smokjerzy, 11 grudnia 2018
czknięcie kropki
która połknęła wiersz
usiłujący zrobić ze mnie poetę
Marek Gajowniczek, 10 grudnia 2018
To była paczka szlachetna.
Upadłym - pomoc konkretna.
Codzienna, a nie od święta!
Dawałeś? Dziś, nie pamiętam...
Ale wszyscy, wszystko wiedzą...
Może ci, którzy w tym siedzą...
Nikt nie siedzi... Ktoś, coś palnie...
Powiedziałem kolokwialnie:
Bardziej zaangażowani.
To szefowie banków sami -
się złożyli... doręczyli.
Nie wahali się ni chwili.
Nie sądźmy już, bez wyroku.
Nie ma skoku bez wyskoków!
Niezbędna jest tolerancja!
Szlachetność! A taka Francja...
Marek Gajowniczek, 9 grudnia 2018
Biedak, co nic nie ma - niczego nie traci.
Wyborczy dylemat mają potentaci.
Strach jest złym doradcą, a dobrym jest wiara.
Wierzyć prawodawcom? Niech się partia stara!
Sprzeciw łatwo wzbudzić. O poparcie - trudno.
Nie trafisz do ludzi z propagandą złudną...
Ale podobieństwo postaw i przekonań
ośmieszy szaleństwo wielkością dokonań.
Lecz gdy zamożności różnica jest duża -
podział ludzi złości i łatwo podburza.
Bez zmian zasadniczych i wielkiego kroku
pozostanie z niczym kampania w pół roku.
Nie osiągną nawet uprzednich wyników
decyzje niemrawe słabych polityków!
Czasu kupowaniem, ucieczką do przodu -
tracisz zaufanie własnego narodu.
Niech nie wie lewica, co prawica czyni.
Ważna jest ulica! Waga jej opinii!
Nie wzrostów wyjątki. Mediów ton radosny.
Miłe są początki, a koniec - żałosny!
Marcin Olszewski, 9 grudnia 2018
Piszę do Ciebie list. Ponad 300 lat na kilku kartach papieru
Odnalazłem Ciebie. Nie wiem co silniejsze. Emocje czy treść
Mamy sobie tak dużo do powiedzenia. Jesteśmy. Dla siebie
Odkryci na nowo w historii dziejów Rodziny. Z wolą Boga
Nie znam adresu. Szukam w urzędach. W Polsce, Ukrainie
Piszę szybko, byś wiedział o nas. W Polsce. Miejscu korzeni
Biurokracja, pisma, zgody. Długi czas oczekiwania. Wysyłam
Wielka radość, że przeczytasz. Znajdziesz radość w sercu
Przeczytasz, nie tylko ten list. Nie ostatni. Wszystkie listy
Wszystkie. Wysyłam je w myślach co roku do Ciebie
Byś wiedział, że jesteśmy razem. Jak kiedyś. Od wieków
Jesteśmy z Tobą, na kartach naszego życia. Siemionie
violetta, 9 grudnia 2018
Kiedy pada,
przybliżam łagodny pejzaż z gałązkami i piaskiem.
Twoje oczy są jak czarne stawy.
Oddaję się we władanie rąk, które cały czas muskają brzeg.
Łatwo naciągasz na mnie jeziorne kwiaty,
fiołki na uszach.
laura bran, 9 grudnia 2018
Moja stara lodówka
nocą przemierza odległe krajobrazy
pędzi przed siebie pogwizdując
i postukując radośnie
rano znów stoi na posterunku
mrozi, chłodzi
a nawet podświetla swoje wnętrze
by dać z siebie wszystko
Marek Gajowniczek, 9 grudnia 2018
Na łasce żydowskich banków,
nadzoru i stemplariuszy,
z Madery Paniekochanków -
ekonomicznych geniuszy,
wodzów i specjalistów
od zarządzania ryzykiem
i pożal się... publicystów
z gotowym ankiet wynikiem -
zostają smutni mieszczanie -
wczorajszy sen middle class.
