sam53, 29 marca 2019
jesteś senna
a ja chciałbym wejść w tę senność
w zapomnienie w oczu bladość półotwartość
w szept co z szeptem ciepłym słowem z tobą ze mną
dzieli ciszę póki wieczór póki jasno
dzień odpłynął marzeniami gdzieś w połowie
pocałunki ciągle zdają się modlitwą
wiesz że wierszem ci wszystkiego nie opowiem
a dokładnie co dla ciebie znaczy wszystko
jesteś senna
deszcz ma padać - chmury nisko
chyba amor znów wędruje po obłokach
a tak chciałbym choć łyżeczką
- co tam łyżką
póki wieczór póki jesteś póki wiosna
sam53, 29 marca 2019
nie ma miłości bez przyjaźni
i namiętności od niechcenia
bez wiatru nawet cień nie zadrży
choć na pogodę się nie gniewam
w życiu w zasadzie jak zwierzęciu
potrzeba ciepła i pieszczoty
a jeszcze więcej gdy o szczęściu
myślimy w piątki i soboty
a wtedy trzeba nieco wiary
nie tej co z kolan wczoraj wstała
lecz tej prawdziwej bo nie dla mszy
wypada cenić Paryż - zamiast
przejść się po łące razem z wiosną
w dzwonkach konwalii pieśni słuchać
miłość kojarzy się z zazdrością
a ja chcę bańki z tobą puszczać
.
Yaro, 29 marca 2019
życie przeleciało mnie
ułożony na grobie kwiatek piękny
uwiędły jak ja
bez życia wody
nie pociągniesz za daleko
uciekaj od kobiet
którym wydaje się że są sexi
plastik trochę farby
mądrości nie uświadczysz
piękna bawi się i zmienia frajerów
co się zakochują
szpachlując poprawki
wyciągam dłonie przed siebie
dobrze że nieszczęście ominęło
dobrze że nie zakochuje się za nic
ważna jest miłość a nie piękno
ciało da się zabić dusza ulotna
uciekaj od kobiet
którym wydaje się że są sexi
plastik trochę farby
mądrości nie uświadczysz
piękna bawi się i zmienia frajerów
co się zakochują
szpachlując poprawki
Yaro, 29 marca 2019
mówiłaś o rozsądku
że nas związek
nie przetrwa do przyszłości
że tobie szkodzi
mówisz
idź
zbyt młody
walczyć potrafię
wojna skończona
wtulona w inne ramiona
dusza skaleczona konam
zraniony gołąb
czas upływa
łza na policzku boli
po latach opowiesz
jak tobie płynie czas
związek nasz jak radziecki rozpadł się
mimo że śpiewałem ci pa rusku
mówisz po latach
nie umiem zrozumieć
słów z twoich ust
miłość nie polega na rozsądku
jeśli tak nie byłoby wojen
moja wojna trwa ze samym sobą
z wiatrakami wokół
Pi., 29 marca 2019
ze zwykłej wiedzy o społeczeństwie miałbym świadectwo
z czerwonym paskiem, albo wirtualny milion za milion
w rozumie. z wiedzy o sobie - świadomość podskórnego
istnienia czarnych dziur oraz wzór na przyciąganie kłopotów.
moje ściągają cudze z prędkością załamywania światła.
nie załamuję rąk. mam defekty z których mógłbym być
dumny. gdybym tylko obnażał się gdzieś w programach reality.
słowny ekshibicjonizm jest mi obcy. język pashtu jest mi obcy,
choć prędzej dogadam się z dobrotliwym pasterzem kóz,
niż ze sprzedawcą złudzeń z lustra. nigdy nie piszę o sobie -
zawsze się oszukuję. introwertyczny terroryzm. biorę was
na świadków. bez wstępnej kwalifikacji. bez wstępnej gry.
i tak we własnych oczach zasługuję na każdą nagrodę
w kategoriach pokrewnych aktorstwu. unikam proscenium.
unikam przeciągów. taki ze mnie przewrażliwiony dramat.
Pavlokox, 29 marca 2019
Okres gimnazjum był naprawdę głupim wiekiem.
Czasem trzeba popłakać nad rozlanym mlekiem.
W mej klasie założyły się dwa takie dzwońce,
Kto z nich dłużej wytrzyma, patrząc wprost na słońce!
Ten, kto chciał udowodnić, że ma więcej w kroku,
Musiał się liczyć z bolesną utratą wzroku.
Poparzona siatkówka oraz nerw wzrokowy.
Tragedia z jaką musiał zmierzyć się człek młody.
Za to innym razem, podczas szkolnej wycieczki,
Napotkaliśmy po drodze wybieg pasterski.
Podpuszczono mnie, bym nasikał na pastucha,
Lecz całkiem nie opłacała mi się ta fucha.
Poleciały iskry, gdy drut napotkał siusiu.
Ku memu zdziwieniu, poczułem ból w dyndusiu.
Generalnie nie ma jednak niczego gorszego,
Niż otarcie się o śmierć kolegi własnego.
Ojciec tegoż kamrata pędził w domu bimber,
Który posiadał bardzo wysoki kaliber.
Pewnego razu kumpel pozbierał nas licznie
Z zamiarem nauki, jak pić ekonomicznie.
Nalał bimbru do miednicy, pokazu celem.
Następnie zdjął galoty. Zajechało serem.
