Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 2 grudnia 2018

Więcej piękna?

Sam nie będąc zdrowym, bogatym i pięknym,
kodeks honorowy wolę nad przekręty,
dlatego mnie drażni kutury postura,
co kaleczy język, łamie zacne pióra
i z neomarksizmem unijne doktryny,
z żydowskim cynizmem wplata w polskie rymy.
Nie ma nic gorszego ponad fanatyzmy
satrapów, narcyzów z charakterem Dyzmy.
Samozwańczych carów - rozdawców srebrników,
oddających naród w jarzmo polityków.
Czy takich ministrów u nas także mamy?
Z wielką niepewnością wystąpień słuchamy
o solidarności oraz o wspólnocie
postaw odrzuconych i mających krocie...
I słów o dostępie, postępie, rozkwicie.
Słyszę obcą nutę... Czy wy też słyszycie?


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 2 grudnia 2018

Niemoralna opozycja

Ludzkie poczucie humoru
już w końcu nie ma wyboru,
gdy polityczny kabaret
powtarza dowcipy stare.


Ambicja jeszcze je łechce.
Nikt inny wystąpić nie chce?
A może jest znacznie gorzej?
Mądrzejszych znaleźć nie może!


Straciła wrażliwość sztuka.
Spragnionych łatwo oszukać,
a nieustanne wznowienia
nudzą, gdy nic się nie zmienia.


Te same skrzywione maski.
Intelekt płytki i płaski
i narzucone tematy.
Chałtura... i nic poza tym!


A mogli... i chcieli młodzi,
lecz awans skorupie szkodzi,
a pod nią każda myśl nowa
musi się prostytuować!


Szklanym sufitem zamknięta
nie ma dobrego klienta
i w studio, wśród zaproszonych,
zabawia samych zboczonych.


Nikogo to nie zachwyci,
bo nawet i troglodyci
wciąż spełniający powinność
zauważają swą inność.


Kompatybilność zanika.
Uroda, jak polityka -
różnice szybko zaciera
łaskawcy i sutenera.


Za szkłem grubego ekranu
kariery poznają panów,
by potem raczyć nas kinem
jałowych sporów z kretynem.
 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Yaro

Yaro, 2 grudnia 2018

w pościeli kawał nieba

jak dwa pośladki spięte w bezruchu
on kocha ją ona oszukuje 
ale w sumie spędzają razem popołudnie 
 
na framudze sikora wydziobuje ostatki
między zębami mam kawał chleba 
wychodząc do kuchni dogaszam światło 
ciułam drobne w wakacje są potrzeby
 
upływają dni jak syrop na kaszel z alkoholem
lubię gdy nocą tulisz się do mnie jak do portfela
 
zapach twego ciała egzotyczny 
nic więcej nie potrzebuję 
w ramionach twoich umierać
nie wierzę w cuda jedynie
w kształty kobiecego uda


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły

Pi.

Pi., 1 grudnia 2018

majowe popołudnie

to był krąg z betonu ale jednak krąg
wpuszczony głęboko pod powierzchnię trawy

często najczęściej po majowym deszczu
zbierała się tam woda i lekkomyślne żaby

staliśmy w krąg wokoło betonowej pułapki
i uczyliśmy się zabijać bezbronne grudy życia

najpierw zrobiliśmy im drezno ale kamienie 
i cegłówki szybko się skończyły a żaby wcale nie

to wtedy alfred poszedł w krzaki i wrócił 
z naręczem karbowanych prętów zbrojeniowych

rzeź to była rzeź aż chlapało gdy miotane dzidy 
przebijały panikę i pierwotny charkot mięsa

alfred poślizgnął się na skrwawionym błocie i wpadł 
prosto w pływającą jeszcze niedomiażdżoną masę

zanim poszedł pod wodę to spojrzał na nas 
z niezwykłą jak na niego bojaźnią normalnie jak żaba


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Pi.

Pi., 1 grudnia 2018

stary wiersz a może

A może wiersz?
Stary?

Stary!
Wiersz? A morze?


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Pi.

