sam53, 16 october 2020
wrzesień październik schną już osty
i żółcie błyszczą wśród nawłoci
a ona nie śpi - jej niedosyt
rumieni myśli później nosy
jakby nie można pośród objęć
złotem upomnieć się o swoje
choć tych najczulszych ciągle mało
a inne pachną pożegnaniem
więc jak tę barwną niedojrzałość
pokochać zanim słońce wstanie
gdy już od rana jak sto pociech
brzozy i dęby całe w złocie
wychodząc myśli tej naprzeciw
wieczorem gaszę tylko światło
nie tam by pomóc komuś zgrzeszyć
lub patrzeć w gwiazdy - kiedyś zgasną
ale by wszystkim naszym kotom
wierszem darować jesień złotą
sam53, 11 october 2020
czasami wydaje mi się że księżyc od zawsze buja się tuż nad lasem
noc wypełnia puste przestrzenie między gwiazdami
a sen nie ma początku i końca
tylko echo gra nam wciąż te same melodie
pamięć budzi wspomnienia
oddychamy tym samym powietrzem
cieszą nas dojrzewające dynie w ogrodzie
śliwkowe powidła sok z winogron
depczemy ścieżki ku sobie
choć wyobraźnią przekroczyliśmy niejeden Rubikon
wiesz że wino jest dobre na serce
ale nie obroni nas przed jesienią
sam53, 11 october 2020
dzień przychodzi z myślą o porannej wspólnej kawie czy herbacie
ze słońcem deszczem nawet z barwną tęczą
gdy przeglądasz się w moich wierszach jak w lustrze
a ja zaplatam słowa w jesienne astry
dzień przychodzi twoim cieniem w który mogę się wtulić
przejrzystą kroplą rosy zatrzymaną pomiędzy źdźbłami kostrzewy
uśmiechem w kącikach ust
i ciepłym spojrzeniem
od wczoraj trzymamy się za ręce
tylko wstać i tańczyć
dzień noc
i znów dzień
i znów noc
sam53, 11 october 2020
nie przychodzi jako zło konieczne intencjonalne
ona jest
krąży obok niewidzialna i widzialna
przyporządkowana życiu
istnieniu
ale jakże inna
wyjątkowa niespodziewana
podobna miłości i nienawiści
mierzy się z czasem niezmierzoną ciągłością pokoleń
zimna w swej naturze
jakby z daleka od ognia agresji burzy
a jednocześnie gorąca na zasadzie przeciwieństw
ulotna ale nie jak pamięć chwila marzenie
wstrętna gdy zawłaszcza nią człowiek
ona przychodzi jako dobro
zamierzone i nieuniknione
karą nagrodą
milczeniem
sam53, 11 october 2020
przechodzę obok
zdziwiony że się nie uśmiechasz
szukam cię na dnie oka
z paczką ekstra mocnych bez filtra
napalonej na życie
pamięć omiata płomień
sam53, 6 october 2020
wieczór przychodzi coraz wcześniej
w skłębionych chmurach moknie jesień
i szept twój słyszę - nie śpisz - nie śpię
tęsknota pachnie dzisiaj deszczem
słowa się skryły za kominem
wiersze przeniosłem znów do wspomnień
usiądź na chwilę proszę przy mnie
masz niezwyczajnie ciepłe dłonie
pozwól i ustom też zapłonąć
tęsknota pachnie dzisiaj deszczem
bądź mi jesienią latem wiosną
i całuj całuj
jeszcze jeszcze
sam53, 6 october 2020
namaluj proszę tajemnicę słowa
gdy z rannym kochaj zaglądasz mi w oczy
i sen wyjmujesz - pod powieką został
światłem i cieniem zabłąkanym w nocy
namaluj niebo zakochanym w sobie
deszcz pocałunków z bezdeszczowej chmury
i krzyk i ciszę kiedy jednym z objęć
pędzą raz w przepaść by za chwilę w górę
odlecieć razem ku nieznanym szczytom
w słoneczną jesień wciąż pachnącą miodem
a może tylko nadzieją na przyszłość
wino w tym roku smakuje wybornie
sam53, 4 october 2020
każda chwila przy tobie wspomnieniem się zdaje
gwiazdy też nam nie spadły chociaż mogły wcześniej
zanim w wierszach zacząłem dotykać cię brajlem
nasze cienie już dawno spotkały się we śnie
żeby sen się nie skończył zwyczajnym marzeniem
chciałbym chociaż poranek rozciągnąć w godziny
szeptem ciebie nasycić w pocałunki przenieść
niechby tylko niedzielny różnił się od innych
ciemno jeszcze a my już z gorączką na ustach
w jednym tańcu pragnienia z kawą gdzieś w przełyku
napaleni na siebie - wracajmy do łóżka
tylko nie chrap - pocałuj - jeszcze - jeszcze - przytul
sam53, 4 october 2020
tej wrześniowej zazdroszczę
ostatnich dni lata
tobie tylko uśmiechu gdy zaglądam w oczy
deszczowi że powolny jakby nie chciał padać
i prognozy pogody nie umiał przeprosić
zazdroszczę naszej złotej nawet w listopadzie
grzebieniowi gdy czesze twoje miękkie włosy
kiedy palec nabożnie mi na ustach kładziesz
i gdy szepczesz - ach kochaj - jeszcze nie mam dosyć
czy zazdroszczę jesieni - może tylko chwilę
widząc w pełni szczęściarę gdy z wiatrem w obłokach
czar roznosi płomienny (z pocałunkiem przybiegł)
dzisiaj deszczem od rana
jak cię w nim nie kochać
sam53, 29 september 2020
nic się Iksiu nie zmieniłaś ani trochę
powiem więcej że do twarzy ci w jesieni
gdy przeglądam stare zdjęcia widzę wiosnę
czas tak szybko między nami ciszą przebiegł
czy pamiętasz żółte jaskry w Księżym Lasku
gdy zbierałem je dla ciebie przy księżycu
roztańczone maki polne noc rumianków
z których wianek ci plątałem pierwszy w życiu
później każdy poszedł w swoją lepszą stronę
tylko świerszcze wciąż mi grają wśród nawłoci
wiesz jak tęskno mi do tamtej tej ze wspomnień
nic się Iksiu nie zmieniłaś ani trochę