cieslik lucyna, 10 march 2013
jadą auta rozpędzone
szybkość przekraczają
śmiga każdy w swoją stronę
już mandaty nic nie dają
tyle mechanicznych koni
każdy wie to nie chabety
a auto za autem goni
tylko za szybko niestety
w aucie pan kierowca
gra głośno muzyka
rowerzysta czarna owca
szybko na pobocze znika
i pieszego los niestety
godny jest pożałowania
pędzą auta jak rakiety
na nic te nasze gdybania
na ulicach wielkie dziury
w poprzek w środku na zakręcie
kierowca przechodzi tortury
więc przyśpiesza zawzięcie
felgi porzucone w rowie
oberwane w czasie jazdy
co kierowy siedzi w głowie
jeździ tak bez wyobraźni
tylko szybko gaz do dechy
auto przecież wprost z salonu
jednak mało w tym pociechy
gdy tak leży rozwalone
przy latarniach krzyże nowe
pośród zniczy migających
czy wy już tracicie głowy
apel to do kierujących.
Autorka L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 10 march 2013
Palacze ku przestrodze »
pali syn córka i matka
starszy pan oraz sąsiadka
ojciec syn i dalsza ciotka
i to nie jest żadna plotka
palą w pracy i na dworze
czy to latem czy jesienią
kopcą przy telewizorze
żadne prośby nic nie zmienią
przed zawałem ostrzegają
i że rak płuc się zakrada
te zakazy nic nie dają
tylko głupi co tak gada
im stracony dzień bez dymka
muszą mieć w kieszeni faje
robi się zmartwiona minka
gdy w paczce mało zostaje
kopcą więc jak smolne szczapy
a dym tka w płucach ażury
wolą jeść same ochłapy
by móc dymu puszczać chmury
Chociaż kaszel w gardle sadza
to jak smoki ciągną siarkę
to im wcale nie przeszkadza
i wciąż przebierają miarkę
0ddech ciężki sapią dyszą
już nie wspomnę o zapachu
może słowa te usłyszą
czy chcą wcześniej iść do piachu
gdyby może komin w głowie
każdy miał zainstalowany
to dym chociażby w połowie
był od płuc odprowadzany
a tak plują się i duszą
wydają ciężkie pieniądze
bo zapalić przecież muszą
kuszą te diabelskie żądze
Można nałóg ten porzucić
i oddychać znów swobodnie
do dawnych zwyczajów wrócić
dziś palenie jest niemodne.
Autorka L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 10 march 2013
Kosiarka>>>>>>
Poszła w ruch rośnie trawa
praca z nią to nie zabawa
tnie jak brzytwa po gęstwinie
tak że robak nawet zginie
jak żyletka lśni na słońcu
żeby zielsko skosić w końcu
burczy brzęczy ostro skręca
dobrze człowieka wyręcza
w niej moc wielka oraz siła
wcale się nie narobiła
wystarczy paliwa miarka
i daje popisy kosiarka
trawę jak szczaw posiekała
ta maszynka doskonała
kosiarz by się męczył sapał
do wieczora trawę drapał
ona w mig ją po kolana
zamieniła w kupkę siana.
Autorka L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 9 march 2013
Ciemno się zrobiło
smaga deszcz jak biczem
idzie krok za krokiem
a ja grzmoty liczę
piorun też rozrabia
panoszy wysoko
a wiatr dumny hrabia
wystawia swe oko
drzewa się skuliły
auta rozedrgane
zegara nie słyszę
w niebie zamieszanie
w górze poplątały
się aniołów ręce
a burza nadchodzi
deszcz leje zawzięcie
wiatr z drzew swoją siłą
liście wyrywa zielone
krople deszczu biją
w szyby niestrudzone
a ja siedzę w oknie
patrzę co się dzieje
w mieszkaniu nie zmoknę
tu nie grzmi nie wieje.
