Kazimierz Sakowicz, 24 january 2014
w przeddzień bólu rodzi się smutek
snu brakuje wczorajszą kłótnią
a słowo jak miecz obosieczny
rani zawsze dwie strony
a i tak każda broni swojego
przecież ja nic złego nie robię
pracuję uczciwie
pieniądze na dom oddaję
czego żądasz ode mnie
ja tylko jednego
usiądź na chwilę i dotknij mej dłoni
kochaj mnie zawsze nawet gdy boli
29.04.07
Kazimierz Sakowicz, 24 january 2014
zamiast miłości grupowy seks w internecie
zamiast wolności dowolność wyboru beż żadnych wartości
bez zahamowań po kilku głębszych za kółkiem
bez skrępowania wzdłuż rury zgłodniałych podglądaczy
zamiast dobra cienka linia biznesu wokół własnych potrzeb
zafałszowane podatki i trochę jałmużny dla poprawy
własnego wizerunku
zamiast prawa sterta bezmyślnych aktów
zamiast poezji słowne igraszki o małym członku
który tak często nie gościł
zamiast mądrości same trociny ciekawskich wiadomości
zamiast człowieka przeciwnik o laury sukcesu
zamiast Boga to wszystko zebrane do wora pożądania
takie nasze małe i duże zamiastki
07,03.07
Kazimierz Sakowicz, 24 january 2014
siedzi taka gadzina przed kamerami
miele ozorem lepsza od młyna
mówi a nie wie o czym albo udaje
łatwo dziś słowo zamienić w poglądy
gorzej że odwrotnie mało komu wychodzi
taka jest dzisiaj klasa apolityczna
która wodę w Wiśle obraca kijem
i tak się męczy zapracowuje
że zapomina co najważniejsze
a może i lepiej bo strach pomyśleć
jak się zawezmą i będą zmieniać
to co tak ważne i dla nas pierwsze
bo jeszcze spieprzą to co i tak
ledwo się trzyma
16.01.07
Kazimierz Sakowicz, 19 january 2014
gdy umierałem przez chwilę
zbiegając w dół po schodach życiorysu
twarze dotąd obojętne
stały się nagle bliskie
choć powrót w przeszłość
zaliczał ich do niepoznanych jeszcze
i prawie już dotknąłem łona
które w bólu wydało me ciało
wyrwany z nicości
ujrzałem przejrzystość anioła
jak się pochyla nade mną
i rzecze te słowa
obudź się wreszcie czekam na ciebie
zbolały podniosłem powieki zmęczone
patrząc jak pochylona czekasz
aż wybudzony wrócę do żywych
na dłużej
2014-01-19
Kazimierz Sakowicz, 19 january 2014
odkąd zasypiam przy tobie
pełen przeróżnych myśli o naszym kochaniu
jestem pewien od dawna
żeśmy dla siebie stworzeni
bym sobą napełnił twoje pragnienia
a ty we mnie wzbudzisz natchnienia
bym słowom przywracał znaczenie
i choć różnimy się w przeżywaniu
mamy odmienne zdania i oczekiwania
jedno nas łączy w całość
to wiara w opatrzność rzeczy małych
taka zwyczajna ludzką namiętność
do wielkich spraw powołana
bym mógł spokojnie zasypiać w tobie
2014-01-19
Kazimierz Sakowicz, 18 january 2014
wypięta pierś do orderów
złowrogi zagłusza lament
przyjdą dni zdania sprawy
i nic nie będzie wtedy proste
gdy ciemność zewrze powieki
a światłość oślepi prawdą
niczym się zda co było ważkie
w proch się obrócą marzenia
w niwecz pójdą zbędne formy
miłość jasne wystawia rachunki
jak prosta jest jej zależność
gdy czyni co chce by jej uczynić
2014-01-18
Kazimierz Sakowicz, 12 january 2014
w szkole nie lubiłem fizyki i matematyki
obie dość kiepsko uczone nie oddawały uczuć
jakie się tworzą gdy da się połączyć dwa punkty
oddalone od siebie w przestrzeni ziemskiej
zgodnie z prawem powszechnego ciążenia
aby doszło do spotkania na wykresie
gdzie osią jest zawsze zależność od Boga
jakby nie patrzeć na wielkość uczonych
zawsze stają przed śmiercią jak dzieci głupie i bezradne
wobec tego Który rozwiązuje zadania
z wieloma niewiadomymi w przestrzeni niebieskiej
skąd widać więcej i zrozumieć można miłość
jedyny wyznacznik ludzkiej mądrości
nawet jeśli po drodze nie zrobiła żadnego dyplomu
2014-01-11
Kazimierz Sakowicz, 11 january 2014
gdy pada deszcz w zimie a latem śnieg okrywa plaże
patrzymy na to jak na anomalie
i nie chce nam przyjść nic innego do głowy
że może to właśnie ta chwila dana ludziom do wglądu
ma nam pomóc zrozumieć zależność od wieków
nic co dobre nie przeminie a co złe nas zabije
2014-01-11
Kazimierz Sakowicz, 11 january 2014
nieopodal drzew wstało słońce
bezkresność światła utkało życie
byłem dla ciebie czym stałaś się dla mnie
wspólnym myśleniem o dobrej drodze
by dane nam było
oglądać zachód słońca po drugiej stronie lasu
2014-01-11
Kazimierz Sakowicz, 11 january 2014
wyjęty z niebytu milczałem pół wieku
byłem trybikiem w maszynie historii
jednym z wielu którzy nie umieli handlować
nie znali się na przepisach podatkowych
nie potrafili przywłaszczać czasu innych
jak niemy klaun wracałem zmęczony
widząc jak odchodzą dzieci
jak świat zakręcony wokół przeróżnych fobii
zaciskał pętlę na własnej egzystencji
patrzyłem jak umiera wiara w Opatrzność
zamknięty w sobie prastarą obojętnością
żyłem na odludziu wśród ulic miasta
gdzie wszystko było można aby być szczęśliwym
a ja samotnik wreszcie przestałem milczeć
idźcie w diabły z tą waszą wolnością bez pokory
2014-01-11