Rebeka Sowa, 3 september 2014
zauważyłam w pufie wyprane skarpetki
jeśli masz mi coś do powiedzenia zrób to szybko
jak pobranie krwi
znów mi kwitnie storczyk
między nami pajęczyna
Rebeka Sowa, 22 august 2014
modlisz mnie jak zaspane dziecko
chowasz pod kołdry wczorajsze sny
i czekasz aż z nieba ktoś zrzuci koło ratunkowe
wzruszenie ramionami zaprowadziło miłość w ślepą uliczkę
czuliśmy zbliżającą się ciszę
jutro któregoś z nas mogło zabraknąć przy śniadaniu
tyle było do powiedzenia i jeszcze więcej do wyprowadzenia na spacer
Rebeka Sowa, 18 august 2014
pomniejszona o łzy
powiększona o brzuch
zarozumieć to czuć
reprezentować duszę przez pryzmat ciała
można jak przy gorączce
pod bieżącą wodą
powiększona o łzy
pomniejszona o brzuch
łóżeczko pełne nadziei
czuć to wyrywać siebie
wyciskać sok z kolejnych szans
Rebeka Sowa, 13 august 2014
przestałam być matką
tuż po urodzeniu chleba
piec wygasł
czas potrzebował imienia
świat szukał ojca
patti znalazła konie
w krainie z cegieł i papieża
mieć kontrolę to jak złapać tęczę za stopy
Rebeka Sowa, 12 august 2014
uśmiech dziecka przypomina młodą mgłę o świcie
wynurza się i nie wiesz do końca co się urodzi
wśród zabawek można ukryć wiatr
dać się wyszumieć i pozwolić by światło było elektryczne
w pudełku przechować strach przed wirusem
aż powie mamo kupiłam bilet do wolności
Rebeka Sowa, 8 august 2014
w tym kościele rosła wiara i pajęczyna
nasze sakramentalne tak przecięło wstęgę
później biała honda chleb i błogosławieństwo
wszystko po bożemu
nawet dziecko przyszło o czasie
niedziela wieczór telenowela ryk
jak pięknie mnie zszyli
czar w mydlanej bańce
landrynkowe misiu-misiu
bułeczka z masełkiem i
wczoraj zakochałem się w autobusie
Polska - Anglia
2:0
matka dziecko - tchórz
Rebeka Sowa, 4 august 2014
noc przyniesie pogodę podobną do jutrzejszej
plecionka wiatru z obiadem matki
ojciec powie że znów za mało soli
kiedy zapinam pierwszy guzik bluzki myślę o zrywaniu jabłek
kiedy dochodzę pod szyję robi mi się duszno
w głowie rodzę dzieci
miałam już nadzieję miłość i karę
teraz używam prezerwatyw
Rebeka Sowa, 2 august 2014
wskazówki zostały jedynymi przyjaciółkami
przestałam wierzyć w słowa M. po ostatnim telefonie
nawet pies przestał wyć i wciąż gapił się na klamkę
życie w czterech kątach z jednym czworonogiem
i co najmniej czterema stronami świata
nigdy nie wiedziałam z której przyjdziesz
musiałam się toczyć własnym torem
pod moimi oknami miasto zaduszek
prognozy wskazują że zmienię klimat na pustynny
w naszej szerokości nie ma miejsca
dla K-M= czysta wanna
Rebeka Sowa, 26 july 2014
już nie potrzebuję twoich dziwek by wycierać sobie nimi buty
wszędzie porozwieszane zapachy perfum
ślady na plecach jak kra na rzece
już mnie nie wciągniesz w miasto twoich dziwek
kochanie drugi raz w to samo łóżko nie wejdę
niech one ścielą i składają cię codziennie
już nie maluj snami mojej rzeczywistości
zapomniałam gdzie się kończy tęcza
może twoje dziwki zaprowadzą cię pod ołtarz
Rebeka Sowa, 25 july 2014
nie będę udawała psa (czytaj sukę) wyprowadzanego
tu i ówdzie
by załatwił potrzeby tu i tam
jeśli tłumaczysz mi samotność z polskiego na nasze
to znaczy że jestem w błędzie
robię dwa księżyce w lewo
pół słońca w prawo
oddaję co mam w sobie za dużo
to nie jest miłość
jeśli wiesz o czym mówię
Rebeka Sowa, 24 july 2014
chleb wypiekany w moim brzuchu jest cierpki
na podłodze odpoczywają motyle
tyle skrzydeł ile modlitw
