RENATA, 1 sierpnia 2019
klątwa straszna uwiła gniazdo
nad kobietami z rodu
w bagnie błota i uryny pełzały erynie
matka szorowała ją bez umiaru
z modlitwą na ustach i krwią na rękach
by zmyć z ciała nieczystość i tysiącletni
grzech
pech
chciał bardzo być z nią mściciel i kochanka
i już sama nie wiedziała ilu ich siedzi
w wodorostach krwi bulgoczącej w mózgu
rozum zachodził mgłą w chwilach przerażenia
zabełtany błękit tętnił czerwienią bezwolnie
jesteś mój i nikt cię
nie odbierze
jest nóż wzięliśmy ślub
z krwi róże na skórze
papier nie spłonie ze wstydu
jak ty od dotyku stali
a wokół żywe lalki
poplątały się
Pi., 1 sierpnia 2019
święta prawda. wielkie czyny wymagają odwagi, małe
desperacji, a codzienność błysku geniuszu. Majorze
Majorze zostałeś awansowany by ratować ludzkie życia.
ocal więc i moje. chcę wrócić z tej zakurzonej Pianosy
do Kansas w jednym kawałku, niekoniecznie w galowym
mundurze. jeśli ty zrobisz swoje, a ja zrobię teraz swoje,
to czerwona tasiemka na mapie też zrobi swoje. przecież
nie zbombardujemy własnych wojsk. zamiast na Szkopów
uderzmy na słoneczne promenady Rzymu podbijać Julietty
sokiem z najmłodszych winogron. niech żyją jagnięcina
ze Szkocji, kiełbasa z Krakowa i szwajcarska czekolada
topiona na gościnnych udach. dolce vita! żyć, nie umierać!
to właśnie dlatego przesunąłem pinezkę na mapie wojny.
zmieniłem im prawdę. niech sobie Dziesiąta zdobywa Bolonię
piechotą. nie chciałbym w żadnym stopniu przeszkadzać.
Marek Gajowniczek, 1 sierpnia 2019
Opięta marynarka - czarna
i beret włożony na bakier.
Przez ramię torba - sanitarna,
a słów zapomnieć nie potrafię.
Przeżyła na Woli - w piwnicy
pod stertą węgla - przysypana,
a inni z całej okolicy
leżeli na placu i w bramach.
Wpadł przez okienko ręczny granat
i zapaliły się łachmany.
Przeżyła i została sama
z dramatem nieopowiedzianym.
Westchnienia przerywały ciszę.
Cud ocalenia w piersi łka.
Pamiętam... słów brak. Jak opiszę
tamtą dziewczynę z AK?
Marek Gajowniczek, 31 lipca 2019
Ta kampania tak wygląda,
jak "zwycięstwo w samorządach",
jak hiszpanka w polityce,
a w niej nasz kandydat -"szpicen".
Jak "Światełko nożownika".
Jak policji komunikat
o "bandytach" na ulicy
i o mistrzach kierownicy -
"świętych krowach" na promilach.
Może to ostatnia chwila
na powagę i rozwagę,
by nie patrzeć na przewagę
w przekupionych sondażowniach
i nie szukać po przechodniach
opinii zadowolonych
ze składowisk wypalonych,
jak niemieckie pojednanie.
Jak szlabanów wyłamanie
i przekroczone granice
w ugodowej polityce.
Atanazy Pernat, 31 lipca 2019
Właściwie to nie żyjemy
jesteśmy za starzy by żyć i jest w nas
za dużo obrazów
wszystkie zdjęcia kłamią
te na których byliśmy zdrowi
wycieczki w góry są dziś tylko wspomnieniem ciszy
nie są prawdą
czasami to takie uczucie
jak gdybyś patrzył na obcą twarz w lustrze
może żyją ci któych widziałam w serialu przedwczoraj
albo tamci sportowcy pędzący
na swoich błyszczących maszynach
nas to nie dotyczy
właściwie nie żyjemy już
zbyt wypełniła nas przestrzeń
drzewa parki wieczorem
a przede wszystkim rozstania
Pavlokox, 29 lipca 2019
Dziesięć lat minęło, odkąd się wychłostałem.
