Yaro

Yaro, 3 grudnia 2022

na głębokie wody

z chmur kłębią się nasiąkają myśli
chłonne jak gąbki małe główki
stróżki łez moczą policzki
takie tam troski
krople deszczu wylały wody
ulicami idzie w glorii bosa miłość

ciebie brakuje jak na chlebie masła

konwalie uciekły przed świtem
delikatne dzbanuszki zaraz się urwą
na końcach lancetowatych liści rosa
wisi ciężko biec nie może

znaczę drogę dzisiaj być nie mogłem
jutro odnajdę w sobie człowieka
popłynę wpław przez życie
czekaj mamy czas
szare dni pomaluję kolorem nieba
złota jesień to bogactwo wystarczy nam
na ścianie love
kilka zdjęć na dnie szufladowej nocy

szaro w pokoju od kadzideł
zadymiony obraz
na fotelu pies śni o ostatniej bajce
świerszcz za piecem skrzypce głaszcze
z cykadami usypiam na kanapie

w kominku ogień podziwia stare drewno gdy wypala zwoje


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 grudnia 2022

Ewolucje

Zabobonni heretycy palą
ognie, nawet święte. Od czasu do czasu
podrzucając suche wiązki
słów pierworodnych.

Jednak mimo solennych zapewnień
oświeconych przez szpary nie posiadłem
daru mowy, tym bardziej
milczenia.

Zawstydzony chowam się w szafie,
aby policzyć wszystkie drobinki
kurzu.

Wirujące zupełnie bez związku,
lecz przynajmniej w świetle
ognisk.

Rozpalonych na początku.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Deadbat

Deadbat, 1 grudnia 2022

Wiara

W swojej zagmatwanej prostocie
przeistaczam w przeinaczone
cichymi gestami i słowami wydrążonymi
aż po najgłębsze korzenie
zmierzam sięgam i usilnie podążam
ku bezdrożu wypranemu i odbarwionemu
odczasowionemu a więc wieczystemu
i pozbawionemu przestrzeni wszechbytowi
Niektórzy to nazwą modlitwą
Ja to nazywam skomleniem
zanim zadusi mnie jutro
i znowu się zacznie konanie
stawiam marną świeczkę nowonarodzonym
Na bezkresnej wszechczerni
Oto jak nic ona nie oświetli
A może jedynie tyle
ile we mnie błękitu bieli i zieleni
miotam się zatem szukając harmonii
Biedny głuchy ślepiec
Bezrefleksyjnie łaknę
zrozumienia ponad tym wszystkim
co dane mi będzie zrozumieć
tą znikającą bezustannie cząstką mego ja
przemierzającą niczym dziwny ogród
odwieczną drogę wszystkiego
co skazane będzie na zagładę
i powielenie
Od dnia narodzin
aż po Zjednoczenie


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 grudnia 2022

Bank potępionych

Kredyt bez prolongaty w nieskończonym
systemie ratalnym.

Hasło doskonale widoczne z balkonu
mojego domu, wykrzywionego
ze strachu.

Na tak zwanym podwórku szaleńcy
i boże dzieci polują na wiewiórki.
Lokalne safari bez ograniczeń
ciszy nocnej.

Oraz zupełnie bez związku: okoliczne
jabłonki uginają się od ulęgałek,
jednak my umorusani trującymi jagodami
mamy gdzieś ewentualne następstwa.

