sam53, 16 lipca 2020
dzisiaj słowa przemokły mi w wierszu
jakby mogły przemoknąć dosłownie
i poranek znowu w kroplach deszczu
wraz z szarością zagląda do okien
"pyszne lato paw olbrzymi" - słońce
tegoroczne wcale mnie nie nuży
nawet powój mokre cienie plącze
wykręcając swe liście ku górze
chłód wystroił się w perły jak jesień
wśród jałowców drży lato zziębnięte
lipiec mija co sierpień przyniesie
usta daruj i całuj
chcę więcej
cytat Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej - pyszne lato
drachma, 15 lipca 2020
Mój Szemkel z linorytu czytający księgę życia
jest buchalterem prowadzi kreatywną księgowość
przemyca grzeszników do nieba od lat
i w ten sposób oszukuje Boga
mam nadzieję że uratuje mnie z ognia
gdy się niebawem podpalę
nie mam satysfakcji z życia ale wierzę
jako seryjny samobójca w wyższą opatrzność
kiedyś gdy szedłem w stronę
końca świata (miejscowi wiedzą o furcie)
miałem sznur w torbie by się wyhuśtać
ale głos spod samochodu mnie powstrzymał
nie widzę człowieka a tu pomóż mi
słyszę zamiast się powiesić
poniosłem pijaka dalej się śmiali znajomi
uratował mi życie więc liczę na
anioła nr siedem
Marek Gajowniczek, 15 lipca 2020
Dwa miecze - dwa ryty.
Serc strzałą przebitych
przybyło, jak kłódek na moście.
Rekord znów pobity.
Łup nie jest obfity.
O wspaniałomyślność nie proście!
.
Wygrany - przegrany
w stanie opłakanym
już wkrótce wyniosą sztandary,
Nie poszło im łatwo.
Wkrótce zgaszą światło
i w mediach zakończą koszmary.
.
Sztaby są gotowe
emocje niezdrowe
zagrzewać sukcesem w narodzie,
a już hen za wodą
na nowy bój wiodą.
Dmiąc w trąby przy niepogodzie.
.
Lecą bez paszportów
do obrony Fortu
i suwalskiego przesmyku.
Wyruszają ławą,
lecz z wielką obawą -
niepewni prognoz i wyników.
.
Dwa miecze - dwa ryty
uznają pobitych,
poległych - niepokonanych
za przykład w wyborze,
gdy każdy być może
za ojca sukcesu uznanym.
Yaro, 14 lipca 2020
jestem tak wielki jak mój mały
nadeszła jesień opadły liście
nie mogę się podnieść
zesztywniały garbaty
laska koło mnie
podpieram
słowa prawdy
z tyłu wiatry z przodu opad
zastanawiam się co zrobić
nigdy już nie będę młody
stary siwy nosem rysuję podłogę
ze wspomnień tylko pożółkłe zdjęcia
na nich ty na nich ja
człowieku młody walcz
o każdy kawałek miłości
człowiek gdy kocha
świat bywa mały
Towarzysz ze strefy Ciszy, 13 lipca 2020
Mój dom ciągle płonie
Chociaż strzechy każdej mokry szmat
Spłynął dekad garści temu lat
Już na groby których nie ma
Moje serce jeszcze do niej
Chociaż nigdy nie zaznała blasku
Światła życia i miłości co w potrzasku
Tych przeklętych świata stron zamienia
Wszystkie barwy, dźwięki o obniżonym tonie
W pogardliwy ścierwa kłąb przegniły
Gazet szczebioczących sykiem tak niemiłym
Że aż w bezimienny krzyk drżąca ziemia
Ku przestrodze i ku gniewom nieb powonień
Przeciw światu czekom puszczanym in blanco
Których podła moc prze ku mnie falangą
Przez nich w stanie wojny moja strefa cienia
A mój potok łez ciągle płonie
Yaro, 13 lipca 2020
ukołysać cię w cieniu wierzb
musnąć włosy połysk ułożyć w koszyczek
zatrzeć ślady po sobie
by nikt nie czekał na odpowiedź
zbłąkany wśród owiec pocałunek
który zdradza człowieka człowiekowi
skazani na wieczną drogę
zagubiony wędrowiec
ciągłym głodem zwiedza inne drogi
kto nas ukołysze przed kolejnym świtem
gdy noc wydaje się być ostatnią
przystanią przed wyzwaniem
przed życiem przed śmiercią
Pio, 12 lipca 2020
za dniem dzień
jeszcze jeden oddech
jeszcze jeden kamień
wtoczony
chwyta się życia
supełki dni wiąże
niezłomny duch
choć myśli zmącone
niejasne już
jeszcze jeden
jeszcze jeden dzień
pij ze mną powietrze
póki pierś się podnosi
warto być
nawet gdy nic już nie jest
zrozumiałe
Marek Gajowniczek, 11 lipca 2020
Przyzwyczajeni do niespodzianek,
do tego co tu jest niesłychane,
wszelkie prognozy stawia na głowie -
paluszkiem w bucie kiwamy sobie.
Palcem środkowym kiwać nie wolno!
Interpretację każdy dowolną
mógłby przedstawić przeciw nam w sądzie.
Kiwać się może garb na wielbłądzie,
a nie narracja ze złym przeczuciem.
Kiwajmy lepiej paluszkiem w bucie.
Niegdyś, na scenie,dawno przed nami
ktoś sobie kiwał, lecz giczołami.
Publika wówczas śmiała się z Lopka.
Kto śmiał się będzie jutro??? Tu kropka.
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 11 lipca 2020
SAMEMU SOBIE
OWĄ SMUTNĄ PODRÓŻ
W GŁĄB SIEBIE
DEDYKUJĘ
Największym dziełem Charles'a Baudelaire'a są „Kwiaty zła”,
a „Wiaty i łza” to będzie dzieło K. Bencala!
Dzwonią dzwony jakby po pomoc, tłuszcza się zbliża.
(Kołysanie, tupot. Oto melodia cmentarna).
Skoczyłbym za samym sobą (maska na twarz) w ogień,
a ściślej – w płonący gaj i gorejący krzew, i
w Ducha Świętego. Będąc znów po niczyjej stronie,
moczę rękę w mydlinach po kimś – kto ma już czyste
jaja (coś jeszcze) i czuje się tu najważniejszy –
i przeciągam nią po swych włosach z braku grzebienia.
Na ogół żyję jak we śnie. W chwili, kiedy byłem
świadom wszystkiego, ktoś zadzwonił do mnie wprost z nieba
z pytaniem: „Czemuś wówczas nie umarł?”. Ukąszenia
komarów są niczym szczepionki przeciw Afryce.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.