zingara, 16 maja 2018
na sznurze powieszę wilgotne wiersze
niech ociekną z nadmiaru słów,
one nic nie wnoszą do poezji
pełna gruzu tworzy przystań z napisem;
uważaj na zachodzące słońce
- budzi sprzeciw a zarazem dopełnia
nowe życie - śnięte. bez szans na przetrwanie.
nic to, że ziemia w tym miejscu
bywa grząska. świat nie jest zły
tylko czasami koty nie pozwalają się głaskać
przed wyrokiem, zawiązują marzenia na supeł
zingara, 14 maja 2018
jest miejsce, gdzie świat zapina się
na ostatni guzik. oswaja wiejący wiatr
i leczy z amnezji
a rozczochrana wierzba tworzy poematy
(wszystkie słowa przysypane piachem
- przytulam jak dziecko)
okrywając nagość niespokojnych
dusz; kraina ciszy zaraża życiem,
nasze głosy przecinają gęste powietrze
unosząc miedzy gwiazdami
poszarpany napis: exit
on błyszczy
ułóż w datę i zamień w trwałe światło
zingara, 10 maja 2018
mam obsesję na punkcie światła,
a mimo to ciskam w ogień piach
– przebija się dym. lewituje
jak w niedogaszonych scenariuszach
poczęta śmierć ciągnie swoją opowieść.
rozprzestrzenia się. ma smak zazdrości
i zła. wciąż szuka pokarmu, lecz gdy
ziemia wypluje krew
pękną mutacje i gangreny wszechświata.
zingara, 10 maja 2018
przecież zamknęłam okno, byś nie
poznał tajemnicy
nie oczekuj głębszej analizy. bohater
czy łotr nie zaspokoi pragnień
zesztywniałam,
ja. uwierzysz?
kaleka pisząca powieść ciałem
mówiłeś, że rozumiemy się bez sów,
tymczasem trzasnęła
w pasku pętelka
wcale nie jestem z tego powodu
smutna. ani
brzydsza
zingara, 7 maja 2018
błyszczę w twoich oczach
gdy słyszysz śpiew zza światów
kończy się na granicy snów
wtedy pilnuj mnie jak śmierci
(wypatruj jutra)
bo tylko ona
potrafi dać szczęście
- żyje w nas i nie musi
powrócić ostatnim echem
zrodzona z ciszy
zawsze jest naga
zingara, 25 kwietnia 2018
nieujarzmione stany zapalne szarpią
i odbijają się niczym piłeczki pingpongowe
– wpatruję się w ich hipotetyczny taniec
jakby bezwładny, uzależniony od strachu.
mojego strachu który nigdy nie śpi.
bronię się. w dłoni ściskam rtęć.
wyczekuję reakcji, nocy. powinna być cicha.
nie będę walczyć o swoje pięć minut.
wewnątrz umysłu abstrakcja dogasa.
zingara, 16 kwietnia 2018
chodzi bez celu od lat tą samą ścieżką
w jej oczach las zdaje się być
kupą butwiejących liści
tkaniną przetkaną żelaznymi kolcami
krew-gęstniejący płyn Lugola
kwas zmieszany z błotem
krzyknij! tu nie ma echa
albo zanurkuj w ciężkiej wodzie,
pod lód nie wypływaj na powierzchnię
zingara, 9 kwietnia 2018
wciąż podążam za nim choć nic nie wiem
o istnieniu po drugiej stronie światła nadchodzi
ciemność zjawia się
coś czego nie można opisać słowami
niczym łuna wznosi się to znów opada
a jego drżący głos błądzi między chmurami
po czym rozprzestrzenia echem
woła wskazuje drogę czasami
schowany w blasku księżyca
lśni niczym sen rozsypuje kosmiczny pył
który istnieje tylko we mnie
więc – nie odwracaj ode mnie wzroku przybyszu
bo zamieni się w błoto z którego
powstanie kruchy posąg
rozpłaczę go i zniknę
zingara, 9 kwietnia 2018
toniemy oboje gdy ziemia drga - otwiera się
pochłania receptory, rozlewa echem
mimo, że oddalona wizja
zamienia bezczas w zmutowany kształt
unosi nas wysoko, po czym spada
tylko po to by wejść w inny wymiar
gdzie dominują elektrody, wstrząsy
i przyssawki niczym pijawki wsysają blask
rodząc nową pożogę (pełna jest sekwencji)
trzeciego dnia wyłoni się z fatamorgany
– uwierzysz?
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.