Eladar, 15 september 2015
Na pustej ulicy, gdzie kamienic mury,
Gdzie mgły przesłoniły wieżowców góry,
Szedł pewien młodzian o twarzy z cienia,
Nie patrząc na świat, patrząc tylko w marzenia,
W szarości tych murów, ulica wciąż brnęła,
Ulica skończona, kamienic dzielnica runęła.
O nicość się podparł, szukając ramienia,
Nie było już nic, nawet cieni, była tylko ziemia,
Cóż pozostało młodemu w tym stanie,
W bezkresnym pustkowiu brzmiało jego wołanie,
Szedł dalej, nie stawał, wierząc w nadzieję,
Był pewny że przejdzie do końca tę knieję.
Tak szedł uparcie, aż upadł bezgłośnie,
Nie krzycząc, nie płacząc, nie karcąc żałośnie,
Wtem nagle przed twarzą stanęły znów One,
Te kamienice, te mury, te wieże stłumione,
I dotknął on ściany, nie patrząc na ulicę,
Głuche były już słowa, i zmarłe stały się lice.
Eladar, 15 september 2015
Nauczyłaś się mnie nienawidzić,
Ja wciąż mówiłem Ci kochanie,
O Miłości !
Czy znasz me imię by je wypowiedzieć?
Zachowaj mą duszę, niechaj ona trwa,
Zachowaj duszę, w niej okruchy kochania,
Bo gdy odejdę nie będzie nic,
Nic nie zostawię.
Cholerny świecie, czemuś skłamał,
Ukrywałem się pod niebem,
By upaść na dno.
Jedna tylko myśl tułacze,
Która chce wydostać się ze mnie,
Póki jeszcze jestem.
Więc proszę, kup jeszcze jeden,
Jeden cholerny żeton,
Daj jeszcze kilka minut.
Czy ta myśl co tułacze,
O końcu wszystkiego marzy,
Czy tylko beznadziejny romantyk w niej siedzi,
Czy do końca Ona goni,
Czy ku początkowi gani....?
Czas się skończył,
Rozłączyła się...
Eladar, 14 september 2015
I Ty ma oblubienico, mej czarnej duszy córo,
Ułudy służebnico, sojuszniczko mego wroga,
Powrócę o zmierzchu, gdzie chmury haftuje
Ponuro, gęsty odmęt śmierci, kolorem trwoga.
Ty co welon nosiłaś biały, na mym piedestale
Stojąc, Ty która serce zamieniłaś moje w głaz,
Przychodząc powoli, odchodzą z rozmachem
Brukając me imię, po cóż serce w ciszy tułasz?
Wrogów nie szukam, albowiem tylko wrogów
Posiadam, wszak nawet miłość wrogiem się stała,
Po stokroć swą duszę zwołam, słowem zbratam,
Choćby się trwożyła, choćby szczerze buntowała.
Nie wrócisz, wzniosłem już swej fortecy most,
Nie zlęknę się ciszy, nie zlęknę się cienia,
Który po Tobie przyćmiewał mego drzewa wzrost,
Jesteś już historią, reszta to tylko złudzenia.
Eladar, 14 september 2015
Jam skazą, jam zadrą w Twej dłoni,
Jam plamą, jam potem na Twej skroni,
Jam szatanem i aniołem Twoim zarazem,
Jam samotnym morzem, i morza żeglarzem.
Skalistym klifem, bezwietrzną nocą,
Bezgwiezdnym niebem, zagubioną mocą,
Falą ponad burtę, żywiołem Cię chłonącym,
Okrętem na oceanie, okrętem tonącym.
Jam starym kapitanem, szukającym przystani,
Jam księciem pirackim, szukającym swej Pani,
Jam skazańcem wieczności, serca Twego bratem,
Tyś na mej wodzie, memu okrętowi jest katem.
Eladar, 14 september 2015
Tyś mi jest gwiazdą, co do portu prowadzi,
Tyś mi tym słowem, tą myślą co radzi,
Tyś jest Panią nad morzami, moją jedyną,
Tyś jest mą wodą, mym chlebem, heroiną.
Gdy jestem samotnym na morzu okrętem,
Bez żagli, bez wioseł, popędzany batem,
Tonącym w otchłani czeluści piekielnych,
Szukając odwrotu z tej drogi bezimiennej.
Za sterem powietrze, brnę w morza rozstaje,
Ślepo patrząc w horyzont, jak noc nastaje,
Szukając w ciemności, tej weny, natchnienia,
Nie znajduję nic, nawet smugi istnienia.
