RENATA, 8 may 2020
problem poważny
na czas kwarantanny
to nie dziki zachód
dopóki mamy dochód
a ty ciesz się ciesz seksem
z partnerem podziel się powietrzem
atrakcje erotyczne w walce ze stresem
będą dla naszych depresji różową pastylką
intymnie włochate myśli przy mnie
bez przymusu wtulać się razem w pierzynę
rozmawiać o udkach skrzydełkach i piersiach
bez maseczki przy pocałunkach bez wysiłku w bezsensie
RENATA, 2 may 2020
Umierający dandys -Nils Dardel 1918
blady zarys ust zawisł
zastygł w półuśmiechu
półleżąc w półśnie
chce dokonać żywota
dandys goguś niecnota
salonowy hemafrodyta
kończy się wiek
homokochanków
łez płyną potoki
spod monokli
żałobne kobiety z żalem
kolory chustą skrywają
śmierć rozpusta
gniew i śmiech
zatracić się aż po nierzeczywistość
hulaszczym kolekcjom wołać dość
ten gest to śmierć kobieto poczekaj
RENATA, 25 april 2020
stoi ćpun na ulicy głównej
włos skołtuniony ubiór niechlubny
chodzi zaczepia jęczy i żebrze
prosi o parę groszy trzęsąc się w febrze
tłum obchodzi go z daleka
on przysiada dzwoni czeka
zdumiona byłam słysząć go
jak dżwięczny i miły był jego głos
donośny głos dający silną wolę
słabe ciało zabrałow niewolę
parę komórek szarych się rozmyło
zgubiło zbiera teraz na biały pył jedyne
szczęście godne poświęcenia było
zapalić wypić dać w żyłę
carpe diem
RENATA, 21 april 2020
bóg jeden wie jak bardzo
i jak wszystko zrobię dla ciebie
milę przebiegnę utulę wymiętą
skruszoną po nocach z innymi
igrasz sobie mała z huraganem
namiętności im dajesz pieścić ciało
do mnie przychodzisz bez wyjścia
w ramach pocieszenia kurwa mać
tak trudno wytrzymać bez ciebie
te smutne noce i samotne poranki
zapijane częściej szkocką lub winem
wiesz że kocham szalenie i będę
na każde skinienie obietnicę wyzutą
z prawd wszelkich w głowie bąbelki
nie do kupienia jeseś Ariadno
nić kuszącą wysyłasz podsycasz ogień
odejdż bo natura nie wytrzyma
tych litrów wina i wory pod oczami
obrzydliwe zmarszczki odejdz
Heleno trojańska dla mnie
wreszcie umarłaś
RENATA, 21 april 2020
presja twojego głosu
i ton pana wszechwłądnego
sprawiają że jestem nikim
trzęsącą się galaretą
popatrz do niczego się nie nadajesz
stawiasz kroki w chmurach
nikt ciebie nie slucha
flegmatyczka nieporadna nieskładna
zabija brak pewności siebie
wzbudza poczucie winy
to własny mąż nikt inny
bez ciebie wreszcze kimś jestem
RENATA, 20 april 2020
wieczna i ponad czas młoda
milość da z siebie wszystkie siły
miły
kochała coraz mocniej i mocniej
i słońce jaśniej świeciło
to była miłość pełna łaski
i poświęceń liczyła każdą minutę
z nim nic więcej bez oczekiwań na potem
miła
niekochał lecz pozwalał przychodzić
brał jej ciało i obiecywał wszak wojna
była wtedy zamknięty w czterech ścianach
iluzji pragnął tylko wolności potem
uciekał wciąż w poszukiwaniu straconego czasu
miły
płakało z bólu serce i żalu wielkiego
kamieniało na głaz choć innny dał miłość
utulił i zmroził ciebie i braki dotyku
bez wątpienia okazja czyni złodzieja
znów oddała się na skinienie palca
dawnemu kochankowi teraz żonatemu
pozbawiła się świętego nudnego spokoju
za kilka szatańskich chwil za dotyk twój
syn nigdy ojca nie poznał bo droga się rozeszła
rozmyłeś się w powietrzu bym mogła
zobaczyć obraz starca cząstka prawdy
pobiła się z cząstką miłości
miła
kiedyś byłaś jak te trzy żony
