Marcin Olszewski

Marcin Olszewski, 23 kwietnia 2019

Praeda

Z nastaniem nocy czas łowów nadchodzi
Kto w dzień siły zbierał, ten pewien zwycięstwa
Z legowisk zrywają się starzy i młodzi
Rodzice nauczą swe dzieci męstwa
 
Aby nie umrzeć, zwierz musi zabić
Takie jest prawo przetrwania w życiu
Nikt w sentymenty nie może się bawić
Kto boi się walki, niech żyje w ukryciu
 
Skrzydła rozwinął niczym sztandary
Puchacz głoszący swą pieśń bojową
Nagroda zwycięzcy karą ofiary
Nie umiesz się bronić? Uciekaj z głową!
 
Głuche warknięcie, przewodnik czuwa
Stado gotowe jest do ataku
Już bezszelestnie przez las się posuwa
Wodz strzyże uszami – coś rusza się w krzaku
 
To renegatka! – zdradliwa wilczyca
Szarpie swą zdobycz – zająca małego
Czeka ją walka bardziej straszliwa
Zemsta gromady, obrona łupu swego
 
Wilcza wspólnota zgodnie skoczyła
Zdać by się mogło jak stwór olbrzymi
Lecz walka bynajmniej się nie skończyła
Coraz to samka chwyta kłami swymi
 
Starszyzna wilków jest doświadczona
Mocnym pierścieniem wokół stanęły
Wnet przeciwniczka padła zgładzona
Z jej żeber potoki krwi popłynęły
 
Wtem tentent kopyt słychać na drodze
Podróżny się spieszy, by deszcz nie zaskoczył
Przy tej gromadzie wnet ściągnął wodze
Nieraz mu śmierć patrzyła w oczy
 
Spotkał się wzrokiem z wodzem plemienia
Powoli wyciągnął z olstra pistolet
Czy mamy coś sobie do powiedzenia?
A może chcesz poczuć jak rapier kole?
 
Wilk błysnął zębami, lecz nie atakował
Cofnął się z drogi wpił zęby w zająca
A jeździec na koniu swym pocwałował
Drogę oświetla pochodnia płonąca
 
Bo kto wierzy w siłę i Ród, ten nie zdradza
Kto znaczy terytorium swe, niechaj go strzeże
Kochaj, szanuj, walcz, lecz rób wszystko
W zgodzie z sumieniem i w ludzkiej wierze


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 23 kwietnia 2019

Wężowe języki (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

węże przezroczyste się nie mieszczą do mikrofali
Ojcowie przybywają ratować sytuację
wokół jeziora tereny przepaściste
z akwarium wąż uciekł do jeziora nad którym mieszkamy ja i Roy Scheider Ojciec
Pogromca Rekinów
bo węże się rozmnażają w mikrofali i uciekają, chyba trzy
więc wody budzą przerażenie niczym atakująca butelka z której się sączyła na mnie upalonego
i wyleciała przez okno
a więc wody zawierają groźbę, stąd Ojcowie i przyjaciel i dziewczyna krążymy
wokół jeziora
Ojcowie giną w walce z tym przezroczystym wężem
tzn. po prostu się w niego zamieniają, Roy tak chyba skończył
a synowie muszą podjąć walkę Ojców
i doprowadzić do wykrystalizowania przezroczystych węży z wód
 
 
siedzimy ja i dziewczyna z pracy (brunetka i blondynka, wezmę obie)
i w niej jeszcze jakaś kobieta z krainy podziemnego słońca
podchodzi jakiś młodzian, co się zna na tajemnicach snu
przybija piątkę i całuje mnie z podziwem
co nie burzy naszego bycia w związku z tą dziewczyną
Czy to nie Ojciec przyjaciela też próbuje poradzić sobie z wężem?
chodzę wokół jeziora i napotykam skarpy
pustkę w którą można wpaść
przyczajam się do ziemi by przepaść mnie nie wchłonęła
udaje się zachować równowagę i wycofać
 