I płynę, wciąż stoję, na mieliźnie wrakiem,
I myślę jak wzlecieć i stać się ptakiem,
Chcę płynąć i lecieć, choć stoję i spadam,
Na dnie, pod dnem, swą duszę zbadam.
Zgubiłem się, i nawet gwiazdy ze mną igrają,
I dusze stracone, na mnie z dawna czekają,
Nie daj mi odejść, wskaż właściwą mi drogę,
Ratując zagubioną w cieniu okrętu mego załogę.
Bo Tyś jest tą gwiazdą, co do portu prowadzi,
Tyś mi tym słowem, tą myślą co radzi,
Tyś jest Panią nad morzami, moją jedyną,
Tyś jest mą wodą, mym chlebem, mą heroiną.
Eladar, 25 august 2015
Stój tak nago przede mną,
Bądź mi tą księgą, która nigdy
Nie otwarta wszak na pamięć znana.
Stój tak nago przede mną,
Bądź jak noc w dzień roześmiana,
W biegu za miesiąca szlakiem.
Stój tak nago przede mną,
Nie wstydź wzroku mego,
W jego blasku mych oczu śpiew,
Stój tak nago przede mną,
A w te noc odczytam Twą księgę,
W rytmie melodii miłości.
Eladar, 25 august 2015
Skłam jeszcze raz, i nie mów tego,
Ten ostatni raz proszę, skłam,
Proszę Cię, uchroń mnie od złego,
Ten ostatni raz skłam.
Potem odejdź, i nie patrz w tył,
Idź szybko zawsze przed siebie,
Nie martw się, będę jakoś żył,
Po prostu idź przed siebie.
Spójrz raz, lecz we wspomnieniach,
I raz ostatni jeszcze skłam,
I choćbyś myślała że tylko w snach,
Ja i tak wiem że kłamałaś.
Eladar, 25 august 2015
Ku śmierci brnę, ścieżką bez przystanku,
Spowity jej cieniem,
Ona pije mą krew wiecznym snem bez ustanku,
Jest duchem,
Mgnieniem.
Ostatnie tchnienia na modły przeznaczam,
Aniołowie prędzej,
Znak krzyża na ciele swym oznaczam,
Za życia królem, dziś-
w szacie nędznej.
Ileż bitew mieczem w mej dłoni obytych,
Mgła gęstnieje,
Ileż miłości w sercu mym skrytych,
Krew ma na skale,
Mętnieje.
Gdzież uciekają lata długie tak za życia?
Aniołowie już są…
Wszystkie grzechy przed oczyma, nic nie zdadzą ukrycia,
Gdyż szczątki mej duszy,
Do nieba już mkną.
Eladar, 20 august 2015
I powstał szatan z łoża ognistego,
Dopomóc aniołom dopełnić mą drogę,
Jakże chcą uśpić, zgładzić mnie wiecznego,
Jam nieśmiertelny, jam umrzeć nie mogę.
Gdy niebo z piekłem jednoczy swe siły,
Gdzie niebios obłok czarną chmurą oblany,
Gdy wszystek zniknie, a kości będą gniły,
Jam żył będę, jam swym piórem będę znany.
Teraz me imię tylko pustym krzykiem,
Żółtym piaskiem na pustyniach rozległych,
Choć sercem Polakiem, duszą jam Arkadyjczykiem,
Jednym z walecznych, na tym polu poległych.
Na polu kolorem i słowem malowanym,
Gdzie kwiaty kwitną od jednego słowa sylaby,
Jam poezji doszczętnie, całe życie był oddanym,
A miast piramid czekają mnie ślepe mastaby.
Nie orlim piórem, lecz gęsim, wiersze me pisane,
Nie w historii, lecz w sercach będę pamiętany,
Me życie nie harfą, lecz milczeniem opasane,
Powiedzą-Kolejny poległy! Lecz ja jestem wygrany.
Eladar, 20 august 2015
W jej oczach szukam odwiecznego blasku,
W jej ustach znaleźć chcę letejską wodę,
Nie szukam laurów, nie szukam poklasku,
Chcę tylko miłości, w niej znaleźć ją mogę.
Gdzie wiatr kołysze drzewem mego życia,
Gdzie kolejnym staje się białym piórem
Łabędzia pięknego co wychodzi z ukrycia,
Ja nie chcę być cegłą, chcę być całym murem.
Nie jedną z nut w symfonii dźwięcznej,
Nie kolejną kroplą w oceanie szumu,
Pragnę być melodią, miłości wdzięcznej,
Pragnę targać myślą jak butelka rumu.
Odnalazłem w jej oczach upragniony blask,
Ma pamięć dotknięta wody zapomnieniem,
Aż nagle wschód Słońca i światła trzask,
Co było mym życiem, stało się marzeniem.