Arsis

Arsis, 8 kwietnia 2025

Ta cała jaskrawość

Czekam. Stoję w smudze słońca. Na podłodze. Na lśniącej podłodze.
Na dębowej klepce pościeranej od tysięcy kroków
w tę i z powrotem.

Od kroków szurających, ulotnych. Od kroków.
Moich? Od kroków dawno przeszłych.
Zaprzepaszczonych
w odmętach minionych epok i lat.

Całych dekad…

To tutaj. Albo i tam. Coś skrzypnęło.
Zatrzeszczało w drewnie szafy,
stojącego trema…
To tutaj albo nigdzie… To musi być, gdzieś tutaj…

Nasłuchuję. Węszę jak pies, starając się wyłuskać w płynącym powoli kurzu najmniejszą cząsteczkę twojego zapachu.

Stoisz razem ze mną. Niema.
Stoisz obok, zwrócona do mnie profilem swojej jasnej, niemalże białej twarzy. Albo trochę z tyłu.

I mimo że czasami jesteś blisko, bądź dalej, bądź jeszcze w różnych ode mnie oddaleniach,
zdajesz się istnieć wyłącznie w takich jakichś przeskokach nieruchomej figury,
co się przemieszcza zrywami po szachownicy.

I zawsze jesteś do mnie zwrócona bokiem. Nigdy przodem. Widzę tylko twój bok. Policzek. Ucho.
Nos...

I jesteś zimna jak posąg martwy,
jak rzeźba wykuta z marmuru.

Jesteś w sukience. Chyba w sukience. Może to coś innego. Nie wiem.
Albo w spodniach i w powyciąganym wełnianym swetrze.

Takim zwykłym. Zwyczajnym.

Kiedy zamykam oczy, widzę ciebie. Otwieram -- widzę…
Jesteś wciąż obok.
Jak ten cień co przerasta mnie pod wieczór.

Jesteś tu w ciszy. W szumie.
W piskliwym szumie idącym od okna. Od drzew….

Stoję rzem z tobą. Stoimy… -- w milczeniu.
W tym okrutnym milczeniu rzeczy. W tym pustym domu martwym jak omszony głaz.

W pulsującym szumie płynącej w żyłach krwi, który rozsadza uszy
jednostajnym, rwącym wodospadem postępującej entropii.

Spójrz na mnie! Choć raz! Spójrz! Proszę…

Twoja nieruchomość przytłacza mnie
niczym górski, szary masyw.

Milczenie odbija się od ścian,
kiedy wpatruję się w połysk
padający od okna.
Bez ruchu. Bez najmniejszego poruszenia.

Naśladując ciebie, zapadam w letarg.
W jakieś katatoniczne otępienie. Będąc na jawie? We śnie?

Od słońca. To idzie od słońca
w tej całej rześkiej jaskrawości. Od słońca chylącego się powoli za koniuszki drzew.

Za chwiejące się nerwowo gałęzie, gałązki. Za dęby. Klony. Za strzeliste topole. Za nagie korony.

To wszystko od słońca chylącego się ku śmierci.
Ku lodowatej otchłani nocy.

W porywach wiatru. W zimnych porywach…
-- obłoki – prące, gdzieś do przodu, niczym poszarpane łachmany.

Podążające bez celu. Bez niczego

W pokoju. W przedpokoju.
Na szafce
leżące w nieładzie stare przedmioty matki.

Jakieś korale, łańcuszki…

Na szafce broszka, guziki, jedna spinka do mankietu koszuli ojca…
Zdają się jarzyć jakimś wewnętrznym blaskiem, mżyć tymi szarymi pikselami białego szumu...

Na tym drewnie
połyskuje
słoneczna plama.
Pada pod kątem.
Migocze. Przesuwa się.

Nieruchomieje na profilu twojej twarzy.

(Włodzimierz Zastawniak, 2025-04-08)

***

https://www.youtube.com/watch?v=73u4zAku6RU


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Belamonte/Senograsta

Belamonte/Senograsta, 8 kwietnia 2025

Złote jajo

Złote jajo w lunaparku

Tramwajowe wagony jedne za drugimi przepływają po torach –

przez strefy skwaru i deszczu
po zaludnionych ulicach i pustych skwerach
Ciężko dyszą konie pociągowe naszych dni
przez sfery zapomnienia, nieuwagi, przeoczenia
Samolot przechyla się i wypada z niego człowiek

Wagon za wagonem, przystanek za przystankiem –

Na wprost w ramiona przeznaczenia
które spływa z nieba, wybucha lawą spod ziemi
ruchami tysiąca bakterii popycha na tory jakieś widma
Cios mierzony kolejnymi wahnięciami zegara
zatrzymaniem wagonów, wypuszczeniem drobnicy
zamknięciem i otwarciem oczu

Wagon za wagonem, dzień za dniem –

a pomiędzy jednym przystankiem a drugim – śmierć
a pomiędzy jednym mrugnięciem a drugim – wołanie o pomoc
a pomiędzy odwróceniem twarzy od szyby, a ponownym
tam spojrzeniem –
zmartwychwstanie spod ziemi pustych trumien
a na przystankach kosa ucina głowy przechodniom
a ciała prowadzone na rzeź skomlą
a nienawiść to kara

...gdyby tak szczęście dopisało,
i pomiędzy jednym przystankiem a drugim
nic się nie stało
a pomiędzy jednym dniem a drugim człowiek
nie nadział się na pal
a dziewczyna podeszła by z pytaniem
o jakieś widma...
a ja bym nie musiał gnić, nie gniłbym jak teraz –
bo mam dwa zadania do spełnienia,
gdyby jutro nie spadł deszcz
gdyby jutro miało świecić słońce
a mnie by to było obojętne
nie musiałbym czytać gazet, pisać listów

Gdybym zdołał dowieść do stacji końcowej
siebie samego.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Kasia P.