dzieci na podwórku biją się o karuzelę
mama parzy len
ojciec dodaje miód
lato pachnie ucieczką z miasta
mówią że na początku było słowo
być może ale słowo musiało mieć miłość
więc na początku była miłość
później bóg wymyślił planety
Rebeka Sowa, 23 july 2014
wyobraź sobie jabłko przy którym zamiast boga i węża
można znaleźć drogę
wyobraź sobie rybę i sieć a później poczuj jak niesiesz na plecach
świeże kamienie
a za drzwiami wojna
za oknem wakacje
gdyby tak ze słów zrobić samolot pasażerski
w pokoju
z szafy na nocny stolik spadłyby sny
Rebeka Sowa, 22 july 2014
rozbiegunowiłeś osie
teraz polarność przyciągania niekoniecznie daje nam szansę
na zbudowanie bezpiecznej północy
tymczasem
wszystko wskazuje na to że odprowadzisz mnie na autobus
i zaadresujesz na ulicę Gagarina dalej wzdłuż Łazienek poradzę sobie sama
bo ja wszystko sama sama jak u Tuwima
tylko gdzie mi tam do wszystkich rozumów
Rebeka Sowa, 21 july 2014
najbardziej z rozstań nie lubię się żegnać
w imię ojca i tak dalej
wszystko wokół on kogo czego
dlatego nie marnuję czasu na bycie chusteczką do nosa
to nie to kino pyszny faceciku
jeśli mam być praktyczna poproszę taksówkę na główny deptak miasta
kiedy noc przestanie działać roześpię makijaże
Rebeka Sowa, 20 july 2014
Otwieram przypadkowe drzwi. Widzę stół i dwa krzesła. Jedno z nich jest zajęte.
Wchodzę.
Tak mogłabym zacząć wyznanie winy albo przesłuchanie
prowadzone na komisariacie policji.
Spróbuję może inaczej.
Podglądam jak się z nią kochasz. Powoli. Smutno nawet. Nic nie czuję.
Zapominam wszystkie spocone wieczory, tak jak by nie zmieściły się w mojej pamięci.
Jedyne co przykuwa moją uwagę to kotka siedząca na parapecie. Ona też nie może
na was patrzeć.
Wracam na przesłuchanie. Przyznaję się do noża. Nie mam w sobie skruchy.
Jestem pusta.
Otwierają mi drzwi. Widzę łóżko i kawałek nieba.
Zostaję.
Rebeka Sowa, 19 july 2014
matkom pozwolono wychodzić przed dom
i tamować okoliczne mury łzami
same z nieruchomych przepoczwarzyły się w lwice
by zlizywać wytatuowany ból
śnieg nie był już zimny
słońce przestało rozgrzewać
wiatr mógłby być bezpieczniejszy
uwięzionym łatwiej jest uciec od płaskowyżu mężczyzn
prościej jest stać się dziecięcą zabawką
w palcach ściskać balonik i igiełkę
albo zapleść w warkocz linie papilarne
Rebeka Sowa, 18 july 2014
i będziesz szczęściarą - takich słów użył głos we śnie
i jak tu się nie rozczulić kiedy za oknem pełno łusek
naruchałeś mi takie śliskie coś
w brzuchu czuję rybę
za żebrami noszę stryczek z pępowiny
przezimuje we mnie ciężar
później przyjdzie miesiączka jak wyczekiwana córka
wróci za szkoły
opowie pierwsze wrażenia po usłyszeniu dzwonka
Rebeka Sowa, 14 july 2014
jeśli mam się pozbyć nadmiaru ciebie w sobie
wchodzę pod prysznic co wieczór
jak pan bóg przykazał nadstawiam
lustro a w nim dziewczynka z komunijnym wianuszkiem we włosach
samotność siada na meblach jak kurz
wycieram te rozlane mało istotne obietnice
które siałeś niczym dobre słowo z niedzielnego kazania
już nie mam czasu na udawanie wariatki
teraz będę kotką wśród rozżarzonych grzeszków
Rebeka Sowa, 13 july 2014
od czasu kiedy zakwitłam
minęły zaręczynowe odgnioty kolan
znieczulenie zewnątrzoponowe
przestało mnie obchodzić o której powinieneś wrócić z pracy
teraz jeszcze kilka oddechów wiosny
i przekwitanie malowanych ptaków
z sam na sam nigdy nie znalazłam angielskiego wyjścia
Rebeka Sowa, 12 july 2014
