june 2012
Chwytam
słowa za włosy
przytrzymuję bezwzględnie
jak los mnie
od kołyski
I oto słyszę bicie
tętna
na bladej skroni papieru
powstaje kolejny wiersz
ratienka, 9 june 2012
do wczoraj
nie zwracałam uwagi
że chwile umykają z każdym oddechem
połykałam je z powietrzem
nie oglądałam
za siebie
potknęłam się o kamień samotny
natychmiast zobaczyłam wszystkie bardzo
wyraźnie
powróciły bezszelestnie
zrozumiałam czym jest życie
ile uroku ma zwykły pędzący na grzbiecie wiatru
dzień
drogi prowadzące donikąd
spostrzegłam
i ciebie też
ratienka, 8 june 2012
bez porozumienia
odepchnięta od twoich
myśli
zataczam niewidoczne kręgi
by dotknąć oddalenia
bez zgody wedrę się
do snu by znowu
zaistnieć
ratienka, 5 june 2012
Tamto – wczoraj
jak bumerang wraca
jeszcze panowało lato
a ściana deszczu odgrodziła
słońce
Przez mgnienie oka ułamek
chwili
jak w piosence było
„gorzko gorzko nam”
póki zegar nie wyśpiewał
ulubionej melodii
prysła ściana deszczu
ratienka, 30 may 2012
Błąkam się bez celu
pośród znanych sprzętów.
Łagodność poranka
kojąco wpływa na niepokój
rozparty w moim wnętrzu.
Kroki na schodach,
śmiech za oknem,
szczekanie psa –
wytrąca z rytmu oczekiwanie na coś
co się ma wydarzyć.
Łapię nitki słoneczne
wymyślając zabawę w berka,
palce posłusznie wykonują rozkazy.
Kiedy zmierzch powoli zniewala
wszystko wokoło,
wchodzisz
i nic nie jest ważne oprócz ciebie.
ratienka, 30 may 2012
Niebo płonęło
falując czerwienią niczym morze.
-Wiatr jutro się zerwie -
szepnąłeś
gdy wtuleni
próbowaliśmy słuchać własnych myśli.
Wieczór nieporadnie skradał się
depcząc tu i ówdzie rzucone
ostatnie promyki słońca.
Ptaki latały jak oszalałe
wachlując rozgrzanym powietrzem.
I drzewa zastygły
podobnie do nas
w niemym podziwie
dla barwy nieba.
ratienka, 27 may 2012
Delikatne dźwięki muzyki sączą się
przez szpary okienne,
łaskoczą ucho
i policzki.
W swojej samotności
nie płaczę,
nie załamuję rąk nad rozlanym mlekiem.
Rozgrywające się obok dramatyczne
scenki
spinam ogromną szpilką i wrzucam
do lamusa.
Obecne - dziś
zamieniam na – jutro.
ratienka, 27 may 2012
Zahaczyłam
o kolor twoich oczu
odtąd
spełnią wszystkie życzenia
spadające gwiazdy
splecione dłonie utworzą
most porozumień
będziemy przedrzeźniać żaby
przekrzyczymy rechot echa
zobaczysz że razem
nic trudnego
ratienka, 27 may 2012
zabrakło ci słów
gesty rąk
wyraźnie pokazywały zaskoczenie
i by je ukryć
wystukiwały rytm tylko tobie
znanej melodii
moja i twoja prawda
usiłowały dojść do porozumienia
nieudolnie
jesienne dni chłodno patrzyły
na wyrosły pomiędzy nami parasol
milczenia
bezdźwięcznie umykały chwile
zupełnie bez sensu
ratienka, 27 may 2012
W szaleńczym tempie rozgrywa się
wszystko
nie można zatrzymać czasu
w pół drogi
odnaleźć słów co wpadły w zgliszcza
a miłość stojącą nad urwiskiem –
można ocalić?
ratienka, 25 may 2012
Stoją w wazonie od zawsze
jakby czas się cofnął
zasuszone dowody - pamięci
odruchów przyjaźni
nieważne
Każdego dnia zraszam je czułym
spojrzeniem
źrenice przenika kolor przemijania
strącam z powiek co nieuchronne
nieubłaganie się zbliża
i opowiadam różom
swoje przeżycia jak przyjaciołom
są akurat tuż obok
szepnę czasem zapisany jeden wers
by nie zrazić
nie zawsze chce się słuchać cudzych myśli
wrzesień 10
ratienka, 19 may 2012
w biel kartki -
milczy
nie ma ptaków wyobraźni
połamano im
skrzydła?
uciekły w kosmos?