Pi., 1 grudnia 2018

niedziś

nie dziś
prychnęła tanim alkoholem 
gdy zapytałem czy to zaraz będziemy się kochać

to było
strasznie niesprawiedliwe z jej strony
bo cały ciężki tydzień 
cierpliwie odkładałem ćwiartkę z każdego dolara
żeby w piątkowy wieczór kupować jej te zielone drinki z parasolką
cały ten tydzień 
ćwiczyłem jak po dżentelmeńsku 
otworzyć jej drzwi do baru "U Sida i Nancy"
cały boży dzień 
doprowadzałem kościelne buty do stanu lustrzenia
całe długie przedpołudnie 
czyściłem ręce ze smarów i oleju
niektóre paznokcie starłem niemal do krwi
całą cholerną godzinę 
prasowałem dżinsy i koszulę w kratę
cały pierdolony kwadrans 
szorowałem zęby, dziąsła i zrujnowane plomby
ten zapach mięty przyprawia mnie o nadchodzące rzygi

a ona 
że 
nie dziś?

ale 
kiedy wychodziliśmy
z baru "U Sida i Nancy" 
po kilku zielonych drinkach
(połamane parasolki zachrzęściły pod wypastowanymi butami)
i Layla potknęła się o próg 
lądując w kałuży na kolanach
to wtedy skórzana czarna spódniczka 
zadarła jej się aż na plecy
i zobaczyłem jej śnieżnobiałe majtki 
z prześliczną różowiutką kokardką

zacisnąłem zimne pięści i postanowiłem
że to jednak będzie
dziś


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Michał Heluszka

Michał Heluszka, 1 grudnia 2018

WIDELEC SPRĘŻYNOWY

robi mięsną fontannę
za nierozsądne pieniądze
chociaż z dowodzem

bo się krzywi
jak tępe łyse gęby

albo jak moja twarz

kiedy gryzłem mokrą gąbkę
będąc nastolatkiem
by utracić na moment
różne świadomości

nie, nie
chciałem tylko zapytać
czy też tak mieliście

proszę się nawet
nie zastanawiać


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Michał Heluszka

Michał Heluszka, 1 grudnia 2018

DODAJ

powietrze jest gęste od człowieka
klei się jak mokry włos
proponowani znajomi mrugają ze zdjęcia
wołam przecież

mam paraliż kciuka!

bo mam paraliż kciuka

wisi między niechęcią
do wódki a zapachem
świeżo otwartego wina

i że nie mogę

założyć słuchawek
kiedy walę na szybkę

zaakceptuj


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 grudnia 2018

Na jałowym biegu

 
Przesączam myśli przez piętkę chleba,
może nawet to pięta z nieznanego
kośćca.
 
Pięknie klnę w żywy kamień,
przysłowiowe uszy więdną.
W wazonie pękniętym w pół
niczym dzwon.
 
Nie milknie w głowie zagłuszając
proroctwa uwikłane w tykanie
zegarków i szelest kartek.
Niekoniecznie z kalendarza.
 
Przesączam słowa przez piętę
przodka, piętka od chleba
pozostaje na kolację.
 
Tradycyjnie niezjedzoną z braku
światła. W zewnętrznych kręgach
nieba i piekła.
 
Czyli pomiędzy każdym z oddechów.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

drachma

drachma, 1 grudnia 2018

Dar Boży

Więc jestem w psychozie endogennej
tak zapisano w diagnozie
mam ludzi w głowie
urojenia ksobne w telewizji mówią o mnie
i nie przestają
Jesteś osobna posyłamy do Ciebie
buziaki i uściski
tam za zamknięte drzwi poza obrębem
w miejsce dla uchyniętych
na ciele i umyśle schnących na wiór z tęsknoty
za polnymi kwiatkami czasem gdy Ksenia
była przeszczęśliwa
i myślała że może pofrunąć wraz z ptakami
w hafcie krzyżykowym
gdy wyszywała zakładki do książek
dla innych bo sama nie umiała czytać
 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły


  10 - 30 - 100  





Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1