Marek Gajowniczek, 2 lutego 2019
Nie sądzę, że da się,
przesądzić coś w prasie,
gdzie nosy na kwintę spuszczone,
a wizje na wizji
tworzą w telewizji,
że wszystko jest przesądzone.
Zacięcie na twarzach,
a na korytarzach
od dawna już było wiadome,
że nadmiar wigoru
skrywa grą pozorów
rachunki nieopłacone.
Choć można się bawić.
Na swoim postawić.
Wezwania słać przedsądowe,
to wiek wszelkie groźby
zamienia na prośby -
i czyni bezprzedmiotowe.
Nie warto w salonie,
brać we własne dłonie,
co może zawodzić wynikiem.
Dziś wszystko kosztuje,
a gry raz spróbujesz,
stajesz się nienawistnikiem.
Gdzie wypływa z treści
ironia i seksizm,
tam często brak wyobraźni
i z pozoru jurny,
wydaje się durnym.
Na łonie , w salonie się błaźni.
Ileż z tym roboty?
Zazwyczaj w soboty,
a wcześniej, to było na tyle...
gdy niby bogaci,
nie zawsze chcą płacić
i wówczas już nie jest najmilej.
Krzysztof Konrad Kurc, 1 lutego 2019
Olifant
mam skłonność do nazywania rzeczy po imieniu
nazwisko z błędem semantycznym nie boli mnie
jaskrawość widzenia świata w ciepłych barwach
gdzieś nad wojnami siejącymi trupy bez pamięci
pod krzyże ciosane z jeszcze owocujących drzew
bo jestem w każdej pustce dobrej dla umierających
między wodami we wszystkich stanach skupienia
nienawidzę ludzi używających trybu rozkazującego
Marek Gajowniczek, 1 lutego 2019
Tony złota. Stos pieniędzy.
Uliczne rewolty nędzy.
Uznanie, lub nie uznanie...
Znany nam - chocholi taniec.
Różne skale i poziomy.
Świat dni swoich policzonych
nie doliczył w komputerze.
Wir polarny w atmosferze.
Za to, w naszej chacie z kraja...
Ale jaja! Ale jaja!
Dwaj starcy straszą Zuzannę
licząc wciąż na nieba mannę.
Konferować chce zaścianek.
Zamysł rozbił się o ścianę.
Z escape room-u wyjścia nie ma.
Zbrodnię pokazała scena!
Gdzie dziecięca jest ochrona,
nie dostrzegasz, nie przekonasz
zaślepionych polityków
do sondaży i wyników.
Wyznaczono już terminy
zmiany świata, granic, gminy.
Nie usłyszysz wezwań dzwonu,
gdy ci burdel robią z domu.
Kiedy sądzisz, że nie sądzisz,
by świat zwariował i błądzi
w schizofrenicznym amoku,
w mediach fałszywych proroków.
Może to jest zła godzina?
Wyłącz głos! Może przetrzymasz...
Gdy zamilkną publicyści
ściemnisz obraz nienawiści.
Weźmiesz kota na kolana.
Rzeczywistość zagłaskana
nich ci w głowie cicho mruczy,
żeś przed szkodą się nauczył!
