Poetry

Istar


Istar

Istar, 20 december 2012

wszystko przez to że cię tu nie ma

wybuduję dom z drzewem po prawej i mężczyzną 
po lewej płot jest ważny nie żeby się odgradzać 
ale dla kotów spacerują w te i we wte komu 
przeszkadza kilka spróchniałych desek 
  
dzieci możemy nie mieć te co są trzeba kochać 
nauczyć że teraz ja to ja a ty to tata tylko daj
się oswoić świat ma zawrotną prędkość a one 
czasami wypadają z okien będziemy je łapać i
tulić jeśli nikt po nie nie wróci 
  
posadzimy łąkę niech będzie równie dzika jak 
moje dłonie są tak różne i nie mogą być piękne 
żyją częściej ode mnie nie zestarzejemy się na
osobności żeby nie skostnieć w zimnej pościeli


number of comments: 32 | detail

Istar

Istar, 17 december 2012

dlatego

coraz częściej nie mówimy sobie dobranoc
ta przegląda listy czasem podyktuje wiersz
bez pytania rozmrozi masło na śniadanie
na ulicy wypłakuje deszcz
 
coraz częściej wątpimy w dobranoc
nawet księżyc przez nią schudł
z mojej strony wyrosło słabe drzewo
z twojej krzesło i pusty stół
 
nikogo nie ma w naszym domu


number of comments: 21 | detail

Istar

Istar, 15 december 2012

a jeśli stracę oddech

nie piszcie do mnie o śmierci
że ludzie umierają wiem
jak drzewa tylko krócej  

jestem drobiazgiem w pudełku
między potłuczonym szkłem
głęboko w wodzie mijam dni miesiące
i chociaż w przyszłość zmierzam donikąd
 
wyszłam z wprawy zupełnie jak
wychodzi się z domu kiedy straszy
człowiek przyzwyczaja skronie do bólu
mdleje na przystanku
 
dla tych co mnie lubią są noce
i zimy jak ta teraz trwa bez końca
na biało a szarość przebija nadto
to coś przez co zaczynam się starzeć


number of comments: 43 | detail

Istar

Istar, 6 december 2012

ślady

nakrywa do ziemi. śnieżnobiały obrus.
czujesz jak sennie przeciąga dzień na północ
miękkie kłęby odkłada przy oknie. nie trafisz
 
w ostatnim słowie niepewność. puste
filigranowe postaci odrastają w niej knując
i to ciągłe pragnienie - zatonąć ciszej.


number of comments: 32 | detail

Istar

Istar, 28 november 2012

emigrując

odkąd droga zawęża się pod drugą
przeczuwając rozstanie doręczamy
ostatni szept z wiarą że powroty
naglą do obietnic
 
przekładamy stopy w kolejne warstwy
idąc coraz głębiej podczas gdy inni 
zostawiają w oknie milczące cienie
 
odprowadza nas chłód i dźwięk kluczy
gubionych na ulicy tuż za zakrętem
ostatnia lampa gasi pragnienie nocy


number of comments: 13 | detail

Istar

Istar, 26 november 2012

to ciągle ja tylko wszystko się zmienia

w otwartych ramionach nie mniej miejsca
od kiedy moje piersi maleją a twoje nabierają
kształtu uprasza się o czułość
 
tyle pośpiechu przypadkowych uścisków
obiecuję być matką najlepszą
ale nie znam więcej dobrych zakończeń

co noc opuszczam wieżę by rozgonić psy 
w ciemność napuścić wody może obrodzi
rybą
 
dla wszystkich ciem z okolicy zostawiam 
w kuchni zapalone światło wstaję o świcie
by zamieść z podłogi pojedyncze skrzydła
ladacznic
 
otwórz oczy jestem po twojej stronie
nie ma złych ojców chorych na smutek 
i szeleszczących papierków po cukierkach 
 
odprowadzę cię najdalej jak pozwolisz
załóż rękawiczki to takie ważne mieć
ciepłe dłonie


number of comments: 24 | detail

Istar

Istar, 25 november 2012

dlaczego

nie możemy oddychać tym samym powietrzem świat
za oknem przemierza sezony a my skłaniamy się do
wiecznej tęsknoty jakby zima na zawsze zaspała ogrody
 
poranki gniją wraz z resztką trawy ukrytą w sieni dla
zapachu i kilku zagubionych piskląt którym recytuję 
każdy z twoich wierszy skoro miłość lepiej czyta się 
wymawiając jej imię
 
wiesz jak pachnę znasz milczenie i monotonny oddech
jakbym czekała aż jednym wersem opiszesz czas
którym nie możemy się podzielić
 
usypiam obok głaszczesz mnie po głowie jak
dziecko proszę nie  przestawaj mnie tworzyć


number of comments: 18 | detail

Istar

Istar, 23 november 2012

odprowadzę cię

pachnie jabłkami ze słonecznych sadów 
napoczętą trawą ale nie potrafię
smakować pocałunków darowanych
na dworcu do biletu w jedną stronę 
  
/nigdy nie starasz się wracać o czasie 
bym mogła zdążyć z wymyślną metaforą/
 
lubię zasypiać obok ale wszystkie nasze 
wieczory zaczynają się o świcie a
kończą w zimnym łóżku 
  
zależy od miejsc w których widziano
nas razem można wracać szukać cieni
porzuconych w kłótni udawać ptaka i
odlatywać spłoszonym 
 
/kiedy wytrącasz klucz z mojej ręki 
wilgoć przychodzi z zewnątrz/ 

dotykam skóry taki skąpy płomień
a tyle ciepła po czyjej leżysz stronie 
o kim myślisz kiedy maluję usta


number of comments: 39 | detail

Istar

Istar, 22 november 2012

rozbaw-mnie

chodź ze mną

krętą drogą do rzeki
będziemy lśnić trawą
pachnieć rumiankiem
dłonią w dłoni
wodzić na manowce
słodkie od ust palce

przystaniemy pod jabłonką
w cieniu i chłodzie
nim spłoną od rozpalonej skóry
moja sukienka
i twoje portki sztruksowe


;)


number of comments: 36 | detail

Istar

Istar, 15 november 2012

na osobności

jej niezwykłość polegała na mnie z łatwością
napełniała studnię od zmierzchu po szyję

oddychaj 
upiłam tylko chwilę
wystarczyło by zachłysnąć się na dłużej
tracąc głowę dla innej
 
nie żyłyśmy w zgodzie zielone szkiełka
wbijały się w stopy kiedy próbowałam 
ominąć strumień

odchodząc rozpaliła wodę spłonął każdy
czas we mnie
wyszła za mąż urodziła dzieci widuję je
wieczorami w oknie tęsknią za matką


number of comments: 19 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1