Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 6 listopada 2018

Drzwi w suficie

Spękane witraże stygmatyzują stopy,
lepkie ślady wiodą
na pokuszenie.
 
Akurat w tym mieście
zwane Golgotą od Nieukrzyżowań.
Tam wciąż stoi kohorta
w zardzewiałych pancerzach.
 
Puste oczy wpatrzone w horyzont
wskazują drogę obłąkanym wędrowcom.
Zresztą może to prorocy, których nikt nie słucha.
 
Nawet gdy zawzięcie milczą,
w przydrożnych knajpach wznosząc
ostatnie eucharystie.
 
A ponad sufitem spadają gwiazdy,
niespełniające życzeń.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Bozena Nitka

Bozena Nitka, 6 listopada 2018

Ogród miłości

przynieś mi kosze jabłek
pachnące  latem i sadem
niebo przejrzyste czyste 
bez jednej ciemnej plamy

mgłom odbierz białe szale
ubierz w jarzębiny i wrzosy 
krwiste na szyję korale
ptasie pióra wpleć we włosy

pod nogi sypnij żółć liści
oczami wycałuj dnia skronie
cichutko zapukaj do okien 
nim noc spuści ciemne zasłony

kobierzec astrów i cynii
słońca promienie złote
ułóż na nitki ścieżek
żebym nie zabłądziła nocą

poprowadź w ogród miłości
gorącym ust pocałunkiem 
w splocie ramion stęsknionych 
alejką rozarium i platanów 


liczba komentarzy: 5 | punkty: 2 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 6 listopada 2018

Nowa miotła

Wszędzie kupy spadłych liści.
Nie ma czym chodników czyścić,
bo z wszystkim wiadomych względów,
poszły miotły do urzędów.


W zeszłym roku o tej porze
nie było jeszcze najgorzej.
Dziś, po emisji wyników,
poszły miotły do sejmików.


W tłumaczenia nikt nie wierzy,
że schroniskami dla jeży
mają być te sterty liści.
Poszły miotły stołki czyścić!


Jeszcze są bezużyteczne,
bo trwają spory odwieczne,
kto, gdzie siądzie po wyborze
i zamiatać wreszcie może?


Zabrakło mioteł brzozowych,
bo przyszły zarządca nowy
w zapowiedziach swych buńczucznych,
grozi miotłą z włókien sztucznych,
jaką wczoraj kupił w OBI
i porządki chce nią robić!


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Pi.

Pi., 6 listopada 2018

żaden wiersz

 
nie będę pisał wiersza o brakach. po co
wypełniać lukę, która mówi więcej, gdy
jest niezamieszkana. jak gniazdo pełne
skorupek. i czyjejś przeszłej obecności.

już nie ma. było. żadnej pewności że będzie.
nic, które puchnie do symbolu. nic, o którym
beztrosko kłamię, bo jeszcze przed chwilą
obiecywałem brak wiersza. a tu jest! o niczym.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 4 | szczegóły

antoninam

antoninam, 5 listopada 2018

...

slychać trzepot skrzydeł,
spada liść grzecznie mówiąc w podeszłym wieku,
bo mama uczy, żeby być grzecznym.

lecą moje koszmary, plamiąc cukrobiałe obłoki,
skrzeczą, zmieniając spokojną i relaksującą ciszę w niezręczny gwar,
peszą wszystkie biedne liście.

o! leci jeden, a w dziobie ma gałązkę.
o, biedna gałązko! 
widzę ból i cierpienie w jej rozgałęzieniach.

wymyślam jakieś głupoty jedząc tagliatelle bez smaku.

och, wszystko mnie przytłacza, wiąże, miażdży,
kłamstwa omamiają,
smutek przykłada pistolet do skroni,
elektroniczny przyjaciel zamknięty gdzieś w ciemnych lochach umiera z braku energii, podczas gdy wszyscy się bawią ze swoimi.

och, myśl, że ktoś mnie nie zrozumie jest smutna,
w sumie tak samo smutna, jak fakt, że ktoś może być best friends forever z kimś, po tym jak raz powie sobie z nim "witam".

dość, dość, dość!


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły

bosonoga - Gabriela Bartnicka

bosonoga - Gabriela Bartnicka, 5 listopada 2018

Pielgrzymi

za bramą starej kamienicy
niezmiennie jak co roku
przebywają bez zameldowania;
 
starzec drepczący z wysiłkiem.
daleko od okna. nie dostrzega
trzymającej go kurczowo dziewczynki.
 
trzy siostry snują żałobną sagę; z szelestem
spod obrazu wynurza się ciemnowłosa kobieta
w kwiecistej sukni. płynie po schodach. i znika.
głucha na błagania
 
w jesiennej mgle
rozpraszają się nie do końca
pożegnani


liczba komentarzy: 9 | punkty: 10 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 5 listopada 2018

Teatr tu widzę ogromny...

