Yaro, 8 february 2013
łzy połykam
szlocham wzdycham
mam nadzieję
że kiedyś cię zobaczę
tęsknię płaczę
twoją twarz widziałem
o kilka lat się spóźniłem
nie ze swojej winy
delikatnie składam wszystko jak układankę
gdzie pełno łez musisz być i ty
wrażliwości ci nie brakuje wiem dobrze
daj odpowiedź
powiedz jedno słowo co u ciebie?
gonię myśli po łysej głowie
co ja w ogóle robię
może lepiej zapomnieć
jak zapomnę będzie po mnie
Yaro, 7 february 2013
moja depresja moja obsesja
gnieżdżą się w głowie fobie
nie ma dokąd uciec
zimno jakoś koło mnie
chowam w poduszki dłonie
na ścianie krzyż patrzy w oczy
krzyk rozdziera ściany
krew na moich rękach
nóż skąd się wziął
ty w mych objęciach
trzaskam drzwiami
uciekam pomiędzy wariatami
Yaro, 7 february 2013
zanurzony w sieci samotności
dotykam palcami twoich dłoni
są zimne na dnie bez miłości
jak dwa statki na antypodach
na krańcach przepaści
jedno o drugim się nie dowie
w ramionach jak wiatr na żaglach
zlizuje śliskie powierzchnie
napięte liny drżą jak serce z bólu
w pędzie naprzód za sterem kapitan
nikt nie zatrzyma
jakaś skała rozedrze na pół serca
uspokoi pragnienia na mieliźnie
Yaro, 7 february 2013
Jebana rasa panów
ciągną swe ciężkie ciała z tapczanów
obwisłe brzuchy przykrywają jak dachem
nie widzą swych jaj
przy oddawaniu moczu
piękne słowa na ambonie
przy stole jak świnie
budują kraj na kłamstwach
kradną biednym
do Brukseli jadą karawany
po autostradach jak ser dziurawych
układ mają z diabłem
wiszą między młotem a kowadłem
chcą nam zaszyć pępek w brzuchu
Kobranocka na dobranoc śpiewa panom
by ich straszyło by z letargu wybudziło
Yaro, 7 february 2013
nie mam czasu teraz by umierać
mam kilka spraw do wytłumaczenia
rozwiązać trzeba jak umierają drzewa
jeden krok do sensu istnienia
jutro do trumny się ułożę
po kielichu na do widzenia
nie teraz nie rób teatru
nie mogę zejść ze sceny
toczę kamień na szczyt
niech będzie dobrze tym na górze
niech płynie we mnie życie
spokojnie będę stał na brzegu wśród fal
jak Robinson poczekam. mam czas
puszczam dymka
z okazji skorzystam
Yaro, 6 february 2013
przenikają słoneczne myśli
przestrzeń głowy jak neutrina
pod biustonoszem droga mleczna
dryfuję wzdłuż w poprzek
pośladki blade
widzę przez koronkowe majtki
odpływam echem w trzeci wymiar
piękny umysł przeliczy
nic nie trwa na wieki
w wyobraźni kosmicznych zdarzeń
nikt nie wytłumaczy
naciągam gacie
wychodzę z chaty
o kilka przyjemności bogatszy
Yaro, 5 february 2013
dookoła pani Zima
stawia bałwany na baczność
na śliskim podłożu jakim jest życie
na wzgórzach gdzie śnieżne stwory
zamieniają sople w ostre słowa
widzę obraz na lodzie
wirtualna Polska wyświetla film
kryzys pod strzechami
na zimnej płycie lód w garnkach
nie mam czapki na łysej głowie
tylko głos Boga przypomina że
Zima nie minie gdzie TU-154
kładzie tajemnicę do snu
na smoleńskiej ziemi