 
ale jest też pozytywna otchłań w której łowi się dziwnie ryby
fale zalewają i trzeba je okiełznywać
co za łowienie, wielu łowiło i rozlegały się wybuchy po trzy
a wyglądało to tak że - stoisz przy wędkach i łowisz ale fale nacierają od lewej
są ogromne i mogą cię zmieść z brzegu
więc wędkarz, rybak rzuca w nie trzy kuliste petardy i fale rozpełzają się
zapadają w siebie, uśmierzają
jeden nie zdążył, fale zmyły z niego ubranie
on drżąc ledwo trzymał się na nogach, pustelnik
niebezpiecznie wyciągać tak węże z wody, w ogóle ryby
pozytywne fale, nie przepaść, lecz coś co utrudnia okiełznanie, wydobycie węży
więc chodzi o sztukę uspokojenia i wydobycie ryby
w czym powinienem iść w ślady Ojców ale jeszcze dalej do zwycięstwa
zataczam koło wokół jeziora by wrócić do domu ze snu
z rozmnożoną rodziną ze snu


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 22 kwietnia 2019

Pietà

Zabiorą Ci Matko Syna. 
Wciąż nie wiesz - Dlaczego?
Zabiorą Ci Matko Syna - 
Błogosławionego.
Zaprowadzą na Golgotę. 
Nadeszła godzina.
Nie wiesz, co się stanie potem. 
Nic ich nie powstrzyma.


Co tam czynią z Twoim Synem? 
Cierpi w poniewierce.
Ty Go, jak Dobrą Nowinę 
nosiłaś pod sercem. 
Przez Annasza i Kajfasza 
jest rozpytywany.
Wskazany im przez Judasza, 
już został pojmany.


To Twoje i Boże Dziecię. 
Wyrok jest wydany.
Twoje oparcie na świecie. 
Syn Twój ukochany.
Byłaś Pańską Służebnicą 
i przejść przez to musisz.
To już nie jest tajemnicą.
Rozpacz w piersi dusi.


Zabrali Ci Matko Syna. 
Biczują go straże.
Ofiara już się zaczyna. 
Trafi na ołtarze
i poznają prawdę ludzie - 
zabito Mesjasza.
Wielu Jego Drogą pójdzie. 
To nadzieja nasza.


Płaczesz z nami Pani Nasza. 
Jesteśmy przy Tobie.
Będziemy w świecie rozgłaszać 
o jasności w grobie.
O cierpieniu, O kamieniu 
i o Bożej Mocy.
O spotkaniu, 
Zmartwychwstaniu.
O Tej Wielkiejnocy...


Spłonęła Twoja Kaplica. 
Płaczesz Nostre Dame.
Ludzkie szczątki na ulicach 
nadal są zbierane.
O cierpieniu - pamiętaniu 
zawieszona lekcja.
Trwa w wyborczym zamieszaniu 
salwą Rezurekcja.
 
 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Yaro

Yaro, 22 kwietnia 2019

oszukany

przyjaciel oszukał cię 
żona wyjechała do Włoch
zostałeś sam
z dziećmi które znasz 
są dni nie do zniesienia
piekłem na ziemi 
 
 nie podawaj się idź 
drogą wzdłuż ścieżek z łez 
spójrz w niebo 
Bóg nie opuszcza ludzi takich jak ty 
radę dasz bo czemu nie 
kochaj gdy deszcz słońce
 
 samotność bezdomnym psem 
żyć trudno samotnie źle 
oszukany zbity przez los 
odmień omen zły 
przypadki chodzą pieszo 
miłość odnajdzie cię 
za dzień za dwa po nocy jak sen
 
 nie podawaj się idź 
drogą wzdłuż ścieżek z łez 
spójrz w niebo 
Bóg nie opuszcza ludzi takich jak ty 
radę dasz bo czemu nie 
kochaj gdy deszcz słońce