Jako gimbus skakanką się ubiczowałem.
U szkolnej higienistki wszystko się wydało,
Gdy kilka osób me sine plecy ujrzało.
Do końca gimnazjum z dala się gdzieś zaszyłem;
Liceum i studia w innym mieście kończyłem.
Po obronie zacząłem pracę w korporacji.
Dni mijały na przyznawaniu innym racji.
Zbliżał się coroczny wyjazd integracyjny,
Podobno zawsze zakrapiany i prawilny.
Zacząłem robić porządki przed pakowaniem.
Nie przypuszczałem, że zakończy się to laniem.
Znalazłem głównie sporo różnych starych ciuchów,
Pamiętających ludzi, którzy są wśród duchów.
Była też skakanka, która tak namieszała.
Wstąpiła we mnie nagle żądza niesłychana.
Czym prędzej zrzuciłem z siebie odzienie górne.
Postanowiłem użyć elementy wtórne.
Drżącymi rękoma spinacze wyginałem
I naokoło rzemienia je owijałem.
Głośno świszczały, gdy brałem zamach ilekroć.
Ból był silniejszy, szybko poczułem krwi wilgoć.
Po uprzednim pejczyka w wodzie wypłukaniu,
Schowałem go w szafie do następnego razu.
Zacząłem myśleć, czy błędu nie popełniłem.
Lada dzień na wyjazd z pracy się wybierałem.
Tym razem nikt nie zmusi mnie, by się rozbierać,
A kobiet i tak nie było mi dane wyrywać.
Opatrzyłem plecy, skończyłem pakowanie.
Na drugi dzień rano byłem już w autokarze,
Gdzie popijawa od razu się rozpoczęła
I do imprezy w hotelu towarzyszyła.
Wiksa w pięciogwiazdkowym SPA była dość gruba.
Popijałem whisky, patrząc na kobiet uda.
Nagle zagadała do mnie jakaś dziewczyna.
Wydawała mi się być całkiem atrakcyjna.
Najpierw przez krótką chwilę razem tańczyliśmy,
A następnie bardzo długo rozmawialiśmy.
Ona również wypiła sporo alkoholu.
Spytała, czy możemy sprawdzić coś w pokoju…
Szedłem z nią korytarzem podekscytowany.
Czy nadszedł właśnie moment tak oczekiwany?
Kiedy tylko przekroczyliśmy pokoju próg,
Rzuciła się na mnie, wpychając język do ust.
Poczułem ból, gdy rękę za kark mi włożyła
I w ten sposób, o stanie pleców przypomniała…
Przez nie, nie mogłem się przecież przy niej rozebrać.
Musiałem natychmiast tej gry wstępnej zaprzestać!
„Czy coś złego się stało?” – dziewczyna spytała,
A ja na to, że nie całkiem mnie przekonała…
Wtedy spojrzała na mnie srodze zaskoczona,
Odwróciła się oraz wyszła obrażona.
Usiadłem w łóżku i całkiem się załamałem.
Znów okazję na pierwszy raz zaprzepaściłem.
Przejrzałem Tindera i wróciłem na bankiet.
Nie miałem jednak ochoty wchodzić na parkiet.
Usiadłem przy stole i zacząłem pić whisky.
Wciąż będą mi dane tylko ręczne wytryski,
Wypiłem kolejnych mililitrów czterdzieści
I dalszy ciąg znam tylko z licznych opowieści…
Ponoć najpierw głęboko zasnąłem na stole,
A potem zeń spadłem, rozrywając koszulę.
Ludzie natychmiast podbiegli do mnie z pomocą
I zaniemówili, gdy przyjrzeli się plecom.
„O kurwa, co on ma z plecami?! Ja pierdolę…
Wyglądają, choby przeżył w Stanach niewolę.”
„Ja go znam! Do gimnazjum z tym zjebem chodziłem…
Też nie mogłem uwierzyć, jak to zobaczyłem.
