Poetry

Belamonte/Senograsta


Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 9 september 2024

Wola owocu

Jedyne udane samobójstwo
albo wyczekiwanie spokojne
na stanie się częścią
większej całości
To zjedzenie owocu
Owoc chce być zjedzony
Po to powstał, dla ziarna
rozniesienia
Czeka na usta spragnione
Chce zniknąć Chce stracić kształt
Oddać treść
Ja chcę go zjeść
Spełniliśmy wzniosłą komunię
Toast jesieni Dojrzałość do
nasycenia się
i do odejścia
w najlepszym momencie
Teraz Zawsze Kiedyś


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 8 september 2024

Forma i treść (Mój Kościół I)

Jaki piękny kościół na wzgórzu się lśni
przebija błękit nieba swoim ostrzem
i grzęźnie w mule poranka, na dnie morza, w źrenicy otwartego oka
błękitnej poczwarki powietrza, larwy w skurczach przemiany
Na dzwonnicy ptaki uwiły swe gniazdo
i śpi w kurii wytresowany chłopczyk ministrant
mały kanclerz III Rzeszy

Nad rzeką słoneczniki szturmują balustrady mgły
i rodzi się smak winorośli w ustach jaśminu,
pszczoła skacze z pędu na pęd,
nikt nie widzi i nie łechcze swych
narządów zmysłów tymi wodami
Wszystko jest naczyniem czyli formą
i równocześnie wodą rozlaną wokół czyli treścią,
które są głębokim wyrazem naszej istoty,
naszego wewnętrznego kształtu
znajdującego w rzeczywistości swe miejsce,
wpasowującego się w sytuacje
Przeznaczeniem oka jest widzieć, to jest w pełni mechaniczne
oko widzi na swój sposób
Naszym przeznaczeniem też coś jest, w pełni mechanicznie
znaleźć odpowiednie pokarmy dla siebie,
odpowiednie formy wyrazu dla tego, co jest w nas,
przelewać się i wchłaniać. Nie ma granic, są tylko
różne formy spostrzegania jednego i tego samego

Wtedy jak jechałem po nocy przed świtem,
gdy ptaki jeszcze spały, szukałem swego naczynia
i swojej wody
W kamieniołomach odłupałem olbrzymi blok skalny,
by zapchać nim dziurę w głowie
Piękne jest trzęsienie ziemi o wschodzie planety ogromu
Każdy z nas ma do wypełnienia misję
znalezienia dla siebie miejsca, wyrazu,
spełnienia, odkrycia swego przeznaczenia

Chcę utracić kontakt z szaleństwem,
chcę zapomnieć jego sens,
zgubić jego ślad, co jest przypomnieniem
Taka amnezja jest możliwa
Trzeba tylko poczuć się jak ja teraz,
bodźcami nowymi pokryć stary wrzód
Nowe potrawy. Dużo.
Choroba może stać się niepotrzebna
Ha, nie mogę sobie przypomnieć istoty szaleństwa
Patrzę w okno, kupię jej słonecznik
Każdy krok ma swą aurę, każda aleja
czymś swoistym pachnie, kształty drzew,
coś w linii horyzontu pachnie dzieciństwem,
znanym i nieznanym. To znane i nieznane to trop,
węszący pies ducha. Można tak przebyć Ziemię
w nadziei natrafienia na złotego Graala
Znalezienie ludzi, sytuacji, naczyń
na nasze myśli, uczucia, możliwości.
To proste. Idealnych form. Może to Beata,
może ona to wyciągnie – to n-ta
wielokrotność pragnień, ich spełnienie.

*******************

- Ale te naczynia wyciągają kształty nas samych, będące treścią obdarzoną formą, te myśli i uczucia mają formę i muszą się wpasować w zewnętrzną formę, która im odpowiada, więc czym jest forma ?
- Forma jest organizacją istnienia, tego wszystkiego w pewien kształt.

Moje istnienie szuka swoich form.
Moja forma szuka swojej formy.
Dziwne mechaniczne procesy o dużej dozie piękna i naturalności.

