Yaro, 25 października 2018
ocieram się o życie jak o draskę
płonę przez chwilę
czas szybko płynie
odrobina ciepła
ogień w sercach
zwęglony na boki się wyginam
rzucają mnie do popielnicy
niepotrzebny konam
w objęciach nicości
popiół wypełnia oczodoły
koniec drogi
początkiem nowej zapałki
ze starej paczki
Marek Gajowniczek, 25 października 2018
Mackie Majcher i ktoś lwowski,
Kto błyszczące zęby ma -
Nastraszyli już pół Polski,
Że o wszystko z nimi gra.
Z gości w białych rękawiczkach
Pada nagle ten i ów.
W przewalonych kamieniczkach
Utknęło już morze głów.
Czy to dżuma, czy cholera?
Czy na miasta pomór padł?
Otwierają Goldwassera,
Potem ginie wszelki ślad.
Wszystko stracisz, coś uzbierał
I możesz wypaść na bruk.
Czy to sprawka jest Majchera.
Właśnie twój przekracza próg.
Baciar lwowski po zachodzie
Sprawdza mocowania krat.
Kontroluje w mętnej wodzie,
Kto do Warty z mostu spadł.
W rękach mają już pół kraju,
A miliarder nagle znikł.
Może przeniósł się do raju?
Może uciekł? Nie wie nikt.
Worek złota gdzieś zaginął
I ciułaczy trafił szlag.
Z dochodzenia przed dziewczyną,
Śmieją się - dowodów brak.
Opijają Goldwasserem
Każdy złotej spółki deal.
Kraj się zmienia? Po cholerę...
Gdy żyć da majchrowy styl.
A kto ma niezdrowy pociąg -
Gdzie nie trzeba nos swój pcha -
W locie może wpaść w korkociąg
I nagle się skończy gra.
Każdy rekin w oceanie
Musi walczyć, gdy chce żyć.
Nie dość zmartwień, co zostanie?
Lepiej Goldwassera pić!
dodatek111, 25 października 2018
dawno pożółkłe kadry nie patrzą prosto w oczy
malując kontur zdarzeń wyblakłą z żalu sepią
interpretują znaki na szarym skraju nocy
widząc w abstrakcji treści nie dają wiary zdjęciom
pod kurzem starych płócien blizny głębokich spękań
znaczą minione lata jak ślady kroków czasu
bezmyślnie topionego w odpływających rzekach
do których nikt nie wchodzi by znaleźć sens obrazów
zgubiony zlepek rojeń ukrywa czyste dźwięki
zdemaskowane snami udają światło zwątpień
lecz zaniedbana wizja już nie planuje zemsty
a żal duszący treści stracił pokrycie w złocie
pewność widziana w lustrze ma hermetyczne rysy
i zimny dotyk nudy przeciwnej jak negatyw
gdy to co ocalało rozkłada na czynniki
a potem rzuca w kąty jak niepotrzebne szmaty
powroty odbijają tynk zachowanych fresków
pozostawiając tylko fragmenty bez wymowy
wielka daleka podróż jest ciągłym trwaniem w miejscu
bo trasę jej wyznacza głuchy i ślepy snobizm
Marek Gajowniczek, 24 października 2018
Spożywać mi zakazano
żywność modyfikowaną,
lecz cóż po takim zakazie,
gdy nie oprzesz się zarazie,
a wciąż promowany zysk,
śmieje ci się prosto w pysk?!
I tylko "Alternatywy"
pokazują stan prawdziwy,
że i nawet Anioł - stróż
po wyborach wróci już
do swojej dawnej piosenki
i cytatu Sofronienki:
"Po lekarzach będziesz biegał,
boś zakazu nie przestrzegał!"
Marek Gajowniczek, 24 października 2018
Nauczyli partię Grasie,
jak o władzę gra się w prasie.
Wyraźna padła pokusa,
by tym razem, bez fake newsa,
znanego w nowym języku,
zbić krytyków z pantałyku.
Sposoby kampanii zmienić,
uderzeniem po kieszeni.
Apel nikogo nie zdumiał.
Lud zrozumiał tak, jak umiał,
tylko propagandy asy,
wiedzą: Idą trudne czasy!
Wolność prasy, w słusznym zdaniu,
nie polega na kłamaniu!
Każdy musiał przyznać rację,
a samorząd ma dotacje!
Obcy prasę kontroluje!
