Poetry

. .


. .

. ., 7 october 2012

elegia o elemelku

strach na niego i śmierć czereśniowych
sadów puste kłosy pleni się mimo warunków
które same przez się wykluczają plagę
wzięty pod ochronę przez równie natrętnych
użytkowników miejskich ławek próbuje przetrwać
kolejną zimę nie zawadza dopóki starcza zbiorów

nie dziwi martwy na chodniku polują na niego koty
i chłopcy w stadach można go tak przerazić
że umrze w powietrzu jeszcze słychać ćwierkanie
i chrobot w szczelinach pod dachami

najstarsi ludzie pamiętają
ile kiedyś robił hałasu
na rynku


number of comments: 10 | rating: 12 | detail

. .

. ., 5 october 2012

niełatwo być arcydziełem

W lustrze Picasso
biorę pędzel
przemalowuję na Rembrandta
światło z prawej
nie za ostre


number of comments: 3 | rating: 9 | detail

. .

. ., 3 october 2012

kiczowata piosenka bo jaka niby miałaby być

kończył się kończył
aż się skończył
twój czas – ale
księżyc ten sam
i słońce takie samo
ziemia wciąż nosi
cierpliwie

ty
zakochana tak w Szekspirze
jakoś to sobie wytłumaczysz
w ukłonach i uśmiechach
pozbierasz kurz ze sceny
brzegiem wytwornej sukni
którą za kulisami oddasz
garderobianej
do przeróbki

już światło zgasło
za chwilę przyjdą sprzątać
może zostawią cię w spokoju
żebyś przespała swoją rolę

rano
zaczniesz narzekać na ból głowy
ptaki hałasują tej jesieni
niemożliwie

a w teatrze
zmiany

zmiany


number of comments: 8 | rating: 12 | detail

. .

. ., 2 october 2012

gnieździołki

są dzieci urodzone za wcześnie ukrywane
przed zimą w ptasim puchu to dla nich szron układa
koralowce na szybie szkarłupniami potrząsa
przyniesionym z wydm ostom siwe liście rozwija

są dzieci urodzone za późno nie wolno im
krzyczeć na mrozie śmiać się więc szepczą po imieniu
do drzew patrzą jak słowa zamarzają w gałęziach
jak zaczepiają o liść trącają skrzydło szpaka


number of comments: 9 | rating: 19 | detail

. .

. ., 30 september 2012

widok

jeśli byłabym liściem - to tylko jesiennym
niepotrzebnym już drzewu gotowym do drogi
wiatr uniósłby mnie w górę w ptasie pióro zmienił
żeby rzucić po chwili wprost pod ludzkie nogi

szeleściłabym cicho mocnym ciepłym butom
o tym jak słońce karmi głodne światła klony
albo zmarzniętym wróblom że do nieba wrócą
na pierwszych płatkach śniegu nim mróz je dogoni

a może trafiłabym z niedzielnej przechadzki
w rumianozłoty bukiet - na pohybel śmierci
która czyha za oknem wspina się ukradkiem
po zżółkłej winorośli w ścianach dłubie wierci

aż wpuści zmierzch do domu – lekko bezboleśnie
rozpadłabym się w dłoniach nie krzycząc że jestem


number of comments: 11 | rating: 18 | detail

. .

. ., 22 september 2012

chichot III

las mnie nie wyda
mech ani brzoza nie powiedzą
jak chciałam się dostać do środka

dom mnie nie wyda
dla ogrzanych ścian wietrzonych kołder
i porcelany – nie drgnie kiedy wstaniesz
z wiersza

będziemy chichotać pod podłogą


number of comments: 10 | rating: 24 | detail

. .

. ., 22 september 2012

chichot II

już można się śmiać mówisz że dobrze mi w czarnym
zaprzeczam - nie zrezygnuję z łąki na spódnicy
jeżeli będzie zima wyjmę z szafy sweter
w czerwone renifery innym razem prosisz
żebym nie zrzucała psa z kanapy w jadalni
obiecuję go oddać z całym naszym domem
komuś kto mi zapłaci za podróż do Indii
pytasz jak cię zabiorę zaczynamy chichotać


number of comments: 6 | rating: 17 | detail

. .

. ., 22 september 2012

chichot I

mamy czas do gwizdka

odkurzam widoki rozrzucam na łóżku
wybierasz
niektórych nie znam opowiadasz o nich
żeby przy mnie zostały

szukamy zagięć i  zakładek
może warto dokończyć kilka historii
na wierzchu układam baśnie
prosisz o jedną już teraz - udaję roztargnienie
rozwijam tę z brzegami w przebiśniegi

sypię cukier do herbaty
dużo cukru a niech tam żartujemy że nie zdąży ci zaszkodzić
moja szklanka pęka ze śmiechu


number of comments: 9 | rating: 15 | detail

. .

. ., 21 september 2012

tutaj

jesteśmy stąd - kto stracił korzenie
umiera
jesteśmy stąd - dalej już tylko przedwieczorna mgła
i równie stara trwoga
kto boga oglądał
w ludzkiej rzeźbi go mowie
niedoskonale

o ludziach stamtąd rozprawiasz jakby ziemia
nie urodziła tutaj ani jednej baśni
jakby jeden człowiek w świat wchodził ulepiony
z gwiezdnego pyłu a drugi z gliny
tymczasem stale ktoś się w kimś zmienia
na pohybel kreślącej kontury stalówce

znam tylko ludzi stąd zadziwiająco różnych dzisiaj
od tych którymi byli wczoraj uwierz ta tajemnica
wystarczy by chłonąć świat z takim lękiem
z takim zachwytem że pozwoli się opisać
nieporadnej ręce

a w zwierciadle jedynie własna twarz
choćby podpalić tło


number of comments: 21 | rating: 15 | detail

. .

. ., 18 september 2012

wiosną

pewnie krzyczała
przez chwilę myśleli
że wrócił ale to zwykle życie
tak się ukrywa w mięśniach

jabłonie znowu w koronkach
zaglądają do rzeki
na trawie żadnego śladu
chociaż ją śmierć pogniotła

jak one nic nie pamięta
kołysze się i kołysze
w obcym dalekim lesie

pod oniemiałym dębem
który niekiedy rozumie


number of comments: 10 | rating: 11 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1