i tony kochanek ciągle w pogoni
nie wiem co szczęście w zamęcie
patrzę na świat oczami uwięzionego
młodzieńca i łykam i łykam tę wolność
z litrami wina gangster na starość
jak ojciec chrzestny pusty dzban
i twoje oczy patrzą w dal
zdecydowane zakochane
ulokowałaś miłość niewłaściwie
tak cierniście
RENATA, 18 april 2020
tak jak mama przykazała
rób a będziesz wszystko miała
spełniaj tylko jej marzenia
bo twoich już nie ma nie ma
matka miała tyle pychy w sobie
że czuła się wciąż lepsza od innych
doszło do tego że udawała
że jej matka jest jej własną gosposią
a ona córką artystki
odkąd pamiętam matka żyła tą pychą
uprzykrzała życie tacie wyzywając go
od niedołęgów i ofiar losu
dążyła bym była wielką pianistą
choć ona tylko kelnerką z wielkim
savoir vivre
już wnet odegnała biednego
kawalera co serce miał
a bogacza wciaskała choć pił
palił nieważne przecież było
nazwisko i bogaci starzy
przeklęta ta miłość
on został księdzem w sukience
z ciągotami do kielicha
ona jednak wyrwała się spod spódnicy
mamy która wymyślała życie
na coś przydała się muzyka
z tego się żyje tym się oddycha
i komponuje i świat całuje
matka choć po pysku lała
opieki córki chciała
przeklnęła życie samotne
romanse ulotne
na nic się zdał próśb lamęt
nie wezmie mamuśki robiącej zamęt
RENATA, 12 april 2020
zostań w domu trąbią trąbią wokół
zmienia się świat i my wystajemy
w oknach tak głodni powietrza
parku śpiewu ptaków i dalekich podróży
wychodzimy na balkony śpiewać
blus odkupienia choć bóg wie
łakomstwo w dzień namiętność po zmierzchu
Ona jest żądna naszych płuc
i adrenaliny jest anonimowa
może wpełzać pod skórę automatycznie
szukać i przebierać groteskowo
naszych ust nieprzytomnych wina
porobiła obozy w garnkach gotuje
miłość i nienawiść skażeni chowamy się
a ona pluje unosząc nas do innych galaktyk
zostań w domu bo inaczej agresja
policja jest wprost niebezpieczna
zespoły napięć rosną i mandaty
czyżby to przedsionek końca świata
rosnie liczba trupów chorych i bezrobotnych
ona jest egzekutorem spraw typowo przewlekłych
cząstka prawdy miesza się z zapachem śmierci
widzisz ją wokół w dobie głodu w roku szczura
gdy wiara się załamuje a my kochamy
pędzimy myślami tęsknimy marzymy
żeby doczekać świtu pełną piersią odetchnąć
pomysłami zasypujemy się co będzie dalej
bo teraz cały świat to cztery ściany
RENATA, 5 april 2020
król karzeł grał sam ze sobą
w teatr złudzeń
spektakl trwa
maski na twarz
wokół zaraza
ktoś nas naraża
przeciwników starannie strącał ze stołków
Gargamel drapie
klakiera za uchem
wali smerfy obuchem
ty też dostaniesz po łapie
jeśli nie będziesz za
król zza szafy wychyla siwiznę
jego państwa broni rycerz
choć z twarzy to przystojny misiek
to psychopatyczny zwierz w polityce
po dupie dostanie ten i owy
spadnie na mieliznę
polecą głowy i następne gotowe
świnie wejść do koryta
coś nam w głowach świta
strach i panika że to wielka lipa
RENATA, 5 april 2020
zarzuca i wyrzuca z serca
prawi morały
mój morderca
jest bardzo pewny siebie
wysławia obce pod niebiosa
mnie rozrywa na strzępy
tępy tępy tępy
chce świętego spokoju ode mnie
w jego oczach jestem zerem
winy szuka w przeszłości
w złości w złości w złości
my nie będziemy już młodsi
nienawiść wplątała się między żyły krwi
diabeł w szczegółach tkwi
i drwi drwi drwi