smokjerzy, 1 lutego 2019
złodziejka oszustka i wariatka
ale nie potrafię tego uzasadnić
ani udowodnić
Belamonte/Senograsta, 1 lutego 2019
długopis samopis - on tak pisze że jestem w ruchu ręki i wewnątrz smaku śniegu
katapultka sie w katarsis
smaku wyścielone wnętrze które czekało od początku by mnie znaleźć
bym je znalazł - moje - jest moje - jest ciąg wir odczuwań w kłótni i łzach
jestem
niektóre bestie też tak pewnie powracają z wygnania
lecz ja bym chciał w ramionach się przebudzić
w galopadzie planet Platona i koni w labiryntach luster
w wirze mego płomienia świecy
gdy się spalasz i zbliżasz do końca i z pustyni szukasz dróg znów
wahadło
on tam jest - na brzegu - w zaświatach
i tylko musimy się spotkać
katapultka sie w katarsis
rozkręcony mechanizm wszystkich mnie
Jest zamiarem, jest oczekiwaniem, jest pamięcią
jest w.. czymś, lub tylko w sobie
jest ziarnem energii
jest jednym i wieloma
to w niego się powraca
to on powraca
w chwilach szczęścia i zwycięstwa
lubi spać, lubi się budzić
lubi działać
nie lubi wegetować
nie lubi kiedyś
Zamkniętym jest się zawsze ale można być zamkniętym w planach ucisku
rozkoszy okręgach kulach skór pomiędzy bielą śniegu a słońcem
strzęp sztandaru moich myśli uczuć
i gdy nic się nie dzieje - co nie jest spowodowane opóźnieniem
a nie dzianiem się - sztandar marzeń, smar marzeń, odpłynięć poza teraz
- teraz nudne -
a teraz to postulat stającego się
to postulat niezmiennego
razem chcą usiąść, rozgościć się nad kieliszkiem ognia, skrzydeł rozwarciem
- rozmową i medytacją oscylujesz w tym i poza tym
wewnętrzny astronauto ślizgający się po smarze marzeń i opóźnień i zanurzeń
z których nie chcesz się wyrwać
bo choć jesteś w nich to nie - cały
zaplątany, z jądrem w którym spacerujesz ty wczorajszy, ty uparty, pamiętający
niezaspokojony,
więc w te poza tobą ale nie poza tobą wewnętrzny astronauto kolory i zapach
i wrażenia
leżące na śniegu pomiędzy tobą a słońcem niczym upolowane martwe natury,
kuropatwy,
chcesz wejść cały
długopis samopis wyciąga z ciebie twoje zamknięcia, chwile, domy
- coś akceptuje lub nie - teraz
pamiętający i te inne osoby
sprowadź na ziemię - sprowadź się na ziemię - sprowadzam
długopis samopis mój miecz, narzędzie, może różdżka, może dzida, pędzel
imadło obcęgi młotek, moja intuicja
muza zwierząt, pierwszych ludzi i tańca
pracy i majsterkowania
pocałunków i polowań
gięcia blach i opukiwania dla odprowadzania spalin
przenikania się znaczeń
gdyż komórka potrzebuje wentylacji
gdyż myśli muszą znajdować odpływ
gdyż powietrze musi być świeże by palić dalej w piecu
produkty procesu niszczą proces
gdyż piękna wygięta rura cieszy oko
pomiędzy jest a myślowym ogarnięciem jest jakiś plan działania
w który wchodzimy z przyjemnością
- potencjały ognia, potencjały ognia osoby chcą wejść w chwilę w czas
chcą wybuchnąć
chcą podboju - duch chce podboju - uwięzienia w wolności - uczestnictwa
- jest to miłośnik życia, jeździec, smakosz - jesteś w nim, nim, on chce być
w sobie bardziej - i po to ma mnie - ja i on się spotkamy oglądając filmy
różaniec życia odmówimy, kule chwil opóźnień zanurzeń nudy rozpaczy
marzeń i majsterkowań życia
znalazłem ten magiczny przedmiot, on znalazł mnie
rozsupłał węzły i wyprostował drogi
„Pojedziemy na łów, na łów, towarzyszu mój
na łów, na łów, na łowy
