Arsis, 22 march 2022
Cykl: Albumy muzyczne
***
Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.
***
Leżę na czymś twardym i chropowatym… Przed oczami latają czerwonawe plamy…
W skroniach
― bolesne pulsowanie…
…
Pamiętam, że spadałem z bardzo wysoka… Porwał mnie rwący nurt
wodospadu…
… coraz większy
ogarniał
mnie
mrok,
gorączkowy,
piskliwy szum…
…
Zaciskam
powieki
― otwieram…
… jarzą się oślepiającym, drżącym blaskiem ― ostre krawędzie przedmiotów…
Wszędzie
wokół
― spalona ziemia…
… pył…
*
… wzlatują,
opadają…
Próbują się
od nowa
poderwać…
… pokaleczeni przez światło,
beznadziejnie ludzcy…
Rozsypują wokół siebie słoneczne drzazgi,
wskazując głowami skłębioną, siną chmurę burzowej apokalipsy…
Wymachują
skrzydłami,
czyniąc wiatr…
… osiadają kurzem…
(Włodzimierz Zastawniak, 2018-09-20)
***
Point of Know Return – jest to piąty album muzyczny (studyjny) amerykańskiej grupy Kansas, wydany w 1977 roku.
***
https://www.youtube.com/watch?v=9fNrJMkTWEE
https://www.youtube.com/watch?v=aK2UhmduRvk
Arsis, 20 march 2022
Coś się przekształca i płonie w otchłani kosmosu…
Otwieram okno… W głębokim granacie nocy
jedynie pulsowanie ciszy
i chłód bezkresnego wiatru,
co się przetacza nad pożółkłymi polami…
… lodowaty oddech nieboskłonu oszrania szyby i szkliste źrenice martwych oczu…
Chrzęst zegarowego mechanizmu…
g o n g…
I znowu tykanie ―
przeskakującej
― wskazówki sekundnika…
Zgarniam palcem kurz
z olejnego widoku
w drewnianych ramach…
… zdają się
oddychać
popękane ściany…
Otwieram drzwi ― na schodowej klatce pustka i mrok,
zatrzaśnięte na wieczność
mieszkania umarłych dawno sąsiadów…
Ktoś miał przyjść,
lecz zapomniałem, kto…
Siedzę na podłodze oparty plecami o szafę i wpatruję się w mdławą poświatę wiszącej lampy…
… lubię tak patrzeć pod niekonwencjonalnym kątem na milczące przedmioty,
porzucone rzeczy…
Firanki wybrzuszają się,
zapadają…
… i znowu
puchną…
Cisza przeszywa mózg piskliwym szumem…
Stół ze stosem
papierów,
puste krzesła…
… w lustrze serwantki zniekształcona postać…
(Włodzimierz Zastawniak 2022-03-20)
***
https://www.youtube.com/watch?v=FYRHlVRfj-0
Arsis, 19 march 2022
Leżę na podłodze… Oślepia mnie słońce wpadające przez otwarte okno…
Dzień, to?
A przecież dopiero miażdżyła mnie
swoją potęgą
okrutna, lodowata noc…
… powiedz mi coś,
kimkolwiek
jesteś,
powiedz mi…
Jesteś
obok,
daleko…
… dotykasz mnie krawędzią cienia…
Kim jesteś albo – czym?
Chwytam uschniętymi, popękanymi ustami hausty powietrza, jak ryba wyrzucona na brzeg…
Słońce oślepia i razi,
kłuje miliardami igieł…
… powiedz,
kim
jesteś,
wyśniona maro
z kolekcji koszmarnych widziadeł …
Milczenie, piskliwy szum
promieniowania kosmosu…
W świetlistych smugach
wirują powoli drobinki kurzu…
… wszędzie wokół milczenie przedmiotów…
Nie mogę się ruszyć…
Absolutny
bezwład
i beznadziejność…
Za oknem rozchwiane gałęzie bezlistnych drzew…
… rozczapierzone palce, które rozkrwawiają płaszczyzny ścian ostrymi cieniami…
A może pełnymi liśćmi
gorącego lata?
Jeszcze raz
i jeszcze,
raz za razem…
… i znów… wciąż bez końca…
Kto ma przyjść?
Czekam cię,
blady -
po
nocy
przebytej…
Kto
ma
przyjść?
Kto?
W ogromnym przeciągu pogłos zatrzaskiwanych w oddali drzwi bez klucza…
Kto
ma
przyjść?
