Yaro, 10 stycznia 2025
nie mam niczego przy sobie
prócz wspomnień
szerokiej drogi przed sobą
w dłoni kij podpieram nim
własny żywot
bez imienia bez ciepłego kąta
wciąż szukam noclegu
nie spotkałem
wracam myślami do domu
wracam nad stawy
gdzie z kolegami pływamy
czas zatarł wszystkie ślady
zostałem sam zaproszony
do wędrówki przez życie
sens w tym że trzeba żyć
mimo wszystko podaję dłoń
każdemu kto jest autorem
własnej drogi
zatrzasnęły się za mną drzwi
idę w stronę słońca
nad tym wszystkim zapanować
bez szansy na lepsze czasy
Yaro, 10 stycznia 2025
jeśli miałaby dłonie
dotykałaby twoich skroni
jeśli ma nogi
biegnij z nią nad zieleń łąk
motyle też kochają w sposób motylkowy
teraz przy herbacie patrzysz mi w oczy
cichy szept muzyki
ze zdartej płyty
przenika sufit i ściany
świeca rysuje obrazy na szkle
może to miłość może lek na życie
Marek Gajowniczek, 10 stycznia 2025
Bójka w parku Regana mogła mieć finał krwawy.
Z tego panna w nią wplątana
nie zdawała sobie sprawy.
Kto się wygadał? Oskarżano się wzajemnie.
Ich plan upadał - przygotowany potajemnie.
.
Dziewczyna przed egzaminami poszukiwała dobrej rady.
kogoś, kto był dobrze znany,
znał preferencje i układy.
Podsunięto jej namiary. Prez przypadek tak się zdarza.
Dziewczyna znajomej pary pordsunęła jej żeglrza.
Nie mógł się zobowiązywać, bo wypływał wkrótce w morze,
ale jeśli czas pozwoli to podpowie i pomoże.
.
Czasem od słowa do słowa przez przypadek tak się splecie,
że w jedno to samo miejce wybierają sie na świecie.
Jacht miał płynąć do Hiszpanii. Może z Malty odebrany?
Łatwiej mogło być w kompanii. Rozważano wspólne plany.
Wymagały one zgody, a dziiewczyna wścibska była.
Może w domu się pytała, chłopakowi się chwaliła?
Kłótnia o to ostra była i wzbudziła niepokoje.
Babci o tym nadmieniła. Każdy jednak wiedział swoje.
.
Nie wiadomo o o chodzi? -To pewnie o gruby szmal.
Młodym dobrze się powodzi, lecz fortunę tracić żal.
Matka mogłs więcej wiedzieć i zamiary odradzała.
Pewnie swoje interesy przed córeczką ukrywała,
ale dzieci są domyśle skąd się wzięła suma suta?
Co rodzinę łączy ściśle, bo chyba nie prezent w butach?
.
Detektyw wszystkim wyjawił: "Przez te buty rzecz się stała",
Lecz dowodów ni zostawił. Rzecz musiałaby być mała -
Karta SIM skryta w obcasie? Gdyby w tańcu się złamała -
powiązania wykryć da się! Matka się zdenerwowała,
a córecka ponoć była nie z takich numerów znana -
ze znajomym policjantem przyjacielsko dogadana.
..
Gdzie jest teraz? W Krzywym Domku! Zajmę się tym! Dość już tego!
Ten układ nie zna wyjątków! Wszędzie stróża ma swojego.
Przepadło dziewczę przy plażach, nie wiedząc, że zginąć może,
a znanego jej żeglarza oddało rybakom morze.
Nikt nic nie wie. Poszlak nie ma. Pozostaje fantastyka.
W mediach to czołowy temat. Wierszyk łańcuszek domyka.
.
Po nim może Pan Jackowski jaśniej widząo co się śni,
poukłada puzli klocki w naszym - polskim RififI
LIczne grono co wie strzeże. Teraz nawet strach się bać,
Nie warto w to wszystko wierzyć! Fikcji na poważnie brać.
.
Źle jest czynić żart z tragedii -
jak rozumiem ja i Rząd,
lecz to u nas chleb powszedni...
Stąd ten dziwny wierszyk bredni
na dobranoc... właśnie stąd!
.
Czerwony Mag, 8 stycznia 2025
W dniu dzisiejszym
zmieniły się w popiół
moje nadzieje
płonęły długo
ogniem gwałtownym oddechem piekieł twarz
owiewając
milczę
skoro słowa moje nie pozwoliły im żyć
nie mogły zmienić jego serca
Twarde jest
głuche
i zimne
ślepe na łzy
piątek
6 lipca 2018 r.
