Misiek, 13 grudnia 2021
kartka z kalendarza mrozem skuta
czołgi przejechały po bruku z łoskotem
przez okna zagląda z blizną
smutny księżyc w noc grudniową
pośpij jeszcze trochę moja mała
dzisiaj nie będzie Teleranka
ktoś internował koguta
pośpij jeszcze moja kochana
na dwóch zaledwie kanałach
nadają przemówienie generała
przeszyte jadem każde słowo
wolność przeszyta zimy chłodem
patrzy na świat przez więzienną kratę
żołnierze przy kozach grzeją dłonie
mowa nienawiści pomiędzy wierszami
Polska w zielonym mundurze i butach
historia maluje nowe obrazy
puszki Pandory los uchylił wieczko
wciąż ten monotonny głos w telefonie
rozmowa kontrolowana
rozmowa kontrolowana
w uszy kłują wciąż te same wyrazy
czy musiało do tego dojść
wszystko tak boli dzisiaj ogromnie
co się stało z matulą Ojczyzną
twoje serduszko jeszcze tak młode
na zawsze zapamięta tę datę
pośpij jeszcze moja córeczko
jeszcze parę godzin zostało do rana
nie wiem co będzie potem
zanim przyjdą po mnie
drachma, 13 grudnia 2021
Piękno i ulotność natury skryta w kwiatach wiśni
aż do pierwszej krwi
trzeba łoić dupę króla Anglii,
aby potem arystokraci ustawiali się w kolejce
i dzięki takiej rekomendacji było można
dorobić się dużego majątku.
Rozkosz chłostania nabrzmiałych pośladków
ciągle jeszcze czerwonych,
od brzozowych rózg tworzy głód jest preludium
do dalszego rodzaju batów
z licznej kolekcji dominy Teresy Berkley.
Smagającej klientów z wyższych sfer
obojga płci zgodnie z ich życzeniem,
w zacisznym miejscu uciech na Charlotte Street.
Sam Jezus mógłby być jej klientem,
gdyby był przejazdem w Londynie
i miał wystarczającą ilość pieniędzy.
Kto wie, czy nie zasmakowałby w tym,
by wysokiej klasy guwernantka przeszkoliła
go w jednej z sal z licznymi narzędziami
do erotycznych tortur. Bijąc i mówiąc,
jaką szmatą jest, gdy druga w tym samym czasie
by mu ssała arie Bacha na strunie G.
Tworząc w ten sposób wyrafinowaną symfonię
rozkoszy i bólu.
Marek Gajowniczek, 13 grudnia 2021
Ten, kto nie był spałowany i skopany,
ten, kto nie wie czym nienawiść jest, czym strach -
tylko taki czas świętuje zapomniany.
Generałom na cmentarzach bije w dach.
Kto nie nosił, nie przewoził i nie chował,
nie przemycał przez rogatki i kordony
i nie widział roztrzęsionych luf przy głowach -
może dzisiaj generałom bić pokłony.
Ten, kto drogi nie zastawiał transporterom,
kogo nigdy nie ściśnięto w drzwiach kościoła,
kto nie widział jak rozjeżdża tłum eszelon -
może myśleć, że wybaczyć łotrom zdoła.
Kto nie grzebał, kto nie żegnał, nie rozpaczał,
kto nie pytał, ale głowę w piasek chował,
kto zapomniał o więzionych i tułaczach,
może dzisiaj opowiadać i świętować.
A kto widział i kto poczuł i wycierpiał,
kogo jak psa tu ścigano po ulicach,
kto korzyści nie otrzymał i nie czerpał,
ten nie będzie głowy wznosił przy tablicach.
Wiersz przeczyta. Łzę uroni na wygnaniu.
Powie dzieciom, co to znaczy sprawiedliwość.
Głowę spuści zamyślony na kazaniu
i pomyśli, że świętością jest cierpliwość.
sam53, 13 grudnia 2021
znów dzień krótszy
wieczór cichszy
noc bezsennie myśli zbiera w jeden bukiet
z tych serdecznych uśmiech spływa
sny w kolorze
deszcz w staccato rozcedurzył się za oknem
ktoś pod wierszem znów podpisał się miłością
inny dodał - najpiękniejsza o tej porze
a ja chciałbym tej miłości choć raz dotknąć
trzynastego nawet w grudniu czuję wiosnę
gdy jej zapach rozsypany na poduszkach
a kolory w roztańczonych deszczem kroplach
gdy szaleństwem oddać ustom tylko usta
kiedy można jeszcze siebie podarować
Arsis, 12 grudnia 2021
Biała kolumnada, półkoliste sklepienie…
… zimny wiatr uderza w twarz
drobnymi kryształkami lodu…
Na oszronionej szybie sklepu
ze skórzaną pasmanterią
― odbija się błękitna poświata neonu…
… w głębi – ciemne zarysy przedmiotów, okryte zakurzoną folią manekiny bez twarzy…
W świetle ulicznych latarni
rozchwiane cienie:
na elewacji domu,
chodnikowych płytach,
asfalcie ulicy, bezlistnych drzewach…
… mojej
twarzy…
Otula
mnie
― noc…
… samotna, tkliwa i czuła…
Słyszę jakieś przytłumione szepty,
niewyraźne głosy, jakby modlących się, zapomnianych widm…
Pamiętasz, mamo?