Nie przyjdzie nikt…
Ciebie,
tylko
chcę…
Spójrz!
Pełzam w otchłani ciszy do kresu, wdychając nikłą woń woskowej pasty…
… w prostokątnym,
słonecznym
błysku
tajemnicy czasu …
Za oknem szum przejeżdżających samochodów,
rozgwar spacerujących chodnikiem ludzi…
Rozmowy,
śmiechy,
nawoływania…
… gdzieś w oddali -
niosą się gromy
- spadającego nieba…
… takie zwyczajne spadanie nuklearnego piekła…
Powiedz
mi,
czy
umarłaś?
Chyba tak, ponieważ zdradzają cię śmiertelnie blade usta…
… milczące, kamienne, które nie są dotykane i nie dotykają niczego… i nie dotkną już niczego…
Jedynie
światło,
jedynie cień…
Muszę jeszcze przebrnąć
przez chrzęst czasu,
przez gruzowisko, splątane korzenie…
… wyłaniam się
przed tobą
w ceglanym pyle…
W wielkim pędzie,
w migotliwym lśnieniu…
Chcesz?
Powiedz,
czy chcesz?
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-19)
***
https://www.youtube.com/watch?v=fiXPPPzFz34
Arsis, 17 march 2022
Powiedz mi… tak, wiem – nie wypowiesz słowa… Twoje usta, kamienne usta…
Noc mnie miażdży, czy to rozumiesz?
Powiedz… ― milczenie,
świdrujący szmer rozsadza uszy…
Jestem w bezkresie czasu,
w przestrzeni milczenia…
… cienie wokół, bezwład melancholii…
Światło obskurnej żarówki roztacza mdławą poświatę…
… płachty pajęczyn falują od czyjegoś oddechu… czyjego?
Jestem tutaj,
gdzie nie ma
nikogo
i nigdy
nie będzie…
Książki… ― wezmę sobie jakąś z regału…
Nie, nie dam rady
wspiąć się po drabinie…
Za oknem śnieg, stalowe niebo…
Gdzieś
sobie
pójdę,
w siny
mrok,
szklisty…
… do pustej przystani zmrożonej cierpieniem i ciszą… jeszcze, tylko przewertuję zakurzone bruliony,
kołonotatniki…
Mieszają mi się słowa,
zapętlone myśli…
Wszystko się kołysze…
… upada z chrzęstem butelek…
Ach,
to
― ty…
Jesteś
przez
chwilę
― i zaraz znikasz…
Musisz
już
kończyć,
ciągle
to
słyszę…
Słońce wpada do środka, oświetla oszklone gabloty z porcelanową zastawą…
Zakurzona serwantka zwieńczona martwym zegarem…
Klucz spoczywa obok, powyginany, zapomniany przedmiot…
Ojciec nakręcał nim,
kiedyś mechanizm…
Ustawiał czujnie wskazówki…
Kogo
to
teraz
― obchodzi?
Nikogo…
Wiem,
że nikogo…
Czas zatrzymał się w chwili śmierci, która wzdycha wciąż lodowatym chłodem…
Słońce
wpada
do wnętrza…
Słońce?
Skąd ―
słońce?
Przecież
przed
chwilą ―
szumiała
― otchłań nocy…
... rozbestwiona
samotność
melancholii…
Zatem, świeci żarówka w gazetowym kloszu…
Pusty stół
i krzesła,
wersalka…
Trzydrzwiowa szafa ze słojami czasu, z modelem japońskiego pancernika na górze…
Siadam na podłodze…
… wśród stosu fotografii i listów…
Skąd?
Od
kogo?
Od nikogo…
… od siebie samego…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-17)
***
https://www.youtube.com/watch?v=js5Kajnf5N4
Arsis, 16 march 2022
Dotykam chłodnej szyby… Za oknem smugi padającego deszczu…
Włączam światło obskurnej żarówki, wyłączam…
Całuję pęknięcia poplamionego tynku…
Okrywa
mnie
okrutna,
lodowata noc…
Padam na kolana zatykając uszy. Coś rozsadza czaszkę i przetacza się z gwizdem przez meandrujące
korytarze mojego mózgu…
…
Otwieram szczypiące, załzawione oczy…
Czuję ciągłe
pulsowanie
― wewnątrz niczego…
Jestem, gdzieś na zewnątrz,
to znowu zapadam się w sobie,
miażdżony grawitacją własnego istnienia…
…
Otwieram oczy…
W ciemności
drugiego
pokoju ―
dokonuje się
― zmartwychwstanie.
