ratienka, 7 may 2012
W oczach ruchliwych
jak błyski wody
dostrzegłam aksamit traw
na tle nieba
i pory roku grające impresje
na skrzypcach
Ale najbardziej do twarzy
tobie z latem –
zielonooki
ratienka, 2 may 2012
Nie ochłodzi mur czoła rozpalonego do czerwoności
nic nie zdoła rozbić czerni na miliony kawałków
chociaż zaczął się świt ptasim hymnem dla słońca
a szmer oddechów poranka plącze się po kątach
Uszy wychwytują chciwie każdy odgłos łez i zgrzyt
paznokci rysujących nic nie znaczące freski po ścianie
najchętniej schowałabym się do mysiej dziury by nikt
nie zauważył wypalonych oczu i palców do krwi zdartych
Wiersz powstał dzięki pewnej fotografii: na tle muru, kobieta z czołem opartym na ścianie i rozpostartymi ramionami.
ratienka, 2 may 2012
Otwieram dzień kartką
wspomnień
gdzie zapach świeżo skoszonej trawy
miesza się
z uśmiechem ojca
zabieganiem matki
klekotem bociana na dachu sąsiada
I obdarowana nową energią
przeskakuję kałuże łez
zręcznością sarny
zbierając po drodze zgubione
tęsknoty
ratienka, 28 april 2012
Pośród skręconych ze sobą kresek
linia
nierówna ale wyrazista
jak wąż pełznie wciąż dalej i dalej
Podążasz nią dzień po dniu
poddajesz się emocjom
czasem
opędzasz się od nich
jak od uprzykrzonych komarów
Wrażliwość zamieniasz na obojętność
w złości i kurzu gubisz
barwy dnia
Noc ofiaruje ci spokój
sonatę księżycową słyszysz
i już nie zrywasz gwiazd
potulnie wsuwasz bose stopy w dywan ciszy
To co nie miało sensu
nabiera znaczenia
chociaż niewyraźnie widać horyzont
Idziesz
wytrwale przed siebie
Uwalniasz uśpione wewnątrz namiętności
ratienka, 28 april 2012
by było – potem
trzeba przedtem wypolerować
do błysku
teraz
a wynurzy się z głębi oczekiwań
i nie potkniesz się na zakręcie
o pędzący cień
ratienka, 28 april 2012
Zagubieni w kręgu niejasności.
Spojrzenia penetrują teren
a po chwili zatrzymują się na powykręcanych
korzeniach.
(Nie jest to wymarzone miejsce
na codzienne przeżycia).
Światło -
ukryte za zasłoną pełną dziwnych odgłosów.
Oddechy -
coraz bardziej niespokojne prześlizgują się
przez gęstość gałęzi
do słonecznych
smug.
Kiedy realność nabierze kształtów
powietrze rozrzedzi mglistość
krąg
stanie się dla osadników
znośną przystanią.
ratienka, 25 april 2012
Nie chciałam dłużej patrzeć
jak uciekasz ze wzrokiem
usiłujesz wyplątać się ze słów
coraz bardziej je plącząc
Nie zatrzymałam się słysząc swoje imię
mimo płaczu serca
nie odwróciłam głowy kiedy głos
powoli zanikał
róża więdła w dłoni równie
bezsilna
Czy to był błąd?
Może wiatr bawił się ze mną
nie ty
nie sprawdziłam
ratienka, 25 april 2012
Nierzadko wściekasz się
bez powodu na KTOSIA
co codzienność przewraca
do góry nogami
uwalnia od wszystkich życiowych reguł
mając je w nosie
śmieje gdy potykasz się o własny
but goniąc
błąd za błędem
burzy twoje poukładane sprawy
a kiedy odchodzi w dolinę cieni
skąd się nigdy nie wraca
tęsknisz do nieładu który stwarzał
do niepokoju
biegającego z kąta w kąt
brakuje dotyku
gniewnie roziskrzonych oczu
drapieżności słów
i słodyczy wspólnych chwil
ratienka, 22 april 2012
Skręca w środku
jakby wnętrzności
mielono przez maszynkę
a to tylko
własna głupota
boli
Zaciśnięte pięści
bębnią
rytm wściekłości
na desce powietrza
I nic -
tylko wkoło
plamy tańczą
jak jesienne liście