Autorka L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 9 march 2013
zaproszeni dzisiaj goście
już rozsiedli się wygodnie
śmieją się od ucha do ucha
ten rozmawia tamten słucha
wokół szum wesoły gwar
jest i kilka nowych par
starsi młodsi oraz dzieci
nawet motyl też przyleciał
wszyscy z werwą i ochotą
zebrali się tutaj po to
by po tygodnia mozole
usiąść razem przy stole
i przy niedzielnym obiedzie
spytać jak się wiedzie
co słychać w domu w pracy
tak wiele to dla nas znaczy
zachwalamy pyszne dania
sympatyczne słychać zdania
trwa przyjemna atmosfera
i dyskusja płynie szczera
nikt nie goni nie śpieszy
taki widok oczy cieszy
i jest raj dla podniebienia
gdy mamy aż tyle jedzenia
a na deser coś słodkiego
więc uciecha na całego
maluchom aż ślinka leci
bo łakocie lubią dzieci
skapnie też i dla pupilka
i dla niego błoga chwilka
jakże miła to niedziela
nastrój wszystkim się udziela
trwa sielanka do wieczora
jest spokojnie nikt nie woła
dopisała też pogoda
kończyć obiad bardzo szkoda
to co dobre krótko trwa
i umknęła chwilka ta
tydzień nowy już przed nami
w niedzielę znów się spotkamy.
Autorka L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 9 march 2013
co piątek w mej okolicy
kupcy towary chwalą
zebrani pośród ulicy
stragany rozkładają
różnych towarów masa
ile zapragnie dusza
dziś pójdzie szybko kasa
tłum na zakupy wyrusza
w alejkach rozłożone stoły
a na nich "mydło-powidło"
obok wypchane toboły
a własne w głowie liczydło
ma w sobie coś magicznego
taki jarmark lub rynek
pełno tam wszystkiego
chociaż to nie budynek
kryje w sobie to coś
czego nie ma w sklepie
tu zawsze przyjdzie ktoś
pogada przyjaźnie poklepie
o cenę się potarguje
nie ma wrzawy szarpania
kto się tu zaopatruje
unika w kolejce stania
na powietrzu samo zdrowie
kupimy warzywa ubrania
i złego słowa nie powie
promocją się nie zasłania
po co kapitalistyczne style
te wielkie puszki blaszane
my fantazji mamy tyle
że i pokoleniom zostanie
to jest naszą tradycją
tak już dawniej bywało
razem zgodną koalicją
na jarmarku się kupowało.
Autorka L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 9 march 2013
Oszczędzanie »
dobre są korzyści jeśli
mały grosik portfel zmieści
jeszcze lepsze gdy banknoty
mają coś tam do roboty
w portmonetce ułożone
każdy równo w swoją stronę
tutaj setka dalej dwieście
uzbierało się nareszcie
uskładane kilka złotych
i wylane siódme poty
z małej pensji tak na zapas
kiedy przyjdzie gorszy czas
na coś zawsze jest potrzeba
manna już nie spada z nieba
forsa szybko się rozchodzi
więc odłożyć nie zaszkodzi
ileż trzeba w czoła pocie
namęczyć się przy robocie
a wydać można w momencie
takie mamona ma wzięcie
mówią że nie dają szczęścia
ale bez nich dola ciężka
a marzeniem jest każdego
by starczało do pierwszego
ważna sprawa oszczędzanie
darmo nic się nie dostanie
a banknotów mały zwitek
dla kieszeni to pożytek.
Autorka L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 9 march 2013
Dedykuję tą wierszowaną opowieść mojej siostrze ciotecznej Izie D.K
z którą przeżyłyśmy wspaniałe chwile dzieciństwa,a w młodości byłyśmy
również przyjaciółkami.Izuniu kochana pamiętam wszystko i nigdy nie zapomnę.
Nasze zabawne pomysły »
Usiądz wygodnie w fotelu
przy filiżance kawy
ja spośród zajęć wielu
opiszę nasze zabawy
A było ich tak dużo
ile wymyśliła głowa
dziś rzadko służą
jest era komputerowa
Nasze gry pomysłowe
wspólne dokazywania
i zabawy wyjątkowe
godne są opisania...