Kasia P., 8 kwietnia 2025

kwś

Przyszła wiosna
Wypadałoby się pozbierać
W końcu wrócić

Bo przecież jak długo można
Udawać że
Nie mam nic wspólnego
Ze swoim życiem

Że się rozpędziłam
Z powrotem
W kierunku,
Z którego całkiem niedawno przyszłam
Jakbym chciała odnaleźć coś
Co na pewno pominęłam
I z tego powodu
Stałam się taka niekompletna
Nieudana
Obca

Ale
Po co wracać teraz
W poczuciu
Że muszę
Rzeźbić na nowo
W starym gównie

Zamieszkam w Ikei
Będę przelewać herbatę
Z pustego czajnika
Do pustych filiżanek
I przeżuwać plastikowe bułki

W tym tłumie nikt
Się nie zorientuje
Że leżę bez ruchu
Na sklepowym łożku
Bo nie umiem wrócić
Do siebie


liczba komentarzy: 1 | szczegóły

Yaro

Yaro, 8 kwietnia 2025

dziękuję

skomlenie o każdy detal
prośby o każdy szczegół dnia

nikt nie wysłucha
nie zatrzyma myśli

teraz wiem na co stać duszę

myślę że człowiek idzie
w ślady tych przed potopem

dni policzone masa zmian
otoczony krytyczny czasem

zanurzam się w modlitwie
dziękuję Tobie za pierwszy oddech
i ostatnie pożegnanie

teraz będzie tylko lepiej
wystarczy ziarno prawdy
by nie polec we śnie


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

sam53

sam53, 7 kwietnia 2025

skąd się biorą wiersze

wieczorem szukam świateł
przeciągniętych przez zachodzące słońce na stronę nocy
słów pod poduszką które pachną wczorajszym szeptem
razem zdejmujemy cienie z pogniecionej pościeli
zbieramy rozsypane po podłodze marzenia
.
lubię gdy całą sobą zostajesz na ustach
nie wiem kiedy Poezja rozsuwa uda


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

sam53

sam53, 7 kwietnia 2025

akacja kwitnie w słońcu

dzisiaj niech będzie dzień dobry
a czy wczoraj było gorzej
śniłaś mi się po bożemu
i noc trwała zaledwie kilka chwil
żadne lata świetlne żadne jesienie
obudziłaś pocałunkiem jak zwykle
dzisiaj niech będzie dzień dobry

do wieczora - wieczorem nie mów dobranoc
boję się ciemności
która wypełza ze szczelin w podłodze
wiesz że nocą przychodzi śmierć
jedną rękę kładzie na ustach drugą przywołuje ciszę
przez zamknięte okna
cienie aniołów wynoszą ostatnie ślady życia
wieczorem nie mów dobranoc

może sprawdź czy pod akacją zachodzi słońce
chcę wiedzieć
skąd na wiosnę tyle pustych miejsc w ogrodzie


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

AS

AS, 7 kwietnia 2025

kto to mówi

to nie serce
to w głębi serca
to nie oczy
to w głębi oczu
mówisz
kocham
nieważne przecież
to nie słowo

to brzmienie głosu




.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 6 | szczegóły

sam53

sam53, 6 kwietnia 2025

w tobie uśmiech

zanim numer jego spiszę
niechaj wiatr go niesie w chmury
albo wyżej jeszcze wyżej
uśmiechnęłabyś się z góry

wszystkim gwiazdom gdzieś pod niebem
wierszom napisanym we śnie
mnie i sobie chociaż nie wiem
czy przypadkiem nie za wcześnie

widzę radość w twoich oczach
rozbłysk szczęścia w morzu wiosen
uśmiech który w sercu powstał
zanim usta rzekły - proszę

widzę coś czego nie było
wiatr ją w kwiatach dziś rozwiewa
kiedy oczy mówią - miłość
usta milczą - dusza śpiewa


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Bernadetta

Bernadetta, 6 kwietnia 2025

To gra jest o moją przegraną

Przesuwasz swój pionek o kilka pól
Ale widzę, jak drży ci dłoń.
Teraz moja kolej, kostki rzut
Chyba jest już noc.
Wracać do domu nie warto.

Obserwując mnie zginasz się w pół.
Boli mnie brzuch i boli gardło.
Nie chcę wracać do domu nocą.
Siedzieć tu z tobą nie warto.
To gra jest o…

Jesteś tak blisko, że
nie wiem, gdzie kończy się ruch.
Wciąż mdli mnie od tego.
Zatrzymać to może tylko sam Bóg.
Czy to ci coś dało?

Patrzysz uważnie, ale nie wprost.
Jakbyś chciał coś przesunąć we mnie.
Może boisz się, że cię przejrzę.
Ale to właśnie się dzieje.

Nie patrzysz na planszę, lecz na mnie.
Ale to tyle razy się stało.
Wiem, jak to działało.
Ta gra jest o moją przegraną.

Dotykam pionka.
Przesuwam go.
Twoje oczy się rozszerzają.
Zanim zdążysz coś powiedzieć —
już jest za późno.
Ale na co?


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

violetta

violetta, 6 kwietnia 2025

Przytulna wiosna

chciałabym jak zapach bzu być pyszną
ach piękny park i we mnie energia
biegam z rękoma w górze
szczęśliwa kwiatem


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły


  10 - 30 - 100  





Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1