Belamonte/Senograsta, 7 stycznia 2025
Pieśń życia, przysiad u stóp lasu, nauczyciela
na łonie wszystko leży, wsiąka, dojrzewa, wyrasta
wiatr dotrzymuje towarzystwa
grawitacja przyciska do ziemi, sama z siebie gałąź nie wstanie
ani kamień, wiatr przeczesuje, one się pną do słońca
ale bezwolnie, nic na siłę
- złuda cichej słonecznej godziny popołudniowej -
mrówki wznoszą piramidy
roślinność rozmawia z wiatrem
zwierzę zabija, płodzi, rodzi, walczy - ale w granicach bezwładu
jeśli runie drzewo od wiatru lub niedźwiedzia
sturla się kamień, jeśli jeleń przegoni jelenia to tylko na chwilę
długotrwałe drzewa i kamienie
na księdze skrzypce a potem czaszka
Kontury istot i rzeczy, oddasz się pieśni życia
trwałość duszy? rozłoży się ta pieśń na osobne rzeczy i litery (atomy)
gdzie trwałość duszy? - bo to symbol, litera, liczba? - ale jest wiele
liter, atomów - pieśń cię wchłonie i powstanie nowe życie -
czy ty powstaniesz? - czy ktoś podobny? - ktoś podobny
- forma człowieka w zmianie - forma indywidualna raczej się rozpadnie
ale gatunkowa nie przepadnie - w dziecku trwa -
indywidualna też się przenosi - ale taka podróż (transmigracja)
indywidualnej formy - jeśli oparta o ciało, to a kysz!
jeśli odbita w czymś to nie a kysz, tylko, odbijaj się, szukaj
ciał, przenoś się - ale to nie jest już on sprzed lat - to już nowe ja,
wcielenie nie jest tym samym
zawsze jest czymś innym
Czy ja mogę decydować za tych z których powstałem?
Czy nie rodzą się w każdej chwili nowe istoty
Z wieczorów, wiatru, poranków, wspomnień
odbić śladów myśli liści
podróżników zagubionych
włosów
napływam i rozpływam się
napływa i rozpływa się
wola przetrwania
wola nawiązania
rozpęd upadających
sam53, 6 stycznia 2025
obudziło mnie światło zaokiennej latarni
niczym duch w środku nocy przenikający przez ażur firanki
zaplątany w falujące promienie
który zdaje się że jeszcze tańczy z wiatrem nie wiatrem
kołysząc cienie na ścianie
wędruje po podłodze do kuchni
wraca trącając wysuniętą nogę fotela
wtula się w dywan jakby usypiał by za chwilę znów
kręcić piruety na pościeli na poduszce
nie zmieniając rytmu nagle zawinął się pomiędzy paprotkami
by ślizgając się po szybie powrócić do korzeni
chwilę później jak niesłyszalne echo utonęło w sercu żarówki
zapisując się w mój sen nie sen
światło latarni
a przecież zawsze o tej porze śnię o tobie
sam53, 6 stycznia 2025
aby do wiosny gdy przed końcem świata
w miłości znajdę jeszcze więcej ciebie
wzejdą nadzieje których kwietny zapach
w nasze spotkania można będzie przenieść
w dni które przyjdą choć jeszcze nie przyszły
w noce stęsknione w które z tobą frunę
zapachem kwiatów znacząc wszystkie myśli
a warg pieczęcią każdy pocałunek
aby do wiosny gdzie ciebie najwięcej
maj ze zdziwienia aż otworzy usta
gdy nienazwana między nami przestrzeń
dotąd niczyja już nie będzie pusta
spełnieniem marzeń dogonimy siebie
gdy pierwsza zieleń rzuci cienie w miasto
aby do wiosny później będzie jesień
nie pozwól tylko ze zmęczenia zasnąć
sam53, 6 stycznia 2025
boję się wyjść na ulicę
od rana pod oknami rozkrzyczane towarzystwo
- precz z komuną!
- nie chcemy Ukraińców w naszym kraju!
- Tusk won do Brukseli!
młodzi w kominiarkach z flagami z racami
dym wdziera się do mieszkania
zamykam okno
słychać śpiewy jak na jakimś meczu
dziwne to nasze święto Niepodległości
południe a tych ubranych na czarno jakby więcej
boję się wyjść na ulicę
pod blokiem zamęt
Hymn miesza się z Rotą
policyjne syreny zagłuszają poznane wcześniej okrzyki
boję się podejść do okna
czy naprawdę chciałem takiej Polski
ciągle wydaje mi się że to co dziś to żart
w życiu zawsze szedłem własną drogą
chcę iść dalej
a boję się wyjść na ulicę
listopad-2023
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.