Marek Gajowniczek, 8 grudnia 2020
Przygotowania zmieniono w czyn.
Obrót ożywi kulturę!
Ruszył londyński Diabelski Młyn.
Ręce uniosły się w górę.
.
Najpierw najniżej uplasowani
Poczuli ruch w stronę Nieba,
A po nich średniej klasy poddani
Usiedli. Trzymać się trzeba!
.
Ktoś się z obłoków zsunął ku ziemi
I taka jest kolej losu.
Ostatni zjadą ci - wywyższeni,
Sczepieni w szczególny sposób!
sam53, 7 grudnia 2020
proszę cię o chwilę sam na sam z wierszem
na kilka spojrzeń w przeszłość którą pamięć gubi
jak czarno-białe obrazy naszego podwórka
skąd bliżej mi było na trzepak niż do twoich piersi
namawiam cię do sam na sam tak jak nigdy
na zwyczajną randkę albo spacer
który zawsze obrastał w kałuże
wspominam ukradkowe sklejanie ust
wilgocią butelki z lemoniadą
pocałunki niczym śliwki robaczywki
i pierwszą miłość która wyszła ze mnie bokiem
chociaż w marzeniach
dalej pragnę zanurzyć się w twoich chłodnych dłoniach
sam na sam z wierszem
zasypiam licząc na ciebie do dziesięciu
raz dwa trzy
pałka zapałka dwa kije
sam53, 7 grudnia 2020
lubię gdy słowa ciepłym światłem
pomiędzy nami tak jak myśli
gdy dzień ze słońcem razem wstaje
i budzi ciebie w wierszach... przyszły
może zostaną choćby we śnie
mógłbym je pisać gdzieś pod lipą
na miłość nigdy nie za wcześnie
ani za późno... mogę przysiąc
poezją z tobą zakwitł lipiec
melodią świerszczy napisany
gdzieś blisko serca grają skrzypce
kochaj mnie w słońcu
kochaj zanim...
Deadbat, 7 grudnia 2020
Idzie przez połacie pustych krajobrazów
poprzez skwar i suchość i ból stawów
poprzez ciszę i chłód poranków
poprzez rozpalony gwar i harmider dnia
poprzez ulgę chłodniejszych wieczorów
cisza gór go przyzywa
chłodnych potoków obiecując strumienie
lecz to ludzkie osiedla go karmią
i ciało jego niosą obce ręce
świątynie krzepią jego serce
i czasem radością jest każdy krok
i z rezygnacją akceptuję tą radość
tak samo jak obojętnie akceptuje smutki
kolorowa szmata zwisa na nagim ciele
nie jego
jak to ciało
to tylko
kolejna rzecz do dźwigania
bez końca bo bez początku
Błogosławi porządek
błogosławi chaos
wznosi swoje dłonie ku bezgłośnym bogom
wznosi do nich swe serce i bezgłośną modlitwę
szuka świętej wody i świętego pokarmu
wypatruje świętych domów
aby temu ciału w dalszej drodze pomóc
ciesząc się szczerze każdym starym nowym krokiem
idzie poprzez ulice rzęsiście oświetlone
do świętych miejsc którym przynależy jego bycie
mija płonące stosy i płonące pochodnie
w odwiecznej gorączkowej drodze do prochu popękanej ziemi
tej pod jego bosymi stopami
i do świętej życia rzeki
do światła wszystkich gwiazd
ponad pustynią którą przemierza bez celu przez wieki
ponad głową opartą o długi kij
jego jedynego przyjaciela
idzie
Yaro, 6 grudnia 2020
ciemno czarno
zimno ściska za gardło
szary popiół przenika nozdrza
powiew wiatru śmiech szyderczy
tłucze o okiennice
metal wydziera iskrzy tarcza
smród palonego mięsa
unosi się nad zgliszczami miasta
powalone wieżowce nie widzę cienia
ogień widmo dnia może to noc
nie wiem wyszedł człowiek z ukrycia
z głodu z bólu beznadzieja
z pragnienia suche spękane wargi
czarne słońce
dym miesza w chmurach
wiedziałem że człowiek to bestia
zapach krwi na rękach
bezdomne psy
domów nie ma
świat upadł poniżej antypodów
umiera rzeczywistość
ślady zaciera
skąd jestem nie wiem
chcę do nieba
aniołów się spodziewam
jedynie błyskawice płonie Ziemia
Matka przemawia rykiem zewsząd
ludzie demony brązowe karły
jeść dajcie jeść krzyk słabych dzieci
podaję kawałek suchego chrzanu
jedzą w strachu życie umiera
dzwony w kościołach stopione
kościołów nie ma
tylko nadzieja
aniołowie mieszkają u siebie
wczoraj jeden błądził po niebie
muszę wytrwać
będzie nowe życie
nowa Ziemia
w środku nadzieja
wierzę w Boga Jedynego
wytrwać siła boleść
stało się przez człowieka
Marek Gajowniczek, 5 grudnia 2020
To była także mutacja
Ludzkiego RNA.
