Yaro, 4 may 2014
na piasku ślady stóp prosto do nieba
na drodze kurz
biegły stępem konie
na łąkach zieleń
miesza się paletą kwiatów
przejdę jeszcze kilka prób
zabiorę cię ze sobą
jeszcze jeden krzyż
wymyślił gwoździe świat
przybite serce żyje przez chwilę
pragnę kochać jak najdłużej
żyj póki starczy dnia
przyjdę nocą ciemną
porozmawiać moja królewno
Yaro, 1 may 2014
patrzę na ludzi idąc ulicą
między nim brak szczerych uśmiechów
poważne miny
wtedy czuję się jak bym
odwiedził szpital psychiatryczny
nikt nie powie dobrego słowa
nikt nie pocieszy
człowiek potrzebuje radości
kochamy się wtedy
gdy ciśnie dręczy pazur systemu
patrzmy sobie w oczy
w nich tyle prawdy trosk radości
dajmy ujść szczypcie emocji
nie bój się kolego nie oszukam ciebie zaufaj
przyjdź do mnie wieczorem popatrzymy w gwiazdy
odpłynie łodzią o północy w dal gdzie miłość piechotą chodzi
Yaro, 1 may 2014
gdy lasy przestaną szumieć
przemówią w rzekach kamienie
zapadną się góry a równiny jak szczyty
wzniosą ramiona ku niebu
miłość zawsze będzie miłością
ludzie nie będą już kochać
wojna spowije ziemię
osaczeni jak gołębie w klatkach
kat przyjdzie uśmiercać natchnienie
wiele wody upłynie gdy stanie człowiek na nogi
czas się opamiętać
zapiąć brązowy pas stanąć na baczność
w zębach z rozkazem gnać po sygnale
rzeki zbroczone krwią niewinnych istot
jak dzikie zwierzęta spłoszona moja dusza
cierpi w głowie zamęt kumulują myśli ciężka głowa
nie mam siły tak biec na oślep w ciemnej uliczce
z wiatrem jak zając chowam się pod kołnierzem
szkoda że bóg o nas zapomniał dał wolną rękę
Yaro, 30 april 2014
narodził się alkoholik
ssący pierś matuli
raczkuje pije z kubeczka
dorasta w kieliszku pachnie wino
alkohole kolorowe wmawia sobie że są zdrowe
potem literatka płynie strumieniami czysta
i te śmierdzące piwska
wódę w wojsku szeregowy wali z gwinta
uważa się za bohatera rzecz jasna
na koniec zupę z kości
pół na pół z świeżym mleczkiem lub z chlebkiem
kostucha zaciera ręce miał wybór umiera w męce
Yaro, 30 april 2014
przyciągasz mnie jak magnes
w żyłach krąży żywa krew
nie martwią się o nas ci co chcą
życie rozpieszczone w nas podąża przed siebie
w głowie za gniazdowały myśli o miłości
w parze z panią wiosną
zielono mi graj
zielone lasy w wyobraźni
na łąkach pasą się konie ciemnowłose
przed siebie galopem
z czasem odpoczniemy
pod lipą Jana z chlebem zjemy miodu z mlekiem
szczęściu dajmy szansę na wygraną
mówię szeptem cieszy echo drogą biegło
w tobie nowe życie się wzbudziło
chwile nas nie ominą osaczeni jak ptaki
jaskółczym lotem przed deszczem
popłyniemy w sen wspomnień
rozładujemy emocje jak na dom cegły
ważny jak sen bez nazwy
poukładany na półkach dzień
szerokim oceanem jesteś mi
jeszcze będzie miło
Yaro, 29 april 2014
niewypita kawa
papieros zagaszony jak biała świeca
popiół szary zmieszany z dniem
nie pasują moje oddechy do świata
jestem z innej planety może z Marsa
pisk słyszę w duszy
jak piskorz na patelni skwierczy ciało
bezbronny zostanie zjedzony
wydalony stanie się nawozem
puszczam kaczki na wodzie
nie najgorzej mi idzie .w przestworzach głowa
gdzie jest ten co kazał tutaj zostać
czekam na dzień zostawię to wszystko świtem
stanę się niewidzialny jak myśl
która wiele zmieni wnieść radość na ramionach
z bólem rozstać się na wyspach marzeń
Yaro, 29 april 2014
kto podpowie jaką drogą iść
wąską czy nosić się szeroko
tyle dróg skrępowane dłonie
nie mogą dokonać wyboru
na rozdrożu znak na znaku
rób tak jak nazwa mówi po cichu
w wielkim świecie nie ma miar
u władzy skąpe chamy
pasą brzuchy i kierują nami
nie ma siły pracować na innych
wygodni po trupach nadejdą armie
pełne zła skąpane w nienawiści
nie ma czasu nie ma mnie
to wszystko opisuję w cichym śnie
kiedyś będzie lepiej
kończę z uśmiechem
Yaro, 29 april 2014
woda drąży kamień
cierpliwie nie marudzi
na barkach z krzyżem
podążam między ludzi
nowe wieści w plecaku z sercem
miłością kwitnę jak krzewy przydrożne
ociekam łzami jak kwiaty po burzy
nadzieję niosę w ręku jak zboże
pachnie wiosną w powietrzu
trawy zielenią nabrzmiały
mówią do mnie kamienie
idę do was posłuchać o miłości
zaśpiewam co mi w sercu stuka
zapamiętacie moje spojrzenie
śpiew niesie ognisko płonie
zielone łąki bardziej zielone
Yaro, 28 april 2014
jeśli go szukasz w kościołach kapliczkach
nie znajdziesz w żadnej świątyni
masz serce zaproś go do siebie
niech się rozgości
on nie chce wiele
jeśli w tobie go nie ma
nie szukaj
jest tutaj na wyciągnięcie ręki
wśród drzew pól łąk malowanych
wysławiany piórem pędzlem artysty
jeśli nie masz miłości w sercu
żaden ksiądz ci jej nie da
możesz próbować zapłacić
możesz się sprzedać i przepaść
otwórz oczy spróbuj wewnętrznie być bogatym
nie dbaj o wszystko co możesz stracić
przywitaj się z kolegą tak zwyczajnie
on może w nim zamieszkał
zaufaj mu podaj dłoń szansy nie przegap
Yaro, 28 april 2014
skaleczony życiem błądzi w mroku
zagubiony jak we mgle trzepot skrzydeł
omijają go motyle
chwil nie pamięta wcale
okryty płaszczem świata .kroczy nocą i za dnia
hołduje miastom wierząc w ich Sodomę i Gomorę
nie może usnąć nie wierzy w sny
podły żywot zakłada okulary kusi
narodziłem się po raz drugi
martwy za życia niejeden świat
stoję blisko widząc to wszystko
nie pojmuję ogromu żądzy
błądzę tulę swoje troski
oczy smutny wyraz dni
przecięta wstęga nic nie znaczy