Poetry

Istar


Istar

Istar, 11 november 2012

tak i nie

staję się wrażliwa na każdy odgłos
każdy szum w uchu przypomina kroki
skrzypią drzwi w starej szafie a ja
biegnę otworzyć
 
lekarz mówi że to syndrom odstawienia
że to się leczy
trzeba  podrażnić skórę użyć innych dłoni
 
nawet jeśli - to co z sercem
z tym co w głowie na duszy
tam nie sięga dotyk tam się odróżni
smak zapach inny pocałunek inne milczenie 
 
inne obce nie twoje


number of comments: 30 | detail

Istar

Istar, 10 november 2012

nie umawiasz się ze mną

co z kobietą która myśli podobnie ale nie ma
zaostrzonej lufy tłum rozstępuje się przed nią
trędowate myśli kaleczą nawet ból zdaje się milczeć
chociaż powinien mieć tu ostatnie słowo
 
co z kobietą która wiesza sukienkę na sznurku 
myśląc o linie po której wybrałaby się do niego
ćwiczy kiedy idąc ulicą próbuje zachować równowagę
 
ma tyle ciepła że strącone z dachu ptaki
dobrzeją przy jej piersi potrafi tak przetrwać
do rana póki nie odlecą do innej
 
co z kobietą która nie kłamie w żadnym uczynku
jest bardziej a nikt nie chce więcej


number of comments: 23 | detail

Istar

Istar, 6 november 2012

p. 312

wczoraj mnie tu nie było zakładam że wiersz
pozostawiony na łóżku zamiast zmiętej pościeli
to wróżba na przyszłość
 
mroczny widok ulicy chociaż ściany przebija błękit
kaloryfer ustawiony na off i ta niezgrabnie rzucona
myśl świadczą o kimś samotnym
 
jeszcze ciepłe obręcze jakby wtulał dłonie
w drewno reagując na martwość przedmiotów
życiem co obrzydło bez niej do granic miasta
w którym przypadkiem spotkał inną
 
wysiadła elektryczność 
noc walczy o swoje prawo do ciszy
mam taki sam odruch 
wolę gesty zamiast rozmowy


number of comments: 37 | detail

Istar

Istar, 6 november 2012

kiedy kobietom potrzeba więcej

 
tak dawno nie kochałam się w chabrach 
kiedyś w polu na sadzonkach kartofli 
późnym latem pobiegliśmy do lasu         
szczytujące trawy współrosły 

tak dawno nie podglądałam mchu 
nisko niżej niziuteńko 
rozpasłego na podniebieniu traw

drzemka w ciągu dnia przeciąga się we mnie 
skóra rozbudza zapachem ulegam 

gdybym potrafiła opisać w słowach 
tęsknotę dziewczyny w zielonej sukience 
pobrudzonej chłostą nocy 
zapamiętałabym jaki kolor oczu miał księżyc 
szukając sposobnego wieczoru 
kwiatów w sepii pod prześcieradła kochanków 

już dobrze 

są jeszcze łąki jak hamaki 
rozwieszone między drzewami
jeszcze komuś powiem jakiego koloru 
i uwierzy 

cały calusieńki mój


number of comments: 24 | detail

Istar

Istar, 31 october 2012

słoność

wierzę w ten las
na skraju dosadzamy drzew
żeby nie tracić cienia
 
wszystko zaplanowane
borówkowe korale od święta
brunatne kapelusze na deszcz
na złość wrzosowe bukiety

ziemia trzyma nas w garści
choć nie ma od czego uciekać
 
uciszam natrętny wiatr kiedy całuje
moje piersi pod twoimi palcami
słońce ciepłym muśnięciem
kreśli namiętność ust

nie przesadza się starych drzew


number of comments: 22 | detail

Istar

Istar, 24 october 2012

pragnienie (I)

 
powtarzam to jak kain winę
jeszcze będziemy wodą

nim do martwej studni
wrzucą kamienie

czas popłynie dalej


number of comments: 23 | detail

Istar

Istar, 17 october 2012

to przecież nie ma znaczenia

kiedy rozbijemy się i wkroczymy 
w rzeczywistość nie pojmując istoty snu*

wydłużają się rzędy książek 
gubią tytuły pod którymi kryją
baśnie tysiąca i tej jednej nocy 

wracając zachowuję resztki w oku
bursztynowe guziki  
kiedy rozpękło niebo woda wyrzuciła
pół martwe ptaki

brzegokrążcy grzeją dłonie 
pozbawiając życia co przytomniejsze 
przyprawiają o sen

nie mogę wrócić 

czas nam nie sprzyja 
ani pogoda
byle deszcz szkodzi kochać 




* J. Kapłon

 


number of comments: 15 | detail

Istar

Istar, 11 october 2012

somnium

lubię kiedy słowa tworzą coś
na kształt bukietu chabry finezje
tulipany kosmyk gipsówki bez
wirtuoz zapachu i pręcik trawy
z biedronką na dwie kropki
 
lubię kiedy dotykasz moich ust
mam życzenie ale nie muszę go
wypowiadać jesteś początkiem
i końcem każdego
 
świat darowany z rozkładem dróg 
często zachodzą na siebie
przy jednej z dębowych bram 
wrzosowym stole karmimy ptaki
 
układasz się przy mnie jak wiatr
rozczesuje włosy znajdujesz liść
a lato było piękne tego roku
został po nim jeszcze jeden zagubiony

ruszają trawy w tan drzewa odkładają
gniazda na głóg tam zimują nierodne
i nam tu dobrze dłużej jak na
cztery pory roku


number of comments: 25 | detail

Istar

Istar, 11 october 2012

mierność

niczemu nie dziwić się
nawet jeśli przemija 
gwiazda gaśnie gniew w oku
ryba gdy życie płynie bez nurtu 
wiatr kładzie trawy
kamień kryje w strąku
wszystkiemu się dziwić
że cię nie ma w środku
w odbiciu 

owoc dojrzałej krzewiny
marszczy czoło późną porą
z ogrodu wychyla 

weź mnie
też mam swoją pestkę


number of comments: 17 | detail

Istar

Istar, 9 october 2012

odpływ

zwyczajnie garbimy się przeplatając dłonie coraz niżej 
by zetknąć usta przez uchylone okna wabiąc ptaki
zlatują się po okruchy którymi obdzielasz co słabsze
 
składam obrus wpatrzona w dwa kubki dostrzegam
jedną stroną lustra jak wysychają krople
zapomnisz ten i inne smaki zanim przygotuję
kolejną ucztę na dwa krzesła
 
niektóre rzeczy pozostają cierpliwe noszę je
w dłoniach do późna wilgotne częściej powodują
drżenie ten przyjemny odruch zetknięcia


number of comments: 24 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1