Różne są narządy zmysłów, a jedne impulsy biegnące po sieci neuronów.
Żyć tak jak się widzi, słyszy, oddycha. Być okiem, uchem, tak wypełniać swe przeznaczenie, z równą naturalnością. Takich znajdować ludzi.

– Treść? – Nie wiem. Treść to wszystko. Treść nabiera indywidualności i zróżnicowania przez swój kształt, czyli formę.
– Czy możliwa jest treść bez formy, albo przestrzeń bez ciał? – Znaczenie, indywidualność materii jest treścią, czyli kształtem. To jedno.

Bo jest głód i pokarm dla głodu.
Ten pokarm to ten głód. Nie było by pokarmu dla głodu?
Czy jest głód, dla którego nie ma pokarmu? Jeszcze nie?
Najpierw trzeba nazwać ten nowy głód, nowe narządy zmysłów
może już się tworzą.

Głód słońca, wody, powietrza, głód życia.
Życie to pokarm dla głodu życia.
Co jest, a co nie jest mi potrzebne?
Od ciebie zależy, czy podniesiesz z powrotem
z ziemi to paskudztwo choroby.

To forma nadaje jakość postrzeganiu
tego świata. Jeśli nie ma formy..


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 7 september 2024

Suita nagości (z Tomu Dziwny wybuch 2024)

1. nagość

nagość plaż saun choroby
Zostanie w samej skórze
wystawienie na pokaz gwałt wejście dla mrówek
Żer albo nagość ekstazy
umierania z rozkoszą - poddaństwo
posłuszeństwo
Co się wtedy dzieje? - to rausz międzygwiezdny
nagość bachantek joginów skóry twarde
podeszew od lat nagich dżinistów - prawda istoty?
żywy szkielet rzeźba czekająca
rycerz biegnących nago Celtów
zwierz ma sierść płytki ciała wygimnastykowane
odbiór fal
do kombinezonu sterującego Mecha Godzillą wchodzi
naga
nagie trupy z obozów
łachmanów nie mogą odrzucić przed śmiercią
jak ubrań zbędnych kąpiący się w gorących źródłach
czy przeręblach
do pierwszej chęci ucieczki

nagość dusza posągów kształt plus krążenie
to życie
kształt jako duch w kamieniu
to martwe pojęcie
śledzenie ciągłości zmian
to życie świadome - ogrodnik i duch róży
której odbicie zachwyca w lustrze
ale która jest czymś więcej niż odbiciem

las ogród żywych posągów
szczerość bezgraniczna
ubranie ściągnięte w ubikacji by się załatwić
funkcje cielesne odsłonięte usta by jeść
majtki zdjęte by się kochać i wydalać i myć...

2. pozdrowienie

Pozdrowienie z zaświatów
pozdrowienie spontanu obserwatora ogrodnika i ducha róży
w tym kompleksie poczułem się sobą
gdy spojrzeliśmy razem nadzy i nago w lustro

wygimnastykowane wytrenowane wytresowane naprawdę ciała - nie tylko fatałaszek sprawiający wrażenie
ale nawet w nagości może schować się naga małpa
a w ubraniach odsłonić
wyszliśmy już z morza
Ja swoje słabości zasłaniam jak mogę
Za mało hartuję ciało

3. powrót

Nagi myty bliski trup
pieprzyk znamię grymas
Człowiek rodzi się nagi
Chyba po śmierci też mu się należy ta czułość
powrót do rzeki która nas wyrzuciła w ubraniach na brzeg
w muszli kokonie rozumu
- dopóki nadzy byliśmy w niej
a może exodusu dokonaliśmy sami -
tak rzadko nadzy
ubieranie sie po myciu się nie liczy
sauna prędzej plaża nudystów
tak rzadko prawdziwi ubodzy
tylko by umrzeć, szaleńczo pobiec w las
kochać się płodząc nowe nagie kształty żywe