Obietnic manifestacja:
Dziewica urodzić ma!
.
Tylko dalecy Trzej Mędrcy
Z odległych cywilizacji
Zdążyli pośpieszyć prędcy,
Wbrew herodowej reakcji.
.
A była rzeź Niewiniątek
I nakaz pozostania w domu
I wielkiej zmiany początek.
Nie śniło to się nikomu!
.
Jasność zbudziła pasterzy,
Co pilnowali swych stad.
W lud poszli, a lud uwierzył.
Niósł dary. Przed żłobem kładł.
.
Latały niebem Anioły
I sypał się gwiezdny pył,
A przyszły Król leżał goły
Na sianie i zdrowy był!
.
Są cuda i genetyka.
Jest Ręka Boska i Moc!
Człowiek kosmosu dotyka.
Świat Jedną miał taką Noc!
.
Przez wieki była mu Świętą,
Zdobioną białym obrusem.
Dziś znów nas w domach zamknięto.
Nadzieję skażono wirusem!
Yaro, 5 grudnia 2020
w niebie nagroda
dla ludzi dobrych
o przezroczystych sumieniach
nie dla tych co w garniturach
a ręce w kieszeniach
w krawatach do samej ziemi
stawiają kołnierze na przystankach
patrzą na innych jak na zwierzę
nie dla kochanków w delegacjach
szukających marzeń sennych i zwierzeń
spłukują bez ustanku w ustach z nasieniem
w nagrodę wierzę
przeliczę krzesła w niebie
Marek Gajowniczek, 5 grudnia 2020
KOMU WIERZYĆ,
ŻEBY PRZEŻYĆ???
Gdy uwierzył Starszy Brat
temu, kto umiał uderzyć...
I OSZUKAĆ CAŁY ŚWIAT!!?
.
W piękne słowa
umie zmowa
ubrać swoje zapewnienia
i na wszystko jest gotowa,
by SKRÓCIĆ WASZ BÓL ISTNIENIA.
.
Dla Was RESET i KOREKTA!
Spowolnienie. Odwrócenie.
Myśl Wielkiego Architekta
oczekuje na WSZCZEPIENIE!
.
KOMU WIERZYĆ,
ŻEBY PRZEŻYĆ???
Gdy uwierzył Starszy Brat
temu, kto umiał uderzyć...
I OSZUKAĆ CAŁY ŚWIAT!!?
gabriel 123, 5 grudnia 2020
zagoniła do pieca zatem palaczem
limit cztery wiadra dziennie
bo skąd grosza kopalni nie mam
a Holembe niedługo zamkną
ekologia
liberum veto kopciuchom
liberum
grzać ale czym
pójdziesz z siekierą pogonią
i ukarzą tak że aż nie pozbierasz się
nie to co kiedyś wozem do lasu
i masz
natura dwa tysiące
dla ptaków i dla zwierząt
trele morele
a sami kradną i zabiją
nawet pchają się autobusami
sam widziałem
chociaż lasu nie sprywatyzowano
po prostu dziki zachód
bo jakże inaczej pieniądze wszystko mogą
Yaro, 5 grudnia 2020
jestem miłym człowiekiem
kocham życie
ono nic nie zmienia
stworzony by kochać cię
odpływam dotykam nieba
zakochany wieczorem
umieram
rodzi się wiersz
rodzi nadzieja
całujesz usta
dotykam mokrych włosów
dobrze czas upływa
głodny wrażeń
znikam na jakiś czas
w przestrzeni wolny
ślady zacieram
mówisz że musisz już iść
idę za tobą uśmiechnięty
do piekła
do nieba
w okno spoglądam
widzę gwiazdy widzę ludzi
smutek na ich twarzach
martwi mnie się zastanawiam
dlaczego człowiek
ucieka przed człowiekiem
odnaleźć siebie wewnątrz niepoznanego
odkrywam na nowo moja królowo
rozpuszczam włosy na wietrze
odbiegam od sztywnych reguł
przez serce widzę świat
odbicie lustrzane nie starszy mnie
poznaję siebie po zdjęciach
nie przeklinam dnia
w którym się urodziłem
to była niedziela
a ja tak kocham sobotę
lubię się bawić jak dziecko
cieszy wszystko co piękne
wszystko co dręczy ucieka
przeganiam szare kolory
niepodobne do szczęścia
umieram z radości
rodzę się w innym świecie
goły i wesoły jednak wyzwolony
powstaję z kolan przed tobą
dla ciebie wszystko
w domu w kwiatach z piwonii
w rogu pająk na szczęście
(piosenka)
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.