Ten gość nakurwiał się jakimś batem po plecach,
A potem jeszcze opisał to w jakichś wierszach…”
„Co ty dupisz?! Musi być nieźle pierdolnięty.
Jak można bić się samemu?! Co to za smęty?!”
„Niezłe sado-maso. Może są na to leki?”
„Spod tych plastrów wychodzą mu jakieś zacieki!”
„Co by na to jego dziewczyna powiedziała?
Moja by się z takim nigdy nie zadawała.”
„Jaka dziewczyna?! Która by z takim być chciała?!
Przy pierwszej okazji po dupie by dostała!”
„Co powinniśmy z nim zrobić? Jak wy myślicie?”
„Chuj, niech leży. Może odechce mu się bicie.”
I tak leżałem niemal do samego rana.
Z sali wyniosła mnie sprzątaczek nowa zmiana.
Jeden z menadżerów ujawnił się jako gej,
A ja zyskałem marny przydomek: Christian Grey.
W drodze powrotnej, na A-Czwórkowym postoju,
Podeszła dziewczyna, z którą byłem w pokoju.
Zapatrzyłem się nad jej pełnymi ustami,
Gdy rzekła: „Więc co zrobiłeś z tymi plecami?”
Marek Gajowniczek, 29 lipca 2019
Czyste powietrze niesie zapaszek.
Czyste powietrze nie jest już nasze.
Sprzedaje nam je zielona brać.
Chcesz nim oddychać? Korzystasz?
Płać!
Płacisz za wodę - płać za powietrze!
Co by tu jeszcze? Co by tu jeszcze?
Czeka cię kara , jeśli je psujesz!
Prawda jest stara: Żyjesz! - Kosztujesz!
Na swą obronę masz słów niewiele.
Chodzisz na stronę? - Jesteś śmierdzielem!
Człowiek jest zwykłą ofiarą losu.
Wielu przywykło. Płać! Potem głosuj!
Nie od parady pokażesz światu
równość golizny z blaskiem ornatu,
a gdy policzek drugi nastawiasz,
to prowokujesz siły bezprawia,
na co policjant sięgnie po gaz -
w ramach przewietrzeń!
Kolejny raz?
Sztelak Marcin, 29 lipca 2019
Ten krzyż wrośnięty
w zbyt cienką skórę wyznacza
sztywne ramy drogi,
którą przyszło iść.
Niekoniecznie pod górę,
Golgot już nie ma,
rozpłynęły się w burzy.
Wiatr wypełnił czaszki łotrów
przeklętym milczeniem.
Proch pozostal prochem
jakby nie było objawienia.
Kupcy wznieśli świątynie,
dziękczyniąc i złorzecząc
szalonym prorokom.
Modlitwy cichną, mgła gęstnieje,
słowa więzną w przyziemiu.
Upadek drugi coraz bliższy,
czai się w cieniu.
Marek Gajowniczek, 28 lipca 2019
Tym, którzy bronią swojej wiary,
w sposób na świecie podpatrzony.
Jakie chce rząd wymierzać kary
i winę zrzucać na ambony?
Czy gaz i granaty hukowe
i przemoc i aresztowania
to są metody ugodowe -
właściwe do zastosowania?
A policjanci także ludzie!
Ich sumienia pytają: Za co?
Ludzie nie wierzą już obłudzie,
chociaż im za milczenie płacą!
Marcin Olszewski, 27 lipca 2019
Czerwieni kwiat na Twojej ziemi
Na linii wzroku, z domysłem od kogo
Jestem w innym czasie, innym miejscu
Mimo to blisko, pamięcią, szacunkiem
Zapach kojący. Miłości. To wszystko
Co chcę Ci dać. W tej wielkiej róży
Czerwone płatki. Jak serce. Płonie
Kwiat róży. Roślina? Dużo więcej
Dziękuję, że zabrałaś ją do domu
Gdy spojrzysz na nią. Będę w pobliżu
Myślami, wszystkim co można dać
W jednej wielkiej róży
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.