4. plaża

wyrzuceni w ubraniu rozumu na brzeg samotnej plaży
po wiekach wieków
po wiekach wieków
rozbieramy się usilnie na plażach w letnie dni powrotów
do dawnych orgii naszych przodków świąt
Chcemy poczuć matkę starą groźną boginię
zamienioną w ropuchę staruchę z zębami krokodyla
władczynię wschodu i zachodu
Ewolucję, od której wraz z ubraniem
na brzegu rozumu przejęliśmy pałeczkę

5. w las

Pan, każący się rozbierać i biec w las Pan
kaleczyć się, stawać duchem ucieczki i pogoni, dzikiego gonu
jest jej mężem, Ewolucji, Ojcem naszym, czyli nami jak dorośniemy
do bycia z matką jak z partnerką tworzenia
nago i w ubraniu
zrzucając je zanurzając sie w gąszcz
i zakładając po powrocie na brzeg rozumu

Pan Umarł, taki jest, nagi, przechodzi z życia do śmierci i znowu do życia, cętkowany, niewidoczny.
Prowadzi stada. Syn Go naśladuje, jest dobrym pasterzem. Zrzekł się polowań. Szkoda że jego uczniowie prowadzą humanitarny ubój.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 6 september 2024

koniec drogi

ślady ogrodnika
droga
koniec drogi

tunel w chaosie, zawężenie, droga
koń z klapkami na oczach
praca nóg, parcie pary, przedzieranie się przez gąszcz
byle dalej, w zbroi, batyskafie
amfibie coraz doskonalsze
spotkanie nauki z nauką o duszy
to idzie dalej i uśmiecha się do maruderów
gestem ręki
śladem ogrodnika

zmiana kształtu róży
jego utrata w słońcu
wyłanianie przez zmysły duszy

ślady ogrodnika
droga
koniec drogi


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 5 september 2024

Uczucie oceaniczne

Nie widzimy Ogromu
Ale czasem postrzegamy oceanicznie, w zamazaniu, rozpłynięciu,
falowo, np. na spacerze, np. na jesiennym
Inaczej obserwujemy pająka
Ale mrówki na grzbiecie podobne przy obu okazjach
Podobno mamy uczucia oceaniczne, jako cząstka czegoś,
tłumu, lasu, oceanu...
Moje czucie wewnętrze, czucie skórne, chyba jest takie niepoliczalne
i rozproszone
W ogóle takie są uczucia, rozlewają się
Przejmują całego drżeniem, rozkoszą
Sprawiają, że się rozpuszczamy w Ogromie

Wiara jest więc sprawą uczuć, nie rozumu


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 4 september 2024

Możliwości

dla mnie świat dzieli sie na rzeczy spostrzegane i nie
założenie że jak nie spostrzegam jest
na przedmioty martwe i żywe
ale można przyjąć istnienie innego umysłu który widzi
inne całości i inne życia
że skały to paznokcie większego organizmu
że światlo i energia to myśli biegnące w tym organiźmie
że rozproszona energia to boskość
że są inne światy w zależności od innego, może boskiego,
może wszechprzenikającego umysłu, siły albo istoty
który to je widzi, a my tylko go wyczuwamy
i te inne widzenia

Przedmioty mogą prowadzić inne tajemne życie
To całkiem racjonalne założenia
Pociągi przemierzają wszechświat
Ziarna są rozsiane
Wyczuwamy inne obecności możliwości
Nie muszą być tylko dobre ale szczęście jest dla niektórych

W wodach żyją ryby z nami
ileż podobnych, niewątpliwie innych stworzeń
prawie tak samo spostrzegających świat
dla których ma podobne kontury ale jest inny w szczegółach
ale już w kropli wody inne niewidoczne światy
a nasz świat to też kropla

Otwieram się na niepomyślane i pomyślane możliwości


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 3 september 2024

Brzeg rozumu, Bogurodzica, wszechobecność (z tomu Dziwny wybuch)

Brzeg rozumu

wyrzuceni na brzeg rozumu w ubraniach
w historii o grzechu szatan jest dobrym rozumem
Jahwe rozumem fałszywym, w aporii
Oni (my) niesfornie przekroczyli zakaz
Mają grzech pierworodny On nie sięgnął w tą dziedzinę
bo jest karykaturą Wielkiej Matki, wrogiem
Ale jej mężem też nie jest chyba wąż,
co nas nakarmił, uspołecznił, przyodział, ale Pan.
Mężczyzna. Szalony Adonis, umierający na jej łonie.
Wielki Łowczy. To bogini mąż. Nasz Ojciec.
Jezus to Pan i Syn Pana, Pan Jezus. Pan jest w nim,
Matki miłość jest w nim.
Jezus to my. Trochę Pan, trochę wąż, trochę ty i ja.
Rozum to nasz (i Jego) ludzki zły bądź dobry duch.

