Yaro, 5 november 2024
w środku gardła zaciska coś
chciałbym z tobą uciec stąd
zostawmy świat
ważne co przed nami
inna wyspa
inny kraj chce się żyć
tak wiele mam dla ciebie
powietrze wodę ogień
na ochłodę ciepłe deszcze
czuję zapach sosen w nich wiatr
dość kłamstw dość złudzeń
dzisiaj w urodzin świata
w dniu wspólnych marzeń
zbudźmy fantazję uczuć
powiedz że wystarczy każdemu życia
że brzegi rzeki nie są zawsze strome
rzeka wypłukuje nasze cenne chwile
płyńmy dalej do oceanu zdarzeń
Yaro, 23 october 2024
jako dziecko ciekawe
interesował mnie wokół świat
niektórych rzeczy zjawisk
nie pojmowałem to naturalne
jakby w nowym świecie
każde drzewo
każdy liść
każde zwierzę
gdy dzień gdy noc gdy wiatr
mróz krople deszczu i płatki śniegu
nie umiałem pojąć tego
tak wiele działań i porównań
niebo ziemia woda w stawie
ptaki ryby myślałem co się dzieje
jak w Edenie tylko ludzie tacy niedobrzy
a tak wszystko dobrze nawet gdy pada
nadal ciekawym
choć szukam miejsca
spokoju własnej oazy
pośród ludzi czuję się samotnie
w tłumie raźniej
wolę ciszę jej przestrzeń obrazy
Yaro, 23 october 2024
nie myślałem kiedy mi to przejdzie
nie wiedziałem że tak można kochać
słowa mogą ranić mogą zabić
słowa na pocieszenie nadzieją
dlaczego okłamują wewnętrznie
przecież nie będzie lepiej łatwiej
brnę pod prąd nie zważając
na życie na szczyt
z którego muszę spaść
nie zaskoczyłaś mnie
wręcz przeciwnie
dowiedziałem się ile znaczę
wszystko co powiedziałem
zabrał z wiatrem kurz przydrożnych pól
drogą szedłem przeznaczony
myliłem się młody zakochany
dostałem po plecach
jak łobuz jak drań za darmo
patrząc głębiej w drugą stronę
przecież każdy ciągnie swój wóz
wierzyłem że śnimy ten sam sen
dzień odsłonił karty przyszedł list
kolor koperty mówił wszystko
nie otworzyłem go nie zadzwoniłaś
ostatnie dni
nie były najlepszymi życzeniami
usychałem gdzieś daleko w knajpie
to nie było dobrym rozwiązaniem
zakochany wcisnąłem kamasze
zapomnieć dzień i listonosza gest
więcej nie widziałem cię
czasem patrzymy na gwiazdy
to co podzieliło
łączy więzi niewidzialne
może to było przeznaczenie
zerwane przez ciebie
Yaro, 22 october 2024
czas mroku wiek destrukcji
magazyny medykamentów
szare ulice w bramach ból
ból duszy na końcu igły
zapalony lont fentanyl
nowy bóg, bóg upadłych dusz
kluczem istnienia zgubionych
mury zwalone cegła po cegle
odlepiony szary, zimny tynk
ulice zalane, grząska ziemia
wiatry z różnych świata stron
połączony zły duch z duchami świata
upadła wiara na twarz, brudny asfalt
zbudowany ołtarz dla mas
jedna religia, jeden sąd,
jeden rząd
stado niewolników
narodził się nowy bóg,
bóg niezgody, bóg złych ludzi
wszyscy umierają za bestią
fałszywym prorokiem jego zwą
nienawiść zazdrość
dzieciobójstwo nowy front
mamona biznesu swąd
mrok czasów końcowych
dobrze gdy ciepło serc otula
szczęśliwe ludzkie dusze
Yaro, 21 october 2024
byliśmy młodzi czas płynął wolniej
coś niosło ku sobie nie szukałem
sami odnaleźliśmy się nocą pełnią gwiazd
minął rok minął dzień już posiwiały świat
kochamy się mimo że jesień w parku
ozdabia ławki zrzuca żołędzie i kasztany
Yaro, 17 october 2024
twoje spojrzenie jak strzał
ukryta miłość istnieje na ziemi
mimo że powyżej gwiazdy
dotykam dłoni
dotyk zimnej szklanki
gdzieś daleko na plaży
szczęśliwa biegniesz
piasek między palcami
słońce płonie i spada
za ogromem horyzontu
nadchodzi zewsząd noc
znów będziemy się bać
ptaki drzewa
pomiędzy nimi wiatr
co przywieje co da
by odwagę mieć
na odległe czasy
by poznać siebie
by nie uciekł grunt spod stóp
nie są ważne miejsca i czas
tylko my zagubieni
w matni kłamstwa
puste miejsce puste plaże
pod stopami morska woda
z piaskiem czasu pustka
w dłoni mały bursztyn
świadectwem dojrzałości
przestrzeni
kochamy się
cały świat płonie
nadzieją żarem miłości
zamkniętym w oczach Katrin
Yaro, 15 october 2024
uśmiech rozciąga się
od malowniczych Ustrzyk
po płaskie brzegi Helu
malowane oczy
jak Bałtyku piaskowy błękit
trawą morską włosy
rozciąga wiatr po kresy horyzontu
poranną bryzą zmoczony
biegnę brzegiem plaży
bursztynowa komnata tajemnic
wyczekuje zakochanych
fale bałwany nie przeszkodzą nam
zachód słońca nad morzem
należy do nas wróć o wschodzie
nasza Polsko
Yaro, 14 october 2024
twój uśmiech rozciąga się
od malowniczych Ustrzyk
po płaskie brzegi Helu
twoje malowane oczy
jak Bałtyku piaskowy błękit
trawą morską twoje włosy
rozciąga wiatr po kresy horyzontu
poranną bryzą zmoczony
biegnę brzegiem plaży
bursztynowa komnata tajemnic
wyczekuje zakochanych
fale bałwany nie przeszkodzą nam
zachód słońca nad morzem
należy do nas wróć o wschodzie
Yaro, 13 october 2024
teraz gdy w święta samotny
stół nie jest pełny kromka z pasztetową
wolę to niż rozmowę z teściem i teściową
z browarem się goszczę
po kilku łykach mnie rozbiera
buzia w kolorach choinki
pięknie za oknem
światło lamp moczy deszcz
ten święty czas spędzę w samotności
zaśpiewam kilka kolęd po niemiecku
wysłucham hymnu mongolskiego
lubię samotność i piosenki zagraniczne
nuda
jakoś temu zaradzę
zadzwonię pogadamy
zapytam
czy wrócisz
Yaro, 11 october 2024
to miasto ciasne
wokół depresja
osusza dusze
z pustką w sercach