Ktoś wygłasza coś oskarżycielskim tonem, występując w roli mistrza ceremonii…
Stwierdza, że dowody przeciwko mnie są jednoznaczne…
Często
gubi
wątek…
… to znowu
szlocha
i milknie tak,
jak zamilkła moja umarła, zsiniała już śmiertelnie matka…
Słucham
nieuważnie,
bowiem,
niknie
wszystko ―
w piskliwym
― szumie gorączki…
Leżę na podłodze, wpatrzony w rdzawe plamy zacieków,
pokryte rozmytymi kręgami mdławego światła…
… w stół z wyszczerbioną krawędzią blatu, puste fotele…
W lustrze trema
odblask natury,
niewyraźne
wyobrażenie…
Regał z książkami,
których brzegi
wybrzuszają się i kurczą,
aż czuję ten oddech na twarzy…
Zresztą, wszystko
oddycha i mówi…
… bulgocze w kącie plątanina starych żeliwnych rur…
Wszędzie wokół zapisane maszynowym pismem,
porozrzucane pogniecione kartki, gazety z lat 50. XX wieku.…
Podbój kosmosu,
testy nuklearne,
moratoria,
dysydenci z ZSRR…
… zniszczony egzemplarz „Oddziału chorych na raka”, Sołżenicyna…
Czarno-
białe
zdjęcie ―
umierającego
― pod kobaltową lampą…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-16)
***
https://www.youtube.com/watch?v=M5i_iMvojEs
Arsis, 15 march 2022
Powiedz mi, dlaczego rozciąga się pomiędzy nami granica milczenia, pomiędzy nami…
Horyzont zasnuty
flotyllą mgieł…
… powolne, senne widma…
Gdzieś tam, zagubione w otchłani słowa, gdzieś tam…
Czy słyszysz?
… nie słyszysz nic…
Spójrz, jak na horyzoncie śmierć kroczy tryumfalnie w oślepiającej koronie…
… wstrząsa umęczoną ziemią w spazmie agonii, spopiela wszystko na swojej drodze…
Pomiędzy nami
rozciąga się
mur okrutnego czasu…
… pomiędzy
nami
― milczenie rzeczy…
… a jeszcze przed chwilą był zgiełk upalnego lata…
…
Nie wiem, czy jeszcze kiedyś…
… powiedz mi,
czy jeszcze
kiedyś?
… czy jeszcze…
Chcesz, abym wypowiedział
twoje imię?
… a jeśli znowu zatrzęsie się ziemia?
Spójrz, jak wyrastają na horyzoncie brylantowe obłoki…
… dotykają nieba, rozwiewając się w swojej skłębionej, morderczej kreacji…
Ktoś
mi
coś
obiecał…
… nie, nie obiecał nikt…
To tylko złudzenie
odbite
w jeziorze…
Jakiś refleks ―
rzucony
niedbale
przez słońce…
W nadbrzeżnych
szuwarach,
wśród splątanych korzeni…
… nagły rozbłysk mojej tęsknoty…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-15)
***
https://www.youtube.com/watch?v=CmoXB7J1mJc
Arsis, 12 march 2022
Zachodzące słońce. Pusty przedział wagonu.
Wydłużone cienie, gęstniejący zmierzch…
W przepływających
drobinkach kurzu
― płaszczyzny milczących siedzeń…
Rytmiczny stukot kół o łącza szyn…
… rozjarzone nikłą czerwienią krawędzie…
… w źrenicach zmęczonych oczu mżą czarne piksele szalejącego czasu…
Za oknami słupy elektrycznej trakcji,
ciągnące się przewody, drzewa…
… rozpędzony fotoplastykon krajobrazu ciszy…
TAM-TAM,
TAM-TAM…
… TAM-TAM…
Zgrzyt.
Pisk
hamowania…
… i znowu wzniecany pęd ku nicości…
Kołysanie. Bezwład i apatia…
Kłębią się na skraju liliowe obłoki.