Bogurodzica

Kybele jako Bogurodzica -
doskonały człowiek, doskonała natura -
rodzi Bogu, czy rodzi Boga?
Czy z niej Bóg, a więc też jest Bogiem?

wszechobecność

gdy mam burze w sobie jestem bogiem burzy
gdy mam miłość w sobie jestem bogiem miłości
gdy mam świat w sobie jestem bogiem świata
jestem burzą światem i miłością

zmiennokształtny energia wszędzie wszechobecny
brahman pochylony nad sobą odbitym
sam w sobie zajęty poza światem

odbicia i źródło odbić
strumień energii
materii w formie
formy w materii
w ruchu


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 19 october 2019

Bianco (rozkosz przejścia) (WOLA SNU)

Może on pamięta mojego przodka
a ja pamiętam jego przodka
rozpoznajemy się w biegu zlotej strzały
zaplątanych w strumieniu wszechodbić
wszechprzenikań i wszechodpowiedzi


czym jest rozkosz przejścia tego
którego tylko plecy śmiesz oglądać
uśmiecha się do maruderów
to rozkosz naszego przejścia
w ciszy ziarna
życiowej zasady zjednoczonej z mrokiem
i w poszarpanej przez kłujące chaszcze sukni
przez mech, przez śpiących w żywopłocie
w szpiku


wybrali za nas, nie, to my wybraliśmy
ta chwila nas wybrała,
te chaszcze czekały na paniczny bieg
na spotkanie się w obłedzie
i przetrzymaniu ciosu mściwego losu
który jest powracającą falą a my rafą
albo na odwrót


Może lubił jeździć na nim
a nie sprzedał do kieratu
Może za ładny był by tylko pracować
i dobrze się jednoczyli w jeździe,
płynnym ruchu wyrabiającym mięśnie
i dającym im odpoczynek zarazem


Koń czuł że Człowiek
może poskromić jego szaleństwo
lęk wilka i nocy
i cieni  Zrozumieć je i zarazić swoim
obłędem zemsty na ludku ludzkim
ludku


tak różni, tak podobni
Człowieko koń
człowieko rzeko polo koń
przodkowie i to co idzie dalej
wita się za 1000 lat


i ta chwila przykra
rozłączenia
dziecko wsiada na konia
strzemiona podciągnięte
pani trener uczy teraz je jazdy
rozkoszy przejścia


odwracam się z zazdrością
ale i przyjemnoscią
patrzę


One jednak pamiętają


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 8 october 2019

Podróż (z tomu Wola snu) (WOLA SNU)

Ze snu


widzę rozproszone kłaczki, nierówną sierść przed zaśnięciem
z aurą doliny, wełny psa drzemiącego przed chatą
i dostępnością do jeziora oczu kobiet starców dzieci i kobiet
to wyprowadza na obłoków jeden krajobraz
też taki z dolinami i ścieżkami
dla ludzi kleszczy i mrówek
wędrujących w futrze we wnętrzu ku wnętrzu
karawany schodzące lawiny
sen i obłoki
dreszcze i zmarszczki na wodzie
z filmu z głowy potęgi obrazu co nie zatrzymał czasu, nie zatrzymuje
to przelewające się jarmarczne obrazki z wody i piasku i tak dalej
tajemnica że sierść i obłoki i smutek lub radość i ochota lub rozpacz
..ale spokój i radość jazdy konnej
głaskanie grzbietu, grzywy, ogona
to dlatego mówili że świat jest koniem
i oddawali konia w malignie wiary
by.. podtrzymać ogień
tak, doliny i trzęsienia ziemi i zapach
i dotyk
ogona i grzywy i sierści
koń wtapia się w obłoki, wchodzi w nie
rozpływa w horyzont i znika pod stopą dzieciny i węża
i czuje się go pod palcami i w oku na horyzoncie
jak odchodzą obłoki i przychodzą
ktoś szuka kleszczy, czyści świat
kupuje karmę dla zwierząt, mannę
bo z nich jest świat zbudowany