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

smokjerzy

smokjerzy, 22 kwietnia 2019

dziedzictwo

mój dziadek
przedwojenny urzędnik pocztowy
dumny posiadacz pruskich wąsów mnóstwa córek 
kilku skrzętnie skrywanych tajemnic
a także niemal boskiego autorytetu
w sprawach wagi wyjątkowej
takich na przykład
jak upychanie wybranych fragmentów pisma świętego
w pamięć komórkową ciała
tudzież prawidłowe naklejanie znaczka
w celu uszczęśliwienia koperty 
( pod groźbą dożywotniego pozbawienia praw do deseru ) 
zwykł mawiać przy niedzielnym stole
 
nawet pies jak je to nie szczeka
 
tak oto 
nauczyłem się ruszać szczęką
milcząc 
na każdy temat


liczba komentarzy: 5 | punkty: 4 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 22 kwietnia 2019

Resety (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

W śnie sprzed paru nocy był cykl powstawania świata i jego gruzy. Wielokrotne nabudowywanie, jak próby jakiejś sztuki. Byłem Conanem, bohaterem, był budynek, penetrowałem go wzdłuż szukając wyjścia, gdzie mogłem rozwalałem ściany, gdzie mogłem przeciskałem się, spotykałem urzędników Boga, istoty obdarzone połowiczną pamięcią porządku i swej roli, te trzeba było przechytrzyć, umieć z nimi rozmawiać jakby wszystko było na swoim miejscu. Właściwie był Ojciec Pan, wszystka młodzież była zbuntowana. Postać córki Pana była smukła i gładka, miała parcie na zmiany i bunt jak wszyscy. W jednym z pomieszczeń była głowa Statui Wolności wśród gruzów (a może Jezusa z Brazylii?). Reset oznaczał wszystko od początku, przed resetem broniliśmy się szukając wyjścia. Urzędnicy byli wykańczani lub wykańczali niepokornych. Dużo zależało od sprytu, dobrego grania ról. Byłem też takim Sylwestem Stallone. Chodził za mną chłopak, odganiałem go w poszukiwaniach. Ja upodobałem sobie w pewnym momencie tą córkę wodza Pana. Byliśmy w klasie już, bunty stłumione. Mówię do niej: - Wstań i przeproś Go, obiecuj poprawę, by nas nie zresetował. Zrobiła to prosząc: - Ojcze wybacz, ale daj nam szansę. Nie dał się przebłagać. - Muszę was wyczyścić, będziecie mieli inne szanse, ten porządek jest naruszony. I tak wyszliśmy z klasy. Ona blisko mnie, jeszcze pochodziliśmy, pogadali z urzędnikami, miałem poczucie że jej aura promieniuje ze mnie, że wnikam w nią. Jej bunt nie był tak pełny jak nasz, ona była jego córką, chociaż jedną z nas. Ja pewnie miałem do odegrania w następnej odsłonie znowu rolę herosa szukającego wyjścia z gmachu. Przez dziury w ścianach widać było niebo, dwaj strażnicy nie dawali się przekonać by nas wypuścić. W stronie wschodniej, węższej były szpary, za murem rzeka płynęła chyba. Tu się kończyła możliwość przedzierania. Gdybym miał materiały wybuchowe


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Jarosław Trześniewski

Jarosław Trześniewski, 21 kwietnia 2019

Piątek 19 kwitnia 2019 .Jerozolima.


dzisiaj przy ścianie płaczu
zamiast karteczek z modlitwą prośbą o
wtykamy żółte narcyzy
(to nie narcyzm szepczą ortodoksyjni Żydzi)
kolejni Mesjasze i Matki Boskie ukrzyżowane
za nas i za wielu król Dawid żołnierze
armii izraelskiej na wzgórzu świątynnym
odmawiają Szema Israel
turyści w jerozolimskich kafejkach
ze znudzeniem przeglądają bedekery
dopijają espresso  nie wiedzą
że dzisiaj jest koniec świata
 
zaraz będzie szabas
 


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 21 kwietnia 2019

Tęsknota (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

Życie to stan tęsknoty
Łut szczęścia to Głos Świata Opłatek dla pracującego dla tej Łaski organizmu
Tęsknię za obcięciem włosów jak widzę tą panią fryzjerkę
za drzewkami na działce i sukcesywnie za ujrzeniem różnych ludzi
- to u mnie się zmienia - i jakiś miejsc
To chyba sprawa pamięci i chęć przeżycia jeszcze raz czegoś przyjemnego
Ale ja ogólnie tęsknię - za różnymi plenerami i ludźmi i za aurami
 