Kupiony chocholi taniec
tumani opium dla mas.
Elity, kasty, nadludzie -
z puszki Pandory - śmietana,
resztki nadziei o cudzie
niszczą w nas, spijając za nas
miody zaklętych Sezmów
w złotych zastawach Wersalu.
Iluminaci - rząd panów,
falę goryczy i żalu
budzą, w bez grosza, Gawroszach -
doboszach praw Konstytucji
i myśli o głowach w koszach
główkują o rewolucji!
Yaro, 9 grudnia 2018
piszę rap aha nasz skład
na ulicy nudno betonowo szaro
rozpadam się na całe miasto
w domu mama czeka ciepłe ciasto
a ja wolę zimny browar aha
lubię długo spać
nie potrafię wstać
pomóż mi gdy upadam na dno
jestem otwarty na świat
nigdy nie zamykam drzwi
do mnie przyjdź kocham cię jak nikt
wyciągam do ciebie dłonie
czegoś mi brak choć pełny skład
stawiam na głowie świat
zatrzaskuje drzwi
zapominam co ode mnie chce świat
zapalam papierosa nie biorę do nocha
nie palę mostów odbudowuję je
lubię długo spać
nie potrafię wstać
pomóż mi gdy upadam na dno
jestem otwarty na świat
nigdy nie zamykam drzwi
do mnie przyjdź kocham cię jak nikt
na nowo poznajemy się po chwilach
gdy mój świat krwawił płynąłem kanałem
na spodzie jak niespodzianek koszmar
wychodzę na prostą prostuję asfaltuję drogę
zakręcony pozytywnie wciągam cię nosem
zapinam wszystko na ostanie
witam cie bez pożegnania
zostań bo ja zostaję
zatrzaśnij drzwi
klucze nie potrzebne dziś
lubię długo spać
nie potrafię wstać
pomóż mi gdy upadam na dno
jestem otwarty na świat
nigdy nie zamykam drzwi
do mnie przyjdź kocham cię jak nikt
Marek Gajowniczek, 9 grudnia 2018
Rzecznik chce omawiać "wyników - wyniki".
Słysząc: "Mordy w kubeł!" - boi się krytyki.
Znawcom polityki, kabel zza kołnierza
poplątał języki. Dokąd Polsko zmierzasz?
Nie chcesz, lub nie umiesz nic nam wytłumaczyć.
Czy ktoś z nas rozumie trudny język kaczy
i tych prelegentów z Komedii dell'arte?
Żarty "nie na temat" niewiele są warte!
Wieszczy katastrofę cień Axel Springera.
W poetycką strofę kabałę ubiera
obca symbolika, plany z piekła rodem.
Nie chce polityka rozmawiać z narodem?
Sądzić za to będzie. Grozić rozliczeniem.
Zmianą na urzędzie. Słów "zabezpieczeniem".
Widząc bubel Babla pychą w niebo sięga
z adwokatem diabła, mediów niedołęga.
* * *
Może Dołęga Mostowicz
potrafił zrozumieć Dyzmę
i w brylant, lub cud przerobić
informacyjną łatwiznę.
Nie widzi następstw fatalnych,
kto ściska dymiący lont.
Zakrywa Łuk Tryumfalny
płaszcz oskubanych kont.
Yaro, 9 grudnia 2018
napełniony miłością
gliniany dzban z wodą
zbawieniem początkiem
smakiem wina z Kany Galilejskiej
krew na stopach obtartych zbolałych
zamienia w życiu
kilka zdań
nie ma pytań
w cieniu lipy
odpoczywa jak Jan
zjada kromkę chleba
z masłem i świeżym miodem
idzie dalej w świat podły
przez ludzi stworzony
laską podpiera kulawy los
lekko zgarbiony
napełniony miłością
jak lilia spija wodę ze stawu
obmywa stopy
dusza jego jasną stroną księżyca
jak promień światła rozszczepiony
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.