do zielonej dąbrowy, towarzyszu mój..“
Belamonte/Senograsta, 1 lutego 2019
ziarna pokory gniewnie dręczą wilka
niekończący się zieleni krzyk błogosławi świadomość
warkoczące opary bestii o ścianę mchem porosłą
niepytajny problem zagląda do szklanki
chaos utwardził się w formy
sen komórki jął się spełniać
jej ręce sięgają w głąb usta trzepoczą jak motyl
ząb ściąga skórę z chleba z wampirycznym zacięciem
końcowa faza orgii to pobojowisko
strzały w nadprodukcji, typy w nadprodukcji
sen na wyrost niweczy trwałość życia
jest proroctwem
Proces niszczenia wzmaga miłość i zrozumienie doskonałości
tworu, który się niszczy, wtedy widać wszystkie niuanse,
to proces poznania - tym doskonalszy im powolniejszy,
precyzyjnieszy, przeciągany
ku wyższej doskonałości
Pobojowiska Padlinożercy Boga
Belamonte/Senograsta, 1 lutego 2019
zamykam oczy snu
moją głowę porwał jastrząb
a nogi pląsają w trawie
gdy ołów walczy z jastrzębiem o głowę
niech zapłonie stos
(Lot otwartej agrafki we śnie)
Wajroczana zbudził się obrotami Ziemi
udał na bal
gdzie w górach i rzekach ciał i podziemi
w odkrytych i nieodkrytych jaskiniach
Rycerz Łabędzia bawi
znalazłem do morza klucz
bazgroł dziecka
zmalałem do zera
Roślinowiatr Rzekoptak Zwierzoczłek
Ziemiobóg
ku środkowi wchodzi z obrzeży
po spirali DNA idzie
zostawię zaszyfrowaną wiadomość
fale i ptaki ją przeniosą
niczym gałązkę oliwną dla Boga świata
nocą mam randkę z Zombi z ulicy obok torów
ciała się wzbudzają, drżenie wewnętrzne
przenika strzałą Abraksasa
spać, ludzie zajmują pozycje
z ciała staje się słowo
zanoszone przez obserwatorów albo samo rozpyla się
w rozciągłości ciał po granicach, enigmatycznie
a myśli są czepianiem się ścian studni
lecz ręce słabną
i potem znów fala z listem
dokonuje się organizacja piramid, wznoszenie, schodzenie
drzazga, pall, lot, koła, kule
cienie i słowa
w komunii snu
człeko-zwierzo-błyskawico-roślino-ziemio-bóg
spotkanie z bożkiem snu
Bogini Ziemia , Ziemiobóg (zapłodnienie
poród)
Bogoczłowiek
Yaro, 31 stycznia 2019
upadkiem wiara w ideały
Jezus idolem na zawsze
nie jestem robotem
nie loguję się na porno strony
mam dość kłamstw
nasycony fałszem w miłości
odchodzę
nie wysyłaj taxi
nie dzwoń bo nie mam telefonu
nie ruszam się na krok z domu
nie jestem robotem
nie loguję się na porno strony
mam dość kłamstw
nasycony fałszem w miłości
odchodzę
nie wysyłaj taxi
zapomnij przyjacielu zdradziłeś mnie
to nie przyjaźń to nienawiść
nie jestem robotem
nie loguję się na porno strony
mam dość kłamstw
nasycony fałszem w miłości
odchodzę
nie wysyłaj taxi
nowy rozdział z życiem w tle
pracuję ciężko na chleb
nie jestem robotem
nie loguję się na porno strony
mam dość kłamstw
nasycony fałszem w miłości
odchodzę
nie wysyłaj taxi
Marek Gajowniczek, 31 stycznia 2019
Zapał był nadmierny w chłopcach,
ale zawsze przy fachowcach
straszne popełniali gafy.
Sprowadzano ich na rafy
odwracając ich zamiary.
Gdzie im do fachowców starych.
Łatwo wpadali w panikę
i bawiła wciąż publikę
nagła zmiana sytuacji.
Po zapowiedziach atrakcji,
grzywnach oraz napomnieniach,
przymuszano do mówienia
kogoś, kto się dotąd wzbraniał,
a potem, nagle odsłaniał,
czego słyszeć by nie chcieli.
"Myślał indyk o niedzieli..."
słabym byłoby przykładem!
Przedobrzyli: "Damy radę!??"
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.