Belamonte/Senograsta, 19 października 2019
Może on pamięta mojego przodka
a ja pamiętam jego przodka
rozpoznajemy się w biegu zlotej strzały
zaplątanych w strumieniu wszechodbić
wszechprzenikań i wszechodpowiedzi
czym jest rozkosz przejścia tego
którego tylko plecy śmiesz oglądać
uśmiecha się do maruderów
to rozkosz naszego przejścia
w ciszy ziarna
życiowej zasady zjednoczonej z mrokiem
i w poszarpanej przez kłujące chaszcze sukni
przez mech, przez śpiących w żywopłocie
w szpiku
wybrali za nas, nie, to my wybraliśmy
ta chwila nas wybrała,
te chaszcze czekały na paniczny bieg
na spotkanie się w obłedzie
i przetrzymaniu ciosu mściwego losu
który jest powracającą falą a my rafą
albo na odwrót
Może lubił jeździć na nim
a nie sprzedał do kieratu
Może za ładny był by tylko pracować
i dobrze się jednoczyli w jeździe,
płynnym ruchu wyrabiającym mięśnie
i dającym im odpoczynek zarazem
Koń czuł że Człowiek
może poskromić jego szaleństwo
lęk wilka i nocy
i cieni Zrozumieć je i zarazić swoim
obłędem zemsty na ludku ludzkim
ludku
tak różni, tak podobni
Człowieko koń
człowieko rzeko polo koń
przodkowie i to co idzie dalej
wita się za 1000 lat
i ta chwila przykra
rozłączenia
dziecko wsiada na konia
strzemiona podciągnięte
pani trener uczy teraz je jazdy
rozkoszy przejścia
odwracam się z zazdrością
ale i przyjemnoscią
patrzę
One jednak pamiętają
Yaro, 18 października 2019
są miejsca magiczne
przyciągają
z czasem zanika energia
człowiek szuka człowieka
oszukujemy siebie bo dojrzewa nadzieja
chciałbym cię spotkać w naszych miejscach
zmarnowałem tyle lat by wyjść naprzeciw
samemu sobie i niezdrowej chorobie
winię siebie jako osobę w liczbie mnogiej
patrzyłaś w oczy głęboko smutek cię rozczarował
pożegnałem się z miłością która czekała na mnie
dając ostatnią szansę są takie miejsca
gdzie pełno nas wszędzie
Marek Gajowniczek, 18 października 2019
Na Mazowszu - Złota Jesień.
Chociaż stek chmurnych doniesień
zanieczyszcza atmosferę,
Sejm pogodną ma premierę.
A w Senacie, chmur połacie
kłębią się wokół marszałka
i rozmowa o Nim miałka
przelewa się w konferencjach.
.
Kabaretowa kadencja
nowy sezon rozpoczyna.
Nic pyskówki nie powstrzyma.
Repertuar mamy znać!
Przedstawienie musi trwać!
Dobrodzieje - dobrowolcy,
serialowi Złotopolscy
czternastą dadzą wypłatę
biednym... za dwa lata - latem.
.
Nie zadrży przy tym powieka.
Kto jesieni nie przeczeka,
nie odczuje urny chłodu.
Zasuszony kwiat narodu
spocznie na kartach pamięci.
Lepią ludzie, a nie święci
zręby społecznej spójności
z poparcia i cierpliwości,
odkładając żal na potem -
pod liści jesiennym złotem.
Marek Gajowniczek, 18 października 2019
W polityce - szpice ostre!
Postem chcą wprowadzać postęp,
by impet zmianom zapewnić
poprzez likwidację chlewni.
Ograniczać popęd knura
ma nauka i kultura.
Stąd traktory i zatory,
rozłożono jak maciory,
blokujące drogi w mieście.
Wzniecą protest po proteście,
żeby z krzyku, kwiku, potu -
w górę chmurę wznieść azotu
i łomotu, nie świń - ludzi...
nie powstrzymać, nie ostudzić!
Przemoc to wewnętrzna sprawa!
Z kotła przelewa się lawa
lewackiej cywilizacji.
Z dzieci na manifestacji
ostatnią zdejmą spódniczkę.
W batalię zmienią potyczkę,
żeby spokój po wyborach
rozgrzać w idiotycznych sporach,
i w informatycznym ścieku
móc zapomnieć o człowieku!
supełek.z.mgnień, 18 października 2019
Na oknie kościoła ryba wylana z wiadra farby.
