Rebeka Sowa, 3 sierpnia 2016
wybuchy bomb jak perkusja Ginger Bakera
kolejna pusta ławka w szkole
list od ojca twardszy niż pięść na gębę ulicy
klasa bawiła się dobrze kiedy bóg podarował im wyczucie rytmu
lubię facetów którzy wiedzą o co chodzi w muzyce
spotkać początek w dyskotece to coś więcej niż czysta i czarne płyty
przed strachem jestem w stanie uciec w przepaść
wystarczy po pięć palców u stóp i dłoni by było dziecko
miłość dzielę przez szerokość rozwarcia albo długość pierdolenia o niczym
Rebeka Sowa, 29 lipca 2016
wystarczy przejść krótką drogę przez łóżko
by stać się szmatą
później wycieranie z cycków spermy jest niczym innym
jak praca domowa
Świetlicki pięknie to skomentował gotuj się
kurwo gotuj
gotuję codziennie ewentualnie odgrzewam
miłość jaką kurwa miłość
to wszystko to telewizja
przełączam się z Kultury na diskobandżo ale długo nie Trwam w tym gównie
zbyt piękna jestem i niezbyt stara by się pogubić przed byle jakim ekranem
Rebeka Sowa, 30 czerwca 2016
kobieta jest po to by mieć pełny brzuch zmartwień
prasować co wieczór czyjś ciężki dzień
co sobotę prać korporacyjne brudy
wieczorem zamiast skóry lateksowe marzenia
nie jestem Polly Jean
nie mam jej gitary
nie mam tak mocnego języka którym mogłabym głośno przemówić
mam za to wysokie obcasy i nie muszę już nic udowadniać
pamiętaj że kobiety i mężczyźni rodzą się ludźmi
piach wszędzie przerzuca się łopatami tak samo
Rebeka Sowa, 23 czerwca 2016
raniłam słowem bardziej niż nożem
kochałam mocniej niż pijak wódkę
żyłam szybciej niż kierowcy pokonują Monzę
i po co mi to było
plany są dla tych którzy boją się oddychać bez butli tlenowej
autostrady są tych którzy nie kochają prowadzić samochodu
małżeństwo jest dla tych którzy lubią mieć zapięte pasy bezpieczeństwa
i po co mi to
modlę się za moich wrogów
piję za kobiety w których jest więcej rewolucji niż za czasów Ludwika XVI
miłość to nadzieja więc jak można kochać taką matkę
Rebeka Sowa, 15 czerwca 2016
kiedy tak leżę zimna i małomówna
pokój jest duszny i nikt tu nie tańczy
ubierasz mnie w sukienkę w której wystąpiłam kiedyś na imieninach ciotki
dobrze wiesz jak nie lubiłam tej starej jędzy
lekki róż na policzkach więc może jeszcze truskawka w usta
truskawki przynajmniej kojarzą się ze wczesnym latem
kiedy tak pakujecie mnie w pudło to niech ktoś coś do mnie zacznie mówić
tylko kościelne dzwony płaczą nad miastem
jeszcze nigdy nikt nie przyniósł mi tyle brzydkich kwiatów
teraz niech sobie zawyje nade mną stado wron i kruków
urosły mi skrzydła o których marzyłam od dziecka
nie przychodź pod moje okno jak robiłeś to w sobotnie wieczory
Rebeka Sowa, 18 lutego 2016
każdy kij ma dwa kłamstwa
podobnie jak małżeństwo
można się odnaleźć w grobie albo butelce
kto nie wypije niech go diabeł świśnie
próbuję zrozumieć gwarę uciekających chwil
tak niewiele treści w codziennym staniu w korku
place zabaw pełne anglojęzycznych marek
kościoły obszczane tłustym słowem
nie cofnę sumieniem Wisły
Rebeka Sowa, 10 lutego 2016
Gdyby wszystkie twoje strumienie prowadziły do mojej rzeki,
szumielibyśmy głośniej.
Gdyby każdy twój podmuch budził we mnie halny,
żagle niosłyby nas w epicentrum czegoś nienazwanego.
Próbuję wsiąść do tego pociągu. Przez okno
wyciągać wnioski. Walizki jak suchy chleb
kruszą się pod upływem czasu. Zapominam, że
na paznokciach i obcasach nie kończy się kobiecość.
Próbuję spłoszyć cień PJ Harvey. Mamy podobne poczucie
brutalności. Różnimy się językiem i barwą ust.
Rebeka Sowa, 9 lutego 2016
Mówiliśmy, żeby mieć ogród
trzeba więcej niż słońce i dobrą ziemię.
Rozmowa zmierzała w kierunku dramatów Tennessee Williams'a.
Podczas zbioru wiśni
nawet ryk ciężarówki potrafi wzniecić kompres.
Mówiliśmy, że smakowanie nie zawsze idzie przez język.
Smaki niosą też opuszki słów.
Dom to najczęściej karoseria samochodu, a ja nie lubię się szybko kochać. Puszczam się
w anielską cierpliwość i zapuszczam rzęsy w sobotnim praniu.
Jak ja kocham krzyżowanie się niedzieli z poniedziałkiem. Wiem, że dla własnego dobra
córka pójdzie do szkoły. Ja wyemigruję precz do tego
czego nie chciałam.
Rebeka Sowa, 29 stycznia 2015
nie wódkuj mi tu kolego
nie z takimi przepijałam śledzia
coś się mogło między nami obudzić
ale to na pewno nie była miłość
nie taka ze mnie ostatnia
do okienka puka nowe słońce
więc wybacz ale z księżycem nie rozmawiam
Rebeka Sowa, 28 stycznia 2015
moja matka, kiedy nosiła warkocz do pasa,
porównywała go do ojca, który całe życie
szukał rozumu: w knajpie, w kościele, między udami obcych bab,
lecz kiedy przychodził poniedziałek i czas było
wracać do roboty, wszystkie poszukiwania zostawiał na przystankach.
ojciec marnował swoje świętości od piątku,
a ja z matką wieczorami rozczesywałyśmy włosy.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.