Kredyt cofnięty, na balkonie coraz zimniej.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 4 | szczegóły

sam53

sam53, 1 grudnia 2022

Zakwitniesz jak paproć

późna jesień jak dzisiaj przedzimie
wiatr kołysze zziębniętą leszczyną
pachnie śniegiem możliwe że sypnie
a ty śnisz o miłości dziewczyno

przecież kochać najpiękniej jest wiosną
i dzień dłuższy i wiersze cieplejsze
gdy do szczęścia nie trzeba dorosnąć
pocałunki gorętsze i śmielsze

i utopić się można w zieleni
ech zakwitniesz raz w życiu jak paproć
jesień zimę w dwóch słowach rozmieńmy
teraz śpijmy - kto gasi dziś światło


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

sam53

sam53, 1 grudnia 2022

o bezsenności moja (erekcjato)

dzień przychodzi jeszcze przed świtem
odbija światło latarni w lustrze
przesuwa cienie na ścianie
za oknem cisza gotowa skoczyć w przepaść
w myślach odzywa się zapomniane wczoraj
czuję go od czubka głowy po obolałe pięty Achillesa

niestety bokiem wychodzi nasz długi spacer
nie byłem przygotowany na tyle kilometrów
zastanawiam się czy dam radę gdy zafundujemy sobie marsz mendelsona

nie śmiej się
kiedyś maszerowało się od rana do wieczora
a później jeszcze w cywilnych ciuchach
gotów byłem na lewiznę w mieście
wiesz w jakim stanie wracałem rano do jednostki
wszystkie dziury w płocie były zbyt wąskie
a buty zasypiały w drodze

ty masz wycieczki zapisane w genach
są z tobą jak pacierz
albo kochanek

ja zaś po tylu latach muszę uczyć się ich na nowo
jak twoich ciepłych piersi
albo lotu ze spadochronem
wydaje się bardzo przyjemnym
bo ani to rachunek prawdopodobieństwa ani teoria względności Einsteina

po prostu chcę zrobić niespodziankę
rzucę się w twoje ramiona

























z trzynastego piętra


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły

violetta

violetta, 1 grudnia 2022

Odciśnięty

wspaniałymi skrzydłami rudych kani
nad moją głową przelatujesz
jaskrawoczerwony


ścigamy się zanim zabłyśniemy
zbyt jasno poddaję się tobie
odbijam w wodzie - sama


liczba komentarzy: 2 | punkty: 1 | szczegóły

sam53

sam53, 30 listopada 2022

tyle już umiemy

umiemy już milczeć i słuchać nawzajem
każdy dzień nas cieszy nawet kiedy pada
łączymy swe cienie w słońcu co już wstaje
i kiedy zachodzi za płotem sąsiada

wtulamy się w siebie jak krople w kałuży
ucząc się na pamięć miłości bez granic
szóste siódme niebo daje się wywróżyć
a dobrze jest wiedzieć że kocha się za nic

od piątku do piątku gdy jesień za drzwiami
a wokół tak smutno tak sennie i szaro
i ciągle się zdaje że czas dziwnie zamilkł
to życie nas uczy chorować na starość


liczba komentarzy: 3 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 listopada 2022

W poszukiwaniu nowej formy

W skali od 1 do 10
11 kresek, na termometrze.
A bezzębny widelec straszy
12 nanosekund po północy.

Ze strachu wywołuję 13
duchów świąt minionych.
Mam kilka pytań dotyczących
numerologi.

Jednak milczą zawstydzonev
niewiedzą.
Pora na 1/2 do 3/4.
Nad ranem westchnę:
przeklęte ułamki.

Koniec bajki.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Yaro

Yaro, 30 listopada 2022

czas zerowania

wbite martwe spojrzenia w szare niebo
nie świta skały ciemne drzewa bez cienia
nie istnieje człowiek nie oddycha Ziemia

czarny płaszcz nad planetą
grawitacja przyciąga złudzenia
w samotności źle się umiera
przetrwać zimę nuklearnej propagandy
przybył anioł zniszczenia
nie potrafię wytrzymać nie patrzę w niebo
by nie zgrzeszyć dławię się pychą
czekam na koniec strach mnie opętał

słońce pali dusze żywych jak pędź drwa
trawię złudzenia przechodzę przez przeszłości
film wieczności nie jest kolorowy


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły


  10 - 30 - 100  





Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1