 
A może tęsknota to oczekiwanie na coś bardziej niż pamięć
Tęsknimy za spełnieniem czegoś w nas
To może być trochę w pamięci i trochę na przyszłość
Na pewno chodzi o zbliżenie się do Tu i Teraz
Obojętnie z kim i gdzie i jak
 
 
A najbardziej moim zdaniem tęsknota to pamięć przodków
I łowienie ryb
Bo niby wędkarz wyciągnąć ma rybę
ale czasem to ryba wciąga wędkarza
a fale bywają niebezpieczne
i ukrywają się w nich piękne i straszne smoki
Zdobycie ryby to niełatwa sprawa
Trzeba Łutu Szczęścia i wysiłku


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 20 kwietnia 2019

Święcone

Dziś Boży - Bogobojny
święci jadło, a stół strojny
ugina się pod dostatkiem.
Jest bogato, nie przypadkiem.
Będzie dofinansowanie!
Emeryt wsparcie dostanie
przy spłacaniu rat pożyczki.
Dzisiaj pełne ma koszyczki
jaj, kiełbasy - święconego.
W końcu nie ma tego złego -
strajku - szkolnego protestu.
Prezes wywiązał się z testu
i nakazał jałmużnikom,
aby stała się praktyką
jednorazowa powinność -
poświąteczną dobroczynność! 
Przedświąteczna była skromna.
Pan Stanisław nie zapomniał
złożyć znaczny czeku kwitek
Izabeli u Wizytek,
lecz inni warszawscy kupcy,
czuli się, jak gołod..cy
i przyjęto nie najmilej,
gdy rozdawali żonkile.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 20 kwietnia 2019

Tło (ODWAGA NA PSTRYM KONIU JEŹDZI)

każda udana próba pieśni/piosenki to bogate i spokojne tło
nawet ryku zabójcy
tła pulsują, gdy ty krzyczysz
toną w wilgotnym mroku gdy świecisz
wzięte z intuicji pokoleń i twego początku, który nie był twoim
przechodzenie bólu w zasłony niewyrażonych skarg i podskoków bransoletek świętej Rity
falowanie bioder i wezbranych potoków
nakrycie przyrodzenia i głowy
które prowadzą rozmowy
 
 
miecz niechaj tnie
karmienie wrony wyprutymi wnętrznościami
nie wstawiłem herbaty na ogień, nie wsypałem
nie wybierałem legowiska odpowiedniego na tę porę roku
przed zapaleniem światła rozpalenie ogniska
przed obiadem polowanie
przed seksem modlitwa
miecz niechaj tnie
ułatwienia zabijają duszę
 
 
rzeki i karaluchy, wichry latawce, dzieci z grabkami latawcami i kubeczkami
dzieci w ogniu się bawiące i w pożarze krwi pluskające się po całych dniach
zapinki mantyli z gwiazd, pod którą jest żywa śmierć, sypią się niczym iskry lodu na drogę
nóg węży płaczących skrzydeł płetw paraboli esów floresów tła
 
 
nie mam szans spotkać zapomnienia w ramionach
jestem sam bez rąk i nóg, które się pochowały
i tylko nerw pali siebie w próżni
bo przepaść i fala tsunami są wampirami codzienności
spontaniczne zamyślenia tła i bezmyślne chwile rozpaczy się przenikają
 
 
popuszczam
 
 
wyprowadzam wprowadzanie długopisu w zapomniany okrężny ruch duszy
 
 
aleś się wyłożył temu bydlakowi, nici z zemsty
 
 
coś jednak uśmiecha się we mnie do słoneczności w twarzach
i wspólnie z duszą czekam na seks bez początku i końca
 
 
i marudzę dużo, mówię do siebie, ale nie straciłem człowieczeństwa
zawsze jestem śmieszny i ogarnia mnie chichot nad sobą
w którym spotyka się tło z głosem
albo z ograniczoną polifonią
 


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły


  10 - 30 - 100  





Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1