Chłopię rozsiadło się w miednicy rozkraczone
I dłońmi trzymało pośladki rozchylone.
Bimber pluskał żwawo. Chłop brał głębokie wdechy,
Chcąc by zassały samogon jego bebechy.
Wstał jednak dość szybko, tłumacząc nam, że piecze
Tak jak, kiedy łyka się procentowe ciecze.
Następni usiąść w miednicy już nie chcieliśmy.
Po naszym koledze trochę się brzydziliśmy.
Bimber wylano i poczęliśmy się szlajać.
Byliśmy głośno. Zaczęto się na nas hajać.
Rzucił butelką kolega, który pił dupą,
Po czym zachwiał się i uderzył w chodnik głową.
Nieprzytomnego odebrało pogotowie.
Tylko czekać, aż któryś z rodziców się dowie.
Zawsze, gdy rodzice wracali z wywiadówki,
Nerwowo podrygiwały moje półdupki.
Mówiono, że w mym domu używa się pasa.
Był to na mnie straszak, jak na matkę kiełbasa.
Ojciec rzekł, że za to, że w tym uczestniczyłem,
Na srogie lanie pasem sobie zasłużyłem.
Stwierdziłem, że na bank tanio skóry nie sprzedam
Oraz z ojcem dyskutować o tym zacząłem.
Ojciec na to rzekł, że skoro tak stawiam sprawę,
Przed laniem czeka mnie też bojowe zadanie.
Podał mi kilka pasków oraz wojskowy nóż
I kazał mi starannie pokroić pasy wzdłuż.
Splotłem je jak warkocz, zawiązałem supełki
I zgodnie z rozkazem wetknąłem w nie igiełki.
Zdążyłem jeszcze otrzymać niedługą burę,
Nim wygłodniały pejcz szarpał łapczywie skórę.
„Jak ty go lejesz! W ogóle nie widać śladów!” –
Krzyknęła głośno matka, wypatrując smagów.
Po wszystkim ojciec dał mi szmatę do podłogi.
Mogłem otrzeć łzy z twarzy i z krwi tyłek błogi.
Gdy w następstwie tej chłosty leżałem w bolączce,
Kumpel, który pił dupą, cały czas był w śpiączce,
Lecz odzyskał przytomność po kilku tygodniach.
Z niedowładem zwracał uwagę przy przechodniach.
Myślę, że lepiej jest mieć mięsień porażony,
Niż przez własnoręczny pejcz tyłek rozkwaszony.
Marek Gajowniczek, 29 marca 2019
"Trzynastego - Wiosna twoje ma imię..."
Chwalą "Piątkę" w kraju, w każdej rodzinie.
Przeciwne są tylko nieliczne wyjątki -
Pewnie urodzeni trzynastego ... w piątki!
Sondaż
Kręci w głowach prorządowa
płyta nie do zdarcia,
bo "trzynastka" - wciąż namiastka
potrzebuje wsparcia!
Gwiazdy kasty nad trzynastym
ślęczą artykułem.
Czy nie trafia pederasty
w jego miejsce czułe?
Ostry jęzor ma już cenzor
i przywilej w Karcie.
Partia pyta emeryta:
Wsparcie - łez otarcie?
A kto wspiera ankietera
mocno w tyle wizji?
Komu teraz znów doskwiera
kolejność decyzji?
Chcesz cenzurki bez powtórki -
zaczekaj w ogonie!
Wpierw ochroniarz, strajk i Broniarz!
Wam - PiS da na koniec!
Pi., 29 marca 2019
Kochają mnie zatłuszczeni mężczyzni około czterdziestki.
Ci z lodowatym pustym łóżkiem i ci z porywczą ciężką ręką.
Albo kochają mnie bladzi chłopcy, od trzydziestu pięciu lat wzwyż.
Ci zawieszeni gdzieś w próżni pomiędzy poprzednimi żonami.
A One patrzą na mnie z bezimiennych zdjęć w małżeńskich sypialniach.
Wciąż uwieszone na szyi. Wciąż rozdyndane jak kamienne sople chłodu.
Hipnotyzują, gdy kochają mnie śmieszni tatuśkowie po pięćdziesiątce.
Uwielbiam faceta. Ma dwadzieścia, najwyżej dwadzieścia trzy lata.
Ubóstwiam jego bezczelne wnętrze i tę słodką ciemność wewnątrz wnętrza.
Mówi, że nigdy nie miał czasu, aby znaleźć sobie odpowiednią kobietę.
I nikt nie wisi na jego szyi. No może tylko srebrny krzyżyk na sznureczku.
Ten krzyż delikatnie drapie moją kość policzkową, kiedy On jest na górze.
Ten krzyżyk wiruje i błyskocze mnie przez powieki. Zajączki! Wokół zajączki!
On nie przerywa. On się teraz uśmiechnie. Szczypnie mnie ustami w usta.
VERA POLOZKOVA
tłum. Piotr Mosoń
eyesOFsoul, 29 marca 2019
odkąd pamiętam
szukam człowieka
który potrafiłby objąć
moją samotność
eyesOFsoul, 29 marca 2019
nastały czasy
gdzie cały dorobek mieści się
w walizce
i dom na kółkach
nawet niewłasny
a wynajęty
w każdym zakątku Polski
nastały właśnie takie czasy
w których niby się jest
niby żyje
niby się ma
a jednak brak
jakby kończyny
przez co zamiast iść
kuśtykasz
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.