Ulegają metamorfozie nieustalone widma…
… mówią coś, poruszając nieśmiało obrzękłymi ustami…
Nasłuchuję, lecz nic…
W uszach jedynie
szum buzującej krwi…
Widnokres zapada się w sobie
z siniejącymi w mroku nocy
projekcjami sennych majaków…
Ściskam
w dłoni
pożółkły
ze starości list…
Przedarł się
przez te wszystkie lata…
... nadpalony,
pościerany,
poplamiony…
… z odciskiem żołnierskiego buta…
Wysłany z odległej przeszłości przez moje dawne „ja”…
… wyrzucony w przyszłość… ciśnięty straszliwym podmuchem nuklearnej eksplozji…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-11)
***
https://www.youtube.com/watch?v=cAg3jy6X2KI
Arsis, 1 march 2022
Niedosłyszę, co do mnie mówisz, bowiem zagłusza cię szelest liści, ciepłego wiatru, odmętów
czasu…
Słoneczne prześwity na twojej twarzy,
na mojej…
… śpiew ptaków niesie się nieskończony…
Powiedz mi… tak wiem, milczysz… Przepojone milczeniem twoje usta,
twoje dłonie
nieruchome, blade…
… jesteś,
nie
ma
ciebie…
… daleka, odległa… bliska…
I znowu dotykam twoich skroni, przedzierając się przez burzę rozwianych włosów…
Jesteś taka nierzeczywista, odrealniona, przejrzysta tym tchnieniem gorącego lata…
Obejmuję ciebie, przeszywając próżnię, obejmując drzewo, całując pachnącą żywicą korę…
Szepcze do mnie,
wywołuje moje imię…
Skąd
wie?
Jakim
cudem?
… wśród zgiełku owadów
roztrącających powietrze,
wśród wieloziela, wśród skwaru…
Przede mną cień rozbujanej gałązki zastyga…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-03-01)
***
https://www.youtube.com/watch?v=ZOIe_vDjZ14
Arsis, 27 february 2022
Odbita w lustrze czyjaś twarz, czyja?
Powiedz
mi…
… milczysz…
Przenoszę się w bezświat
zasnuty mgielną
powłoką horyzontu…
… za oknem zaśpiewał ptak… odleciał, zostawiając po sobie rozkołysaną gałązkę kasztanu…
Do kogo
tak
szepczę?
… do nikogo…
Milcząca samotności mroku,
nie musisz
nic mówić…
… nie mów nic…
Szarość dnia nasyca sobą
zakurzone
przedmioty…
Wszędzie wokół
jakieś popiersia,
porzucone dłuta…
… opuszczone w nieładzie pracownie…
Przerwany
znienacka
rozgwar pracy…
Pajęczyny…
Ktoś,
coś
zaczął,
… nie skończył…
Jestem tutaj, gdzie i ty byłaś, albo może to nie byłaś ty, tylko rzucony na ścianę cień?
W otwartym
oknie
falują firanki…
… oceaniczne fale…
Fale…
… fale…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-02-27)
***
https://www.youtube.com/watch?v=_Jb8AYfEPow
Arsis, 11 february 2022
Przytulam się do oddychających powoli zimnych ścian pustego domu…
Wybrzuszające się popękane płaszczyzny,
pokryte brunatnymi smugami wilgoci…
… ktoś tu jest, za mną, przy mnie, obok…
Kto tu jest? Czy jest tu kto?
Słyszę dobiegający
zza ściany szept
― zalecającej się do mnie śmierci…
Kochasz mnie
głębio
mroku,
prawda?
Wiesz, sponiewierał mnie dzisiaj zimny deszcz. Woda wlewała mi się do butów, kiedy szedłem pustą,
cmentarną aleją…
Muzyka w głowie,
piskliwy szum…
Weź mnie za rękę…
… czuję lodowaty chłód…
Jak ci
na
imię,
powiedz…
… teraz już wiem…
…
Przytłacza mnie ciszą rozświetlona obskurną żarówką noc…
Spoglądają na mnie obojętnie
― pokryte kurzem portrety umarłych…
Pożółkłe zdjęcia,
fotosy,
filmowe plakaty…
… uśmiechnięte twarze przeszłości…
Wychodzą zewsząd napromieniowane maszkary…
Przechodzą przeze mnie, znikają w pomroce dziejów,
przechodzą przeze mnie w poszarpanych łopoczących szatach od wiecznego wiatru…
Podążająca donikąd zakapturzona procesja, podzwaniająca cicho dzwonkami w kościstych dłoniach…
…
Granatowa noc rozpala się
miliardami iskier,
eksploduje pustką…
Z przytkniętą twarzą
do okiennej szyby
wchłaniam martwotę blasku…
… sunące obłoki, milknące kroki jakiegoś spóźnionego przechodnia…
Niczyje
szepty,
zbłąkane usta…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-02-11)
***
https://www.youtube.com/watch?v=Gc_Q3ohsHpg