po reanimacji łóżeczka
wywierceniu ciasnych dziurek w ścianie by zawiesić Maryjkę
poukładaniu wyprasowanego czasu
wymykam się w niebo
by dać się prowadzić językom
córeczko jak wiele nas dzieli od rzeczownika ojciec
i jak niewiele od bezokolicznika tęsknić
Rebeka Sowa, 11 july 2014
podczytuj mnie w deszczowe dni
i w śniegu pościeli rozczytuj wszystkie moje strony
przez ogród doprowadź do matowych obłoków
lecz jeśli będzie trzeba rozedrzyj i porzuć
zwyczajnie zapomnij
znów będę niczyja
Rebeka Sowa, 10 july 2014
odkąd moje ciało pokryła plaża
a twoje dłonie falują
chyba tylko mewy mogłyby obsiąść nasze strachy
myślę o szumie
wyławianiu śniętych myśli z mułu
obwodnicą klatki schodowej dochodzę do sztruksowych kieszeni
studiuję wracanie i zamykanie drzwi
jakież bezpieczne przedpołudnie
i jakaż nieodgadniona pora obiadowa
Rebeka Sowa, 9 july 2014
to się potoczyło ruchem jednostajnym
dzień odcień nocy w nocy przez noc
kamienie zamieszkują stanik
tulenie różańca co kilka stacji marsz
przedszkole spożywczy wejście wyjście z metra
wojny zaczynają się na przedmieściach różnicy zdań
po otwarciu ciała modlitwa tli się fizyką
jeśli jest chemia jest miłość
niebieskie konwulsje literują skrzyżowania
co miało się skończyć kiedyś było matką
Rebeka Sowa, 8 july 2014
poetka nasłuchuje różnych głosów
wyciera warkocze w niedokończone formy
miasto buduje z rozsypanych korali
nawleka na słowa napoczęte charaktery
w szafie wisi imitacja wolnej soboty
jak w starym filmie zanosi się płaczem
powołuje życie tak by nie bolało
Rebeka Sowa, 26 february 2014
przestałam już liczyć pęknięcia na twarzy
z której to wyczytujesz wciąż nowe poematy
zaklinam swoje korale i myślę o Kutb Minar
żeby oderwać się od makijażu podlałam guzmanię
i ciało stało się liściem
tak jak mi tego życzyłeś aniele
Rebeka Sowa, 18 february 2014
w ogródku przebiśmiechy
dochodzą nas przez deszcze
anomalie wewnątrzsenne
poruszamy się nie wygiętą drogą
na wydmach studzimy słowa
by nie dopuścić do fal
by zamienić plażę w dywan
czasem zapominam numerów telefonów
szczególnie kiedy siada na mnie mgła
tuż po złóżkawstaniu
Rebeka Sowa, 15 february 2014
istotnie, po kilkunastu minutach
zaczęłam oddychać
pełną piersią.
pierś pełna krótkich układanek, niedokończonych
zdań i wiecznie niedopiętych guzików.
ciągle nasłuchuję, co słychać w moim mieście?
pysznie jest i gdzieniegdzie całują się
małolaty. po mistrzowsku rozwiązują zadania
z biologii. miałam coś na szynach.
kiedy przyszedł z pierścionkiem wyciągnęłam
dwa kieliszki i butelkę.
gra skończyła się adresowaniem listów.
Rebeka Sowa, 14 february 2014
teraz pozwolę się kochać
wymieniać płyny i drżeć
jeśli zaproponujesz zrywanie gwiazd
i przycinanie promieni słońca
będę kobietą nieznającą granic
tylko pamiętaj że moje serce to pole minowe
wystarczy małe kłamstwo by rozpieprzyć miłość
Rebeka Sowa, 3 january 2014
bądź mi plastrem
w zaciasnym bucie
mrowisko
ruch jednostajnie przyspieszony
trzeci trymest
nałogu
jeszcze miłość nie zginęła
póki my żyjemy
zazdrość łamana przez powroty
koleje rzeczy
na wyciągnięcie ręki
siniaki
Rebeka Sowa, 24 december 2013
zachodzą ociężałe księżyce za całuny oczu
wyciskacze soków i napełniacze porcelanowych trumienek
okraszone startym niebem rozmowy
poniewierasz czas z przestrzeni coraz głębszej
można wyciągnąć wnioski jak drzazgi
naciąć się na samotność pośrodku talerzy
i śpiewać pod nosem piosenki Nick’a Cave’a