głębi


ze znaków które są zwierzętami w ruchu
jak patrzysz w otchłań otchłań spogląda na nas
i patrzy i boi się nas i kocha nas
odpoczywa w nas a my w niej
kleszcze  - odpadają gdy się nasycą
i idą na pielgrzymkę
wciąż dalej i dalej
- wpite w ciało, kto wpina się w kleszcza?
koń mnie nie potrzebuje
ja potrzebuję konia -
jestem kleszczem?
przyczepiam się ale nie wysysam
i coś daję, głaszczę, pielęgnuję
nie chcę myśleć tylko o sobie
więc jestem karawaną
pasażerem w świecie
karawana ludzi w karawanie obłoków
w karawanie koni
wschód zachód
rytmy księżyca


amfibią


ludzie jak my nie chcą odpadać gdy się nasycą
tylko wraz z koniem obłokiem, w sierści, tęczami
po polu, w koło, w wirach
zamieniać się miejscami
zmieniać miejsca
wchodzić w senny obraz a może w materię
amfibią
podróże czegoś przez Pitagorasa koguta
wejść w senny obraz jako senna postać
gubić i znajdować ciągłość
zapominać zmiana przejście śmierć wybadać
do granicy aż jesteś.. ,kim, byłeś.. ,kim, będziesz..
koło


w ściany


w tym chodzi o spełnienie marzeń
a potem boskość
po przebiciu się przez ściany niemocy, bólu, chorób
przez drzwi
po ocaleniu duszy
bo stawką jest osiągnięcie nieśmiertelności lub los
służek Heleny z Fausta
„kto nie umiał zasłynąć..
ten jest cząstką żywiołów“
którym przeznaczone rozproszenie jako nawóz dusz


wysyłam swój sen poza te granice
wierząc w nieśmiertelność po śmierci
na zwiady jak konia
bo czymże jestem, może koniem właśnie, kaczką
To coś co idzie dalej
gdy ja tu utknąłem
nie jestże to sen
ta moja dusza


dzięki katapultom


Ale potrzeba jakiegoś przedmiotu, ręki, trampoliny
(może ból tym też jest - klamka)
za których pomocą to się przydarza
królestwo za konia
za długopis samopis
za ten jeden podmuch, świt
chwilę sprzed 100 tys. lat


To kosmici z moich starych wierszy
I po to jest ruch Amfibii żeby się spotykać na obracającym się kole
wymieniać miejscami (wszyscy i tak skończymy w zupie)
i spotykać siebie, kosmitów i zwierzęta
I może się jak Dan z Abrą z Doktora sen
by walczyć z zasilanym Furią, Szaleństwem niższego rodzaju,
tępotą bydlęcą i próżnością
- okrucieństwem wampirycznym, masz rację Erazmie


na końcu starcia
programów, słów, kultury, snów
jest miecz pięść strzelba
albo równocześnie
ale ostrze można odczuć tylko gdy
rozumiesz że to
starcie na śmierć i życie
na wszystkie argumenty
w tym na argument siły i kłamsta
Ty walczysz Prawdą
Głupcze Dartanianie


i teorii działania doskonałego


Najwięcej w tym jest przemian kolorów
studiów nad optyką i dźwiękiem
ruchu w dół i w górę
W tym jest sztuka i nauka zarazem
W tej podróży przez wiatry, czucia płytkie i głębokie, lody, ognie,
zapachy stajni

dlatego jakiś wierszyk o zachodzie słońca
i jakiś niciach pajęczych i o Matce
spojrzeniu sarny, pierwszej miłości
tłuczeniu kartofli czy o czymkolwiek
co należy do rozkoszy przejścia
jest czymś bardzo doniosłym
zdjęciem chmur
prognozą pogody na 100 lat wstecz
pomnikiem Boga
jeśli wierzyć Spinozie


w tej podróży


jeśli Nadaremność (Belamonte z tomu metafizyczne-bez podmiotu)
kłamie ci o samotności
pamiętaj że
„ból potrzebuje drzazgi
drzazga nie ma nic wspólnego z bólem“

