sam53, 14 listopada 2020
z poranną mżawką mgiełką listopada
z kiełkiem konwalii gdy wspomnieniem wiosna
przedziwnym dreszczem - zawsze mnie dopada
gdy nasze usta siebie pragną poznać
z jesiennym ciepłem przyciemnionym światłem
melodią w sercach która gra nam jeszcze
miłą tęsknotą związaną w kokardę
w dwa piękne słowa - jak dobrze że jesteś
z cichą nadzieją już wpisaną w wiersze
że sen przy tobie codziennym się stanie
a pocałunki - chciałbym jak najwięcej
z poranną kawą do łóżka ci zanieść
sam53, 14 listopada 2020
w krainie wierszy mnie odwiedzisz
we śnie spotkamy się na pewno
gwiazda południa nam zaświeci
i pod tą gwiazdą będziesz ze mną
wieczór w ramiona nas pochwyci
choćby na chwilę nader grzeszną
zanim muzyka się rozmyśli
noc przetańczymy aż po wieczność
przy tobie tęsknię za wrześniową
jesień jest czasem tak uroczym
czy już wybrałaś jedno słowo
chcę z nim do tańca cię zaprosić
sam53, 14 listopada 2020
kiedy fiołki zakwitną pod płotem
nie mów kwiatom im mówić nie trzeba
nie mów drzewom że czekam na wiosnę
wiesz że wiosna jest w tobie i w drzewach
nie mów słońcu że deszcz już nie pada
nawet w lesie po zimie jest czysto
nie mów listkom gdy cień listopada
chce w soczystej zieleni rozbłysnąć
nie mów nocy gdy jeszcze dojrzewa
a sen motyl wciąż fruwa w obłokach
powiedz słowo dwa słowa do wiersza
ja tę wiosnę w poezji rozkocham
drachma, 14 listopada 2020
Och jaka piękna ta Opera Garnier o szóstej rano
znam plan jej na pamięć
wielkie schody pokoje zakamarki
w pobliżu loży proscenium
godne miejsce dla fresków malowideł rzeźb
olśniewające foyer pośród imponujących
złoceń i świateł - dom muzyki będący schronieniem
dla upiora któremu oczy błyszczą ekstazą
idąc schodami w górę w kierunku centrum uwagi
przywołuje miarę własnego czasu
w młodości był bez pracy i mieszkał w stolicy Austrii
stać było go tylko na bilet na najwyższym
balkonie
A teraz podziwia jako turysta
urbanistyczne dokonania barona Haussmanna
„artystę - burzyciela”
to jego przemienienie staje się asumptem
do powstania Stolicy Świata Germanii
szerokość ulic pozwoli uniknąć barykad
i oporu w nieludzkiej metropolii
zdejmując pośmiertną maskę dawnego Berlina
szalonych lat dwudziestych dekadencji
czasu Sodomy i Gomory
trzeba stare dzielnice zburzyć
by mogły powstać nowe arterie
długie ciągi ulic na których formować
się będzie nowy człowiek na miarę olbrzyma
Marcin Olszewski, 14 listopada 2020
Zanurzam się w mozaice szkła słodyczy
Nie rani. Mile łechce podniebienie. Bo z serca
Kolor dobra, kolory szkła. Zamykam oczy
Jestem w szkle słodyczy. A szkło we mnie
Przed oczami Twoja koncepcja. Praca rąk
Faza projektu toni, gdzie mógłbym się zanurzyć
Analiza czułych punktów smaku, w moim organizmie
Bym poczuł, zasmakował. W tym co lubisz
Czym się dzielisz
Oczy jedzą. Umysł budzi się obrazem dzieła
Szkło podąża do głębi ciała, duszy, serca
By zapytać na głos. Czy boli, czy smakuje?
Lśniące kawałki szkła, wewnątrz obdarowanego
„Dziękuję” posłane gołębiem na parapet. Jest smacznie
Każda dobroć jest inna, każdy kierunek dobry
Mam uśmiech radości od Ciebie. Napisany na szkle
Szklanej słodyczy
ulotna, 13 listopada 2020
Szczęście w czerwonej sukience
wśród chabrów szukało dziewczyny
niegłupiej, pechowej, niepięknej.
By oczy radością roziskrzyć,
szukało jej pośród rumianów,
maków, kaczeńców, stokrotek.
Pod niebem usianym gwiazdami,
na pustej piaszczystej drodze
wypatrywało cierpliwie,
gdy słońce świt różowiło
i gdy znikało za klifem.
Tak dzień za dniem szczęściu mijał.
Suknia pokryła się kurzem,
spłowiała w ultrafiolecie,
a czas dziewczyny się kurczył,
wiatr znosił szepty "wciąż mniej mnie".
Listopad w proch zmienił kwiaty,
poszarzał świat, ktoś gdzieś zwątpił.
Morze wzburzyło się szkwałem,
gdy szczęście bez parasola
na jednej z gdańskich uliczek
zrządzeniem losu znalazło
poszukiwaną dziewczynę.
Zostało, bo przypisane
na resztę dobrego życia.
Ustokrotnione wciąż goni
za każdym z nas, aż pochwyci,
zmieniając świat w rajski ogród.
jonasz, 13 listopada 2020
i jeno pamięć mi zostawa
czasu byłego zdarzeń minionych
zegar bezczelnie mi okrawa
trwanie chwil bywszych ulubionych
Jakub, 13 listopada 2020
Usłyszałem na mieście plotkę
w której ziarno prawdy jest ukryte
ludzie sobie włosy wyrywają
odrywają wzrok od gazet
grom z jasnego nieba spadł
bo on zauważył i grzmi
wszyscy się martwili
on patrzył i podziwiał
jedna błahostka i scyzoryk wyjęty
hamulec za mocno lub za późno pociągnięty
nie potrafią się kochać czy wbić równo gwoździa
zaczynamy się gryźć a zwierzęta obserwują ten spektakl
kolejny bez wdzięczności
traktowany jak jeden z wielu
roztrwoniony na wzloty i upadki
bo to nie ten i nie twój.
Maria Kieś, 12 listopada 2020
Wesoło jest jesienią,
kiedy drzewa się rumienią,
kiedy barwne liście spadają z drzew
i wszystko dookoła mieni się w kolorach.
Smutno jest jesienią,
kiedy ziemię smagają zimne wiatry,
kiedy drzewa świecą łysiną,
wszystko za mgłą szybko znika
i świat w mroku nam utyka…
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.