Przechodziłaś
tędy
wiele razy…
… i przechodzisz
nadal
― po swojej śmierci…
Przemieszczasz się pomiędzy pokładami czasu,
z zamierzchłych epok w przyszłość…
… przechodząc przez teraźniejszość nikłą smugą rozmytego światła…
Długi, ceglany mur jakichś starych zakładów… Pokryte czarną sadzą wysokie kominy…
Ktoś idzie naprzeciw,
pchając piszczący,
wyładowany barłogiem wózek…
Powłóczy
nogą,
kuleje…
… roznosi woń alkoholu…
Nie patrzy na nikogo. Nuci fałszywie pod nosem…
Umarła kamienica
ze ślepymi oknami…
… otwarte na oścież drzwi ―
zieją mrokiem ―
opuszczonej
― schodowej klatki…
Kłębią się ―
jedynie
― pustka i kurz…
Drażni nozdrza
stęchlizna
― odpadającej farby…
W ciemnych zakamarkach jakieś rzeźby,
popiersia, porzucone dłuta…
… pozostałości przeszłego życia…
Wiesz,
mamo…
… ślady naszych stóp pokryły już mżące szarością piksele samotności…
Rozpadły się…
… rozsypały w pyl…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-12-12)
***
https://www.youtube.com/watch?v=qlKS1Vi_naY
tetu, 12 grudnia 2021
to stamtąd wypływają wszystkie aromaty
mocny zapach ognia spadnie wraz z deszczem
zmyje szminkę z koszuli
w dłoniach ściskam rozpalone żelazo
mijam ciało bez ciała
nie mam wolnych rąk by głaskać
dlatego wkładam oko w twoje usta
rejestruje słowa morze słów
martwych jak Sodoma
słonych jak karmel
niech więc to będzie uczta
ostatnia z pierwszych
po której złożone światło
wyrzuci z ognia nadpalony hologram
samoA, 12 grudnia 2021
dziś dojrzałam
w twoich słowach
usta
pełne pocałunków
na zimę
zrobię zapasy
owocodajne
z tomiku Myśleńki (2015)
Mada44, 11 grudnia 2021
Dębowy stół serweta ozdobiła
Na szydełku wydziergana.
Pod nią schowane siano,
Na talerzyk z opłatkiem.
Jak to w Wigilię tradycyjne dania.
Grzybowa z łazankami.
Karp smażony na maśle.
Czerwony barszcz z krokietami.
Łazanki z kapustą i grzybami.
I ziemniaki ze śledziem w sosie śmietanowym.
Kapusta z grochem
Tylko masłem i z cebulką kraszona
Jak to przy wielkim poście.
A na koniec kompot z suszonych śliwek
Dobry na trawienie po obfitej kolacji.
Wśród zastawy jeden pusty talerz zostawiony
Dla zbłąkanego gościa.
W tym dniu odmówić nie można.
Zapalone lampki na choince
Kolorowo świecą obejmując
Blaskiem wiszące bombki.
Z boku ustawiony świecznik
Z zapalonymi świecami dodaje uroku.
W tle słychać kolędy, wtórujemy po cichutku
Wypatrując pierwszej gwiazdki
Na tle granatowego nieba.
Jest, nareszcie jest, więc rozpoczynamy.
Z opłatkami w ręku życzymy sobie
Dobroci i zdrowia prosząc Najwyższego.
Z sercami na dłoni zasiadamy razem
Przy wspólnym stole.
W zaklętym kręgu obfitości miłości.
ApisTaur, 10 grudnia 2021
gdy marzenia napływają bez kontroli
to kasuję je ad hoc tak na gorąco
bowiem nieziszczenie owych nieco boli
a tak w głowie oraz w życiu mi nie mącą
i pytanie czym właściwie jest to szczęście
jak w więzieniu dla każdego inne cele
na dzień dobry można w mordę dostać pięścią
albo jak skowronek wiecznie mieć niedzielę
w sumie teraz nie potrzeba mi za wiele
ot swój kąt trochę muzyki i coś w garnku
święty spokój reszta może iść w cholerę
może czasem wypić zimny kufel z pianką
Misiek, 10 grudnia 2021
w wierszu wykorzystano cytaty z filmu ,,SEKSMISJA,, w reż. Juliusza Machulskiego
Szli lasem
Albert z Maksem wraz z piękną Lamią
wtem Maks ujrzał ptaka w chmurach
-Uratowani ! zawołał radośnie
-jesteśmy uratowani bo ptaki nie kłamią
a echo odpowiedziało mu donośnie
że pandemia to jedna wielka bzdura
-patrz bocian ! jak on żyje to my też możemy
wszyscy o tym wiedzą stąd my także wiemy…
przeżyjemy !- krzyknął raz jeszcze
aż wstrząsnęły nim emocji dreszcze
-kończmy raz na zawsze tę grę i zabawę
zrzucił rękawice
a zaraz potem hełm ze szklanym balonem
w tej samej chwili był na twarzy zmieniony
od razu pobladł i padł martwy na trawę
Albert nie mógł się pogodzić z Maksa zgonem
jednak był naprawdę wirus na tym świecie
czy gdzieś jeszcze był ?ale na której planecie ?
cudem jak Lamia zdjąć z głowy hełmu nie zdążył
wysoko nad nimi wciąż plastikowy bociek krążył
---
wkrótce nadleciały liczne zawirusowane drony
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.