smokjerzy, 11 april 2019
pokój nagle opustoszał okno i drzwi zarosły ścianą
józef k siedział na zimnej podłodze dziwiąc się że jest mną
mogę nas uniewinnić szeptałem
lecz nóż znów znalazł serce i się w nim dwa razy obrócił
znów padło sakramentalne jak pies i znów
tylko wstyd przeżył
józef k czeka na kolejną śmierć odłożony
na półkę z wyrokami
smokjerzy, 10 april 2019
po wyblakłych mapach twarzy
bezdrożami rozpełzają się półcienie przestudzonych dni
ogłupiałe serca milczą
na wątpiących sznurach spojrzeń powiesiły się marzenia
i drażnią bezwładem
niebo dawno już nie płacze
z tłumem porzuconych złudzeń paląc fajkę dyskutuje bóg
święci wyłapują aureole
smokjerzy, 10 april 2019
w celu odzyskania wolności
wypisałem się z listy oczekujących na piekło lub raj
co automatycznie usytuowało mnie
na samym końcu kolejki oczekujących na wolność
smokjerzy, 9 april 2019
moja siła
brała się z wiary
że wszystko zależy ode mnie
dziś pławię się
w szczęściu spokojnej słabości
smokjerzy, 7 april 2019
w zaropiałym morzu
ostatnia ryba
próbuje wymodlić dla siebie skrzydła
tuż nad jej głową
o taflę śmieci rozbija się
życie ptaka
bóg po staremu jest wszędzie
bardziej z przyzwyczajenia
niż obowiązku
smokjerzy, 4 april 2019
jeśli płaczę to tylko
zmotywowany na zimno
śmieję się z wyćwiczoną rozwagą
za to milczę zdecydowanie do rozpuku
śmierdzę skromnie bez rozgłosu
krwawię niezauważalnie
nieśmiałymi strumyczkami
rosnę w dół wszerz a czasem
opuchlizną do góry
kocham dostojnie na dystans i z rezerwą
w której mieszczą się co najmniej ze trzy życia
albo jedna nieśmiertelność
orgazmy miewam wyłącznie dobrze zorganizowane
nawet wkurwiam się tak jakoś
bez zaangażowania
i nadziei że zostanę wysłuchany