gdzie nie ma zgiełku myśli
ani chwil cennych
jak perły
tylko pustka dzwoni
na alarm
i gniew wyje z bezsilności
ratienka, 19 may 2012
W labiryncie kolorów przewijam się
ze światłem
co iskrzy i mieni tajemnicą
słońce rozbija rozsypane barwy
na tysiące lśniących
trójkącików
otwieram
magiczne miejsca
gdzie śmiech śpiewa radosne arie
nikt nikomu nie podstawia
nogi
gdzie wszystko jest oczywiste
bez kłamstw i zawiści
ratienka, 19 may 2012
Nieostrożny krok
i wypadasz z rytmu
nieskoordynowany gest sprawia
ból
nieprzemyślane słowa
ranią
niezamierzony uśmiech dodaje
otuchy
ratienka, 19 may 2012
Gdy światła miasta gasną
strudzone ulice prostują zakręty
noc
wrzuca do kosza napotkany nagle
pośpiech
spóźnionego przechodnia wita
niezakurzonym zapachem
lata
i przekazuje aniołom
by bezpiecznie
przeprowadziły go przez mroczne
zaułki
kiedy moje miasto śpi
wsłuchuję się w daleki rechot żab
lekkie stąpanie wiatru
pohukiwanie sowy
chwila drży niespokojnie
wiedząc
że za moment zniknie
a cisza za oknem tańczy -
ostatnie akordy nocy
ratienka, 14 may 2012
Trudno zdobyć się na przyjazny gest
kiedy w oczach widzisz chłód
wiem
dłonie nie mają co z sobą począć
spojrzenie umyka nagle
spłoszone
Niezrozumiała wrogość
kiedy serce biegnie naprzeciw
wita jak najlepszego przyjaciela
Zdarza się potknąć o własne błędy
wiem
wstając łapiesz oddech i równowagę
chwytasz w sidła uśmiechu
i rozrywa się tkanina niezrozumienia
słońce wybiega zza kotary
Spektakl trwa
ratienka, 14 may 2012
słowa wiele znaczące albo nic
nie zmieniają się dni
popołudnia monotonnie
szemrzą
zawoalowane w zwyczajność
my
patrzymy na przepływające
zdarzenia na swój sposób
emocjonalnie
ty i ja
nie zawsze nadajemy na tych samych
falach
ale jeszcze ciągle ważne są dla nas
wspólne spotkania i rozmowy
ratienka, 14 may 2012
W czasie zawirowań
kiedy natłok myśli rozsadza
czaszkę
niezrozumiałe słowa mściwie
pędzą
z szybkością ekspresu
a uczucia
samotnie szukają przystani
najlepiej
skoczyć w milczenie cudownie
dotykalne
Znaleźć się nagle w przestrzeni
gdzie pieśń karawany
poi powietrze
i kwiaty pustyni syte
słońcem
ratienka, 14 may 2012
Zaprogramowana tak właśnie
a nie inaczej
staram się rozumieć rzeczywistość
często zagadkową
Zmuszam oporne ego
do szukania ścieżek niezbyt zawiłych
co wcale nie jest łatwe
w zagmatwanej teraźniejszości
Sprawy małe urastają do rozmiarów góry
na którą wspinam się
nieudolnie
Jedno jest pewne każda chwila powinna być
na wagę złota
zanim zegar odmierzy ostatnią
sekundę i przekroczę krainę
wschodzącego słońca
ratienka, 12 may 2012
Na próżno górniku – poeto
wypatrujesz paproci
w skamieniałym lesie
i dinozaurów
prehistoria poza nami
kolego
Nie zawsze zdążysz
otworzyć
wiersz ostatni
scałować uśmiech ukochanej
Ślady pobytu w czeluściach
ziemi
pokryje pył
a krople potu odnajdzie
ktoś po latach
błyszczące w czarnej bryle
ratienka, 12 may 2012
Namaluj szczęście
chcę je zobaczyć
zatrzymać
nie oddać nikomu
Namaluj proszę
szum rzeki
śpiew drzew
i przeogromną radość
Tęsknotę – co lotem sokoła
wznosi się ponad słońce
Miłość – spadającą
jak grom
nie niszczącą piorunem
serca
Przyjaźń – odporną
na kataklizmy
Zamaluj wszystkie życiowe
blizny
potrafisz jeśli zechcesz
ratienka, 11 may 2012
Kiedy myślałam
że nie udźwignę mego
garbu
nagle spojrzałeś inaczej
niż zwykle
powoli plecy prostowała
normalność
Nie było nas
wszystko gdzieś się zatraciło
osobno ty
ja
zaśmiecone dni
Trzeba dotknąć tatuaży wypalonych
przez słowa
przejść przez ścianę ognia
by odnaleźć się
na nowo
ratienka, 11 may 2012
W tym ogrodzie
rośliny nie giną
od trzęsienia ziemi
uderzeń piorunów
smagania wichrów
Nieprzyzwoicie odporne
Czy sopel lodu
przebije przejrzystą
strukturę
i szklane dzwony
przestaną bić ?
ratienka, 11 may 2012
O szyby rytmicznie uderza
deszcz
jakiś ptak wtóruje mu w pomruku
burzy
to majowy blues spłynął na rozkwitający
świat
dotykiem otworzył kwiaty
trawy ożywił
i wprawił w ruch
Na bluesowy rytm odpowiedziały
delikatnie szumiąc
drzewa
chmury popychane wiatrem
Wszystko dookoła pachnie bluesem
i majem