Osikany witraż przeszklił jej oko, światło jak sprute oczko
swetra, żyje w pękniętej dłoni Maryi. W paranoicznym oddaleniu,
bosa hinduska tuli opatuloną lalkę, aż odgłosy miasta przestają
być donośne. Jakaś kobieta w czapce z lisa, śpiewa wiersze, ktoś
uczy jej pudla nowych trików, reklamy robią postępy w mówieniu
do tłustych dzieci. Naprzeciwko
wychodzący z baru: pierwszy, drugi, w ślepym wirze. W szumie
taksówek, jakby wyciętych z papieru, jeszcze prawie chłopiec,
drepcze w miejscu pozorując, że Bóg przychodzi do swoich dzieci.
z cyklu: Londyn
Sara, 18 października 2019
Używaj pókiś młody
masz dwadzieścia lat
rozwijaj skrzydła swe
czas szybko płynie
nim będziesz miał
dziesiąt lat
zakochaj się w dziewczynie
ofiaruj serce jej
niech szczęście
cię nie ominie
byś nie żałował
mając dziesiąt lat
spełniaj marzenia
bierz z życia co się da
ciesz się i baw
każdą chwilą
nim będziesz zaskoczony
że masz już dziesiąt lat
żale nie pomogą
tak szybko minął czas
na karku siedzi
dziesiąt lat
RET.
Teresa Oleszczuk (Głuszek)
Deadbat, 18 października 2019
Czasem pragnę być po prostu
Chciałbym zniknąć choć wiem - nie istnieję
gryźć ziemię i wysysać soki
pojawiać się nagle i wszędzie
lub bywać gdzieś powoli wlewając w to siebie
I jeszcze
Chciałbym wierzyć że jestem
że jeszcze kiedyś przecież będę
że mną jest to co mnie stanowi
wierzyć w solidną wieczną pestkę
Chciałbym pragnąć namiętnie
niczego w zamian nie pragnąc
Poczochrawszy beztrosko
splątaną codzienność
odejść za zachodzącym słońcem
w ciszę symfonii wiecznej
Czy woda świadomie nadaje kształt fali
Oto spiętrzona z hukiem uderza o kamień
prześwietlona zachodzącym słońcem
trwa niezmienna w zmienności nieustannej
w zgodzie ze swoją naturą
w sile która nią włada i dzierży
w ich jednoczącej nieświadomości
płynie dalej
Tworzą wspólnie tym bardziej wyjątkowe dzieło
Im bliższe niepamięci
bardziej niezaistniałe
Cała prawda i piękno
Cełe światło i ciepło
Całe zimno i ciemność
Wszystkie dnie i noce
nie istnieją
dla kogoś
a jedynie wobec
Janusz Józef Adamczyk, 17 października 2019
Godność dziecka
to jego spokój
to jego Święty Spokój!
Przestańcie zmuszać je
do zajmowania się tym,
czym zajmować się nie chce!
Nie przeszkadzajcie mu
w pasji poznawania świata,
w dojrzewaniu do poczucia Piękna,
to Ono, a nie hormony
wykluczy poczucie obrzydliwości -
nieuniknionego następstwa manipulacji i przemocy,
której tak nachalnie się dopuszczacie!
W imię własnych zboczonych doznań
sięgacie po czystość dzieci
niszcząc ich godność na zawsze!
Tego świata nie obchodzą już dzieci,
żyje chwilą zboczonej radości!
Ale piękno, to Bóg,
i On przypomni o Sobie!
Janusz Józef Adamczyk
Yaro, 17 października 2019
moje życie perłą na dnie
zagrzebane w piasku
mignęło po czterdziestce
jak po dniu noc przykryta snem
budzisz się
na masce rysy podkreślają blizny
w tabletce świat
odmierzyłem milimetr
esencją miłość
skondensowany odpływam
w przyszłość
Marek Gajowniczek, 17 października 2019
Rozchwianie! Trudno się nie zgodzić,
gdy ktoś wychodzi - nie wychodzi?
Zwyciężył, lecz niejednoznacznie,
że coś się kończy i coś zacznie.
.
Nie musi być katastroficznie,
gdy polityka połowicznie
wprowadza systemowe zmiany
rządami zdezorientowanych.
.
Przyszłość nam źle i dobrze wróży.
Żeby budować trzeba burzyć
i w praworządnej demokracji
przejść trudny okres dewastacji.
.
Unikać drastycznych wyroków
i przyjąć metodę półkroków
w każdej nierozstrzygniętej sprawie
prawiąc o prawie - "prawie... prawie".
.
Świat swoim chceniem i niechceniem
kręci - powiększa spowolnienie
i trudno mówić o przyczynach,
że winien wszystkiemu Schetyna.
.
Czy trzeba się obrzucać błotem,
by współpracować zgodnie potem,
mówiąc o zgodzie przy metodzie,
by dalej mogło być jak co dzień?
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.