Komentarz mój będzie skromny,
na tle medialnej przestrzeni.
Teatr tu widzę ogromny!
Większy od kupy kamieni.


Każdego widza poruszy
spojrzenie w oczy i twarze.
Z duszą... lub całkiem, bez duszy,
obdziera nas scena z marzeń.


Ja jestem grze ich przytomny.
Tragedia to... czy komedia?
Teatr tu widzę ogromny,
a w nim udręka powszednia.


Premierów dawnych premiery,
a język kręty - uliczny.
Maniery, gesty, chimery!
Monolog filozoficzny...


Jest może, sztuką dla sztuki 
maska i tors performera.
Rozdziobią nas wrony, kruki,
gdy sąd, jak teatr odbierasz!


Wyborczym wichrem szaleją
domysły, zmysły, sugestie.
Zda się, już ledwo widnieją,
a w marsze zmienią procesje!


Ja słucham i w ekran patrzę -
poznaję ten model znany.
Żyliśmy w takim teatrze
i rekonstrukcje znów mamy!


Czym dzisiaj stan jest i sława,
gdy wokół szkieletów ludy?
Teatr? - Kabaret? Rozprawa?
Benefis rządów obłudy!


Wyspiański władz wielkopańskich
nie zmartwi utratą rogu.
Pod progiem chochoł  bezpański
urąga ludziom i Bogu!


Teatr tu widzę ogromny...
 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 4 listopada 2018

Sukces z kretesem

Trudno cokolwiek nazwać sukcesem,
gdy się przegrywa, często z kretesem.
Kiedy się zwykle niepewność czuje 
własnych decyzji, gdy ustępujesz.


Gdy się upierasz o niedorzeczność
i wszyscy widzą lęk, nieskuteczność,
gdy ustępujesz we wszystkim pola.
Czy takiej władzy ufać byś wolał? 


Kiedy ta władza gubi się w próbach.
Własnych przyjaciół nawet odsuwa.
Już pan Targalski jest także zdania:
Koniec epoki... i udawania!


Jakaż to władza? Pomyślcie sami,
rządzi wójtami i sołtysami,
a metropolie, miasta i sądy
mają odmienne całkiem poglądy!


Czy lepszy Ziemiec, czy cudzoziemiec?
Nie każdy prostak jest bity w ciemię,
a o kieszenie każdy się martwi,
bardziej niż o głos tej... innej partii! 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

supełek.z.mgnień

supełek.z.mgnień, 4 listopada 2018

Popielnik

Kostka słoniny kołysze się na gruszy, zakrzywiająć czas. Na tle lasu
gruby ksiądz rozdaje obrazki, później dzieci biegają z Bogiem. Jego
odbicia zapadają głębko w zamarznięte kikuty traw. Wieś

pełna świętych nie pasuje do reszty świata. Twój obraz we mnie
łagodnieje, i pewnie widać nas z okna, kiedy wołasz: dotknij mnie
i sprawdź! Przez chwilę machasz na pożegnanie, aż staję się twoją

dłonią. Wrona tłucze dziobem o parapet, w szczelinie między cegłami
stary pies, nie zapamiętuje już nowych twarzy.


liczba komentarzy: 10 | szczegóły

elimelech

elimelech, 4 listopada 2018

Kaf [ך]

- twoja skóra: w ciosach wymierzonych w twarz, kark, brzuch, żebra, pasem, kablem, dłonią, pręgach, rozkwitach, wykwitach, gojeniu i ukrywaniu wszystkiego przez M., pod bluzką, koszulą, pod skórą, pod modlitwą;


- twoja skóra: jest z papieru i szeleści pod dotykiem choroby, po końce palców; lśni, jak len czesany z włosem, lśni jak krew wyczesywana drucianą szczotką z pomiędzy włókien: wilgotne smugi, powoli nakładane jedna na drugą w cienki powróz, pod którym uginają się plecy (wkładam ci pod język klątwę, opiekuj się nią, aż ogień powoli wyparuje);


- twoja skóra: odkrywanie kosmosu ukrytego w wąskiej wstążce rzeki wzdłuż której rozciągnęliśmy czerwoną nić (nic nas już nie chroni, siostro);


- twoja skóra: litera obcego alfabetu, w którym nie masz imienia,


- twoja skóra: można zabić wszystkie wspomnienia i „zabić” wszystkie wspomnienia, nie będzie śladu po „wróciłeś” i nie będzie śladu po powrocie;
 

- twoja skóra: twardy dysk pamięci, który powoli przestaje działać,


liczba komentarzy: 2 | punkty: 5 | szczegóły


  10 - 30 - 100  





Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1