Gospodarka bólem wiąże się z gospodarką rozkoszą

kto gospodaruje? - ano strzała (ja)
drzazga to miłość własna
tkwi w strzale
wyciągnięcie strzały z rany powoduje konanie
rana to ciało, to ból, to rozkosz
i nagrzeszenie myśli, bo
plułem ośmiornicą, czyli mądrością,
którą połknąłem z wodą,
która połknęła mnie,
ale którą wyplułem z siebie
jak pająka, który oplótł mnie

ale cały ten pająk, ta strzała
a raczej drzazga, ta ośmiornica
co sama siebie chce wyciągnąć za włosy
i ma trzy serca,
są zaplątane w gospodarkę bólem i rozkoszą
takie sieci, z których próbuje się
wyciągnąć ja, ale
- tą rybę, tą muchę, tego psa
- koniu, ty to zrób!
co można osiągnąć?

konanie to utrata ja czy przemiana?
jak długi to proces i czy ma sens, jeśli
ból może być bezimienny
- ból potrzebuje drzazgi
drzazga nie ma nic wspólnego z bólem
- a może
miłość własna może być usunięta, może
ma coś wspólnego z bólem
pewien ból więc może i tak zostać
po usunięciu strzały nawet

Może zostaje ta tajemnica gospodarki
bólem i rozkoszą,
tajemnicza gospodarka bólu i rozkoszy
potrzebująca pływaka
jeźdźca bez głowy, bez twarzy
głupca (szaleńca) bez strachu

Może trzeba, da się, wziąć tylko prysznic i

iść dalej

A ta chwila przed uchwyceniem pomnika w ruchu
to chwila przedśmiertnej skamieniałości
Więc nie można zawsze tego czuć
bo trzeba się ruszać
mniej czuć, mniej widzieć
nie dążyć ze światłem na krańce czasu
nie kamienieć
jak w Lekach na lęki rozpadającej się więzi, w Dalej
Andrzeja Kempy Bartosika równa się Belamonte


l dodane, d,z,j,p i r opuszczone


L - kolec - ukłucie pożądania, wprawiać w ruch, dynamizować,
studiować, nauczanie, przekraczanie, wysokość, określanie się,
tworzenie się, odkrywanie


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 3 october 2019

Klamka, klucz, wózek (WOLA SNU)

Trzeba naprawić klamkę u drzwi
jeszcze dziś
każdy wchodzi, nikt nie puka, plądruje
nikt może wejść, nie może, nie ma klamki
nie można wyjśc; można wejść gdy ma się klucz
zamknięte na klucz, nie zamknięte
w środku albo na zewnątrz
z kluczem lub bez


Czy jest jeszcze klucz w czyimś posiadaniu do tego mieszkania
lecz bez klamki, bez obsługującego ją odźwiernego lub pana domu
nie można wpuścić i wypuścić
nie można czuć się zaproszonym i niemile widzianym


Klamka to wybór, akt woli i pierwszy alarm
Wózek to rumak, to zastępczy dom
Ruchomy dom biedaków
Szafa i telewizor i człowiek
co szukają klamki, drzwi i dzwonka..
odwagi i chęci też


za klamkę ma pierwsze prawo pociągnąć lokator
pan lub pani domu (bo chyba nie paniątko czy gość)
zasiedziały od lat
lub od paru chwil


Budujmy szałasy, piramidy, domy
obozowiska na świeżym powietrzu
zadomawiajmy się
we wspólnym zagraconym mieszkaniu
Ziemi


Szanujmy, naprawiajmy graty
Przejmujmy opuszczone mieszkania
Budźmy


number of comments: 1 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1