.......................
Knyszyn mała mieścina
Kościół, Urząd Gminy
tu życie się zaczyna
stąd w podróż wyruszymy
Wracaj Izo do lat....
dzieciństwa i młodości
gdzie był zabaw świat
dający tyle radości
Gra w palanta i klasy
wojny z Biernackimi
z gałęzi robione szałasy
i tak płynęły godziny
Na przyczepie estrada
kwiaty polne wręczane
i dzieciaków gromada
a my dwie podziwiane
Na kurniku najwięcej
festiwali się odbyło
ściskana butelka w ręce
była mikrofonu siłą
Przeboje Trubadurów
Rodowicz Grechuty
śpiewałyśmy bez chóru
obce były nuty
Czytałyśmy też książki
recytowałyśmy wiersze
ja wtedy zaczęłam
pisać swoje pierwsze
I mijał czas swobodnie
beztroski wspaniały
biesiadne pieśni modne
nam się spodobały
A że nie było wcale
płyt takich nagranych
szukałyśmy wytrwale
pieśni już zapomnianych
Och jakież my wtedy
miałyśmy wzięcie!!!
nie obyło się bez nas
żadne babskie przyjęcie
Zawsze nas otaczało
grono przyjaciółek
ciągle nam było mało
towarzystwa i spółek
I jak te papużki
nierozłączki kolorowe
zawsze na pogaduszki
byłyśmy gotowe
I chyba ta rozmowność
do dzisiaj w nas została
bo w sieci jako goście
gadamy też bez mała
Komentarze swe ślemy
komplementy wzajemne
i zawsze tak będziemy
bo to bardzo przyjemne
A gdy Ci się przypomną
dawne swawole nasze
to napisz szybko do mnie
tu na naszą - klasę
Ja znów wenę pochwycę
zaczaruję wspomnieniami
opiszę naszą ulicę
i przyjaźń między Nami.
Autorka L.Mróz-Cieślik
cieslik lucyna, 5 march 2013
często gdy budzę się z rana
skłaniam się do rozmyślania
wspominam spotkania z rodziną
pragnę by dzień dobrze minął
słucham radia wenę czuję
w rytm muzyki podśpiewuję
ranek szybko się toczy
południe czymś miłym zaskoczy
kawę po turecku parzę
siadam przy oknie i marzę
czasem spojrzę na ulicę
i widokiem się zachwycę
bujna zieleń oczy cieszy
sąsiad się do pracy śpieszy
widok jakże mam wspaniały
piękny ten mój światek mały
nie mieszkam w mieście
więc pejzażem oczy pieszczę
teren zdrowy nieskażony
widać działki z każdej strony
w nich altanki z ławeczkami
oraz grządki z truskawkami
kot się łasi pies zaszczeka
to idylla dla człowieka
z okna można i dzień cały
podziwiać widok wspaniały
i zachwycać się pejzażem
co dostarcza wiele wrażeń.
cieslik lucyna, 5 march 2013
my kobietki wielkie damy
choć delikatne z pozoru
jednogłośnie uważamy
zakupy za punkt honoru
nie lękamy się bagażu
one są warte grzechu
wszystko chcemy od razu
i kupujemy w pośpiechu
kuszą nas markety
sklepy z galanterią
kto się oprze dla kobiety
sknerą jest okrutną szelmą
pantofelki botki szpilki
bluzki sweterki i spodnie
nie możemy stracić chwilki
chcemy wyglądać modnie
więc szukamy ciągle mało
choć pusto w portfelu
grosza wiele nie zostało
a nam trzeba rzeczy wielu
gdy zakupy poczynimy
takich aż brakuje słów
do znajomej pośpieszymy
ubrane od stóp do głów
wracamy uradowane
w spełnionej satysfakcji
chociaż pieniążki wydane
to zadowolone z akcji.
Autorka L.Mróz-Cieślik