A państwo współfinansuje
regionalnych redaktorów
z wielkim poczuciem humoru.
Na portalach aż się roi!
Władza krytyk się nie boi,
lecz czy je opłacać musi?
Przecież " musi, to na Rusi!"
Bez "fake newsa!" Krótkie słowa,
ale już w niektórych głowach
dzwonek zabrzmiał ostrzegawczy.
Zależy, na co, kto patrzy?
Inaczej też widzi swoje.
Jeden zgodę - drugi boje!
Odrobina dyplomacji
tworzy Święto Demokracji!
A metody... jak metody,
mogą prowadzić do zgody
i bez szczególnych karesów
doprowadzić do sukcesu,
bo chłopski filozof - Szwejk
nie rozumie czym jest "fejk",
że ma podtekst seksistowski
i różne wyciągnie wnioski.
Marek Gajowniczek, 24 października 2018
Porównania nie są proste.
Napoleon szedł na Moskwę,
A Kutuzow miasto spalił.
Stolicę swoją oddali,
A już zima była bliska.
Francuz nie miał zimowiska
I za długo nie posiedział.
Może i nasz Strateg wiedział,
Że niesława to taktyka,
Co pognębi przeciwnika.
Ostatecznie da mu radę.
Stolica dotąd przykładem
Zaciętej była obrony.
Chwalono ją nie z tej strony
Z jakiej wódz nasz się spodziewał.
Sam, nigdy może, nie śpiewał
O "Dzieciach, co pójdą w bój".
Miał ukryty zamysł swój.
Myślał o Napoleonie.
Wycofać się, to nie koniec!
Znów zadziwi Europę,
a Ojczyznę przed Potopem
i Częstochowę obroni.
Niech się cieszą jacyś oni,
Że Warszawa łatwo padła.
Niech mówią -To sprawka diabła
I efekt masońskiej zmowy.
O przegranej nie ma mowy,
Bo jeszcze się nic nie stało!
Wielu obrońców płakało.
Klęską byli poniżeni.
Telewizja wszystko zmieni.
Uczci Łukiem Triumfalnym!
Nie ma decyzji fatalnych,
Są tylko błędne oceny
i niepewność - Z kim idziemy?
Po co skakać do Elstery,
Gdy wciąż partia trzyma stery
I sprawnie mija mielizny.
Z hasłami zmiany Ojczyzny,
Po kampanii - jest następna,
A ta była, jak gra wstępna,
Pełna prób i niespodzianek.
To nie ostatni zaścianek!
Nie należy wierzyć wieszczom,
Bo jeszcze oczy wytrzeszczą,
Gdy ruszymy na Brukselę!
Zaczniemy Marszem w niedzielę
Bez faszystów i bez sądów!
Będzie to Święto Poglądów,
Tak, jak Święto Demokracji!
Gorzki żal dziś nie ma racji.
Obietnice - spełniliśmy!
W sejmikach ZWYCIĘŻYLIŚMY!
A poemat - nie dylemat!
Trzeba szybko zmienić temat!
ApisTaur, 23 października 2018
martwe liście
układają nam mandale
pod stopami gnije delikatność złota
nie żałujmy ich żyć trzeba przecież dalej
one znikną w listopada zimnych słotach
wielki złotnik
oddał wszystko co najlepsze
za chmurami twarz ukrywa przemęczony
czasem sprawdza czy pozłocić coś by jeszcze
lecz nie czas to łąk i pól wściekle zielonych
już niedługo
uszczypliwy mróz zawita
świat zabieli nieco monochromatycznie
ot powtórka to natury zdarta płyta
wciąż odtwarza utwór autobiograficzny
Marek Gajowniczek, 23 października 2018
Każdy swój ogonek chwali
i z lewa i z prawa.
Gość za sobą mosty pali -
Na co mu Warszawa?
Polityka dla fircyka
to trudna przeprawa.
Kpiąc, najczulszych miejsc dotyka -
Na co mu Warszawa?
Oglądałem i słyszałem
i uwag nie czynię,
że horały Bucefała
obrażają Gdynię!
Uczyć winna pycha gminna
absolwentów prawa,
że dla takich wciąż bezcenna
jest moja Warszawa!
Gdy lebiegom, bez dobrego,
kiepski żart spowszedniał -
siłą złego, wyszła z tego
Nie-Boska Komedia!
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.